O POKORZE - KRÓLOWEJ CNÓT I PYSZE - KRÓLOWEJ GRZECHU

Ks. Dawid Pietras
Msza Trydencka 27 VIII 2016
Gorzów Wlkp.

O POKORZE – KRÓLOWEJ CNÓT I PYSZE – KRÓLOWEJ GRZECHU

Spojrzymy w dzisiejszym kazaniu na cnotę pokory i jej przeciwieństwo – grzech pychy. Pokora – obok cnoty miłości – jest największą z cnót. Św. Grzegorz Wielki nauczał: „Więdnie kwiat złamany, a więc oddzielony od korzenia; tak samo ginie każda cnota, jeśli nie jest złączona z pokorą”. To więc pokora jest źródłem każdej z cnót, jest matką i królową cnót! Św. Augustyn twierdził, że pokora jest najmilszą Bogu cnotą i pierwszą dla chrześcijanina. Św. Jan Maria Vianney nauczał, że jest konieczna do zbawienia tak samo jak chrzest św. i stan łaski uświęcającej. Św. Bernard powiedział: „Wąską jest brama niebios i tylko mali, czyli pokorni, mogą wejść przez nią”. Pycha natomiast jest źródłem wszelkich występków, dlatego wymieniamy ją jako pierwszą spośród siedmiu grzechów głównych. Grzechy główne to grzechy, z których wypływają inne grzechy. A pycha stoi na pierwszym miejscu! Jest ona bowiem matką i królową grzechów! To przez pychę Aniołowie się zbuntowali i zostali strąceni do piekła, które zostało dla nich stworzone. To przez pychę upadli nasi prarodzice Adam i Ewa, a na świat wszedł grzech pierworodny. To z pychy budowano wierzę Babel. To z pychy Herod kazał zabić Jezusa. To poprzez grzech pychy nasz Zbawiciel został skazany na śmierć i ukrzyżowany. W końcu przez ten grzech wybuchały wojny, rewolucje, rozłamy w Kościele… W każdym grzechu jest ziarno pychy! Św. Jan Maria Vianney w swoim kazaniu o pysze pisze, że spośród wszystkich grzechów to pycha najbardziej rani Serce Jezusa. Utarło się pewne przekonanie, że pycha jest w człowieku tak głęboko zakorzeniona, że umiera dopiero kilka godzin po śmierci!

Św. Augustyn napisał: „Jeśli się głęboko uniżycie i uznacie, że jesteście nicością i na nic nie zasługujecie, to Bóg obficie wam udzieli swoich łask. Jeżeli zaś będziecie się wynosić i uważać, że jesteście kimś, usunie się od was i pozostawi was w waszej nędzy”. Pokorny bowiem upodabnia się do Chrystusa, a pyszny upodabnia się do szatana.

Pokora jest dobrowolnym uniżaniem siebie samego wskutek poznania własnej słabości. W swoim nauczaniu przekonuje nas Chrystus o wielkości tej cnoty. Powiada: „Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony” (Mt 23,11-12); „Tak i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono, mówcie: Słudzy nieużyteczni jesteśmy; Wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać” (Łk 17,10); „Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim” (Mt 17,4). Jezus szczególnie kochał dzieci, gdyż byli pokorni i prostoduszni. I my takimi mamy się stawać. Znamienne są również słowa Jezusa z ośmiu błogosławieństw: „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie” (Mt 5,3). A ubogimi duchem są właśnie ludzie pokorni. Natomiast św. Jakub pisze w swoim Liście: „Uniżcie się przed Panem, a wywyższy was” (Jk 4,10).       

