Nauki rekolekcyjne
Ks. Dawid Pietras
Gorzów Wlkp. A.D. 2019
O CNOCIE NADZIEI I UFNOŚCI BOGU
"Niech da wam światłe oczy serca, byście wiedzieli, czym jest nadzieja, do której On wzywa" (Ef 1,18)
KATECHEZA I
Istota cnoty nadziei
Cnota nadziei, jest wraz z wiarą i miłością cnotą teologalną (boską) i nadprzyrodzoną, czyli wlaną na chrzcie św. Cnota nadziei wyrasta z cnoty wiary i na niej bazuje. Dzięki wierze katolickiej uznajemy za prawdę to, co Bóg objawił, a co Kościół do wierzenia podaje, jak to dokładnie wyłożyliśmy w kazaniu „O wierze katolickiej i grzechach przeciwko wierze”. Przy cnocie nadziei oparci na Bożych obietnicach (na autorytecie objawiającego Boga) i na zasługach Chrystusa, spokojnie i z radością oczekujemy tego, co jest przedmiotem Bożej obietnicy. Jest to pragnienie, by posiąść dobro najwyższe, którym jest Bóg z Jego darami, a zarazem bezwzględna ufność, że otrzymamy w tym celu potrzebne łaski, dary wyjednane nam przez Jezusa Chrystusa za cenę Jego Męki i Śmierci. Wiara więc mówi nam, że istnieje Bóg i dobra, które dla nas przygotował, stąd nadzieja pragnie je nabyć w przekonaniu, że nabyć je można. Wiemy również, że cnotą, która jest wieczną jest miłość, natomiast w niebie wiara i nadzieja przestaną istnieć, gdy wypełnią się. Przyjrzyjmy się więc głębiej tej cnocie.
Przedmiot cnoty nadziei (pierwszorzędny i drugorzędne)
Pierwszorzędnym więc przedmiotem cnoty nadziei jest sam Bóg.
Drugorzędnym przedmiotem nadziei jest to, co Bóg nam obiecał. A tym, co obiecał jest wieczne zbawienie, którego nie można osiągnąć bez łaski Bożej (uświęcającej i uczynkowej), odpuszczenia grzechów czy natchnień Ducha Świętego. W definicji cnoty nadziei, której uczyliśmy się przed I Komunią św. mówimy: „Ufam Tobie, boś Ty wierny, wszechmocny i miłosierny. Dasz mi grzechów odpuszczenie, łaskę i wieczne zbawienie”. Piękna i jakże trafna definicja nadziei! W niej cnota nadziei łączy się z cnotą ufności, właściwie można stwierdzić, że ufność jest duszą nadziei. Ze względu na to, Kim jest i jaki jest Bóg – wierny , wszechmocny i miłosierny – ufamy, że da nam to, co najważniejsze: odpuszczenie grzechów, łaskę i zbawienie wieczne. To są najważniejsze potrzeby duchowe w życiu człowieka! A tak jak kotwica, będąca symbolem nadziei, ma trzy zęby, tak nadzieja ma trzy ramiona: wszechmoc, dobroć i wierność Boga (św. J.S. Pelczar). Jak zapewnia Autor Księgi Liczb: „Bóg nie jest jak człowiek, by kłamał, nie jak syn ludzki, by się wycofywał. Czyż On powie coś, a nie uczyni tego, lub nie wykona tego, co oznajmił?” (Lb 23,19). Już w raju po upadku pierwszych rodziców Bóg obiecał ostateczne zwycięstwo dobra nad złem, mówiąc do węża: „Ona zmiażdży ci głowę, a ty czyhać będziesz na Jej piętę” (Rdz 3,15). Przedmiotem nadziei mogą być również dobra doczesne, ale tylko wtedy, gdy ich posiadanie jest zgodne z wolą Bożą, by pomóc nam w osiągnięciu tych celów.
