O CNOCIE WYTRWAŁOŚCI I STAŁOŚCI

Ks. Dawid Pietras
Gorzów Wlkp., dn. 20 VI 2021 r.
IV Niedziela po Zesłaniu Ducha Św.

O CNOCIE WYTRWAŁOŚCI I STAŁOŚCI

Za pełną radość poczytujcie sobie, bracia moi, ilekroć spadają na was różne doświadczenia. Wiedzcie, że to, co wystawia waszą wiarę na próbę, rodzi wytrwałość. Wytrwałość zaś winna być dziełem doskonałym, abyście byli doskonali i bez zarzutu, w niczym nie wykazując braków (Jk 1,2-4).

W dzisiejszym kazaniu pragnę poruszyć temat ważnych cnót, a konkretnie pochylimy się nad cnotą wytrwałości i stałości. Cnoty te są wręcz niezbędne do osiągnięcia ‘sukcesu’ w życiu duchowym, niezbędne do duchowego wzrostu i łączą się z kardynalną cnotą męstwa. Wytrwałość jest bardzo bliska cnocie stałości. Nie ma bowiem wytrwałości bez stałości. Nie ma też stałości bez wytrwałości. Wytrwałość jest jednak ważniejsza od stałości. Zadaniem wytrwałości jest usprawnianie człowieka, aby trwał w dobru mimo trudności pochodzącej z długotrwałości działania. Natomiast stałość sprawia niewzruszoność trwania w dobru wbrew trudnościom, pochodzącym z jakichkolwiek innych przyczyn czy przeszkód zewnętrznych.

Dwa największe zagrożenia dla życia duchowego to zniechęcenie i zaniedbanie. Przyczyną zniechęcenia lub zaniedbania jest zazwyczaj zmęczenie spowodowane ciągłymi wysiłkami w życiu duchowym. Ciągła walka z naszymi wadami, mozolna praca nad ugruntowywaniem cnót, ciągły wysiłek woli i rozumu… nierzadko upadki, a nawet żal, że zostawiło się przyjemności tego świata. Dochodzą do tego oschłości w życiu duchowym, wątpliwości, pokusy szatańskie, bolesne zawody, zmartwienia i smutki, niezrozumienie czy pogarda od innych oraz szara codzienność i obowiązki. To wszystko rodzi pokusę zniechęcenia lub zaniedbania w rozwoju życia duchowego, w powolnym postępowaniu na drodze ku doskonałości chrześcijańskiej. Tymczasem ugruntowanie cnoty potrzebuje czasu. O. Adolf Tanquerey w swoim dziele: „Zarys teologii ascetycznej i mistycznej” pisze: „Cnota dopóty gruntowną nie jest, dopóki jej czas nie usankcjonuje, dopóki się nie umocni przez głęboko zakorzenione nawyknięcia” (nr 1093). Nie ma więc rozwoju jakiejkolwiek cnoty bez wytrwałości i stałości. Rozwój cnót uwarunkowany jest więc czasem. Cnoty wytrwałości i stałości łączą się bowiem z wieloma łaskami udzielanymi z biegiem czasu. To jakby łańcuch łask, jakich nam Bóg udziela, byśmy przy Nim trwali mimo wszystko. Pomocą mogą być dla nas słowa, jakimi Jezus umocnił św. Teresę od Jezusa: „Nie smuć się; w tym życiu dusza nie może być zawsze w jednym stanie; jednego dnia będziesz pałała gorliwością, drugiego będziesz się czuła oschłą i oziębłą; dziś będziesz się cieszyła pokojem wewnętrznym i pogodą duszy, jutro przyjdą na ciebie trwogi i pokusy; ale ufaj Mi i nie bój się niczego”.

