Ks. Dawid Pietras
ONŻ II ST., TYLMANOWA
DZIEŃ X – śmierć na krzyżu
ŚMIERĆ NA KRZYŻU
„A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie” (J 12,32).
Dziś wspominamy najtragiczniejszą chwilę w dziejach ludzkości: ŚMIERĆ SYNA BOŻEGO, ŚMIERĆ CZŁOWIEKA, KTÓRY BYŁ BOGIEM! Wspominamy chwilę, w której STWORZENIE ZABIJA WŁASNEGO STWÓRCĘ i całą ziemię okryła ciemność!
Z tego wydarzenia jednak Bóg już niedługo wyprowadzi największe dobro – nasze zbawienie! Z NAJWIĘKSZEGO GRZECHU: ZABICIA I ODRZUCENIA SYNA BOŻEGO – Bóg już za chwilę wyprowadzi największe dobro – NASZE ZBAWIENIE!
Wiele set lat ludzkość składała ofiary, by przebłagać gniew Boga, by zmazać choć najmniejszą winę! Aż przyszedł moment, w którym Syn Boży stał się człowiekiem, naszym bratem, by w naszym imieniu prosić swego Ojca o przebaczenie! I spłacił dług miłości, jaki należał się Bogu! DŁUG MIŁOŚCI, KTÓRY ZACIĄGNĘŁA LUDZKOŚĆ I NIE BYŁA W STANIE GO SPŁACIĆ!
Nieskończona miłość Jezusa uzupełnia nasz brak miłości! Nieskończona pokora i posłuszeństwo Chrystusa zagłusza pychę i nieposłuszeństwo ludzkości! Krzyż bowiem to tajemnica nieskończonej pokory Syna Bożego, pokory i cierpliwości, która – jak mówi Benedykt XVI – zbawiła świat!
Już nie potrzeba zwierząt ofiarnych… i ognia, który spali ofiarę dla przebłagania za winy! Bo oto z krzyża Chrystusa unosi się OGIEŃ MIŁOŚCI, unosi się ŻAR POSŁUSZEŃSTWA I CIEPŁO POKORY! Nie potrzeba już kapłanów Starego Testamentu i ofiar, bo tu jest Jedyny Kapłan i Ofiara (żertwa). Ołtarzem jest Krzyż! Prezbiterzy i Biskupi będą tylko uczestnikami tego wiecznego kapłaństwa! Sami w ścisłym sensie nie będą już kapłanami, chyba że na zasadzie utożsamienia z Chrystusem przez sakrament święceń.
Jak człowiek zgrzeszył w raju na drzewie, tak na drzewie Jezus pokonał szatana! Sam Jezus stał się Nowym Owocem, który obumarł. Krzyż jest drzewem, który daje życie. Jezus – NOWY ADAM, który umiera w miejscu stworzenia Adama (bł. Anna Katarzyna Emmerich).
Śmierć Jezusa jest NAJWYŻSZYM DOWODEM JEGO MIŁOŚCI DO NAS! DLATEGO ZASTANÓWMY SIĘ TERAZ NAD naszą WDZIĘCZNOŚCIĄ...
Wyobraźmy sobie, że żyje wśród nas człowiek, który uratował nam życie. Kim on byłby dla nas? Jaka wdzięczność płynęłaby dla niego z naszych serc?
Pewien rekolekcjonista opowiadał mi, jak na cmentarzu wdziano młodą dziewczynę, przychodzącą często z kwiatami. Składała je na grobie jednego z kapłanów. Zapytana o motyw swego postępowania odpowiedziała, że to kapłan, który jej matkę powstrzymał od dokonania aborcji… i to ona była tym dzieckiem… Ta młoda osoba wiedziała, że żyje dzięki niemu.
A gdyby ten, dzięki któremu żyjemy, poświęcił za nas własne życie? Czy nie spotęgowała by się w nas wdzięczność?
