ŚWIADECTWO WIARY ANIMATORA

ks. Dawid Pietras
Gorzów Wlkp. 10 VII 2010

ŚWIADECTWO WIARY ANIMATORA
(spotkanie przed Oazą wakacyjną)

Papież Paweł VI w audiencji generalnej 14 XII 1966 roku podkreślał, że Sobór Watykański II wielokrotnie wspominał o obowiązku dawania świadectwa, który wypływa z istoty chrześcijańskiego życia. Paweł VI mówił: „Wchodzący w szkołę Soboru chrześcijanin winien się czuć powołanym do wyznawania swojej wiary w sposób nowy, jaśniejszy, bardziej intensywny, bardziej apostolski.Wiara chrześcijanina powinna nie tylko wierzyć, ale się przejawiać; ma ona za zadanie stać się wiarą przykładną, wzorcową, komunikatywną; ma się wyrażać tym, co dzisiaj słusznie nazywamy: świadectwem”. Duch Soboru, rzec można, tchnie w dusze, by w nich ożywić płomień wiary.

Paweł VI jest też znany ze słów z dokumentu Evangelii Nuntiandi: „Świat bardziej dziś słucha świadków, aniżeli nauczycieli, a jeżeli słucha nauczycieli, to dlatego, że są świadkami”.A ja dodaję, że dziś jest potrzebny bardziej przykład niż wykład.

Drodzy Animatorzy!

Przed nami zadanie bycia świadkiem wiary! Czego powinniśmy mieć świadomość, kiedy zaczynamy tę posługę?

Świadectwo wymaga jedności myśli, słów i czynów. Wymaga prostolinijności, ukształtowanego człowieczeństwa, a dopiero później chrześcijaństwa. Kochaj bliźnich, szanuj ich, a dopiero wtedy mów im o Jezusie. Najpierw daj człowiekowi miłość, akceptację, zrozumienie, cierpliwość, czas a później powiedź mu o Jezusie, który jest DROGĄ, PRAWDĄ I ŻYCIEM.

Jako animator miałem zwyczaj, że z każdym z uczestników umawiałem się na indywidualną rozmowę przy spacerze… Pomyślcie o tym…

Nieustannie powinno brzmieć w nas pytanie: Czy ludzie widzą we mnie chrześcijanina poprzez moje zachowanie, sposób bycia?

I kolejne pytania: Co powiem tym młodym ludziom oprócz treści z konspektu? Myślę, że oni oczekują od nas nie tyle teoretycznej, teologicznej wiedzy, ale przykładu życia! Czy więc mogę śmiało powiedzieć, że od lat nie opuściłem żadnej mszy św. niedzielnej? Czy mogę im powiedzieć, że co niedzielę przyjmuję Komunię św.? Że regularnie spotykam się z kochającym mnie Jezusem w sakramencie spowiedzi? Że kocham Kościół i kapłanów mimo wielu słabości? Że moje zaangażowanie w Kościół i Ruch Światło-Życie jest wystarczające? Że spotykam się z Jezusem w codziennym Namiocie Spotkania?

Sługa Boży ks. Blachnicki wygłosił kiedyś konferencję n/t skutecznego świadectwa. Zastanawiał się nad nieskutecznością świadectwa tak wielu katolików. Jeżeli w Polsce 40 % Polaków regularnie uczestniczy w niedzielnej Mszy św., to dlaczego kościoły powoli, ale pustoszeją. Nie widać dzieci i młodzieży… ci, co są to garstka. Ks. Blachnicki pisze: „Ktoś obliczył, że w tradycyjnych środowiskach chrześcijańskich trzeba około tysiąca chrześcijan i czterech duchownych, aby jednego człowieka w ciągu roku przyprowadzić do Chrystusa”.

