4.PRAWDZIWA MIŁOŚĆ

Autor homilii: ks. Dawid Pietras
Gorzów Wlkp., dn. 25 VI 2011 r.
Ef 5,2a.25-32
J 15,9-12

PRAWDZIWA MIŁOŚĆ
- ślub Dawida i Barbary -

MIŁOŚĆ. Wiele się o niej myśli, mówi, pisze… Pragnie jej każdy człowiek. MIŁOŚĆ… to wielkie słowo. Zdarza się, że kiedy w kancelarii omawiam z narzeczonymi ślub, który będę celebrował, narzeczeni mówią: Niech ksiądz powie kazanie o miłości.

Czym jednak jest miłość? Jakiej miłości pragnie dzisiejszy człowiek? O jakiej miłości chcą usłyszeć ci nowożeńcy?

Kiedy przegląda się internetowe fora, widać jak bardzo miłość jest sprowadzana do zmysłowości lub do uczucia. Mówi się, że miłość usprawiedliwia wszystko, nawet daje prawo do łamania Bożych przykazań i obwoływania niezmiennych zasad Kościoła jako przestarzałych i nie na te czasy. Kościół postrzega się nawet jako wroga „prawdziwej miłości”. W imię miłości usprawiedliwia się związki bez ślubu, antykoncepcję, zdrady małżeńskie. W imię miłości ośmiesza się czystość przedmałżeńską. Dziś miłość kojarzona jest ze zmysłowością, przyjemnością i uczuciem.

To pojęcie miłości według świata. Kościół natomiast pragnie szczęścia i miłości, takiej jaką chce Bóg, który sam jest MIŁOŚCIĄ NAJWYŻSZĄ, NIESKOŃCZONĄ i DAWCA MIŁOŚCI. Jakiej więc miłości pragnie Bóg, jakie jest Boże prawo miłości?

Sobór Watykański II w konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym pisał, że człowiek „nie może się w pełni odnaleźć inaczej, jak tylko przez szczery dar z siebie samego”. Tymi słowami Kościół wyraził istotę miłości. MIŁOŚĆ JEST WIĘC BEZINTERESOWNYM DAREM Z SIEBIE, JEST OFIARĄ Z SIEBIE. Takiej miłości nie można kupić nawet za wszystkie pieniądze świata, nie można też na nią zasłużyć. Tę definicję miłości jako DARU Z SIEBIE często powtarzał sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki, założyciel Oazy. Kościół więc mówi o miłości jako czystym altruizmie.

Bł. Jan Paweł II w liście do rodzin pisał: „W przysiędze małżeńskiej narzeczeni nazywają siebie imieniem własnym: „Ja... biorę ciebie... za żonę – za męża – i ślubuję [...], że cię nie opuszczę aż do śmierci”. Taki dar zobowiązuje o wiele mocniej, zobowiązuje głębiej niż to, co może być „nabyte” w jakikolwiek sposób i za jakąkolwiek cenę. Zginając kolana przed Ojcem, od którego pochodzi wszelkie rodzicielstwo, przyszli rodzice mają świadomość, że zostali „odkupieni”, czyli nabyci za największą cenę: za cenę Krwi Chrystusa, to jest daru najbardziej bezinteresownego, w którym sakramentalnie uczestniczą. Przysięga małżeńska dopełni się Eucharystią, czyli ofiarą „Ciała wydanego” i „Krwi przelanej”. Sama z siebie już jest jej wyrazem”.

Tymi słowami bł. Jan Paweł II podprowadza nas pod największą miłość: KRZYŻ jako największy przykład bezinteresownego daru z siebie. Czy Jezus umierając za nas przybity do krzyża miał z tego jakąś przyjemność? Poniżony, opuszczony, niezrozumiany, umierał w ogromnych cierpieniach z miłości do człowieka! OTO MIŁOŚĆ!