Oczekujemy odpuszczenia grzechów, a więc Bożego miłosierdzia, a każdy go potrzebuje. Każdy z nas musi uznać własną grzeszność. Jezus Chrystus ukazał nam swoje miłosierdzie poprzez odkupieńczą śmierć na krzyżu. On który przebaczył łotrowi, jak miałby mi nie przebaczyć? Jakże Jego Boskie Serce, nie miało mi darować win? On, który dał nam Maryję za Matkę i Orędowniczkę, jak miałby mi nie przebaczyć? Czy Jej Niepokalane Matczyne Serce nie wyprosi mi łaski nawrócenia i przebaczenia grzechów? Oczekujemy więc przebaczenia grzechów, ale i darowania kar za grzechy (kary wiecznej – piekło, i doczesnej – pokuta na ziemi lub w czyśćcu). Tu widzimy, jak wielkim darem są odpusty (zupełne i cząstkowe). Podejmując wszelkie działania dla Boga (np. modlitwa, sakramenty, czyny miłosierdzia) czy pokutę (przede wszystkim obowiązki stanu i niesienie krzyża) oczekujemy łaski darowania kary doczesnej. Oczekujemy Jego miłosierdzia na sądzie szczegółowym i ostatecznym. Mamy nadzieję, że osądzi nas miłościwie…
Oczekujemy Jego łaski. Tej uświęcającej (piękna duszy i życia Bożego w niej, którą zaszczepia nam w duszy na chrzcie św., a odnawia poprzez sakrament spowiedzi św., akt żalu doskonałego połączonego z pragnieniem spowiedzi, sakramentu namaszczenia chorych, absolucji generalnej) oraz tej uczynkowej („Beze Mnie nic nie możecie uczynić” [J 15,15]; „Nikt nie może przyjść do Mnie, jeśli go nie pociągnie Ojciec” [J 6,44]), a bez Jego umocnienia wytrwać w łasce uświęcającej, w której jedynie można wejść do nieba lub czyśćca. Ufamy, że da nam łaskę uczynkową do wytrwania w łasce uświęcającej. Jedna z prawd wiary mówi: „Łaska Boża jest do zbawienia koniecznie potrzebna”.
Do św. Faustyny Chrystus powiedział: „Łaski z Mojego miłosierdzia czerpie się jednym naczyniem, a nim jest ufność. Im dusza więcej zaufa, tym więcej otrzyma. Wielką Mi są pociechą dusze o bezgranicznej ufności, bo w takie dusze przelewam wszystkie skarby swych łask. Cieszę się, że żądają wiele, bo Moim pragnieniem jest dawać wiele, i to bardzo wiele. Smucę się natomiast, jeżeli dusze żądają mało, zacieśniają swe serca” (Dz. 1578). „Masz wielkie i niepojęte prawa do Mojego Serca, boś córką pełnej ufności” (Dz. 718).
