Autor homilii: Ks. Dawid Pietras
PRAWDZIWA MIŁOŚĆ
(kazanie ślubne dla Krzysztofa i Katarzyny)
"Wielka to rzecz miłość, wielkie dobro,
ona czyni lekkim to, co ciężkie,
i spokojnie znosi wszelkie niepokoje. (...)
Nic łagodniejszego od miłości,
nic silniejszego, nic wyższego, nic ogromniejszego,
nic szczęśliwszego, nic pełniejszego
i lepszego w niebie i na ziemi,
bo miłość wywodzi się z Boga
i dlatego tylko w Bogu może spoczywać
wzniesiona ponad całe stworzenie”.
Drodzy Bracia i Siostry!
Kiedy zada się współczesnemu pokoleniu pytanie: „Co to jest miłość?”, odpowiedzi najczęściej sprowadzają się do twierdzeń, że jest to uczucie, seks, silne przywiązanie… JAKA JEST WŁAŚCIWIE ISTOTA MIŁOSCI? Postawmy sobie to pytanie, bo oto przed nami jest dwoje młodych ludzi, którzy od dziś wspólnie pragną przeżyć resztę swego życia w atmosferze wzajemnej miłości!
By zrozumieć miłość trzeba spojrzeć na Krzyż! Uczyńmy to teraz! Widzimy człowieka przybitego gwoździami. I wszystko było by w normie, gdybyśmy sobie nie uświadomili, że jest On Bogiem i że jest tam przybity dla mojego zbawienia! On wskazuje na istotę miłości i odpowiada nam: MIŁOŚĆ TO DAR Z SAMEGO SIEBIE! Bo On do końca nas umiłował.
Pewnie wielu z nas kojarzy pieśń św. Tomasza z Akwinu, która zawiera słowa: „Ty, co jak pelikan krwią swą karmisz lud”. Mówią one o samicy pelikana, która z braku pokarmu przebiła swym dziobem własny brzuch i nakarmiła tak swe pisklęta, sama oddając życie. I TO SYMBOL PRAWDZIWEJ CHRYSTUSOWEJ MIŁOŚCI! Oddać swoje życie, by ktoś mógł żyć.
W parafii, w której pracuję przychodziłem co sobotę z Chrystusem do pewnej chorej osoby w bardzo ciężkim stanie. Ponieważ lekarze dawali jej kilka tygodni życia, została wzięta do domu. Opiekowała się nią jej córka, która kilkanaście lat czuwała przy jej łożu. I TO JEST MIŁOŚĆ! BO MIŁOŚĆ TO DAR Z SAMEGO SIEBIE! I TAK POJĘTA MIŁOŚĆ „NIGDY NIE USTAJE” i o takiej miłości pisał św. Paweł, którego słuchaliśmy w czytaniu.
Drogi Krzysztofie, Droga Katarzyno!
Za chwilę w sakramencie małżeństwa będziecie ślubować sobie wzajemną miłość. Miłość, która polega na bezinteresownym darze z siebie samego dla drugiej osoby! Wy sami staniecie się darem dla siebie! Zaczniecie się dzielić swoją wiarą, osobowością, temperamentem, talentami… Będziecie wspólnie szukać Boga.
Ostatnio szczególnie moją uwagę przyciągnęło świadectwo pani Glorii Polo, która doświadczyła śmierci klinicznej i doznała głębokiego nawrócenia. Jej spektakularne świadectwo w formie książki cieszy się ostatnio dość szeroką czytelnością. Bóg dał jej zobaczyć własnych rodziców w momencie zawierania małżeństwa.
Oto jej świadectwo: „Ujrzałam również ślub moich rodziców: gdy mój ojciec wkładał mojej matce pierścionek na palec, a ksiądz ogłaszał ich mężem i żoną, Pan przekazał ojcu laskę pasterską, która wyglądała jak zgięta na górze świetlista laska; to jest łaska, którą Pan daje mężowi. To prezent autorytetu Boga Ojca, aby ten mąż mógł opiekować się małą trzódką swojej rodziny, którą są jego dzieci, dane mu w darze w małżeństwie, i aby bronił swego małżeństwa (…)”.
