O CNOCIE MĘSTWA [CNOTY KARDYNALNE]

Ks. Dawid Pietras
Gorzów Wlkp., A.D. 2020

O CNOCIE MĘSTWA

Przyszedł czas na zakończenie cyklu kazań dotyczących cnót kardynalnych. Dotychczas podjęliśmy refleksję nad cnotami roztropności, wstrzemięźliwości i sprawiedliwości, a dziś poruszymy problematykę cnoty męstwa. Cieszę się, że udało się opracować to niezwykle ważne zagadnienie cnót, które spinają w klamry wszystkie inne cnoty, nadając im odpowiedni rytm, kształt.

Na początek idźmy do Katechizmu Kościoła Katolickiego, w którym czytamy: „Męstwo jest cnotą moralną, która zapewnia wytrwałość w trudnościach i stałość w dążeniu do dobra. Umacnia decyzję opierania się pokusom i przezwyciężania przeszkód w życiu moralnym. Cnota męstwa uzdalnia do przezwyciężania strachu, nawet strachu przed śmiercią, do stawienia czoła próbom i prześladowaniom. Uzdalnia nawet do wyrzeczenia i do ofiary z życia w obronie słusznej sprawy” (KKK nr 1808). Św. Józef Sebastian Pelczar pisze, iż „zadaniem tej cnoty jest uczynić duszę silną i niewzruszoną, czy to do podejmowania rzeczy trudnych, czy to do usuwania niebezpiecznych lub szkodliwych, czy to do znoszenia przykrych. Jej nieodstępnymi towarzyszkami są: odwaga, wielkoduszność, cierpliwość i wytrwałość” („Życie duchowe, czyli doskonałość chrześcijańska”). Tak jak przy pozostałych cnotach kardynalnych, z cnotą męstwa łączą się inne cnoty takie jak wspaniałomyślność, zwana też wielkością ducha lub szlachetnością charakteru (szlachetne usposobienie do podejmowania wielkich rzeczy dla Boga i bliźniego), hojność czyli szczodrobliwość (skłonność do wielkich wydatków dla wykonania wielkich dzień dla Boga i bliźniego), cierpliwość (równowaga ducha w znoszeniu cierpień) i stałość (walka do końca bez poddania się zmęczeniu, zniechęceniu lub zaniedbaniu). Dlatego św. Franciszek Salezy twierdził, że nie ten odznacza się męstwem, kto czasem wykonuje coś trudnego, ale ten, kto mężnie i wytrwale wypełnia wszystkie czynności. Wiemy jak jest to trudne, szczególnie w perspektywie dłuższego czasu.

Drodzy Bracia i Siostry!