Najpiękniejszy wzór pokory zostawił nam Chrystus. Już samo Wcielenie do postaci Człowieka jest wielkim Jego uniżeniem. Czytamy w Liście: „Istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stając się podobnym do ludzi” (Flp 2,6-7). Odwieczny i wszechmocny Bóg, przez którego został stworzony świat, stał się Człowiekiem, a więc przyjął ludzką naturę. Urodził się w stajence w Betlejem, pokornie pracował przez 30 lat, a w swoim nauczaniu nigdy się nie wywyższał. Przyjął chrzest z rąk Jana Chrzciciela, który Go nazwał Barankiem Bożym. Wiele czasu spędzał na modlitwie do swego Ojca. Na Apostołów wybrał ludzi prostych i nieuczonych. Obcował z grzesznikami, a cudzołożnicę obronił przed ukamienowaniem. Podczas Ostatniej Wieczerzy obmył nogi Apostołom. W końcu umarł haniebną śmiercią na krzyżu dla naszego odkupienia. W duchu pokory wypełnił wolę Ojca. W Sakramencie Ołtarza pozostał wśród nas pod postaciami hostii i wina, uobecniając swoją Ofiarę i dając się nam jako Pokarm. Czynami swoimi przekonuje nas Chrystus, że pokora jest królewską drogą wiodącą do Boga (św. Grzegorz Wielki). Sam siebie stawia nasz Pan za wzór pokory: „Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca” (Mt 11,29). Chrystus ukazał więc nam wielkość cnoty pokory, jak również wielkość grzechu pychy, która potrzebowała ekspiacji poprzez krzyż.  

Zaraz za Chrystusem wzorem pokory jest Najświętsza Maryja Panna. W hymnie Magnificat wyśpiewała: „Wejrzał na uniżenie swojej służebnicy. Oto bowiem odtąd błogosławić mnie będą wszystkie pokolenia” (Łk 1,48). Według św. Bernarda to właśnie pokora spowodowała, że Maryja stała się Matką Boga. A i św. Józef również jest wzorem tejże cnoty. Znamienne jest to, że w Biblii nie zapisano ani jednego słowa, które wypowiedziałby św. Józef. Może to oznaczać niezwykłą pokorę, jaką odznaczał się Oblubieniec Maryi. Mamy również wiele przykładów Świętych, którzy szczególnie cenili sobie tę cnotę.      

Do pokory dochodzimy rozważając majestat Boga, znikomość rzeczy ziemskich i naszą słabość. Majestat Boga poznajemy również przez wielkość rzeczy stworzonych. Czym jest nasza mała planeta wobec wielkich gwiazd? Czym nasze pojedyncze życie wobec tylu istnień ludzkich? Czy możemy szczycić się uznaniem ze strony świata, jeśli dziś świat nas kocha, a jutro może nas znienawidzić? W niedzielę tłum wołał Hosanna, a w piątek „Na krzyż z Nim”. Czy możemy szczycić się urodą, siłą i pięknem ciała, jeśli poprzez chorobę może ono ulec zeszpeceniu, w starości straci swoją młodość, a po śmierci ulegnie rozkładowi? Czy możemy szczycić się wiedzą, jeśli są ludzie, którzy wiedzą więcej od nas, a istnieje jeszcze wiele rzeczy, o których nie wiemy? Czy możemy szczycić się bogactwem, jeśli w jednej chwili możemy wszystko stracić, a na pewno stracimy w momencie śmierci? Czy możemy szczycić się życiem i jego przyjemnościami, jeśli jego trwanie nie zależy od nas? „Grób jest szkołą uczącą pokory” – mówi św. Jan Chryzostom. Śmierć jest doskonałą szkołą pokory, bo ukazuje znikomość tego świata i jego przemijalność. Podobnie i nie możemy szczycić się ze szczególnych Bożych łask, gdyż im więcej łask, tym większa za nie odpowiedzialność. Czy możemy się szczycić z łaski uświęcającej porównując do tych, którzy żyją w grzechu ciężkim? Przecież za chwilę możemy sami upaść, a tamten się nawrócić! Znając więc nieskończoną świętość Boga, słabość naszej natury oraz naszą grzeszność, przybliżamy się do nabycia cnoty pokory. Św. Jan Vianney mówił, że „ona jest pochodnią, przy której widzimy jasno swoje niedoskonałości”. A kiedy uświadomimy sobie, że to Bóg nas stworzył i w każdej chwili podtrzymuje nas w istnieniu, że każdy dzień jest Jego darem… Czy nie wzbudza to pokory wobec Stwórcy i wdzięczności? Każdy talent, łaska, charyzmat, powołanie pochodzi od Boga! Jest Jego darem. A nawet odkupienie nas na krzyżu jest darem Jego nieskończonej miłości, również zbawienie dokonuje się z Jego łaski, a nie z naszej zasługi. „Łaska Boża jest do zbawienia koniecznie potrzebna” – mówi jedna z głównych prawd wiary. Św. Teresa od Dzieciątka Jezus powie w swojej pokorze, że „wszystko jest łaską”. Świadomość tego wszystkiego prowadzi nas do praktykowania cnoty pokory.    