Niestety, ale wielu z tych chrześcijan, uważa się za katolików, ale nie widzi nic złego we wspólnym zamieszkaniu bez ślubu z partnerem… jakże wielu nie zachowuje czystości przedmałżeńskiej, stosuje antykoncepcję, wyśmiewa Kościół, robi zakupy w niedzielę w wielkich marketach, chodzi do wróżek, uzdrowicieli, uprawia jogę, głosuje na człowieka, który jest za in vitro! Wielu z nich nie zależy na cotygodniowej Komunii św., nie czyta Pisma świętego lub czegokolwiek o Bogu, w rezultacie ma tylko mgliste rozumienie istoty katolicyzmu. Ma się wrażenie, że Bóg dla nich mimo zewnętrznej praktyki wiary wciąż pozostaje jakąś abstrakcją, a nie Osoba, nie kochającym Ojcem, Zbawicielem, który powinien wypełnić codzienność życia! Wiara ma tylko jakiś wymiar instytucjonalny, bo wg wielu z nich katolik to człowiek, który po prostu chodzi do kościoła… a wszystko inne to dodatki. CZY TAKI KATOLICYZM BĘDZIE POCIĄGAŁ?

Pytam młodego człowieka kilka tygodni po bierzmowaniu: Co słychać? A on odpowiada: A dlaczego ksiądz pyta, przecież chodzę do kościoła. Odruchowe zabezpieczenie swego katolicyzmu? Pyta się penitentów w konfesjonale: Czy pan/pani ma może jakieś pytania, jakieś wątpliwości w wierze, jakieś sprawy o których chciałby pan/pani porozmawiać: NIE, NIE MAM. Nikt nie ma problemów, dla wszystkich wszystko jest jasne?    

Czy ci ludzie rzeczywiście spotkali Chrystusa działającego w swoim Kościele mocą Ducha Świętego? Nie mi to oceniać, ale mam wątpliwości… ponieważ człowiek, który znalazł Boga chłonie treści o Nim i ma mnóstwo pytań…

Oto 9 warunków owocnej ewangelizacji wg sługi Bożego ks. Blachnickiego:

Trzy pierwsze warunki są podstawowe:

  1. Pewność, że Jezus jest moim Panem i Zbawicielem, że wypełnił sobą moje życie. Z tego doświadczenia osobistej i osobowej z Nim więzi wypływa pragnienie, by iść i służyć innym głosząc Chrystusa, by być animatorem – ożywiającym! Pytajmy się: co jest rzeczywiście moim motorem, by jechać na tę Oazę?

  2. Przekonanie, że Jezus odpuszcza mi grzechy, że nie ma nigdy sytuacji bez wyjścia. Nie ma prawdziwej radości, tam gdzie jest grzech! Jest tylko jakaś karykatura radości: fałszywe szczęście czy zmysłowe doznania, jakaś niepewność… ANIMATOR MUSI DZIAŁAĆ W STANIE ŁASKI USWIĘCAJĄCEJ!

  3. Pewność, że jesteśmy napełnieni Duchem Świętym. Wiem, że to Duch Święty we mnie działa.

To przekonanie jest potrzebne, bo czy będą owoce, jeśli będziemy głosić bez przekonania? Kiedyś słyszałem świadectwo jehowitki. Kiedy powiedziała przełożonym sekty, że nie jest przekonana do tych prawd, oni rzekli: ty nie masz być przekonana, ty masz przekonywać! Głoszenie Ewangelii musi być świadome.

  1. Dzielić się swoją wiarą w Chrystusa. Chodzi o dzielenie się dynamizmem wiary, bo wiara w znaczeniu biblijnym to intymna relacji ja-Bóg. mam czasem wrażenie w kazaniach jest za mało osobistego doświadczenia Boga w życiu kaznodziei. Może się mylę, ale myślę, że ludzie tego potrzebują. Musimy mieć też świadomość, że działa Duch Święty i On może wniknąć w serce słuchacza. Wyzbądźmy się więc lęku. Musimy jednak uniknąć bałaganu, spontanu czy chaosu w głoszeniu… Mamy być profesjonalni czyli wiedzieć czego chcemy… To nie ma być pitu… pitu… ale konkretne prawdy wiary!        

