KAPŁAŃSTWO POWSZECHNE I HIERARCHICZNE

ks. Dawid Pietras
ONŻ II ST. dzień IV
Temat: BÓG WZYWA

KAPŁAŃSTWO POWSZECHNE I HIERARCHICZNE

KAPŁAN, PROROK I KRÓL – te trzy tytuły charakteryzują Chrystusa. Dotyczą one również Kościoła, który jest Mistycznym Ciałem Chrystusa, jest przedłużeniem misji Jezusa, Jego duchową obecnością w świecie. Każdy z nas więc w Kościele jest wezwany, by królować, prorokować i składać Ofiarę!

Chrystus był Królem, a więc Kościół ma funkcję królewską, bo mamy moc w sakramentach, by zwyciężyć zło! Wszyscy jesteśmy zwycięzcami (por. Rz 8,37) w Chrystusie. Symbolizuje to namaszczenie w dniu chrztu, które przypomina namaszczenie królów: „Bóg wszechmogący, Ojciec naszego Pana, Jezusa Chrystusa, który cię uwolnił od grzechu i odrodził z wody i z Ducha Świętego, On sam namaszcza ciebie krzyżmem zbawienia, abyś włączony do ludu Bożego, wytrwał w jedności z Chrystusem Kapłanem, Prorokiem i Królem na życie wieczne”.

Dalej, Kościół – jak Chrystus – ma funkcję prorocką! Wszyscy uczestniczymy w przekazywaniu słowa, głoszeniu Ewangelii! Prorok to ten, który przemawia w imię Boga. Kto jest najskuteczniejszy w przyprowadzaniu nowych osób do parafialnej wspólnoty Oazy? Ksiądz? Nie! WY – ŚWIECCY!

No i w końcu cały Kościół jest kapłański! Wszyscy uczestniczymy w kapłaństwie Chrystusa, ale na dwa sposoby! Jest kapłaństwo urzędowe (hierarchiczne, służebne) i powszechne! To pierwsze sprawują biskupi i prezbiterzy, a to drugie wszyscy ochrzczeni! DUCHOWIEŃSTWO I LAIKAT. KAŻDY JEST POWOŁANY DO ŚWIĘTOŚCI, DOSKONAŁOŚCI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ! A może do oddania życia za Jezusa?

Oczywiście, że bez kapłana nie będzie Eucharystii, ale świeccy też uczestniczą w Ofierze Jezusa, składając swoje życie na ołtarzu Pana, w Jego Ofierze! Choć „ryba psuje się od głowy”, to jednak my wszyscy budujemy Kościół albo go osłabiamy!

Do was powiedział św. Piotr – pierwszy papież: „Wy zaś jesteście wybranym plemieniem, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem Bogu na własność przeznaczonym, abyście ogłaszali dzieła potęgi Tego, który was wezwał z ciemności do przedziwnego swojego światła” (1 P 2,9-10).

Podejmijmy jednak szczególną refleksję nad kapłaństwem hierarchicznym. Już samo powołanie jest – jak pisał Jan Paweł II – DAREM I TAJEMNICĄ. Jakimś tajemniczym wewnętrznym głosem, który rozlega się w sercu. I czasem człowiek walczy i próbuje mówić jak Mojżesz w dzisiejszym pierwszym czytaniu: „Wybacz, Panie, ale ja nie jestem wymowny. Wybacz, Panie, ale poślij innego” (Wj 4,10.13). Jednak ostatecznie idzie w tę drogę, ufając Panu i mówi AMEN: Niech tak się stanie. Idzie wpatrzony w postawę Chrystusa, który przyszedł pełnić wolę Ojca, a OFIAROWANIE W ŚWIĄTYNI JEST ODDANIEM GO NA SŁUŻBĘ! CHRYSTUS SŁUGA, który złożył swe życie w Ofierze!

Zadajmy sobie pytanie: kim właściwie jest kapłan? Czy na kapłana mamy patrzeć przez pryzmat tacy niedzielnej, plebanii, aut…? Czy to sutanna tworzy kapłana?