Spróbujmy teraz scharakteryzować człowieka pokornego. Św. Jan Maria Vianney w swoim kazaniu o pokorze dzieli tę cnotę na zewnętrzną i wewnętrzną.

Od strony zewnętrznej człowiek praktykujący cnotę pokory odznacza się następującymi cechami:
- Nie chwali się przed ludźmi dobrymi uczynkami i powodzeniem, nie opowiada o swoich zaletach, a nawet o błędach. Nie powtarza, co inni mówią o nim dobrego.
- Ukrywa swoje dobre uczynki, jałmużny, modlitwy, pokuty, dobrodziejstwa wyświadczone bliźniemu oraz niewidzialne łaski, których mu Bóg udziela.
- Nie cieszy się z pochwał i samemu tylko Bogu przypisuje uczynek, z powodu którego ludzie go chwalą; kieruje rozmowę na inny temat, żeby przerwać pochwały. Nie szuka bowiem pochwał.  
- Nie goni za rozgłosem i sławą, dlatego stroni od pochlebców.  
- Nie mówi o sobie – ani źle, ani dobrze. (Są bowiem tacy, co często mówią o sobie źle, żeby ich chwalono, a jest to fałszywa pokora). Pokorny raczej też nie narzeka.
- Nigdy nie kłóci się z równymi sobie; Ustępuje, jeśli pozwala na to sumienie.
- Nie smuci się ani nie żali, kiedy go ganią.
- Chętnie obcuje z tymi, którzy wyjawiają jego błędy.
- Chętnie znosi prześladowania i zniewagi. Czyni tak wzorem Chrystusa i Apostołów. Nie smuci się więc, kiedy usuwają go na drugi plan lub traktują obojętnie.  
- Nie uniewinnia się i nie usprawiedliwia, jeśli dopuści się czynu godnego nagany.
 - Pragnie rzeczy przykrych i skromnie się ubiera.  
- Nigdy nie mówi o cudzych wadach. Nie ocenia innych, nie gardzi nikim, jest wyrozumiały dla błędów innych.
- Pokorny zazwyczaj lubi trwać w ciszy i milczeniu, a nie w gadulstwie.
- Nie chce zajmować nigdy pierwszego miejsca (Łk 14,10).
- Nie ma problemu z cnotą posłuszeństwa.
- Potrafi słuchać innych ludzi.

Natomiast od strony wewnętrznej człowiek pokorny:
- Nie przywiązuje serca do dóbr ziemskich, a ufność swą pokłada tylko w Bogu. Chętnie obcuje z Bogiem, przedstawia Mu swoją nędzę i prosi Go o miłosierdzie.
- Pokorny zna dobrze swoje słabości, dlatego nie zważa na własne siły, lecz jedynie na łaskę Bożą. Tak czynił Dawid przed walką z Goliatem.
- Z pokorą klęka do modlitwy, z bojaźnią i skupieniem uczestniczy we Mszy św., a Komunię św. przyjmuje z wielką pokorą i w uniżeniu.
- Z pokorą wyznaje swoje grzechy na spowiedzi św. Nie umniejsza grzechów w oczach spowiednika.
- Pokorny zwraca przede wszystkim uwagę na to, by podobać się Bogu a nie ludziom. Walczy o dobra wieczne, o świętość, a ziemskie dobra przyjmuje na ile to konieczne.
- Myśli o sobie pokornie, nie chwali się w sercu i ma w sercu głębokie przekonanie, że bez łaski Chrystusa nic nie może uczynić.
- Nabytych cnót i dobrych uczynków nie przypisuje sobie, lecz tylko Bogu. Podobnie jak Maryja powiedziała: „Wielkie rzeczy uczynił mi wszechmocny”. Dlatego pokorny jest bardzo wdzięczny Bogu. Św. Teresa mawiała: „Nie uczyni nic wielkiego dla Boga, kto nie wie, iż wielkie rzeczy otrzymał od Boga”.
- Człowiek pokorny upodobał sobie w uniżeniu, nie uważa się nigdy za lepszego od drugich. W każdym stara się zauważyć dobro, dlatego wielokrotnie innych uważa za lepszych od siebie (Flp 2,3).  
- Nie martwi się, kiedy inni widzą jego błędy, bo wtedy ma sposobność upokorzenia się.
- Nie lęka się ludzkich opinii. Tchórzostwo i brak odwagi nie są nigdy oznaką pokory, dlatego św. Franciszek Salezy mówił: „Lękliwa pokora to fałszywa pokora”.
- Pokorny oczekuje nagrody wiecznej w niebie, którą otrzyma od sprawiedliwego sędziego, a na sądy ziemskie nie zważa.
- Jest zadowolony z darów, jakie otrzymuje i nie martwi się, że są bogatsi, zdolniejsi czy cnotliwsi.
- Poddaje się woli i sądom innych, jeśli nie jest to przeciwne sumieniu.
- Pokorny nie afiszuje się ze swoją pokorą. Pokorny to taki, który zazwyczaj nie wie, że jest pokorny.
- Modli się za swoich oszczerców i nieprzyjaciół, przebaczając im.
- Nigdy bez powodu nie zwraca na siebie uwagi. Cieszy się nawet, że nim pomiatają lub usuwają na drugi plan. Wie bowiem dobrze, że kiedyś wywyższy go Bóg (Łk 14,11).