Oczekujemy życia wiecznego (zbawienia) jako ludzie odkupieni przez Ofiarę Chrystusa, a więc wejścia do nieba naszej duszy zaraz po śmierci, a po sądzie ostatecznym duszy wraz ze zmartwychwstałym uwielbionym ciałem. Oczekujemy Jego ostatecznego powrotu w chwale (paruzji) wołając Marana tha! Odziedziczymy wtedy świat przyszły, przygotowany dla nas (odnowiony w Chrystusie, przebóstwiony). Cnota nadziei ukazuje więc nam ostateczną perspektywę wiecznego życia w chwale nieba, na stopniu chwały według uświęcenia duszy i ciała, czyli zdobytych zasług (stopień pomnożenia łaski uświęcającej). Św. Faustyna pisała: „Chociaż wybrani w niebie widzą twarzą w twarz Boga i są zupełnie szczęśliwi, absolutnie – jednak ich poznanie Boga nie jest równe, dał mi to Bóg poznać. To głębsze poznanie zapoczątkowuje się tu na ziemi miarą łaski, ale w dużej mierze zależy to od wierności tej łasce” (Dz. 30). Św. Franciszek Salezy mówił: „Dwoje dzieci otrzymuje od ojca suknie z tej samej materii. Jednak mniejsze dziecko nie zazdrości większemu, że ma większą sukienkę. I słusznie, bo nawet nie przydałaby mu się na nic”. Pragniemy więc widzieć Boga w widzeniu uszczęśliwiającym (visio beatifica), co jest niewyobrażalnym szczęściem doświadczenia miłości Boga, ale w komunii z Matką Bożą, ze świętymi i aniołami. Św. Piotr naucza: "On w swoim wielkim miłosierdziu przez powstanie z martwych Jezusa Chrystusa na nowo zrodził nas do żywej nadziei: do dziedzictwa niezniszczalnego i niepokalanego, i niewiędnącego, które jest zachowane dla was w niebie" (1 P 1,3-4); „Król królujących i Pan panujących, jedyny mający nieśmiertelność, który zamieszkuje światłość niedostępną, którego nikt z ludzi nie widział ani nie może zobaczyć” (2 Tm 6,16). „Wiemy, że gdy się objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest” – pisze św. Jan (1 J 3,2). Św. Paweł natomiast dodaje: „Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś ujrzymy twarzą w twarz” (1 Kor 13,12). Bóg więc obiecuje nam szczęście bez końca za wykonywanie dobrych czynów i za wierność Jego Przykazaniom: „Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą” (Mt 6,20); „Przez wiele ucisków trzeba nam wejść do królestwa niebieskiego” (Dz 14,12). Św. Faustyna tak opisuje swoje doświadczenie nieba: „Dziś w duchu byłam w niebie i oglądałam te niepojęte piękności i szczęście, jakie nas czeka po śmierci. Widziałam, jak wszystkie stworzenia oddają cześć i chwałę nieustannie Bogu; widziałam, jak wielkie jest szczęście w Bogu, które się rozlewa na wszystkie stworzenia, uszczęśliwiając je, i wraca do Źródła wszelka chwała i cześć z uszczęśliwienia, i wchodzą w głębie Boże, kontemplują życie wewnętrzne Boga: Ojca, Syna i Ducha Świętego, którego nigdy ani pojmą, ani zgłębią. To Źródło szczęścia jest niezmienne w istocie swojej, lecz zawsze nowe, tryskające uszczęśliwieniem wszelkiego stworzenia. Rozumiem teraz św. Pawła, który powiedział: Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani weszło w serce człowieka, co Bóg nagotował tym, którzy Go miłują” (Dz. 777-778). „Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci wieniec życia” (Ap 2,10).
„Boimy się śmierci, która jest odłączeniem duszy od ciała, a nie boimy się śmierci, która jest odłączeniem duszy od Boga” – powiedział św. Augustyn.
KATECHEZA II
Grzechy przeciwko cnocie nadziei
Nadzieję traci się przez grzech rozpaczy, która jest dobrowolnym i świadomym brakiem ufności w obiecane przebaczenie, łaskę i życie wieczne. Przykładem może być tu Judasz. Św. Katarzynie Sieneńskiej Chrystus objawił, że grzesznik wątpiący przy śmierci w Boże miłosierdzie więcej tym grzechem obraża Boga niżeli grzechami całego życia. Okazuje bowiem w ten sposób, że większe są jego grzechy niż miłosierdzie Boże.
Traci się ją także przez grzech zuchwałej ufności, która jest lekkomyślnym liczeniem na to, że dostąpi się szczęścia w niebie bez uzyskania Bożej łaski, przebaczenia albo bez dobrych uczynków. Tu przykładem jest chociażby postawa tzw. wierzących niepraktykujących czy też przekonanych o własnej bezgrzeszności.
Ponadto utrata cnoty wiary pociąga za sobą utratę cnoty nadziei, bo nie da się oczekiwać tego, w co się nie wierzy. Jeśli nie wierzy się w Boga, nie da się ufać Jego obietnicom.
