O SPOWIEDZI I KOMUNII ŚW. WIELKANOCNEJ

Ks. Dawid Pietras
Kazanie, dn. 17 V 2020
Gorzów Wlkp.

O SPOWIEDZI I KOMUNII ŚW. WIELKANOCNEJ

Przeżywamy okres wielkanocny, który jest czasem naszej radości i wpatrywaniem się w Chrystusa zmartwychwstałego. Trwając w tym klimacie chcemy dziś przypomnieć sobie o dwóch przykazaniach kościelnych związanych z okresem wielkanocnym. Przykazania te dotyczą sakramentów pokuty i Komunii św. Chodzi o przykazanie drugie: „Przynajmniej raz w roku przystąpić do sakramentu pokuty” i o trzecie: „Przynajmniej raz w roku, w okresie wielkanocnym, przyjąć Komunię św.”. Ta tematyka została już niegdyś wyłożona w moim kazaniu pt. „O przykazaniach kościelnych”, ale dziś przyjrzymy się szerzej tym dwóm przykazaniom, których brzmienie zostało ustalone w 2002 r. na prośbę Konferencji Episkopatu Polski. Omawiana materia została również sprecyzowana przez ustawodawcę kodeksowego w Kodeksie Prawa Kanonicznego z 1983 r. W kan. 989 czytamy: „Każdy wierny, po osiągnięciu wieku rozeznania, obowiązany jest przynajmniej raz w roku wyznać wiernie wszystkie swoje grzechy ciężkie”. Z kolei w kan. 920 czytamy: „§ 1. Każdy wierny po przyjęciu Najświętszej Eucharystii po raz pierwszy ma obowiązek przyjmować przynajmniej raz w roku. § 2. Ten nakaz powinien być wypełniony w okresie wielkanocnym, chyba że dla słusznej przyczyny wypełnia się go w innym czasie w ciągu roku”.

To prawo Kościół ustanowił z troski o nas, by zapewnić nam minimum dobra duchowego, by nie zanikło w nas życie duchowe. Nadał je nam dla większej naszej wolności jako – można powiedzieć – ‘zbawienne nakazy’. Dzieci Boże są bowiem ludźmi wolności! Wpisują się w to słowa z dzisiejszego czytania z Listu św. Jakuba: „Kto zaś wniknął we wzniosłe prawo wolności i wytrwał w nim, stał się nie tylko niezapominającym słuchaczem, ale wykonawcą dzieła: ten będzie błogosławiony dla czynu swego” (Jk 1,25). Nie ukrywam również, że inspiracją dla mnie było kazanie św. Jana Marii Vianneya „O spowiedzi wielkanocnej”, które też będę często cytować.

Drodzy Bracia i Siostry!

Po tym wstępie iście prawniczym, przyjrzyjmy się bliżej tym dwom przykazaniom, jakie swym autorytetem dał nam Kościół. Na początku wyjaśnimy sobie co znaczy termin ‘okres wielkanocny’ użyty ww. regulacjach prawnych. Liturgiczny okres wielkanocny trwa od Niedzieli Zmartwychwstania do Zesłania Ducha Świętego, a więc aż 50 dni. Nie jest to więc jedynie Niedziela Zmartwychwstania. Określenie „okres wielkanocny” użyte w III przykazaniu kościelnym i Kodeksie Prawa kanonicznego rozumiemy jeszcze szerzej, a mianowicie jako czas od Środy Popielcowej do Niedzieli Trójcy Świętej, która jest niedzielą po Niedzieli Zesłania Ducha Świętego. Czas na przyjęcie Komunii św. w świetle tego przykazania trwa więc niemal 100 dni.

Ciekawe jest to również to, że Kościół nie zobowiązuje nas do spowiedzi w okresie wielkanocnym, ale do spowiedzi raz w roku, tak by móc przyjąć Komunię wielkanocną. W praktyce zazwyczaj spowiedź ta ma miejsce w Wielkim Poście (np. na rekolekcjach), by przyjąć Komunię podczas świąt wielkanocnych.