By zrozumieć istotę daru kapłaństwa spójrzmy na patrona roku kapłańskiego i patrona proboszczów św. Jana Marię Vianney, proboszcza z Ars.

A tenże święty mówił, że godność kapłańska jest tak wielka, że gdyby spotkał anioła i kapłana jednocześnie, to najpierw pozdrowił by kapłana, a dopiero później anioła. Swą postawę motywował tym, że anioł jest tylko wysłannikiem Boga, a kapłan Jego zastępcą.

Pragnę tu zacytować dłuższy fragment z jego kazania o kapłaństwie: „Gdyby nie było sakramentu kapłaństwa, nie mielibyśmy Pana wśród nas. Kto bowiem włożył Go do tabernakulum? Kapłan. Kto przyjął wasze dusze do społeczności Kościoła, kiedyście się narodzili? Kapłan. Kto karmi je, by miały siłę do ziemskiego pielgrzymowania? Kapłan. Kto przygotowuje je, aby mogły stanąć przed Bogiem, wykąpane we Krwi Jezusa Chrystusa? Kapłan. Zawsze kapłan. A kiedy dusza popadnie w grzech śmiertelny, kto ją wskrzesi do życia? (…) Tylko kapłan. Nie znajdziecie żadnego dobra, które pochodzi od Boga, żeby za nim nie stał kapłan.

Spróbujcie wyspowiadać się przed Matką Bożą albo przed którymś z aniołów. Rozgrzeszą was? Nie. Czy mogą dać wam Ciało i Krew Pańską? Nie. Najświętsza Maryja Panna nie ma władzy sprowadzenia swego Syna do hostii. Choćby stanęło przed wami dwustu aniołów, nie mają oni władzy odpuszczania wam grzechów”.

W innym miejscu św. proboszcz z Ars powiedział, że „Kapłan ma klucz do skarbów niebieskich: to on otwiera bramy nieba; jest ekonomem Boga, zarządcą Jego dóbr”.

Jakże wiele otrzymaliśmy przez pośrednictwo kapłanów…

Kiedyś do Matki Bożej, która objawia się w Medjugorie przyniesiono różańce z prośbą, by je pobłogosławiła. A Maryja powiedziała, żeby zanieśli je kapłanom, bo jak oni pobłogosławią, to tak, jakby Jej Syn błogosławił.

Mogę powiedzieć z własnego, choć tylko dwuletniego doświadczenia, że najpiękniejsze wydarzenia w kapłaństwie dokonują się nie w spektakularnych akcjach, nie wyrażają się w organizowaniu festynów, koncertów, nawet nie w prowadzeniu grup parafialnych, ale największe rzeczy dzieją się przy ołtarzu i w zaciszu konfesjonału.

To właśnie przy ołtarzu kapłan spełnia swą najdonioślejszą posługę: UOBECNIANIE MĘKI I ŚMIERCI CHRYSTUSA! Uobecnianie na sposób bezkrwawy Ofiary Chrystusa, z której czerpią swą moc wszystkie sakramenty to największe zadanie kapłana! Kapłan jest dla ołtarza, a ołtarz dla ofiary. KAPŁAN, KTÓRY RUTYNOWO I POWIERZCHOWNIE PRZEŻYWA EUCHARYSTIĘ ODPŁYWA OD ŹRÓDŁA, TRACI SWOJĄ TOŻSAMOŚĆ I W KOŃCU GAŚNIE.

Śp. ks. Infułat Henryk Guzowski powiedział kiedyś, że „księża odchodzą z kapłaństwa, bo się nie modlą”. Kapłan więc przede wszystkim musi być – pozwolę sobie na neologizm – BOGOMÓDLCĄ”! I tu przypominają mi się słowa ojca duchownego z rekolekcji przed naszymi święceniami, że „duchowość kapłana przede wszystkim kształtuje się w świetle wiecznej lampki”.

