KTO MNIE WIDZI, WIDZI OJCA MEGO

dk. Dawid Pietras
Paradyż 2008 r.

Kto Mnie widzi, widzi także i Ojca”

Fragment dzisiejszej Ewangelii przedstawia nam dialog Filipa z Jezusem, dialog człowieka poszukującego Boga z Mistrzem!

Fundamentalna dla tego dialogu jest prośba: „Panie, pokaż nam Ojca”! Prośba o objawienie na wzór starotestamentowych wizji! Jak psalmista, który wołał: Wznieś ponad nami, o Panie, światłość Twojego oblicza! (Ps 4,7).

Odpowiedź Jezusa: „Tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie widzi, widzi także i Ojca” zapewne nieco odwróciła jego uwagę. Można by kolokwialnie powiedzieć, że sprowadziła go na ziemię. Bo to siebie Chrystus wskazał jako na najdoskonalszy obraz Boga!

Dialog ten miał miejsce 2000 lat temu, a toczy się wciąż! Toczy się w relacji: niewierzący – chrześcijanin i jakże często w relacji: chrześcijanin – kapłan. W człowieka bowiem wpisane jest pragnienie oglądania Boga!

Bo choć Jezus odszedł do Ojca – jak słyszeliśmy dziś w Ewangelii, pozostał w swym Kościele. Jak mówił ks. Blachnicki, założyciel Ruchu Światło-Życie: „Kościół to Chrystus przyjęty przez nas w Duchu Świętym”.

Kościół więc tworzą chrześcijanie! I to chrześcijanin jest jakby drugim Chrystusem! Słowo greckie Christianos, pochodzi od słowa Chrystus! W dawnych książkach teologicznych – wręcz dosłownie – chrześcijan nazywa się Chrystusami.

Można więc sparafrazować słowa Jezusa „Kto Mnie widzi, widzi także i Ojca” na „Kto widzi chrześcijanina, widzi także i Ojca!”

To chrześcijanin jest powołany, by stanowić obraz Boga! Jednak czy zawsze tak jest? Czy swoją postawą daję świadectwo Boga, niejako ODMALOWUJĄC OBRAZ BOGA?

Przychodzi mi na myśl znana postać: Mahat Magandi, który – jak twierdził – nie spotkał prawdziwego chrześcijanina, żyjącego według Ewangelii. Dlatego ten duchowy przywódca nie został ostatecznie chrześcijaninem…

Owszem, nie można też powiedzieć, że nie ma na świecie wiernych chrześcijan, lecz sytuacja ta bez wątpienia stanowi wyzwanie dla nas, by czyż jego poszukiwanie Boga można również streścić w trzech słowach, które rozważamy: „pokażcie mi Ojca”.

Chrystus obiecuje, że chrześcijanin dający świadectwo będzie dokonywał tych samych dzieł co On, „a nawet większe od tych uczyni”. Uczyni to w tym sensie, że nada im szerszy zakres, zanosząc OBRAZ BOGA AŻ NA KRAŃCE ZIEMI!

I ja dziś jestem wezwany, by zanieść oblicze Ojca, może nie od razu na krańce ziemi, ale do sali wykładowej, refektarza, czy na boisko! To równie trudne zadanie!

Jeżeli chrześcijanin wezwany jest, by być świadkiem Boga, to do szczególnego świadectwa wezwany jest każdy powołany!

Każdy kapłan, którzy przez sakrament święceń staje się chrześcijaninem w Osobie Chrystusa Głowy. Dlatego to przede wszystkim na kapłanach i na nas powołanych skupia się świat. To na nas kieruje się wzrok szukających Ojca!

I pewnie – jako potwierdzenie, że tak jest – od niejednej osoby usłyszymy lub już usłyszeliśmy – jak od Filipa – WIELKĄ PROŚBĘ: „Pokaż mi Ojca”, „pokaż mi Boga”. I zobaczymy wzrok człowieka pełnego pragnienia Boga.

Przypomina mi się sytuacja z praktyki wielkopostnej, kiedy od pewnej osoby usłyszałem prośbę: „Wprowadź mnie w świat modlitwy”. Z tych słów płynęła wielka tęsknota, by doświadczyć Boga.

Ks. Dajczer w książce: „Rozważania o wierze” pisał: „Na tyle jesteś chrześcijaninem, na ile potrafisz się modlić”. I myślę, że udało się to Janowi Pawłowi II, który spędzał na modlitwie wiele godzin dziennie. Ten, który bez wątpienia wielu ludziom pokazał Ojca! Ten, którego pierwsze słowa po zamachu, kiedy odzyskał świadomość brzmiały: „Czy odmówiliśmy dziś kompletę?”.

Człowiek wiary to człowiek modlitwy! A człowiek modlitwy, to człowiek pokazujący życiem Oblicze Ojca.

Za chwilę wzmocnimy się sakramentem Eucharystii, o której teolog Emil Mersch pisał, że to eksplozja miłości, która przenika chrześcijan, by ich przemienić w Chrystusa. To pokarm, który nie tylko daje siły, ale buduje naszą chrześcijańską tożsamość, by urzeczywistniły się słowa św. Pawła: „Już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus”,

by rzeczywiście było tak, że kto zobaczył mnie – chrześcijanina, zobaczył Chrystusa, a kto zobaczył Chrystusa, zobaczył także i Ojca!