Ponadto obowiązek spowiedzi raz do roku podkreślono już w rozporządzeniu IV Soboru Lateraneńskiego z 1215 r.: „Wszyscy wierni obu płci, skoro dojdą do używania rozumu, zobowiązani są, przynajmniej raz w roku, przed wyznaczonym kapłanem się wyspowiadać; w przeciwnym razie odmówić im należy po śmierci chrześcijańskiego pogrzebu” (rozdz. 21). Widzimy więc jak w świetle dawnej dyscypliny kościelnej poważnie traktowano ten obowiązek. Jeśli zaniedbanie spowiedzi i Komunii wielkanocnej dokonywało się mimo upomnień oraz było publicznie znane proboszcz mógł odmówić katolickiego pogrzebu. Także w tekście Soboru Trydenckiego zawarto stwierdzenie: „W całym Kościele istnieje zbawienny zwyczaj spowiadania się w tym świętym i najodpowiedniejszym czasie 40-dniowego Postu, który to zwyczaj, jako prawdziwie pobożny, i słusznie do utrzymania wskazany św. Sobór przyjmuje i zatwierdza” (ses. XIV, rozdz. 5). Widzimy więc jasno, że spowiedź raz w roku ma prowadzić do przyjęcia Komunii św. wielkanocnej. Natomiast w Katolickim Katechizmie Ludowym o. Franciszka Spirago czytamy istotną informację: „Słusznie należy się przyjmować Sakrament Ołtarza około Wielkanocy, ponieważ Chrystus ustanowił go w tym czasie i w tym czasie oddał za nas swe Ciało” (cz. II). Podobnie przystępowanie w tym czasie do sakramentu pokuty ma swój głęboki sens. Jest to bowiem nasze zmartwychwstanie z grzechu poprzez powrót do łaski uświęcającej. O. Franciszek Spirago w cytowanym katechizmie pisze: „Ludzie zwykli stroić się na Wielkanoc w nowe szaty; niech baczą, by i dusza ich przystroiła się w szatę łaski uświęcającej”.

Ponadto trzeba nam podkreślić, że świadome i dobrowolne zaniedbanie tych dwóch przykazań kościelnych jest grzechem ciężkim, czyli śmiertelnym. W Katolickim Katechizmie Ludowym czytamy: „Pod grzechem ciężkim jest obowiązek, spowiadać się przynajmniej raz każdego roku i w godzinie śmierci; a nadto przed Komunią św., jeśli jest się w stanie grzechu ciężkiego” (cz. III). I tu również zacytować możemy kazanie św. Jana Vianneya „O spowiedzi wielkanocnej”: „I rzeczywiście, tak uczy katechizm. Ale gdybym spytał któreś z dzieci, jaki popełnia grzech chrześcijanin-katolik, gdy zaniedbuje spowiedź wielkanocną, bez wahania odpowiedziałoby mi ono: Popełnia grzech śmiertelny. A gdybym z kolei zadał mu pytanie, ile trzeba popełnić grzechów śmiertelnych, żeby zostać potępionym, odpowiedziałoby mi też od razu: Wystarczy popełnić tylko jeden grzech ciężki i umrzeć w nim bez pokuty. I co na to powiecie? Czyście odprawili spowiedź wielkanocną? Odpowiecie: Nie. Będziecie więc potępieni, jeżeli w tym stanie duszy zaskoczy was śmierć. I co myślisz, przyjacielu – nie zależy ci wcale na zbawieniu?”      

Drodzy Bracia i Siostry!

Wielu praktykuje spowiedź dwa razy w roku na Boże Narodzenie i na Wielkanoc. Czy jednak ich życie ulega zmianie z biegiem lat? Inni z kolei bardziej cenią sobie spowiedź i Komunię św. na Boże Narodzenie, a zaniedbują Komunię wielkanocną! Zapominają o tym, że Wielkanoc to największe święta naszej wiary. Wielu jest z kolei takich, którzy spowiadają się jedynie na Wielkanoc. Można powiedzieć, że wypełniają przykazanie kościelne, ale czy to wystarczy, by osiągnęli zbawienie? Dlaczego ograniczają życie sakramentalne jedynie do czasu świąt? Jak można chodzić co niedzielę na Mszę św. i powiedzieć, że raz na rok Komunia św. wystarczy? Św. Jan Maria Vianney w kazaniu „O spowiedzi wielkanocnej” tak wołał: „Bo co znaczy to słowo – Pascha, Wielkanoc? Znaczy tyle, co przejście. Jest to przejście ze śmierci grzechu do życia łaski. Pamiętając o tym, lepiej będziecie mogli ocenić, czyście się do tej pory dobrze przygotowywali do świąt Wielkiej Nocy i czy zwłaszcza wy, mężczyźni, którzy tylko raz na rok, w czasie wielkanocnym, z musu idziecie do spowiedzi i Komunii Świętej – możecie być z tego przygotowania zadowoleni. (…) Przez cały rok zajmowaliście się sprawami świeckimi, staraliście się o majątek, goniliście za przyjemnościami życia, nie pracowaliście w ogóle nad swoim udoskonaleniem, nareszcie koło Wielkanocy przychodzicie do spowiedzi i wyznajecie swoje grzechy, jakbyście opowiadali jakąś historię. Na koniec odmówicie bezmyślnie i mechanicznie parę modlitw i już się wam wydaje, że pogodziliście się z Bogiem. Zaraz po spowiedzi wracacie do dawnych niedobrych nawyków (…) – nie widać ani śladu poprawy. (…) Ponadto pamiętajcie, że źle i rzadko się spowiadając – na przykład tylko około czasu wielkanocnego – nie stajecie się lepsi i ostrożniejsi i wracacie do dawnych grzechów”.