Kim dla Franciszka Gajowniczka i jego rodziny był św. Maksymilian Kolbe? Ten, który oddał życie w bunkrze głodowym w obozie koncentracyjnym. Św. Maksymilian świadomie stanął w miejsce wytypowanego na śmierć…
Można przytoczyć tu jeszcze przykład włoszki Giany Beretty Moli, która urodziła dziecko świadoma, że poród skończy się dla niej śmiercią!
Drodzy Młodzi!
Kiedy Izrael 40 lat wędrował przez pustynię do Ziemi Obiecanej, zgrzeszył. Księga Liczb opowiada, że „lud stracił cierpliwość” znudzony ciągłym jedzeniem manny i przepiórek. Bóg w rezultacie, przez to sprzeniewierzenie zesłał węże o jadzie palącym, by kąsały ludzi, tak że wielka liczba Izraelitów zmarła.
Kiedy jednak Mojżesz wstawił się u Boga za ludem, otrzymał polecenie od Boga, by sporządzić węża miedzianego i umieścić go na wysokim palu. Księga Liczb relacjonuje, że „rzeczywiście, jeśli kogo wąż ukąsił, a ukąszony spojrzał na węża miedzianego, zostawał przy życiu” (Lb 21,9).
To wydarzenie z dziejów Narodu Wybranego Jezus porównał do swej zbawczej misji. Słowa Chrystusa zapisał św. Jan: „Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne” (J 3,14-16).
Starotestamentowy pal jest wyobrażeniem krzyża, a wąż wyobrażeniem Jezusa! A więc analogicznie, jak dla Izraelitów wybawieniem był wąż powieszony na palu, tak dla nas ocaleniem jest JEZUS POWIESZONY NA DRZEWIE KRZYŻA! Jezus, który swą śmiercią i zmartwychwstaniem otworzył niebo i dał szansę wyzwolenia!
Jak Izraelici szli do ziemi obiecanej, tak my idziemy do Nieba, te 40 lat to symboliczny czas przemijania jednego pokolenia, a więc symbol naszego życia.
Czyż nie można by porównać węży do grzechów śmiertelnych, które powodują śmierć duszy? Nie bez przyczyny też Kościół wprowadził termin grzech śmiertelny. Tu już nie chodzi o utratę życia ziemskiego, ale utratę życia wiecznego!
Każdy grzech ciężki jest więc jak wąż o jadzie palącym! Zabija w naszej duszy życie, niszczy stan łaski uświęcającej!
Jeżeli jesteśmy ukąszeni przez grzech, spójrzmy na krzyż! Spójrzmy, by pozostać przy życiu i by „władca tego świata został precz wyrzucony” (J 12,31).
WIARA W UKRZYŻOWANEGO KRÓLA DAJE ŻYCIE WIECZNE I OCALA OD DUCHOWEJ ŚMIERI!
„W Jego ranach jest nasze uzdrowienie” – mówi prorok Izajasz. Jezus stał się naszym Uzdrowicielem. Chrystus przyszedł do ludzkości pogrążonej w grzechu pierworodnym – chorej śmiertelnie. Wysłużył nam niebo i dał środki łaski, by je osiągnąć! Pozostawił ludzkości lekarstwo, by zniszczyć grzech pierworodny i utrzymać nas w stanie łaski uświęcającej. JAKIE TO LEKARSTWA?
Najważniejszym jest Ofiara Mszy św., w której Jezus uobecnił wydarzenie Krzyża i z której – jak mówił Jan Paweł II – wciąż spływają łaski na ludzkość każdego czasu. Jeden z teologów powiedział niegdyś, że Ofiara Krzyża jest źródłem wszelkich łask, a msze święte to rzeka wypływająca z tego źródła. Przez Ofiarę Mszy mamy dostęp do łask spływających z krzyża, na mszy stoimy pod krzyżem na Golgocie – co wyraźnie pokazywał O. Pio.
„Ołtarz Golgoty nie różni się od ołtarzy w naszych kościołach; również ołtarze te są wzgórzami, na których wznosi się krzyż z Ukrzyżowanym, gdzie dokonuje się pojednanie między Bogiem a człowiekiem” – Pius XII.