A teraz spróbujmy scharakteryzować człowieka pysznego.

Przede wszystkim człowiek pyszny wszystko przypisuje sobie samemu, a nie Bogu. Polega bardziej na sobie niż na łasce Bożej. Pyszny zapomina, że wszystko jest darem Bożym. Św. Jan Maria Vianney naucza: „Dumny nie pogodzi się z nikim, nad równych się wynosi, wyższym od siebie chce dorównać – często się kłóci i dlatego ludzie trzymają się od niego z daleka i nienawidzą go. Pycha dziwnie zmienia człowieka – tak, jak zmieniła anioła, jedno z najpiękniejszych przecież stworzeń, w ohydnego czarta. Ona też człowieka, który jest dzieckiem Bożym, oddaje w niewolę szatana. (…) Nieszczęsna duma ogarnia starych i młodych, bogatych i ubogich. Każdy chwali się tym, kim jest, co zrobił, szuka poklasku, żebrze o marną sławę u ludzi” (kazanie „O pysze”). Widzimy jak ludzie bogaci nierzadko zmieniają swój sposób bycia. Zaczynają się stroić, używać wykwintnego słownictwa, chwalą się ile to oni nie posiadają dóbr, jakim samochodem nie jeżdżą i jakich podróży nie odbyli. Ale kiedy chce się od nich pożyczyć drobną kwotę pieniędzy, nagle jakoś jej nie mają. Pyszny nie widzi swojego grzechu, ostro krytykuje każdego, kto ukaże mu jego grzech. W każdym grzech znajdzie, tylko nie u siebie. Denerwuje się na księdza, który zwróci mu uwagę np. podczas kolędy lub w kancelarii. Wtedy uniesiony pychą niszczy dobre imię kapłana w środowisku, w którym mieszka. Wtedy zaczyna oceniać cały stan kapłański, usprawiedliwiając w ten sposób swoje grzechy. Pyszny więc zazwyczaj jest obłudnikiem. Jezus naucza: „Obłudniku. Najpierw wyciągnij belkę ze swojego oka, a potem drzazgę z oka twego brata”. Pyszny lubi, kiedy o nim się mówi dobrze i się go chwali. Szuka uznania, pochwał tego świata i wszędzie chce być najlepszy oraz zasiadać na zaszczytnych stanowiskach. Człowiek pyszny jest uczulony na swoim punkcie. Kiedy widzi dwie osoby rozmawiające ze sobą, ma podejrzenie, że o nim mówią. Zawsze w rozmowach stawia na swoim. Pyszny również zazwyczaj jest plotkarzem. Plotkując o upadkach innych sam utwierdza się, że jest człowiekiem prawym i dobrym, bo on aż tak nisko nie upada. Lubi osądzać innych ludzi, ale niesłychanie denerwuje się, kiedy słyszy coś negatywnego na swój temat. Wpada w smutek, kiedy czuje się niedoceniony, albo kiedy traktuje się go z obojętnością. Pycha również niejednokrotnie ukazywana jest przez strój np. wyzywający strój u kobiet. Chodzi przecież o zwrócenie na siebie uwagi, nawet w świątyni. A kiedy zwróci się uwagę osobie niestosownie ubranej, to reakcja mówi sama za siebie. Pycha więc niszczy skromność.