Wystarczy więc zapytać się, ile dni w ciągu roku chodzę w łasce uświęcającej, a ile w grzechu śmiertelnym? A może jedynie kilka dni chodzę w łasce i przyjmuję Komunię św. jedynie w okolicy świąt? Nietrudno domyśleć się, jakie jest prawdopodobieństwo, że umrę pojednany z Bogiem. I ten wątek poruszył św. Jan Vianney w omawianym kazaniu: „Jeśli ktoś pozostaje w grzechu przez cały rok i z przykrością myśli o czasie Wielkiego Postu – bo wtedy trzeba się wyspowiadać – jeśli ktoś odkłada swoją spowiedź poza czas wielkanocny albo przystępuje do niej z usposobieniem zbrodniarza, którego prowadzą na śmierć – to czy można sądzić, że taki człowiek ma usposobienie duszy koniecznie potrzebne do ważności sakramentu pokuty? Naprawdę, są ludzie, którzy spowiadaliby się dopiero na łożu śmierci, gdyby Kościół nie nakazywał robić tego co roku. Zresztą wielu spełnia ten obowiązek obojętnie, tylko ze zwyczaju. Nie kieruje nimi miłość Boża ani żal czy chęć poprawy”. I rzeczywiście… Czy zmieniło się coś z tego, o czym nauczał św. Jan Maria Vianney wobec parafian w Ars? Czy i dziś nie jest tak, że duża część z tych spowiedzi (raz w roku) jest powierzchowna, bez wcześniejszego rachunku sumienia i bez postanowienia poprawy? Zapytajcie spowiedników… Zdarza się, że nie brakuje nawet pretensji czy oskarżania kapłana, że zbyt wymaga, że dopytuje… Św. Jan Vianney kontynuował w kazaniu: „Spowiednik z ich sposobu oskarżania się poznał, że nie mają warunków potrzebnych do godnego przyjęcia tego Świętego Sakramentu. Ich wyznanie grzechu było połowiczne, dlatego musiał zadawać tysiące pytań. (…) Dalej spowiednik pyta go o liczbę tego rodzaju grzechów, choćby tylko w przybliżeniu. Na to spowiadający się mówi: Ach, ojcze, chcesz, żebym pamiętał wszystkie myśli z całego roku? Przecież to niemożliwe! (…) Również i dlatego ludzie źle się spowiadają, że nie wymieniają okoliczności, które zmieniają naturę grzechu [ciężkiego]”. Wniosek z tego taki, że niestety jakaś część tych spowiedzi jest nieważna, a nawet świętokradzka. Prawdziwa spowiedź wymaga bowiem pokory, pokuty, żalu za grzechy (przynajmniej niedoskonałego), uznania własnego grzechu… i pragnienia nawrócenia, a więc chęci i trudu porzucenia grzechu oraz konkretnych postanowień, np. o udziale w co niedzielnej Mszy czy walki z grzechem nieczystym. A co dopiero, kiedy nie można udzielić rozgrzeszenia? I tu także zdarza się, że ci obrażają się na Boga, Kościół, kapłanów…, widząc winę w każdym, ale nie w sobie. W rezultacie nawet jeszcze bardziej zatwardzają się w grzechu, negując potrzebę spowiadania się i przekreślając przykazania kościelne! To tylko pokazuje, że nie było tam prawdziwej intencji nawrócenia, a spowiedź wielkanocna była powierzchowna, z przyzwyczajenia czy rodzinnej tradycji…