Czym jest też spowiedź św. jak nie korzystaniem z łask krzyża. Kiedy kapłan odmawia formułę rozgrzeszenia, czyni ręką znak krzyża. Każda spowiedź to jakby spojrzenie na krzyż! Spojrzenie na Ukrzyżowanego, który daje życie!
Podobnie inne sakramenty to łaski wysłużone na krzyżu, KAŻDA ŁASKA WYPŁYWA Z OTWARTEGO SERCA ZBAWICIELA!
Praktykujmy w naszym życiu MODLITWĘ SPOJRZENIA! Jak Izraelici na pustyni patrzyli na pal i odzyskiwali zagrożone życie, tak my patrzmy na krzyż!
Uczmy się tej pięknej praktyki patrzenia w krzyż! Wpatrujmy się w niego jak bł. Matka Teresa z Kalkuty, która codziennie rano rozpoczynała dzień od spojrzenia na krzyż, jak Jan Paweł II, który urzekł świat swym przytulaniem krzyża podczas swej ostatniej drogi krzyżowej!
Zastanówmy się czym właściwie dla mnie jest krzyż? Czy wśród różnych rzeczy… mam go we własnym pokoju, na biurku? Czy noszę go na szyi, na znak, że jestem chrześcijaninem? Czy może noszę na sobie inne znaki, których znaczenia do końca nie znam?
Jednak dziś coraz częściej chce się ściągnąć krzyż, usunąć go ze szkół, szpitali, sejmu… Wielu chce zapomnieć o cenie naszego odkupienia! Uczniowie klasy maturalnej z wrocławskiego liceum występują z petycją zdjęcia krzyży ze ścian szkoły. Krzyże zniknęły z karetek pogotowia i zostały zastąpione pogańskim wężem „Eskulapą”. W Stanach Zjednoczonych władze miasta Cleveland w stanie Ohio ostrzegły rodziny opiekujące się grobami swoich bliskich pochowanych na miejskich cmentarzach, że umieszczone na grobach krzyże muszą zostać usunięte. Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł, że krzyże z Włoskich szkół mają być ściągnięte. To tylko przykłady, które zapewne można by mnożyć…
Chcę przytoczyć słowa Jana Pawła II z Zakopanego, z Wielkiej Krokwi, który wspomniał o krzyżu na Giewoncie, który ogarnia całą naszą ziemię od Tatr po Bałtyk. I dodał: „Nie wstydźcie się tego krzyża. Starajcie się na co dzień podejmować krzyż i odpowiadać na miłość Chrystusa. Brońcie krzyża, nie pozwólcie, aby Imię Boże było obrażane w waszych sercach, w życiu rodzinnym czy społecznym. Dziękujmy Bożej Opatrzności za to, że krzyż powrócił do szkół, urzędów publicznych i szpitali. Niech on tam pozostanie! Niech przypomina o naszej chrześcijańskiej godności i narodowej tożsamości, o tym, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy, i gdzie są nasze korzenie. Niech przypomina nam o miłości Boga do człowieka, która w krzyżu znalazła swój najgłębszy wyraz”.
Mamy uwierzyć w Jezusa, ale nie tylko w tego czyniącego cuda, uzdrawiającego i wskrzeszającego umarłych, ale PRZEDE WSZYSTKIM W TEGO UKRZYŻOWANEGO, wg Całunu Turyńskiego z 500 ranami na ciele! Tego z koroną cierniową na głowie, z przybitymi stopami i dłońmi, tego ubiczowanego i z przebitym bokiem.
Jezus więc został wywyższony na krzyżu! Jak na tronie! Każdy, kto uwierzy w tego zadziwiająco wywyższonego króla, będzie zbawiony! KAŻDY, KTO W NIEGO WIERZY, MA ŻYCIE WIECZNE i NIE ZGINIE!
„Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy kto w Niego wierzy [nie zginął], ale miał życie wieczne” (J 3,14-16).