Do czego więc konkretnie umacnia nas ta cnota? Jest to cnota, która umacnia nas do podejmowania czynów trudnych i połączonych z niebezpieczeństwem. Przykładem cnoty męstwa są takie postaci starotestamentalne jak Dawid w walce z Goliatem czy Judyta pokonująca Holofernesa, w walce o wolność Narodu Wybranego. Także w pokonywaniu wad i pokus podejmować musimy nierzadko ogromne wysiłki właśnie w duchu cnoty męstwa np. poprzez umartwienie. Przykładem jest wielka walka, jaką stoczyć musimy pokonując grzechy nieczystości czy grzechy języka. Cnota ta potrzebna jest nam także w podejmowaniu wielkich dzieł dla Boga, dla dobra dusz i Kościoła. Takie działania podejmują np. misjonarze, posługujący niejednokrotnie w ogromnym niebezpieczeństwie i niedogodnościach, by pozyskać wiernych dla Boga. Ale również męstwo potrzebne jest nam, by wytrwać w powołaniu, czy to kapłańskim, zakonnym czy w małżeństwie. Niejednokrotnie wytrwanie mimo trudności, znużenia czy ucisku jest wielkim heroizmem i niemożliwe jest bez cnoty męstwa! Dalej, męstwo umacnia nas do mężnego i odważnego znoszenia rzeczy przykrych, cierpień, a szczególnie śmierci wraz z jej boleściami i trwogą. Wiemy, że w godzinie konania toczą się nierzadko największe walki duchowe, stąd trzeba męstwa, by nie poddać się rozpaczy czy zwątpieniu w tej najtrudniejszej chwili decydującej o wieczności. Wspomnieć też można o wielu męczennikach Kościoła, gdyż to właśnie cnota męstwa usposabia do męczeństwa. Wielu z nich zginęło w obronie prawdziwej wiary czy jakiejś cnoty, jak bł. Karolina Kózkówna w obronie cnoty czystości. Nie dali się zastraszyć katuszami, cierpieniem i śmiercią. Kuszeni byli niejednokrotnie wyparciem się wiary, by ocalić swoje życie. Obiecywano im rozkosze, wolność czy władzę. A jednak cnota męstwa dała im siłę, by raczej ponieść śmierć niż zdradzić Chrystusa. Przykładem może być postawa szesnastu karmelitanek z Compiègne, które prowadzone do gilotyny w czasie rewolucji francuskiej śpiewały psalmy i pieśni mimo zniewag, jakie lud kierował do nich. Cnota męstwa usposabia więc do męczeństwa. Takie było także męczeństwo św. Ignacego, który wołał: „Niech przyjdą na mnie ogień, krzyż, dzikie bestie, łamanie kości, szarpanie członków, starcie całego ciała i wszystkie diabelskie męczarnie, bylem się połączył z Chrystusem”. Bp Józef Sebastian Pelczar dodaje: „Takie było męstwo św. Wawrzyńca, który pieczony na kracie drwił wesoło z oprawców, twierdząc, że nie na węglach, ale na różach spoczywa, i wzywając ich, aby spożyli przypieczone z jednej strony ciało. Takie było męstwo św. Jana Fishera, biskupa angielskiego, którego okrutny tyran Henryk VIII skazał na śmierć za przywiązanie do religii katolickiej, a który stanąwszy na rusztowaniu, z niewysłowioną radością zaśpiewał Te Deum. Takie było męstwo św. Teodozji, dziewicy, która wśród okrutnych męczarni, gdy jej boki rozdzierano żelaznymi grabiami i odcinano piersi, mówiła z radością: ‘Cieszę się, że jestem powołana do korony męczeńskiej i z całego serca dzięki czynię Panu, że mnie uznał godną tak wielkiej łaski” („Życie duchowe…”).

Drodzy Bracia i Siostry!

Wiemy już na czym polega cnota męstwa i do czego nas usposabia. Teraz zapytajmy się jak stopniowana jest ta cnota. Zdaniem mistrzów życia duchowego cnotę męstwa podzielić możemy na cztery stopnie. Pierwszy stopień polega na mężnym wykorzenianiu wad, pokonywaniu namiętności, odmawianiu sobie pociech ziemskich i ćwiczeniu się we wszelkich cnotach. Walka ta trwa wciąż w życiu aż do czasu starości. Ile bitew trzeba więc nam przejść, by wzrastać w świętości, podążając etapami życia duchowego. Drugi stopień polega na narażaniu swojego życia na niebezpieczeństwo dla dobra bliźnich. Sam Chrystus powiedział, że „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15,13). Tu przykładem może być św. Maksymilian Kolbe czy siostry misjonarki, które opiekują się chorymi, same narażając się na zachorowanie. Trzeci stopień cnoty męstwa polega na mężnym znoszeniu cierpień i śmierci dla Chrystusa. Widzimy to w męczennikach, a siłą dla nich był Bóg i krzyż Chrystusa. Nawet małe dzieci potrafiły oddać życie w męczeńskiej śmierci, jak np. św. Agnieszka w trzynastym roku życia, a św. Cyryl i św. Pastor w wieku siedmiu lat! I czwarty stopień męstwa polega na nie tylko mężnym, ale chętnym i radosnym znoszeniu wielkich cierpień. Stopnie męstwa dzieli się także według trzech etapów życia duchowego. Na etapie początkujących (oczyszczenia) człowiek uczy się stawiać działania w perspektywie wieczności, szuka motywacji do znoszenia cierpień, walczy z obawą krytyki, zniesławienia ze strony innych, niezrozumienia przez przyjaciół, coraz bardziej uodparniając się na względy ludzkie. Na etapie postępujących (oświecenia) człowiek zaczyna ćwiczyć się w tej cnocie poprzez naśladowanie Chrystusa. Na etapie doskonałych (zjednoczenia) cnota męstwa niejako współpracuje z darem męstwa, darem Ducha Świętego. On umacnia nas do czynów heroicznych dla Boga i Jego chwały oraz dla bliźniego.