Przed Tobą więc, Krzysztofie, wielkie zadanie! Będziesz mężem i ojcem! Ty masz jako głowa rodziny umacniać swą żonę i swe dzieci świadectwem swego kontaktu z żywym Bogiem! Nawet Twoje imię oznacza dołowienie: Niosący Chrystusa. Postaw więc sobie za wzór św. Józefa, wspaniałego męża i opiekuna Chrystusa.
Świat dziś potrzebuje ojców, którzy budują swój autorytet nie siłą, ale zgiętymi kolanami! Twój prawdziwy ojcowski autorytet będzie budowany poprzez zgięte do modlitwy kolana! Podobnie jak Karol Wojtyła senior był autorytetem dla Jana Pawła II.
Pozwólcie, że przytoczę jeszcze jedno świadectwo. Za czasów komunizmu do przedszkola przyszedł człowiek, który próbował wmówić dzieciom, że Boga nie ma! Nagle jeden chłopiec zbuntował się i powiedział: nie prawda! Bóg musi być, bo mój tatuś, który jest bardzo mądry i jest inżynierem, codziennie klęka do modlitwy! Gdyby Pana Boga nie było, to by nie klękał…
Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko życzyć Tobie, Krzysztofie, takiej kariery ojca i kariery męża oddanego swej żonie, stanowiącego źródło bezpieczeństwa i pokoju!
Dalej w swoim świadectwie wspomniana już Gloria Polo opowiada, jak widziała, kiedy jej „matce Bóg Ojciec dał coś na kształt ognistej kuli i umieścił ją w jej sercu. Oznacza ona miłość Ducha Świętego; zobaczyłam – kontynuuje Gloria – że moja matka była bardzo czystą kobietą. Bóg był pełen radości”.
Droga Katarzyno, przed Tobą równie wielkie zadanie. Przed Tobą kariera żony i matki! Imię Twe dosłownie znaczy: czysta, bez skazy. Niech więc wzorem Twoim będzie Maryja Niepokalana Matka naszego Pana Jezusa Chrystusa! Naśladuj Jej heroizm, Jej posłuszeństwo swemu mężowi – Józefowi, naśladuj Jej odwagę, w której przyjęła do swego łona Chrystusa w momencie Zwiastowania!
Posługa żony i matki to największa kariera w życiu kobiety! Niech Duch Święty udziela Ci swej miłości! Niech dopomaga Tobie spełnianiu Niepokalana Maryja – Matka i Nauczycielka pięknej miłości, ale i Twoja patronka – św. Katarzyna!
DRODZY OJCOWIE I MĘŻOWIE!
Warto uświadomić sobie wielki dar autorytetu Boga Ojca, jaki posiada ojciec i mąż od momentu ślubu! Jesteście niejako zastępcami Boga Ojca we własnej rodzinie!
DROGIE MATKI I ŻONY!
Warto pamiętać, że sakrament małżeństwa wyposażył was w dar miłości, pochodzącej od Ducha Świętego! Rozpalajcie w sobie tę miłość przez modlitwę i sakramenty.
Za chwilę wezwiemy Ducha Świętego, Tego, którego przedstawiamy w postaci zstępującej gołębicy. Będziemy Go błagać, BY Z SERC KRZYSZTOFA I KATARZYNY UCZYNIŁ JEDNO SERCE! Będziemy przyzywać Ducha Świętego, który jest duszą wszelkiej prawdziwej miłości! Tego, bez którego wszystko w świecie ducha blednie i usycha… Przyjdzie więc Ten, który zaszczepił i rozpalił miłość w tych dwóch młodych sercach… NIECH WIĘC ON SAM POŁĄCZY TE DWIE MIŁOŚCI! A Chrystus rozpali je swoją miłością, którą wleje, przychodząc w swym Ciele i Krwi podczas Komunii św.!
Do was dzisiaj szczególnie mówi Bóg przez proroka Izajasza:
Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale miłość moja nigdy nie odstąpi od Was i nie zachwieje się moje przymierze pokoju (por. Iz 54,10).