Jak objawiamy cnotę nadziei
Cnotę nadziei natomiast objawiamy nie tylko słowem, kiedy wyznajemy wiarę w rzeczy obiecane. Nadzieję, będącą w naszych sercach objawiamy także przez uczynki, gdy ufając szczerze Boskim obietnicom, cierpliwie znosimy dolegliwości i przykrości życia, a nawet prześladowania (kard. P. Gasparii, Katechizm Katolicki nr 525).
Kiedy trzeba ufać Bogu.
Zastanówmy się jeszcze kiedy cnota ufności szczególnie jest nam potrzebna. Ufać należy podczas modlitwy, że otrzymamy to, o co prosimy. Sam Chrystus bowiem nas zapewnia: „Wszystko, o co prosicie w modlitwie, stanie się wam, tylko wierzcie, że otrzymacie” (Mk 11,24). Prosić musimy wytrwale i z ufnością. Ufać należy w ziemskich potrzebach, że Bóg nie opuści, że nas strzeże jak „źrenicy oka” (Ps 17,8). On nas kocha jak niewiasta swe niemowlę: „Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu – ta, która kocha syna swego łona? A nawet gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie” (Iz 49,15). Ufać należy w niedostatku, gdyż w życiu świętych Bóg wielokrotnie wspomagał ich, czyniąc cuda. Wspomnieć możemy chociażby cudownie napełniony strych zbożem w domu dla dziewcząt w Ars, który prowadził św. Jan Maria Vienney. W podobnej sytuacji – przy braku jedzenia – św. Wincenty à Paulo powiedział z radością: „Bogu dzięki za to, teraz czas okazać, czy Mu ufamy”. Ufność okazywać trzeba w niebezpieczeństwach, w nadziei, że Bóg nas z niego wyrwie. Ze spokojem przyjmijmy to, co na nas przyszło, przypominając sobie uciszenie burzy na jeziorze Genezaret. Wzbudzajmy wtedy akt żalu doskonałego (skrucha), by na śmierć być przygotowani. Ufać trzeba w cierpieniach, w chorobie i w prześladowaniach, że Bóg da męstwo i obiecaną nagrodę. Szczególnie w ciężkiej i długiej chorobie nie traćmy nadziei. I choćby cały świat stanął przeciwko nam, my uchwyćmy się Boga, jednocząc się z krzyżem Chrystusa. Im więcej nas odtrącają inni ludzie, tym bardziej ufajmy Bogu. Tak czysta Zuzanna zniesławiona przez rozpustnych starców i zagrożona śmiercią, „płacząc, podniosła wzrok ku niebu, bo jej serce pełne było ufności w Panu (Dn 13,35). Podobnie ufał starotestamentalny Józef, Tobiasz, bracia wraz z matką z Księgi Machabejskiej, Daniel czy Hiob, a w Nowym Testamencie św. Paweł. Św. Franciszek Salezy: „I ty nie zginiesz jak długo jesteś z Panem Jezusem. Jeżeli trwoga cię ogarnia, wołaj mocno: Wybaw mnie, Zbawicielu mój. On ci poda rękę, a ty ją ściśnij mocno i idź dalej pełen wesela, nie zagłębiając się w swoim cierpieniu”. Ufać w potrzebach duchowych. Autor Listu do Hebrajczyków naucza nas: „Przybliżmy się więc do tronu łaski, abyśmy znaleźli łaskę w stosownej chwili” (Hbr 4,16). Bóg