Cnota wytrwałości przypomina nam o tym, że jeśli staliśmy się chrześcijanami, to wytrwać przy Chrystusie winniśmy do końca. Św. Jan Maria Vianney powiedział kiedyś w kazaniu: „Nie każdy święty dobrze zaczynał, ale każdy święty dobrze kończył”. Sam nasz Zbawiciel powiedział: Kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony (Mt 10,22). Tu też widzimy, jak ważna jest ta cnota. Św. Józef Pelczar w dziele „Życie duchowe, czyli doskonałość chrześcijańska” ciekawie to podsumował: „Nie wystarczą tutaj przelotne chęci lub chwilowe wysiłki, nie wystarczy praca kliku lub kilkunastu lat, ale konieczna jest praca całego życia, aż do ostatniego tchnienia. Jak bowiem w wyścigach nie ten zdobywa wieniec, który do biegu przystąpił, lecz ten, kto dobiegł do mety, tak w życiu duchowym nie ten otrzymuje wieniec świętości i chwały wiecznej, kto dobrze zaczął, ale ten, kto dobrze skończył”. Wiemy też, jak ważne i decydujące o wieczności są ostatnie chwile życia człowieka. Jak ważne jest to, czy odejdzie w łasce uświęcającej, bo bez niej nie można wejść do nieba. Trzeba więc wytrwać w łasce Bożej do końca, aż do śmierci. Przestrogą są dla nas mocne słowa św. Piotra z jego Listu: Jeżeli bowiem uciekają od zgnilizny świata przez poznanie Pana i Zbawcy, Jezusa Chrystusa, a potem oddając się jej [rozpuście], ponownie zostają pokonani, to koniec ich jest gorszy od początków. Lepiej bowiem byłoby im nie znać drogi sprawiedliwości, aniżeli poznawszy ją, odwrócić się od podanego im świętego przykazania. Spełniło się na nich to, o czym słusznie mówi przysłowie: ‘Pies wrócił do tego, co sam zwymiotował’, a świnia umyta – do tarzania się w błocie (2 P 2,20-22).     

