Kazanie
Ks. Dawid Pietras
Gorzów Wlkp. 28 I 2017 A.D.
O KOLĘDZIE – WIZYCIE DUSZPASTERSKIEJ
Przeżywamy obecnie w naszych parafiach czas wizyty duszpasterskiej, zwanej kolędą. W tym czasie kapłani odwiedzają swoich wiernych w ich domach, błogosławiąc je.
Dla wielu rodzin, szczególnie praktykujących wiarę poprzez udział we Mszy św., spotkanie z duszpasterzem we własnym domu to czas ważny. Niestety zauważyć też musimy, że w czasie kolędy nasila się antyklerykalna propaganda. W ostatnich latach możemy bowiem zaobserwować, jak laickie media w Polsce ukazują w czasie kolędy jakiś skandal z udziałem kapłana lub próbują ośmieszyć duszpasterzy. Dzieje się tak, by oddzielić kapłana od jego wiernych. Siły zła chcą, by poprzez działanie propagandowe ludzie zamknęli drzwi domu przed swoim duszpasterzem. Wiedzą bowiem, że kolęda wzmacnia więź wiernych z duszpasterzem, a więc umacnia parafię. Niestety w wielu przypadkach zamknięto drzwi przed kapłanem. Jest jednak jeszcze zdecydowana większość wiernych, którzy czas kolędy traktują bardzo poważnie.
Przyjrzyjmy się bliżej temu zwyczajowi w naszym kraju. Zwyczaj ten bez wątpienia powiązany jest z czasem świąt Bożego Narodzenia. Wiemy, że liturgiczny okres Bożego Narodzenia kończy się Niedzielą Chrztu Pańskiego, ale w naszych domach stoi jeszcze choinka, czy szopka betlejemska, a według polskiej tradycji kolędy śpiewamy aż do 2 lutego, czyli do święta Ofiarowania Pańskiego zwanego potocznie Matki Bożej Gromnicznej. W ten więc czas – można powiedzieć – przedłużonego świętowania po Niedzieli Chrztu Pańskiego przeżywamy w naszych parafialnych wspólnotach czas wizyty duszpasterskiej, zwanej potocznie kolędą. Wielu wiernych choinkę rozbiera dopiero po wizycie duszpasterskiej.
Zachęty do kolędowania dopatrywano się w legendzie, że trzej mędrcy po oddaniu pokłonu Dzieciątku Jezus rozeszli się w różnych kierunkach, głosząc w wielu miejscowościach nowinę o Bożym Narodzeniu (Mt 2,1-12). Ponadto wiemy, że Chrystus posyłał swoich uczniów do ludzi. Mówił im: „Idźcie i głoście: Bliskie jest królestwo niebieskie” (Mt 10,7). Sam Kościół z natury swojej jest misyjny i jego zadaniem jest głosić Dobrą Nowinę na krańce świata. Wstępując do nieba Jezus posłał uczniów już nie tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela (Mt 10,6), ale już na krańce świata: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto ja jestem z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,19). Już św. Atanazy pisał o zwyczajach odwiedzin pasterzy domów chrześcijan. Również w średniowieczu kapłani nawiedzali domy swoich wiernych. Warto podkreślić, że kapłani nie idą we własnym imieniu, ale w imieniu Chrystusa. On sam rzekł do Apostołów: „Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje, a kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał” (Mt 10,40). Podobnie mówi stare mądre polskie przysłowie: „Gość w dom, Bóg w dom”.
Warto tu również zacytować kanon 529 § l Kodeksu Prawa Kanonicznego: „Pragnąc dobrze wypełnić funkcję pasterza, proboszcz powinien starać się poznać wiernych powierzonych jego pieczy. Winien zatem nawiedzać rodziny, uczestnicząc w troskach wiernych, zwłaszcza niepokojach i smutku, oraz umacniając ich w Panu, jak również – jeśli w czymś nie domagają – roztropnie ich korygując. Gorącą miłością wspiera chorych, zwłaszcza bliskich śmierci, wzmacniając ich troskliwie sakramentami i polecając ich dusze Bogu. Szczególną troską otacza biednych, cierpiących, samotnych, wygnańców oraz przeżywających szczególne trudności. Stara się wreszcie o to, by małżonkowie i rodzice otrzymali pomoc do wypełniania własnych obowiązków oraz popiera wzrost życia chrześcijańskiego w rodzinach”. Wyrazem takiej troski jest właśnie wizyta duszpasterska.