W KAŻDEJ EUCHARYSTII UOBECNIA SIĘ TA TAJEMNICA MIŁOŚCI AŻ PO KRZYŻ. Na słowa kapłana uobecnia się sakramentalnie Ofiara Krzyża, Męka i Śmierć Chrystusa pod postaciami chleba i wina. Dlatego sakrament małżeństwa łączymy z Mszą św., którą sprawujemy za nowożeńców. Z Eucharystii małżonkowie uczą się miłości bezinteresownej wobec siebie. Jezus jawi się nam szczególnie jako Nauczyciel Miłości, jako Ten, który ukochał „do końca” i oddał życie za każdego człowieka.

Poprzez przyjmowanie Ciała Chrystusa w Komunii św. małżonkowie stają się szczególnie „jednym ciałem” w Chrystusie. Małżonkowie więc czerpią niezliczone łaski dla swego małżeństwa szczególnie z Eucharystii. Jaki to piękny widok, kiedy małżonkowie idą oboje do Komunii św., by przyjąć Chrystusa, miłość ukrzyżowaną.

Drogi Dawidzie, Droga Barbaro. Wiem, że oboje kochacie Eucharystię, nie wyobrażacie sobie niedzieli bez Mszy św. Uczestniczycie w niej często. Ofiara Mszy św. uczy Was prawdziwej miłości i ofiary, która wyraziła się w krzyżu.

Do takiej miłości dziś powołuje Was Bóg. W odczytanym dziś fragmencie z Listu do Efezjan św. Paweł podniósł małżonkom poprzeczkę bardzo wysoko. Napisał, że miłość męża do żona winna być jak miłość Chrystusa do Kościoła. „Mężowie, miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie”. Masz więc Dawidzie tak ukochać swoją żonę, że będziesz gotowy oddać za nią swoje życie. Jak Jezus żywi i pielęgnuje swój Kościół, tak Ty zadbaj o swoją żonę. A Ty, Barbaro, ukochaj Dawida, tak jak Kościół winien kochać Jezusa.

Miłość Wasza musi z miłości Bożej nieustannie czerpać. Chrystus musi stać się dla was Przewodnikiem, Przyjacielem i Nauczycielem Miłości. Ale Wy to już dawno zrozumieliście. Dowodem na to są sms-y, które wysyłaliście do mnie 4 lata temu, kiedy byłem diakonem. Zachowałem je specjalnie na tę dzisiejszą uroczystość. Mam pozwolenie, by odczytać niektóre z nich.

W jednym z nich napisałeś, Dawidzie, następujące słowa: „W dzisiejszych czasach brakuje świętych małżeństw, a takie chcemy zbudować. Niech diakon zauważy, że pisząc Basia jest moją Drogą, to Drogą napisałem z dużej litery… Dlatego, że miałem na myśli słowa Jezusa: Ja jestem drogą… Małżeństwo z Basią ma być jednocześnie naszą drogą za Jezusem! Jezus będzie naszą Drogą”. Wiem, że jako głowa rodziny będziesz budował swój dom na Chrystusie. Jego Boże prawo będzie w twoim domu najważniejsze!

Natomiast od Barbary otrzymałem sms-a następującej treści: „Bóg nigdy nie traci cierpliwości! Zawsze nas kocha i kochać będzie! Jezus przy każdej spowiedzi przytula nas do swego serca. Jezus jest z nami cały czas i będzie do końca świata. Będzie z nami poprzez wszystkie dni. Po spowiedzi to nie jestem ja, tylko prawdziwy i żywy Chrystus we mnie”. I oto Barbara podprowadza nas pod drugą szkołę miłości. Ofiara Mszy św. jawi się nam jako SZKOŁA OFIARY Z SIEBIE, tak sakrament spowiedzi jest SZKOŁĄ PRZEBACZENIA. Uczyńcie te dwa sakramenty filarami waszej małżeńskiej relacji.

Czy miłość może istnieć bez przebaczenia?

Czy miłość może istnieć bez kompromisów?

Czy miłość może istnieć bez służby i ofiary?

Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki pisał: „Trzeba się liczyć z tym, że miłość uczuciowa musi w końcu przynieść cierpienie i rozczarowanie, i trzeba się na to przygotować. Stosunek do drugiego zaś trzeba oprzeć na miłości duchowej, nadprzyrodzonej, która ma na oku dobro drugiego, stara się mu dawać dobro, uważając dobro drugiego za swoją jedyną radość nagrodę, bez polowania na wzajemność. Jedynie taka miłość rozwiązuje wszystkie konflikty i tragedie ludzkiej miłości” („Spojrzenia w świetle łaski”).

Na katechezach puszczam film pt. „Szkoła uczuć”. Jest to piękny film dla młodzieży pokazujący istotę miłości. Chłopak – największy gieroj w szkole, zakochuje się w dziewczynie najlepszej uczennicy w szkole. Zawala mu się cały świat, kiedy okazuje się, że jest chora na białaczkę i zostało jej kilka miesięcy życia. Mimo tego decyduje się na ślub. Ostatecznie zmienia swoje życie i dzięki niej zaczyna wierzyć w Boga.

Taka jest chrześcijańska wizja miłości, której istotą jest DAR Z SIEBIE i która musi czerpać z Boga. Rewolucja seksualna, która zrodziła się w USA w 1968 r., rewolucja która była totalną pogardą chrześcijańskich zasad moralnych i wprowadzała liberalizm etyczny miała być wyzwoleniem i źródłem prawdziwego szczęścia. Czy tak się stało? Statystyki jasno pokazują, że odejście od zasad Kościoła mnoży dramaty: w USA przed tą rewolucją rozpadało się jedno na 34 małżeństwa, po rewolucji połowa małżeństw. Czy to przyniosło szczęście samym małżonkom i ich dzieciom?

Drogi Dawidzie, Droga Barbaro.

Dziś więc staje przed Wami wielkie zadanie: MIŁOŚĆ MAŁŻEŃSKA. Ktoś kiedyś powiedział pięknie, że prócz dobra małżonków oraz zrodzenia i wychowania potomstwa, celem małżeństwa jest ZBAWIENIE MĘŻA I ŻONY. Żyjcie więc tak, byście oboje poszli do nieba i kiedyś wtulili się na wieki w ramiona Jezusa w atmosferze Jego nieskończonej miłości.

Przed Wami też zadanie ojcostwa i macierzyństwa. Zadaniem katolickiej rodziny jest wychowanie do wiary swoich dzieci, wychowanie przyszłych obywateli nieba. Wy więc przez swoją wiarę i miłość macie być świadectwem żywej miłości Boga dla swoich dzieci. Dawidzie, twoje zgięte kolana będą największym świadectwem wiary!

Szczególnie dziś dziękujcie waszym rodzicom za trud wychowania, za poświęcenie się dla was. Bądźcie wdzięczni za wszystko, co dla Was uczynili i jeszcze uczynią.

Między Wami więc jest miłość, i chyba nikt z tutaj zgromadzonych nie ma co do tego wątpliwości. Jednak zawsze pojawią się obawy… czy wytrwamy… czy uniesiemy ciężary codzienności… Ja też kiedy wstępowałem na drogę kapłaństwa, myślałem czy wytrwam. Ale z pomocą Bożą wiem, że wytrwam… Po ludzku są to sprawy nie do przeskoczenia, ale z Bogiem da się to unieść i być wiernym do końca.

Drogi Dawidzie, Droga Barbaro.

Kończąc tę ślubną homilię zwróćmy się ku słowom Chrystusa z dzisiejszej Ewangelii. Chrystus powiedział, że umiłował nas taką miłością, jaką sam został umiłowany przez swego Ojca (J 15,9). Chrystus tę miłość chce przelać dziś na Was i mocą Ducha Świętego uczynić Was małżeństwem. Wytrwajcie w Jego przykazaniach. Wtedy – jak mówi Jezus – RADOŚĆ WASZA BĘDZIE PEŁNA, A MIŁOŚĆ WASZA BĘDZIE MOCNA I WIECZNA!