Nawet wśród chorych przyjmujących Komunię św. co miesiąc w domu (z okazji I piątku czy I soboty miesiąca) zauważa się tendencję do niespowiadania się oraz do zaniedbywania spowiedzi wielkanocnej. Uważają bowiem, że nie mają grzechów. Również chorzy niewychodzący już z domu, którzy nie przyjmują co miesiąc Komunii św., rzadko są zainteresowani poproszeniem kapłana, by przyjąć Komunię św. wielkanocną. Zdarza się – o zgrozo – że najbliższa rodzina uniemożliwia przyjście kapłana. Pokutuje również mentalność, że jak ksiądz przyjdzie do domu, to jest się bliskim śmierci. Ponadto u niejednego pojawi się lęk przed sąsiadami, kiedy ksiądz przyjdzie do domu z sakramentami. Ile takich chorych spotykamy po kolędzie! Jak wielu z nich zaniedbuje obowiązek spowiedzi raz do roku i Komunii św. na Wielkanoc, tłumacząc się chorobą, względem ludzkim czy tym, że ‘jeszcze nie jest tak źle’…! A wiemy przecież, że zawsze przed świętami zachęca się do tego podczas ogłoszeń parafialnych i daje się wiernym taką możliwość.

Zadziwiające jest też to, że spowiednicy przyznają, że wierni nie spowiadają się ze złamania przykazań kościelnych dotyczących spowiedzi raz w roku i przyjęcia Komunii w okresie Wielkanocnym. A tymczasem uwzględnić się powinno w rachunku sumienia przykazania kościelne. Dopiero przysłowiowe „ciągnięcie za język” prowadzi do uzyskania informacji, że nie było Komunii św. wielkanocnej. Niejednokrotnie – jak mówią spowiednicy – należy tłumaczyć dorosłemu penitentowi, że jest to grzechem. Dorosły katolik nie zna wymogów własnej religii! A tymczasem wpojone to powinien mieć od czasu I Komunii św.! Tu też niestety jawi się kolejny problem, gdyż wielu z tych wiernych z własnej winy przychodzi do spowiedzi wielkanocnej na ostatnią chwilę, np. w Triduum Paschalne. Ogromne kolejki, ale i zmęczenie księdza niejednokrotnie uniemożliwiają udzielenia dokładnego pouczenia czy przeprowadzenia dłuższej rozmowy, chociażby wskazania wartości życia sakramentalnego… Czy to też nie przekłada się na jakość tych spowiedzi i brak większych owoców u tych wiernych?

Drodzy Bracia i Siostry!

Pojawia się więc pytanie: Jak doszło do tego, że dzisiejszy katolik tak lekceważy coroczną spowiedź i Komunię św. wielkanocną? Wiemy, że zaraz po Niedzieli Trójcy Świętej w czwartek obchodzimy uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej, czyli Boże Ciało. Tak wielu wiernych przychodzi w ten dzień do Kościoła, ale Komunii św. nie przyjmują. Powiedzieć można, że przychodzą na Mszę w Boże Ciało, ale Bożego Ciała nie przyjmują. Czu tu też nie widać owej postawy obojętności wobec Chrystusa eucharystycznego? Czy nie widać i tu pewnej rutyny, która nie pozwala, by zatęsknić za Chrystusem w Komunii św. zaraz po skończonym okresie wielkanocnym i to w dniu, kiedy dziękujemy Bogu za ten Dar Jego Obecności? Czy takie uroczystości nie są jedynie elementem ludowego folkloru? To wszystko może wskazywać na ogromną powierzchowność, z jaką tak wielu katolików podchodzi do spowiedzi i Komunii św. wielkanocnej. Czyżby w naszych sercach brakowało miłości do Chrystusa eucharystycznego, tęsknoty za Nim? A może trzeba wznowić kazania katechizmowe nt. sakramentów św. i przykazań kościelnych? Dlaczego w trakcie trwania obecnej sytuacji określonej jako ‘pandemia’, nie widzimy kolejek wiernych ustawionych w dwumetrowych odstępach oczekających na spowiedź wielkanocną, a później proszących kapłana o Komunię wielkanocną? Oczywiście – powiedzieć możemy – wierni są usprawiedliwieni w obecnej sytuacji i pójdą do spowiedzi i Komunii św. po skończonej pandemii. Trzeba jednak postawić pytanie dlaczego w innych miejscach jak np. markety, galerie… takie kolejki się ustawiały czy ustawiają? Czas, byśmy jasno zobaczyli, jaki jest duchowy stan dusz wiernych.   