Widzialnym znakiem zaproszenia jest napis poświęconą kredą na naszych drzwiach: K+M+B=2017, albo C+M+B+2017. Z tego co wiem, to obie wersje są prawidłowe. Pierwsza to inicjały imion trzech mędrców ze wschodu, a więc są świadectwem, że jak oni wyznajemy wiarę w Boga, który objawił się pogańskiemu światu w Chrystusie Jezusie. Druga wersja to skrót od słów łacińskich: Christus mansionem benedicat, czyli dosł. „Niech Chrystus dom błogosławi”. Natomiast plusy to krzyże. Napis ten jest znakiem wiary i zaproszeniem kapłana, idącego po kolędzie. Trudno, żeby ktoś na drzwiach domu umieścił taki napis, a nie przyjął kapłana.
Kolęda to swoista liturgia domowa, do której należy się przygotować. Stół powinien być nakryty białym obrusem. Na nim powinien być ustawiony krzyż oraz dwie świece. Niech te świece palą się przez cały czas kolędy. Podkreśla to bowiem uroczysty charakter i klimat wizyty duszpasterskiej. Możemy postawić również wodę święconą, jeśli mamy. Mimo iż kapłan nosi ze sobą wodę święconą, jest jednak dobrze, jeśli w każdym domu będzie się znajdować woda święcona. Stół możemy przyozdobić kwiatami, obrazkami czy figurkami Chrystusa, Matki Bożej, a nawet jakiegoś Świętego. Możemy również położyć na stole Pismo Święte. Niech cała rodzina postara się być obecna na tym spotkaniu z duszpasterzem. Spróbujmy więc w miarę naszych możliwości tak poukładać obowiązki, by być obecnymi podczas tego spotkania. Dzieci niech przygotują zeszyty od religii, w których kapłan podpisuje się na pamiątkę kolędy. Podobnie ważne jest, by pochować zwierzęta domowe. Mogą one przeszkadzać podczas kolędy. Sam byłem kiedyś świadkiem, jak cała rodzinka skupiona była nie na modlitwie, ale na psie, który akurat wtedy obwąchiwał księdza. Pamiętajmy, że ksiądz nosi zapachy z całej okolicy, dlatego zdarzały się sytuacje, gdy pies zaatakował księdza. Oczywiście domownicy zapewniali, że on nie gryzie. Sam moment pokropienia domu pies odczytał jako podniesienie na niego reki. Pochowajmy więc zwierzęta, by nie przeszkadzały w kolędowaniu i by kapłan mógł czuć się swobodnie. Warto też, by domownicy zatroszczyli się o odświętny ubiór na spotkanie z kapłanem. Świadczy to o ich szacunku wobec kapłana, który gości w ich domu. Zastanówmy się, czy tak ubralibyśmy się, idąc do kogoś na imieniny? Od nas wszystkich zależy, czy to spotkanie będzie miało uroczysty wymiar.
W mojej parafii w Deszcznie, istnieje piękny zwyczaj rozpoczynania kolędy Mszą św. o g. 15.00 odprawianej w intencji odwiedzanych rodzin. Po tej Mszy rodziny rozchodzą się do domów, oczekując w nich przybycia kapłana.
Mile widziane jest, kiedy gospodarz domu interesuje się zaproszeniem księdza do siebie. W niektórych rejonach Polski gospodarz wychodzi po księdza i zaprasza do swojego domu. Bez wątpienia ułatwia to kapłanowi kolędowanie. Po skończonej kolędzie prowadzi kapłana do kolejnego domu, gdzie przejmuje go kolejny gospodarz. Mi również zdarzało się, że po wyjściu z domu, nie wiedziałem w którą stronę jest wyjście z domostwa, gdyż była noc, a każde gospodarstwo ma inny układ. Nie brak i zwyczajów wożenia księdza do poszczególnych domostw. Zdarza się jednak tak, że ministranci spotykają się z zamkniętą furtką na klucz oraz z spuszczonym psem. Omijają taki dom, gdyż nikt nie będzie ryzykował wchodząc do teren takiego domostwa. Zainteresujmy się więc, gdzie jest aktualnie ksiądz. I przestańmy zamykać się w swoich czterech ścianach. W ten sposób unikniemy sytuacji, że ministranci pomijają dany dom, albo że domownicy nie słyszeli pukania czy dzwonków ministrantów. Oczywiście wiemy, że dla domów pominiętych albo kiedy domowników nie było, istnieje na końcu czasu kolędowania kolęda uzupełniająca, na którą należy się zgłosić.
Przyjście kapłana zazwyczaj zapowiadają ubrani w komże ministranci. Istnieją zwyczaje, że ministranci śpiewają z domownikami kolędę, która wpisuje się w klimat przeżywanego czasu świąt.