Dalej, pyszny krytykuje Kościół i sam czyni się mądrzejszym od Kościoła. Pyszny nie uznaje ani księdza ani Kościoła ani spowiedzi św. W swojej pysze neguje dogmaty wiary katolickiej i podważa zasady moralności. Uniesiony pychą nawet nie zada sobie trudu, by sprawdzić w Katechizmie dlaczego takie jest stanowisko Kościoła w danej sprawie. Czyni siebie mądrzejszym od magisterium Kościoła, które opiera się na Objawieniu zawartym w Biblii i Tradycji Apostolskiej. W rezultacie czyni się mądrzejszym od samego Chrystusa! Tacy zazwyczaj uchodzą za wszystkowiedzących i takimi chcą być postrzegani. Prócz tego, człowiek pyszny ma problem, by przebaczyć innym ich przewinienia. Latami nosi w sercu urazy i nienawiść. W swoim zaślepieniu pychą twierdzi, że nie ma grzechów, a więc nie ma z czego się spowiadać! A nawet w swojej bezczelności Bożym miłosierdziem usprawiedliwia swoje grzechy! Św. Jan Maria Vianney w kazaniu o pysze nauczał: „A nawet do dobrych uczynków zakrada się ten grzech. Popatrzcie na ludzi, którzy tylko dlatego świadczą dobrodziejstwa, żeby ich uważano za miłosiernych. Kiedy wspierają żebraka przy innych, to umyślnie dają większą jałmużnę, której by nigdy nie dali, gdyby byli sami. (…) Starcy się chlubią z tego, czego nie zrobili. Gdy słuchamy ich opowiadań, moglibyśmy ich wziąć za wielkich bohaterów, którzy całą przebiegli ziemię. Młodzi znowu z przesadą mówią, czego oni w przyszłości nie zrobią. I tak wszyscy kłamią, goniąc za dymem chwały”. Słyszymy jak pijacy opowiadają, czego to oni w życiu nie osiągnęli, ile to oni mogą wypić itd. Widać tu, że pyszni lubią wiele mówić o sobie, o swoich zasługach albo o swoich grzechach. „Pyszny chce wydawać się wyższym, niż jest” – św. Izydor. Podobnie człowiek pyszny ma problemy z cnotą posłuszeństwa. Widać tu więc jak grzech ten wkrada się nawet do serc najmłodszych i do serc młodzieży. Pycha prowadzi do sporów, niewdzięczności, zazdrości oraz nieczystości. Jak już powiedzieliśmy sobie na początku kazania, pycha jest matką wszystkich grzechów. W końcu ludzie pyszni otrzymali już swoją nagrodę na ziemi w postaci podziwu od ludzi i pochwał. Ich dobre uczynki czynione w pysze nie przyniosą nagrody wiecznej. Jezus o tym mówi: „Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie” (Mt 6,5-6). A św. Franciszek Salezy dodawał: „Jak rdza żelazo, tak pycha niszczy dobre uczynki”.   

Pycha więc jest bardzo powszechnym grzechem. Tak było od zawsze. Jednak w Drugim Liście św. Pawła Apostoła do Tymoteusza czytamy, że grzech ten urośnie do największych rozmiarów w dniach ostatnich: „A to wiedz, że w dniach ostatecznych nastaną trudne czasy. Ludzie bowiem będą samolubni, chciwi, chełpliwi, pyszni, bluźnierczy, rodzicom nieposłuszni, niewdzięczni, bezbożni, bez serca, nieprzejednani, przewrotni, niepowściągliwi, okrutni, nie miłujący tego, co dobre, zdradzieccy, zuchwali, nadęci, miłujący więcej rozkosze niż Boga, którzy przybierają pozór pobożności, podczas gdy życie ich jest zaprzeczeniem jej mocy; również tych się wystrzegaj” (2 Tm 3,1-5).     