Poznaliśmy wagę cnót wytrwałości i stałości. Zastanówmy się teraz, jakie są środki do osiągnięcia tych cnót. Przede wszystkim należy pamiętać, że są to dary Boże, a więc trzeba się o te cnoty modlić. A modlić się powinniśmy – jak wiemy – z ufnością i pokorą, zdając się na wolę Boga. Trzeba trwać w zjednoczeniu z Chrystusem i Maryją, którzy wytrwali do końca w swoich trudach i cierpieniach, a także ze Świętymi. Naśladować przy tym winniśmy najpierw samego Chrystusa, ale i stałość tak wielu wyznawców i męczenników. Z wytrwałą modlitwą łączyć należy wytrwałą pracę m.in. poprzez wypełnianie obowiązków stanu. Winniśmy przygotować się przy tym na nieustanną walkę aż do śmierci, na przeszkody, pokusy… Wzbudzić w sobie powinniśmy ducha ofiary, który umacnia się przez najdoskonalszą Ofiarę Mszy św. czy m.in. częsty sakrament pokuty. Jeśli osiągnięcie czegoś w tym życiu nierzadko wymaga ofiar i trudów, to dlaczego osiągnięcie zbawienia miałoby obejść się bez wysiłków? Kolejnym narzędziem walki o te cnoty jest świadomość krótkości tego życia doczesnego, a zarazem nieskończoności życia wiecznego. Cała wieczność w niebie będzie czasem naszego zjednoczenia z Bogiem, czasem odpoczywania, czasem nagrody dla nas niepojętej. Warto więc podjąć wysiłki i przykrości w tym życiu, mając taką perspektywę. Zachęca nas do tego św. Paweł w dzisiejszym czytaniu: Sądzę, że utrapień niniejszego czasu nie można porównać z przyszłą chwałą, która się w nas objawi (Rz 8,18). Innym narzędziem w pracy nad cnotami stałości i wytrwałości jest świadomość, że Bóg żąda od nas wysiłków, a nie powodzenia. To pomoże nam pokonać zniechęcenie, kiedy pojawi się pokusa. Kiedy pozornie nasz trud wydawać się będzie bezsensowny czy nieudolny, a cel nieosiągalny. Bóg bowiem patrzy na wysiłek, trud, zaangażowanie… a nie na efekt końcowy. Wiemy, że bez łaski Bożej uczynkowej nic nie możemy uczynić. Dlatego bezwzględnie trzeba nam zdać się na Boga. Kierujmy się też zasadą, że ‘nie ma sensu przejmować się czymś, co od nas nie zależy’. Przypominają mi się tu słynne słowa św. Augustyna: „Pracuj tak, jakby wszystko zależało od ciebie, a ufaj tak, jakby wszystko zależało od Boga”. To wszystko widzimy w dzisiejszym fragmencie Ewangelii nt. połowu ryb, kiedy Apostołowie mieli zarzucić sieci na prośbę Jezusa, mimo iż całą noc zarzucali i nic nie złowili (Łk 5,1-11). Ważne też byśmy pamiętali, że do świętości zmierza się całe życie, a nie w jeden dzień czy miesiąc. Pomocne jest także skupienie się na obecnym dniu, bez zbytniego wybiegania w przyszłość, co może wydawać się nam nie do przeskoczenia, ponad siły i stanowić pokusę do zniechęcenia. Pamiętajmy, że jedynie w aktualnej chwili zdobywamy zasługi. Skupmy się więc na tym, by dobrze przeżyć dzień, który jest Bożym darem, bo – jak mówił Chrystus – dosyć ma dzień swojej biedy (Mt 6,34). W tym wszystkim również zwrócić trzeba uwagę na regularność i solidność podejmowanych praktyk duchowych m.in. rannego rozmyślania i wieczornego podsumowania dnia wraz z rachunkiem sumienia, regularnej spowiedzi i częstej Komunii św. Ważne jest także podejmowanie uczynków miłosierdzia i pokuty. Zaniedbanie albo byle jakie wypełnianie tych praktyk prowadzi do oziębłości albo do zupełnego porzucenia życia duchowego. Przez te praktyki jak przez kanały płyną bowiem łaski wzmacniające w naszej codzienności, a więc warunkujące wytrwałość i stałość. Kolejnym narzędziem do osiągnięcia omawianych cnót jest harmonia między ciałem, psychiką i duchem. Tu ważna będzie umiejętność odpoczywania, dozowanie ilości pracy, czas dla siebie, dla przyjaciół, rozwój zainteresowań… Musimy bowiem funkcjonować normalnie, gdyż również w życiu duchowym potrzeba momentów odprężenia i odpoczynku. Stałość bowiem nie wyklucza potrzebnych chwil odpoczynku, byleby we wszystkim było szukanie woli Bożej. Oczywiście warto to na bieżąco konsultować ze stałym spowiednikiem czy kierownikiem duchowym. Tu, jak wiemy wielką pomocą jest regulamin doskonałości, czyli plan życia, którego jedną z głównych cech jest właśnie stałość.

Drodzy Bracia i Siostry! Prośmy więc Boga o tę ważną cnotę wytrwałości i stałości. Pamiętajmy na słowa Jezusa z Apokalipsy św. Jana: Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci wieniec życia (Ap 2,10). Niech zachętą do duchowej walki będą słowa Tomasza a Kempis z dzieła „O naśladowaniu Chrystusa”: „Hejże, bracia, idźmy naprzód razem, Jezus będzie z nami! Dla Jezusa podjęliśmy ten krzyż, dla Jezusa wytrwamy na krzyżu. Wspomożycielem naszym będzie ten, który jest naszym Wodzem i Przewodnikiem. Oto przed nami idzie nasz Król, który walczyć będzie za nas. Idźmy za Nim mężnie, niech się nikt nie trwoży, bądźmy gotowi mężnie umrzeć w boju, a nie ubliżajmy naszej sławie ucieczką przed krzyżem” (ks. III, rozdz. LVI, 6).