Kiedy kapłan wchodzi do domu, wita domowników pozdrowieniem: „Pokój temu domowi i wszystkim jego mieszkańcom” lub innym podobnym. To pozdrowienie oznacza przyniesiony przez kapłana pokój. Chrystus powiedział do Apostołów, kiedy ich posyłał: „Wchodząc do domu, przywitajcie go pozdrowieniem. Jeśli dom na to zasługuje, niech zstąpi na niego pokój wasz; jeśli zaś nie zasługuje, niech pokój wasz powróci do was” (Mt 10,12-13). Kapłan więc idzie w imieniu Chrystusa – Księcia Pokoju (Ef 2,14). Ja mam również zwyczaj witania się z wszystkimi domownikami przez podanie im ręki.
Po przywitaniu się z domownikami, kapłan rozpoczyna wspólną modlitwę. Zazwyczaj jest to modlitwa w intencji odwiedzanej rodziny, ogarniając jej codzienność, radości i problemy. Kapłan więc wprowadza do modlitwy, zapowiadając tę intencję i przeważnie odmawia wraz z rodziną modlitwę Pańską, czyli Ojcze nasz. Może też użyć modlitwy litanijnej.
Sam praktykuję również krótką modlitwę za zmarłych z rodziny: „Wieczny odpoczynek…”. Otaczamy więc naszą modlitewną pamięcią również tych domowników, którzy odeszli już do wieczności.
Następnie kapłan błogosławi dom znakiem krzyża św., odmawiając specjalną modlitwę błogosławieństwa. Modlitwa ta kończy się pokropieniem domu wodą święconą. Zdarza się, że domownicy proszą o pokropienie wodą święconą wszystkich pomieszczeń domu. Szczególnie jeśli dom ten jeszcze nie był błogosławiony. Warto zauważyć, że błogosławieństwo domu jest obrzędem liturgicznym. Dlatego kapłan ubrany jest w komżę i stułę. Już sam strój liturgiczny ukazuje, że nie jest to prywatna wizyta, ale że kapłan przychodzi w imieniu Chrystusa, by odwiedzić rodzinę, czyli Kościół domowy. Kapłan może również pobłogosławić dewocjonalia, np. obrazki czy krzyże.
Tu warto nieco dłużej zatrzymać się na kwestii błogosławieństwa. Błogosławić znaczy dosłownie „dobrze mówić”. Wiemy, że w Biblii słowo Boga ma moc sprawczą, gdyż Bóg swoim słowem stwarzał świat, a Chrystus jest Słowem Ojca (J 1,1). Bóg już na początku pobłogosławił Adamowi i Ewie, by byli płodni i się rozmnażali. Podobnie błogosławił Noemu, Abrahamowi, Mojżeszowi itd. Kapłani błogosławią domy oraz domowników będąc w osobie Chrystusa na mocy przymierza przypieczętowanego na krzyżu i na mocy sakramentalnego kapłaństwa. Polecam tu moje kazanie „O kapłaństwie katolickim”, żeby odświeżyć sobie świadomość potęgi katolickiego kapłaństwa.
Po błogosławieństwie domu kapłan rozpoczyna rozmowę z domownikami. Życzliwy dialog z parafianami ma za cel umocnić relację z pasterzem i nieść im potrzebną pomoc. Wierni mają wtedy sposobność zadać księdzu pytania, podzielić się swoimi spostrzeżeniami w kwestii duszpasterstwa. Kapłan powinien zainteresować się duchowym stanem swoich wiernych, ich praktyką wiary. Kolęda jest również sposobnością, by zaprosić do udziału w grupach parafialnych, np. młodych chłopców do posługi w roli ministrantów. Kapłani proponują pomoc Caritas w domach z trudną sytuacją materialną. Osobom chorym, nie wychodzącym z domu, proponują comiesięczną Komunię św. w ich domach. Sam osobiście wykorzystuję kolędę również jako sposobność do podsunięcia wiernym czegoś do pogłębienia wiary. Np. rozdaję zaproszenie na moją autorską stronę internetową. Zdarza się też, że podczas kolędy porusza się kwestię zawarcia związku małżeńskiego czy przyjęcia sakramentu bierzmowania. Czasami pojawiają się pytania w kwestii procesu o stwierdzenie nieważności małżeństwa, białego małżeństwa lub o inne sprawy kancelaryjne. Kapłan również interesuje się katechizacją dzieci.