Przyjrzyjmy się teraz jak bardzo owocne, a nawet niezbędne jest posiadanie cnoty pokory.            

Pokora jest niezwykle owocna, a nawet niezbędna w życiu duchowym, w drodze do doskonałości. Przez pokorę zyskujemy spokój duszy, a także odpieramy łatwo wszelkie pokusy. „Niczego nie boi się tak szatan, jak pokornego człowieka” – św. Antoni Pustelnik. Tenże święty widział w świecie wiele sieci szatańskich, które czyhają na człowieka, ale zaraz dodał, że człowiek pokorny nie wpadnie w nie. Podobnie św. Makary zawsze w sytuacji pokusy otaczał się płaszczem pokory, padając na kolana w pokornej modlitwie. Św. Faustyna natomiast napisała: „Szatan tylko pysznych i tchórzliwych zwycięża, bo pokorni mają moc. Nie zmiesza ani nie zatrwoży nic duszy pokornej”. W książce Wawrzyńca Scupolego „Walka duchowa” przedostatni rozdział mówi o pokusie, która może przyjść w godzinę śmierci i zatytułowany jest „Atak pychy”. Posłuchajmy jak brzmi rozdział tej niezwykle cennej dla życia duchowego książeczki: „Trzeci atak to atak pychy i zarozumiałości. Kiedy nastąpi, pod żadnym pozorem nie pozwalaj sobie na najmniejsze zadowolenie z siebie lub ze swoich uczynków, lecz raduj się jedynie Panem, Jego miłosierdziem, uczynkami, męką. Aż do ostatniego tchnienia nie przestawaj coraz bardziej upokarzać się przed samym sobą. Uznaj, że wszelkie dobre uczynki, które sobie przypominasz, pochodzą wyłącznie od Boga. Szukaj Jego pomocy, jednak nie spodziewaj się jej otrzymać mocą własnych zasług, choćbyś stoczył w życiu liczne i ciężkie bitwy. Trwaj nieprzerwanie w świętej bojaźni Bożej, szczerze wyznając, że wszelkie twoje przygotowania do wojny byłyby daremne, gdyby sam Bóg nie przyjął cię pod swoje skrzydła. I zawsze tylko w Jego pomocy pokładaj ufność. Jeśli zastosujesz się do tych rad, nieprzyjaciele nie zdołają cię pokonać. Ty zaś tą drogą z radością wejdziesz do Niebieskiego Jeruzalem (por. Ap 21,1n)”. A więc pokora będzie naszą bronią w godzinę śmierci.      