Na końcu naszych rozważań zadajmy sobie pytanie, jak nabywać i ćwiczyć się w cnocie męstwa. Przede wszystkim – podobnie jak przy innych cnotach – trzeba nam modlić się o tę cnotę. Tu ważne jest korzystanie z sakramentów, regularne przystępowanie do spowiedzi, częsta Komunia św. jak i sakrament bierzmowania, ale i sakrament namaszczenia chorych przy poważniejszej chorobie lub starości. Starajmy się także o wielką miłość do Boga, bo jak wiemy „wody wielkie nie zdołają ugasić miłości” (Pnp 8,7) i że „miłość Chrystusowa przynagla nas” (2 Kor 5,14). Miłość ziemska zdolna jest nierzadko do wielkich czynów, a co dopiero miłość do Boga!? W tym wszystkim należy nam też bezwzględnie ufać Bogu, mając świadomość własnej małości i słabości. Pokora i ufność w Bogu daje nam ogromną siłę, a więc umacnia w cnocie męstwa. Ponadto mistrzowie życia duchowego doradzają, by przewidywać wcześniej przykre doświadczenia, i by uzbrajać się niejako do ich przyjęcia, uzbrajać się w odwagę. Będzie to wtedy łatwiejsze do zniesienia, może nam pomóc w spokojnym podejściu do danej sytuacji. Unikać nam jednak należy przy tym nadmiernej lękliwości lub zbytniego oparcia na własnych siłach. By umocnić się w znoszeniu rzeczy ciężkich, chętnie też hartujmy się w małych trudnościach i przykrościach, w drobnych obowiązkach codziennych. Ochoczo podejmijmy także codzienną walkę z naszymi złymi skłonnościami i słabościami. Innym narzędziem wzrostu w cnocie męstwa jest rozmyślanie nad przykładem życia Jezusa Chrystusa, Maryi i świętych Pańskich. Chrystus nie uciekł z Ogrójca, kiedy chcieli Go pojmać – to jest właśnie męstwo. Ponadto w 30-letnim pobycie w Nazarecie, 40-dniowym poście na pustyni, w odwadze głoszenia Ewangelii, piętnowaniu grzechów faryzeuszów, obronie cudzołożnicy przed ukamienowaniem itd…, a nade wszystko w krzyżowej męce widzimy ten najwyższy przykład cnoty męstwa w Jezusie Chrystusie. Ten przykład jest dla nas wielkim umocnieniem. Wreszcie, w walce o tę cnotę winniśmy z nadzieją patrzeć w przyszłość i pocieszać się faktem przyszłej nagrody w niebie oraz tym, że każdy wysiłek zwiększa zasługi, a więc stopień chwały nieba. Warto powtarzać sobie słowa Jezusa, w których zapewnia nas o wielkości tej nagrody: „Cieszcie się i radujcie, bo wasza nagroda wielka jest niebie” (Mt 5,12); „Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci wieniec życia” (Ap 2,10). W tej perspektywie pytajmy się, czy to, co czynimy przybliży nas do Boga i wiekuistej szczęśliwości? Jeśli nasze działania sprowadzimy do ostatecznego celu, będziemy mężni!

Drodzy Bracia i Siostry.

Niech refleksja nad cnotami kardynalnymi będzie dla nas ogromna pomocą we właściwym ustawieniu naszego życia duchowego. Warto wracać do tych cnót, poznawać je, pogłębiać w swoim życiu. Nasz Pan powiedział: „Od czasu Jana Chrzciciela aż dotąd królestwo niebieskie doznaje gwałtu, a zdobywają je ludzie gwałtowni” (Mt 11,12). I my – uzbrojeni w cnotę męstwa i inne cnoty kardynalne – bądźmy gwałtownikami Królestwa Bożego!