więc chce nam dać potrzebną łaskę. Tronem Jego łaski jest krzyż oraz Najśw. Ofiara Eucharystyczna. Tak jak dla wędrującego ludu wąż na palu był źródłem ocalenia. Niektórym, którzy modlili się o kierownika duchowego, Bóg dał tę jedną z największych łask z życiu, jaką jest dobry kierownik duchowy. Ufać trzeba w pokusach. Wiemy, że Bóg nie pozwoli nas kusić ponad siły, wskaże drogę do zwycięstwa i da łaskę wzmacniającą do pokonania pokusy. Ufać trzeba, kiedy popełnimy grzech. Św. Filip Nereusz powiedział kiedyś do rozpaczającego młodzieńca, który miał wielkie grzechy na sumieniu: „Bądź dobrej myśli, mój synu, i nie lękaj się, bo chociaż zgrzeszyłeś, to jednak Jezus Chrystus za ciebie umarł i grzechy twoje Krwią swoją zgładził. Wejdź zatem do Jego Najśw. Serca, ukryj się w Jego ranach i nie rozpaczaj”. Miłosierdzie Jego jest nieskończone. „Nie przyszedłem, aby powołać sprawiedliwych, ale grzeszników” (Mt 9,13). Ufać trzeba w pracach i zobowiązaniach podjętych dla Boga, a więc w zadaniach, którymi oddajemy chwałę Bogu i wypełniamy Jego wolę. Taką ufność musimy mieć, kiedy coś po ludzku nas przekracza. Np. dla czynów heroicznych: dawanie świadectwa wiary, męczeństwo, wytrwanie w celibacie, dozgonnym dziewictwie, czystości przedmałżeńskiej itd. Lękamy się decyzji trudnych, życiowych… i tu potrzeba ufności. Św. Teresa powiedziała kiedyś, kiedy miała założyć klasztor, ale nie miała pieniędzy: „Teresa i dwa grosze – to nic, ale Teresa, dwa grosze i Bóg – to wszystko”. A św. Wincenty a Paulo powiedział: „Opatrzność Boża nie zostawia nas nigdy bez pomocy w tych sprawach, które z jej woli wykonujemy”. Św. Mikołaj, kiedy bał się posługi biskupiej usłyszał głos Boży: „Nie bój się, Mikołaju, Ja nie opuszczę tego, który w służbie mojej wiernie trwa”. To dawało siły np. św. Franciszkowi Ksaweremy do ewangelizacji Indii czy Japonii. W końcu, ufać trzeba w ostatnich chwilach życia. Ufać, że Bóg da nam wszystkie łaski na ten moment, wszystkie skarby Kościoła (namaszczenie chorych, absolucję generalną z odpustem zupełnym, Komunię jako Wiatyk, odnowienie przymierza chrztu). Trzeba nam modlić się o dobrą śmierć, by Maryja pomogła nam przejść przez tę bramę śmierci. TOBIE PANIE, ZAUFAŁEM, NIE ZAWSTYDZĘ SIĘ NA WIEKI – wołamy w ostatniej zwrotce hymnu „Te Deum”. Wielokrotnie powtarzajmy znany akt strzelisty: „Jezu, ufam Tobie!”.
Chrystus powiedział do św. Faustyny: „Pragnę zaufania od swych stworzeń, zachęcaj dusze do wielkiej ufności w niezgłębione miłosierdzie moje. Niechaj się nie lęka do mnie zbliżyć dusza słaba, grzeszna, a choćby miała więcej grzechów niż piasku na ziemi, utonie wszystko w otchłani miłosierdzia mojego” (Dz. 1059).