Kiedy dalej przyjrzymy się pokorze,  zauważamy, że przez tę cnotę zyskujemy oświecenie rozumu przez Ducha Świętego, gdyż tylko pokorni potrafią uznać naukę Chrystusa za prawdę. Dlatego Chrystus mówił: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom” (Mt 11,25). A więc nie ma cnoty wiary bez cnoty pokory. Jak bowiem uznać za prawdę coś, czego się nie rozumie, nie pojmuje – bez cnoty pokory? Pewien poeta napisał: „Czego nie pojmie rozum mądrego, zrozumie umysł dziecka pokornego”. Widzę to w małych dzieciach, które katechizuję. One w swojej prostocie niejednokrotnie mają większą wiarę niż ich rodzice. Pokora przynosi nam pocieszenie, ponieważ św. Paweł nazywa Boga „Pocieszycielem pokornych” (2 Kor 7,6).  Znamy również przykład o faryzeuszu i celniku w świątyni (Łk 18,13). Ukazuje ona nam to, iż pokora daje łaskę odpuszczenia grzechów. Czy można bowiem dobrze się wyspowiadać bez pokory? Św. Jan Maria Vianney pisze: „Gdybyście mieli pokorę, nie ukrywalibyście na spowiedzi swoich grzechów, nie wyliczalibyście ich bezmyślnie, jakby opowiadając jakąś historię dla rozrywki, nie zwalalibyście też winy na innych! Gdybyście sobie należycie uświadomili wielkość swoich grzechów i nieprzebrane miłosierdzie Boże , ogarnęłoby was święte drżenie” (kazanie o pokorze). Pokora daje nam rychłe wysłuchanie naszych modlitw. Przykładem jest setnik pogański w Kafarnaum. Do dziś w każdej Mszy św. powtarzamy jego słowa pełne pokory: „Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie” (Mt 8,8). Pokora jest dla człowieka tym, czym korzeń dla drzewa. Im silniej drzewo zakorzenione w ziemię, tym obfitsze wydaje owoce. Św. Piotr naucza: „Wszyscy zaś wobec siebie wzajemnie przyobleczcie się w pokorę. Bóg bowiem pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaskę daje” (1 P 5,5). Pokora jest więc bramą, źródłem łask, bo Bóg niczego nie odmawia pokornym. Ponadto pokora „jest zbawienną przyprawą wszystkich dobrych uczynków, czyni je miłymi Bogu i zasługującymi na żywot wieczny” (św. J.M. Vianney). Bez pokory inne cnoty nie mają wartości. Czy na przykład możliwe jest przebaczenie winowajcom bez pokory? Św. J.M. Vianney w kazaniu o pysze naucza również, że cnota pokory musi być duszą pobożności: „Bez niej pobożność będzie podobna do źdźbła słomy wsadzonego w ziemię – obali je byle podmuch wiatru. Bracia! Zły duch nie boi się pobożności, jeśli nie ma ona fundamentu pokory, bo wie, że w takim razie będzie ją mógł połamać, kiedy mu się tylko spodoba!”. Św. Bernard mówił, że cnota ta daje nam poznać samych siebie, uczy nas gardzić sobą i nie cieszyć się z pochwał, jakie nas spotykają. I zazwyczaj ludzie chętnie przebywają w towarzystwie osoby pokornej, którą też darzą zaufaniem. Pokora daje nam również mądrość. Widzimy to na podstawie świętych, którzy nie byli wybitnymi naukowcami, ale w swojej pokorze otrzymali od Boga mądrość, która zadziwiła świat! Przykładem tu może być św. Jan Maria Vianney.   

Pokora więc jest nam konieczna na drodze do doskonałości chrześcijańskiej. Teolog Dietrich von Hildebrand napisał: „Pokora jest nie tylko warunkiem autentyczności i prawdziwości wszystkich cnót, lecz także warunkiem przemienienia w Chrystusie. Ale ma ona w sobie samej wysoką wartość, nadaje człowiekowi szczególne piękno”. Natomiast filozof Gilbert Chesterton powiedział, że „pokora rodzi olbrzymów”.

Prośmy Boga o rozeznanie w naszym życiu pychy. A jest to grzech niełatwy do rozeznania. O wiele łatwiej rozeznać w sobie pojedyncze konkretne grzechy jak np. opuszczona msza św. czy złamanie postu. Łączy się to z konkretnym czynem w konkretnym czasie. Pycha natomiast jest grzechem, który tkwi głęboko w naszych sercach i jest jakby grzechem permanentnym, stąd tak trudnym do rozeznania. Prośmy o cnotę pokory, tak ważną w rozwoju życia duchowego. Niech każdy z nas zrobi sobie rachunek sumienia z tego, czy posiada cnotę pokory. I poczyni wysiłek nabycia jej i rozwinięcia. Prośmy Boga o łaskę pokory i zauważenie w sobie głównego grzechu pychy.   

Na końcu pomódlmy się o pokorę modlitwą św. Efrema:

PANIE I MISTRZU MOJEGO ŻYCIA. UWOLNIJ MNIE OD GNIEWU,
KRYTYKI I SZEMRANIA, NIEZDROWEJ CIEKAWOŚCI,
AMBICJI I CZCZYCH ROZMÓW.
UDZIEL MI DUCHA PROSTOTY, POKORY, CIERPLIWOŚCI I MIŁOSIERDZIA.
BŁAGAM CIĘ, SPRAW, ABYM POZNAŁ MOJE WADY ORAZ GRZECHY
I NIGDY NIE OSĄDZAŁ MOICH BRACI.
PANIE MÓJ I BOŻE, BĄDŹ UWIELBIONY NA WIEKI WIEKÓW. AMEN