Problemem kolędy jest na pewno ilość domów, które kapłan odwiedza. Łączy się to z bardzo krótkim czasem na rozmowę oraz z wyczerpaniem u kapłana. Zdarza się również, że kapłan puka do naszych drzwi w godzinach dość późnych. Bądźmy wyrozumiali wobec trudu, jakim jest dla kapłanów kolędowanie. Jest to wydarzenie, które ma miejsce jedynie raz na rok. Zdarzało się, że kapłani zasypiali u ludzi siedząc na fotelu z powodu zmęczenia, gdyż od rana pracowali w szkole, a zaraz po niej udawali się na kolędę. Stąd niektórzy proponują rozłożenie kolędy na czas po święcie Ofiarowania dn. 2 lutego albo kolędę na zapisy. Spotyka się to jednak z różnymi opiniami. Powinno się jednak przemyśleć kwestię kolędy tak, by nie brakowało odpowiednio długiego czasu na rozmowę z rodzinami. Takie spotkanie, bez pośpiechu przyniesie więcej duszpasterskich owoców. Kapłan, który poświęca rodzinie więcej czasu spotyka się, że ludzie się otwierają. Wzbudza to również zaufanie wobec duszpasterza.
Zapewne ubolewać należy, iż na naszych kolędach tak rzadko pojawia się temat wiary. Zazwyczaj też wierni nie mają żadnych pytań w tej dziedzinie. Pojawia się więc pytanie, jak wzbudzić w nich pragnienie pogłębiania wiary poprzez lekturę Pisma Świętego, prasy katolickiej czy słuchanie wartościowych audycji lub kazań. Przecież człowiek, który zgłębia wiarę, ma wiele pytań…
Kapłan zostawia pamiątkowy obrazek kolędowy, który zazwyczaj związany jest z tematyką świąt Bożego Narodzenia. Często dzieci otrzymują obrazki dla siebie. W niektórych diecezjach przygotowywane są specjalne foldery na kolędę. Przeważnie przybliżają one wiernym jakąś tematykę np. z życia Kościoła w diecezji. Wielu wiernych zbiera otrzymywane obrazki kolędowe, stąd kapłani zazwyczaj podpisują się na nich i podają rok wizyty duszpasterskiej. Na obrazkach widnieje modlitwa błogosławieństwa, którego udziela kapłan.
Na końcu wizyty duszpasterskiej udzielam błogosławieństwa dla dzieci poprzez zrobienie krzyża na ich czole. Tak jak Jezus błogosławił dzieci, tak i kapłan w osobie Chrystusa (in persona Christi) błogosławi dzieci. Pamiętamy ewangeliczną scenę, kiedy Apostołowie zabraniali przynosić dzieci do Jezusa, On oburzył się i rzekł: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże” (Mk 10,14). Następnie Jezus brał je w objęcia, kładł na nie ręce i je błogosławił. Czasami również proszę rodziców, by zaraz po mnie pobłogosławili swoje dzieci. Tak, jak udzielili tego błogosławieństwa podczas chrztu św., tak winni nieustannie błogosławić swoje dzieci. Podobnie jak błogosławieństwo kapłana ma moc, tak i błogosławieństwo rodzica ma wielką moc duchową. W Księdze Mądrości Syracha czytamy: „Błogosławieństwo ojca umacnia domy dzieci, a przekleństwo matki wywraca fundamenty” (Syr 3,9). Tak jak błogosławieństwo rodzica sprowadza łaski Boże na dzieci, tak przekleństwo jest źródłem nieszczęść. Potwierdza to doświadczenie wielu egzorcystów. Stąd zawsze należy błogosławić! Bardzo łatwo znaleźć możemy w Internecie wiele wypowiedzi kapłanów o błogosławieństwie i przekleństwie.
Wizyta duszpasterska łączy się zazwyczaj z ofiarą, którą składamy kapłanowi. Jest to wyraz wdzięczności naszych wiernych za kapłańską posługę duszpasterza. Za głoszone kazania, za posługę w konfesjonale itd. Składane ofiary nie są więc zapłatą za wizytę duszpasterską czy pobłogosławienie domu, ale jest to ofiara złożona na cele kościelne z okazji kapłańskiej posługi. Wiemy, że część ofiar składanych na kolędzie jest przeznaczona na cele parafialne i diecezjalne, a pozostała część na osobiste potrzeby duszpasterza. Wielkość tej ofiary nie jest określona, a więc wierni składają ją lub nie według swoich możliwości. Istnieją również zwyczaje składania osobnej ofiary dla księdza i np. na remont kościoła czy sprzątanie kościoła. Zależy to zapewne od regionu Polski. Złożenie ofiary z okazji kolędy jest szansą na realizację piątego przykazania kościelnego: „Troszczyć się o potrzeby wspólnoty Kościoła”. Również ministrantom składana jest dobrowolna ofiara, która jest wyrazem wdzięczności za ich pomoc w trakcie kolędy, a także za ich całoroczną posługę przy ołtarzu.
Niech czas kolędy będzie czasem owocnym dla duszpasterzy, jak i dla wiernych z parafii. Niech umocni nasze wspólnoty Kościoła lokalnego, czyli parafii.