Cechy doskonałej nadziei i ufności
Doskonała nadzieja i ufność winna być nadprzyrodzona, a więc ma płynąć z cnoty wiary katolickiej, łaski Bożej i mieć za przedmiot Boga oraz obiecane dobra duchowe: „Dzięki Niemu uzyskaliśmy na podstawie wiary dostęp do tej łaski, w której trwamy, i chlubimy się nadzieją chwały Bożej” (Rz 5,2). Już to wyjaśniliśmy wcześniej. Ponadto ufność ma być zupełna i czysta. „Lepiej się uciekać do Pana, niż pokładać ufność w człowieku” (Ps 118,7-9), „Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (Flp 4,13). Ufność więc ma opierać się na Bogu, a nie na stworzeniu. „Prawdziwym przyjacielem – mówi św. Teresa – któremu możemy ufać, jest Jezus Chrystus. Gdy Jemu ufam, taką mam siłę, że mi się zdaje, iż mogłabym się oprzeć całemu światu, gdyby powstał przeciwko mnie”. Oprzeć mamy się nie na ludzkich środkach, ale na łasce Bożej. Nie możemy oprzeć się na sobie, jedynie na swoich talentach. Św. Wincenty a Paulo pisze: „Lękaj się siebie i bądź przekonany, że sam z siebie potrafisz tylko skrzywdzić lub zniweczyć zamiary Boże”. Mamy uchwycić się Boga jak małe dzieci, które ucząc się chodzić chwytają się różnych przedmiotów. Św. Bernard woła: „Ty, o Panie, i tylko Ty jeden, jesteś moją nadzieją. Cokolwiek czynię lub myślę, lub cierpię, czegokolwiek pragnę, Ty, o Panie, jesteś moją ufnością. Ty przedmiotem wszystkich nadziei, Ty jedyną podstawą wszystkich oczekiwań. Niech inni chełpią się ze swoich zasług, niech się chlubią, że znoszą ciężar i upał dnia, że w szabat po dwa razy poszczą i nie są jak inni ludzie – tego ja nie pragnę, tylko Boga mojego się trzymam i w Nim tylko pokładam nadzieję”. Należy ufać jak dziecko swemu ojcu, jako stworzenie swemu Stwórcy. Dalej, ufność ma być mocna i niezachwiana, a więc wolna od powątpiewań, niepokoju, lęku. Ma być jak ufność Abrahama w obietnicę złożoną przez Boga (błogosławieństwo, ziemia i potomstwo). Ufność ma być też wolna od zarozumiałości i zuchwałej ufności. Ufność ma być również połączona z bojaźnią oraz tęsknotą za Bogiem i niebem. Ma być więc połączona ze świadomością własnej słabości, ale i wielkości Boga, jego miłości i miłosierdzia, czyli z cnotą pokory. „Zabiegajcie o własne zbawienie z bojaźnią i drżeniem” (Flp 2,12). Św. Katarzyna Sieneńska raz upadła na kolana i zawołała: „Ty wiesz, o Panie, rozkoszy mojej duszy, iż na tej ziemi niczego nie pragnę prócz Ciebie. Ty wiesz, że wszystko, co jest na świecie, sprawia mi obrzydzenie, że tęsknię tylko za połączeniem się z Tobą! Czemu mnie nie odwołasz z tej doliny łez do niebieskiej ojczyzny? Ach! Racz już spełnić moją nadzieję i zaspokoić moje pragnienie”. Nagle usłyszała głos wewnętrzny: „Córko moja, miej cierpliwość i wytrwaj w twojej nadziei, aż się Ojcu niebieskiemu spodoba ją spełnić”. Oczywiście cnota nadziei i ufności musi być połączona z cnotą wiary, jak to już wcześniej wyjaśniliśmy, ale i z cnotą miłości, która działa przez czyny (połączona z wiarą, która działa przez miłość – Ga 5,6). Cnota ufności nie ma być tylko bezpłodnym uczuciem, ale ma zagrzewać do ciągłej pracy i zupełnego oddania się Bogu. „Nie każdy kto Mi mówi: Panie, Panie. wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie” (Mt 7,21).