  2. Trzeba się modlić. „Bóg jest w nas sprawcą chcenia i działania” (Flp 2,13). Animator, który liczy na własne siły się przeliczy! Jak wiemy bowiem wielokrotnie nas to przerasta. Przyjdzie zmęczenie, znużenie, ktoś coś powie i jesteśmy wyrwani z rytmu…

  3. Wziąć inicjatywę w swoje ręce, nie czekać aż przyjdą inni. Jakże często pomysłów 1500, ale nie ma komu robić… Proszę o ogromną dyspozycyjność na Oazie… Nie jedziemy na odpoczynek, ale wykonać kawał ciężkiej, ale błogosławionej „roboty”! Trafnie powtarza często o. T. Rydzyk: „Kiedyś, znaczy nigdy”. NIE JUTRO, ALE DZIŚ JEST CZAS NA GŁOSZENIE EWANGELII. A skąd mamy pewność, że jutro nie przyjdzie Jezus i skończą się wszystkie akcje ewangelizacyjne, oazy itd. i przyjdzie rozliczenie?

  4. Trzeba iść w miłości. Św. Paweł: „Miłość Chrystusa przynagla nas” (2 Kor 5,14)Chcemy dla nich największego dobra, a więc Chrystusa, chcemy ich zbawienia, dlatego głosimy!

  5. Rozmawiać o Jezusie bez dróg okrężnych. Nie potrzeba nam innych religii, innych filozofii. Wystarczy Ewangelia. Jest ona trudna, dlatego trzeba się liczyć, że wielu ją odrzuci, jak za czasów Jezusa: „Czy i wy chcecie odejść? (J 6,67)”. ŻADNEGO OWIJANIA W BAWEŁNĘ!

  6. Trzeba rezultaty zostawić Bogu. Nie możemy wypatrywać owoców. One często przychodzą po czasie lub są niewidoczne. Mamy głosić w imię Jezusa i ze względu na to, kim jesteśmy! Pamiętam, jak przyjeżdżałem do domu z oazy jako kleryk-animator i kładąc się spać po ciężkiej podróży pociągiem myślałem: WYKONAŁEM SWOJE ZADANIE, to był ogrom pracy na Twoją chwałę, Panie.   

Wiemy, że na II stopień ONŻ powinni przyjechać ludzie po co najmniej rocznej formacji w oparciu o Dziesięć Kroków ku Dojrzałości Chrześcijańskiej. Ludzie młodzi, dla których lektura Pisma św. nie jest niczym nadzwyczajnym, bo czynią to codziennie… ludzie, dla których msza św. niedzielna i inne sakramenty stanowią fundament spotkania z Chrystusem, Panem i Zbawcą…

A że tak jednak nie jest, to wiemy z doświadczenia i wydaje mi się, że deuterokatechumenat wciąż jest jakąś Nową Ewangelizacją, Reewangelizacją… Wydaje mi się, że wciąż te dwa etapy formacji się ze sobą przeplatają wg słów św. Augustyna: „Raz wybrawszy, wciąż wybierać muszę”. NASTAWMY SIĘ WIĘC WCIĄŻ NA EWANGELIZACJĘ! CHOĆ HASŁEM II ST. ONŻ JEST LITURGIA, TO MA SIĘ WRAŻENIE, ŻE NIE DA SIĘ JUŻ OBEJŚĆ BEZ GŁOSZENIA KERYGMATU!

Spróbujmy na tej Oazie zaszczepić w nich miłość do Kościoła i jego sakramentów. To niech będzie nasze zadanie. Ostatnio napisała ma znajoma była animatorka, że ona dalej wierzy w Boga… modli się… rozmawia z Nim… ale już bez Kościoła! ZRÓBMY WSZYSTKO, BY TAKICH WYBORÓW BYŁO JAK NAJMNIEJ!

PRZEZ SWĄ POSŁUGĘ BEZPOWROTNIE WPISZECIE SIĘ W ŻYCIE TYCH MŁODYCH, SZCZEGÓLNIE NA ŁONIE MAŁEJ GRUPY, BO NIGDY SIĘ NIE ZAPOMINA SWEGO ANIMATORA Z OAZY, PODOBNIE MODERATORA. MOGĄ ZAPOMNIEĆ WASZE SŁOWA, WASZE MĄDROŚCI, ALE WASZEGO PRZYKŁADU WIARY I ŻYCIA NIE ZAPOMNĄ!

Nasze chrześcijańskie życie będzie cudem wystarczającym, by dać im światło!

JEZUS NAM ZAUFAŁ I LICZY NA NAS,

NIE ZAWIEDŹMY GO!