Nie wolno nam bowiem zapominać, że Komunia św. jest podstawowym duchowym pokarmem duszy i naszym przygotowaniem do wieczności, o czym szeroko powiedzieliśmy w kazaniu pt. „O owocach przyjmowania Komunii św.”. W ten sposób Kościół, dając nam przykazanie kościelne, jako nasza matka pragnie zabezpieczyć nas przed duchową śmiercią. Albowiem sam Chrystus nauczał nas: „Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego ani pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym” (J 6,53-54). Pierwsi chrześcijanie – można powiedzieć – żyli Eucharystią. Przyjmowali Komunię św. bardzo często. Później z biegiem czasu wierni świeccy przyjmowali Komunię sakramentalną jedynie kilka razy w roku, a zazwyczaj komunikowali duchowo. Dziś na nowo Kościół podkreśla często przyjmowaną Komunię św. sakramentalną. Dlatego tym bardziej niezrozumiała jest postawa katolika lekceważącego tę możliwość.

Ubolewać jednak zapewne trzeba nad tym, że w niektórych miejscach Europy i świata świątynie zostały zupełnie zamknięte, a wierni odcięci od sakramentów i to w czasie Wielkiego Postu i Wielkanocy! Stało się to w dniach, kiedy tym bardziej winniśmy odpoczywać przy naszym Panu i jednoczyć się z Nim, spotykając Go w sakramentach, które On w tym czasie ustanowił? Czy jednak nie było sposobu, by – zachowując środki bezpieczeństwa – dać wiernym możliwość modlitwy i skorzystania z sakramentów? Wiemy, że pozostaje możliwość wzbudzenia żalu doskonałego i duchowa Komunia św. czy uczestnictwo we Mszy za pośrednictwem internetu czy TV, ale czy to zastąpi życie sakramentalne? Na ile wierni – tam gdzie zamknięto kościoły – są rozwinięci duchowo, by poradzić sobie w sytuacji całkowitego odcięcia od sakramentów i niemożności spowiedzi i Komunii wielkanocnej? Jakie będą duchowe skutki zamkniętych kościołów przez te kilka miesięcy, oczywiście przy założeniu, że ta sytuacja będzie się poprawiać? Dlatego w tym miejscu chcę podziękować za świadectwo wiary i duszpasterskiej troski proboszcza tej parafii pw. Podwyższenia Krzyża św. w Gorzowie Wlkp. Jego decyzją parafianie w czasie końcówki Wielkiego Postu oraz po Niedzieli Zmartwychwstania w wyznaczonych godzinach mogli adorować Najświętszy Sakrament, mając możliwość spowiedzi i przyjęcia Komunii św. wielkanocnej. Szkoda, że w tak wielu parafiach tego zabrakło…

Szczególnie w obecnym trudnym czasie na nowo winniśmy odkryć dar spowiedzi św., jego owocność dla życia duchowego i osobiste spotkanie z miłosiernym Zbawcą. Może winniśmy bardziej docenić wartość regularnej spowiedzi św. np. co miesiąc? Polecam oczywiście moje niedawno napisane opracowanie „O cnocie pokuty” jak i inne opracowania o sakramencie spowiedzi św. Jakże ważnym aspektem życia duchowego jest aspekt pokutny! Co będzie z tymi, którzy go zupełnie zaniedbują? Jawi się bowiem pytanie, ilu z nas jest w stanie w dzisiejszym świecie wytrwać w łasce uświęcającej cały rok, by wystarczyła spowiedź jedynie raz w roku np. przed Wielkanocą? Niech każdy sobie na to pytanie odpowie sam i przyjrzy się duchowej kondycji swojej duszy.

Drodzy Bracia i Siostry.

Mam świadomość tego, że to kazanie wybrzmiało nieco moralizująco. Czy jednak nie należy wołać dziś o obudzenie się sumień tak wielu ludzi? Zobaczmy ilu dziś z własnej winy żyje bez spowiedzi i Komunii św. na Wielkanoc! Rolą kapłana jest piętnować grzech i nawoływać do nawrócenia. Rolą duszpasterza jest przypominać o przykazaniach kościelnych danych dla naszego dobra duchowego przez Kościół św. matkę naszą.  

Pozwólcie, że zakończę ostatnimi słowami tego wielkiego proboszcza z Ars – św. Jana Marii Vianneya, który pod koniec kazania „O spowiedzi wielkanocnej” wołał: „Jaka z tego wszystkiego, co dotąd powiedzieliśmy, wynika nauka moralna? Otóż ta, że jeśli nie chcecie być potępieni, nie powinniście zadowalać się spowiedzią raz na rok, bo jak długo trwacie w grzechu, grozi wam niebezpieczeństwo, że umrzecie w grzechu i będziecie potępieni. (…) Odpierajmy mężnie pokusy świata i czarta i bez przerwy wzdychajmy do prawdziwej ojczyzny – do nieba, – bo tam czeka nas chwała, nagroda i szczęśliwość wieczna. Amen”.