KATECHEZA III
Środki do nabycia cnoty nadziei i ufności
Środkiem do nabycia tych cnót ma być m.in. modlitwa, by Bóg pociągnął serce w górę ku sobie, a odrywał je od stworzeń. Tu można wskazać Mszę (największą modlitwę), różaniec, Koronkę do Miłosierdzia Bożego, Litanię do Miłosierdzia Bożego, Litanię do Serca Pana Jezusa itd. Kult Serca Jezusa też potęguje ufność do Niego. Innym środkiem jest czytanie duchowe i medytacja o cnocie nadziei i ufności, a ściśle o przedmiocie cnoty nadziei, a więc o samym Bogu, Jego doskonałości i Jego przymiotów, Jego Opatrzności, Jego miłosierdziu, o Jego obietnicach: o niebie, życiu wiecznym, zmartwychwstaniu, odpuszczeniu grzechów, opiece Matki Bożej. Pomocą niezastąpioną jest czytanie Pisma św., ale i życiorysów świętych czy chociażby Dzienniczka św. Faustyny. Dalej, środkiem jest wzbudzanie aktów strzelistych dotyczących cnoty nadziei i ufności np. „Jezu, ufam Tobie” czy katechizmowego aktu żalu. w różnych sytuacjach życia. Innym środkiem jest zachowanie czystego sumienia, czyli życie w łasce uświęcającej oraz wzbudzanie w sobie ducha wdzięczności i dziekczynienia za dotychczas otrzymane łaski. Do środków zaliczyć można także wzbudzanie aktów żalu oraz aktów tęsknoty za samym Bogiem i niebem, częste przystępowanie do sakramentów, podejmowanie czynów miłosierdzia czy duchowa Komunia św. Można także przeżyć nabożeństwo oddania się Bogu czy Matce Bożej, zawierzając Im swoją przyszłość. Nie możemy zapominać, że rozważanie Męki Pańskiej zawsze jest sposobem do rozwoju cnót, gdyż w krzyżu widnieją wszystkie cnoty w stopniu heroicznym (np. w Ogrójcu widać zaufanie Chrystusa do Ojca).
Stopniowy postęp w realizacji cnoty nadziei
Należy pracować z przekonaniem, że wszystko zależy od Boga w dziele naszego uświęcenia, ale jednocześnie tak pracować, jakby wszystko zależało od nas. Na etapie początkujących (etap oczyszczenia) należy przede wszystkim unikać dwojakiej przesady: zbytniej ufności oraz rozpaczy, czyli temu co zadusza cnotę nadziei. Trzeba również wznosić się często ku Bogu i Jego obietnicom, rozważając przedmiot cnoty nadziei. Postępujący (etap oświecenia) zaczynają ćwiczyć się już w cnocie ufności w Bogu, opierając się na Jezusie Chrystusie, który stał się ośrodkiem ich życia. Nie załamują się w sytuacji trudności i prześladowań, unikają światowości i pokładania ufności w stworzeniach. Zaczynają duchem żyć jakby w niebie i dla nieba, dlatego proszą o dar wytrwania do końca, m.in. o dobrą śmierć. Doskonali (etap zjednoczenia) realizują ufność w Bogu przez święte oddanie się, zupełne oddanie się Bogu i realizację tej cnoty w stopniu heroicznym.
Owoce nadziei i ufności
Spójrzmy teraz na owoce cnoty nadziei i cnoty ufności. Ufność wyjednuje łaski Boże, jak naucza Psalmista: „Łaska ogarnia ufających Panu” (Ps 32,10) oraz autor Listu do Hebrajczyków: „Przybliżmy się z ufnością do tronu łaski, abyśmy doznali miłosierdzia i znaleźli łaskę pomocy w stosownej chwili” (Hbr 4,16). Ufność do Boga wyjednuje nam Jego opiekę nad nami. Jak mówił Jezus do św. Katarzyny ze Sieny: „Myśl, córko, o Mnie, a ja będę myślał o tobie i troskę o twoje sprawy na siebie przyjmę”. Ufność daje siły, gdyż „ci, co zaufali Panu odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły; biegną bez zmęczenia, bez znużenia idą” (Iz 40,31). Stąd człowiek, który zaufał Panu mówi za św. Pawłem: „Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (Flp 4,13). Ufność bowiem napełnia serce radością, co pomaga pokonywać trudy. Dalej, ufność daje męstwo, bo czegóż się zlęknie ten, którego pomocnikiem jest Bóg? Dlatego prorok naucza: „Ci, którzy Panu ufają, są jak góra Syjon, co się nie porusza, ale trwa na wieki” (Ps 125,1). A św. Jan Chryzostom nazywał ufność hełmem, który zasłania duszę przed pociskami złego ducha. Ufność wnosi pokój, bo cóż zdoła zaniepokoić duszę ufającą Panu, która spoczywa u Boga jak małe dziecko śpiące w ramionach matki? „Gdy się położę, zasypiam spokojnie (Ps 4,9) – cieszy się prorok – „bo w Tobie, Panie, pokładam nadzieję” (Ps 25,21). Nadzieja daję pociechę w prześladowaniach i cierpieniach, czyniąc krzyż lżejszy. Tak więc cnota nadziei umacnia cnotę cierpliwości. Św. Szczepan kamienowany rzekł: „Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga” (Dz 7,56). Podobnie siedmioletni Cyryl męczennik skazany na spalenie żywcem rzekł do płaczących nad nim: „Pójdźcie raczej śpiewać pieśń radości około mojego stosu. O, gdybyście wiedzieli, jak wielka chwała w niebie mnie czeka, chętnie byście oddali swe życie”. To rzekłszy, sam rzucił się na płonący stos. I w końcu, na łożu śmierci nadzieja daje pokój, wskazując niedaleką ojczyznę i miłosierdzie Boże, chroni od trwogi i rozpaczy. Stąd św. Hilarion, umierając, tak sobie dodawał odwagi: „Idź, duszo moja, idź w pokoju. Czemu się wahasz? Prawie siedemdziesiąt lat służyłaś Panu, a śmierci się lękasz?”.
Nie traćmy więc nadziei, bo nawet z najtrudniejszych sytuacji życiowych Bóg może znaleźć wyjście. Najważniejsze, by nie stracić łaski wiary oraz płynącej z niej nadziei, by nie stracić łaski uświęcającej w duszy. Czym są sprawy doczesne tego świata w porównaniu z wieczną chwałą, jaka jest dla nas przygotowana u Boga? A tymczasem one nierzadko zasłaniają nam przedmiot nadziei. Nawet jeśli stracimy wszystko na tym świecie, a mamy Boga, jesteśmy niezmiernie bogaci! Dalej, dzięki tej cnocie nie tracimy z oczu ostatecznej perspektywy wiecznej i najważniejszych dóbr duchowych. Potrafimy oderwać się od ziemskich przemijających spraw i wznieść naszego ducha ku sprawom wiecznym, które obiecał Bóg. Potrafimy wytrwać w walce z pokusami płynącymi z pożądliwości ciała, szatana i świata, która nierzadko wydaje się nam ponad nasze siły. Potrafimy iść na drodze do doskonałości chrześcijańskiej, mimo upadków i zniechęcenia, które czasem wkrada się do serca. Dlatego autor Listu do Hebrajczyków zostawił nam przestrogę: „Nie wyzbywajcie się więc waszej ufności, która znajduje wielką odpłatę” (Hbr 10,35). Św. Józef Pelczar nauczał: „Dla wielu nadzieja jest ostatnią kotwicą ratunku. Często dusza, jak statek wśród burzy, traci wszystko, co stanowiło jej siłę, piękno i wartość. Maszt wiary bowiem nadwyrężony, żagle dobrych pragnień stargane, liny miłości porwane, całe jej mienie, to jest dobre uczynki, stały się pastwą bałwanów. Grozi jej ostateczne rozbicie. Lecz dusza nie jest jeszcze stracona, gdy ma kotwicę nadziei, bo tą kotwicą zaczepia się o dno miłosierdzia Bożego, a tym sposobem unika rozbicia”. Tej nadziei nie tracili męczennicy, czy więźniowie obozów koncentracyjnych. Przykładem jest np. rtm. Witold Pilecki.
Niech nasze życie cechuje niezachwiana nadzieja w Boże obietnice. Zaufajmy Bogu w pełni, wołając: „Jezu, ufam Tobie”.