Św. Jan Vianney, kiedy przybył do francuskiej parafii Ars na pierwszej mszy w niedzielę miał 3 osoby. Miejscowość liczyła 250 osób. W niedzielę wszyscy siedzieli w karczmach, chodzili na zabawy, pracowali… Swoim rozmodleniem, postem i cierpieniem nawrócił całą wieś. Do Ars zbudowano kolej, postawiono ponad 20 hoteli, bo św. Jan Vianney w ciągu roku spowiadał 80 000 ludzi. Oto efekt kapłana „bogomódlcy”.

Ktoś kiedyś stworzył maksymę bycia kapłanem: „WÓDZ MUSI MIEĆ BARDZIEJ BEZPOŚREDNIĄ RELACJĘ Z BOGIEM, ANIŻELI Z LUDŹMI”. Nie zrozumcie mnie źle, Drodzy Bracia i Siostry. Kapłan jest dla was, „od ludzi wzięty i dla ludzi ustanawiany” ale co wam da, jeśli sam nie będzie napełniony Bogiem?

Kapłani trzymali więc wielki dar. Św. Jan Chryzostom pisze, że „kapłanom dał Bóg taką moc, jakiej nie użyczył ani aniołom ani archaniołom. Tym, co mieszkają na ziemi zlecił, by szafowali tym, co jest w niebie”.

Na kapłaństwo nikt z nas nie zasłużył. Kapłaństwo zostało nam darmo dane, ale i zadane. Kapłaństwo w nas jest jak ewangeliczny talent, który trzeba rozmnożyć. Kapłaństwo jest jak skarb, który nosimy w naczyniach glinianych. JAKŻE ŁATWO ZBIĆ GLINIANE NACZYNIE… Trzeba nam więc strzec tego skarbu, strzec własnej kapłańskiej tożsamości. Wciąż trzeba mieć świadomość tego, kim jesteśmy…

Jan Paweł II powiedział we Francji, że najłatwiej jest rozwalić Kościół ręką księdza.

Droga kapłańska jest piękna, jest wspaniałą przygodą z Bogiem, ludźmi, Kościołem… Otwiera szerokie horyzonty… Posługa kapłańska pełniona z pokorą i zaangażowaniem przynosi głęboką radość w sercu…

To podnosi kapłańskiego ducha, kiedy słyszy się, że było piękne kazanie… kiedy ktoś przychodzi do spowiedzi, prosząc o kierownictwo duchowe… kiedy młodzież na katechezie chce, by ksiądz ich uczył w kolejny rok… kiedy 30 młodych ludzi przychodzi na spotkanie Oazy… kiedy widzi się oczekujących chorych na Komunię św. w pierwszą sobotę miesiąca… kiedy ktoś mówi, że oto jest „ksiądz z powołania”…

Ale posługa kapłana nie jest wolna od trudów…

Ale jakże trudne jest to dla kapłana, kiedy pokątnie słyszy się krytykę kazania, nad którym spędziło się kilka godzin… kiedy trzeba odmówić kapłańskiego rozgrzeszenia lub nie dopuścić kogoś do godności rodzica chrzestnego… kiedy młodzież na katechezie wydaje się odrzucać Ewangelię… kiedy na kolejnej mszy niedzielnej po bierzmowaniu 90% wybierzmowanych nie ma już w kościele… kiedy dotyka kapłańska samotność, przemęczenie, niezrozumienie… kiedy ktoś wulgarnie wyraża się o kapłanach… o Kościele… kiedy ktoś mija bez słowa lub ostentacyjne się uśmiecha do kapłana niosącego Najświętszy Sakrament do chorych… kiedy ludzie odchodzą, bo ksiądz wymaga i mówi o niewygodnych tematach… i w końcu… kiedy ma się wrażenie, że praca nie przynosi owoców…

W kontekście tych wszystkich trudów ośmielę się powiedzieć, że kapłaństwo to bohaterstwo. Wciąż trzeba się przeciwstawiać mentalności świata. Często zostaje się samemu w batalii na argumenty. Wciąż pojawia się pokusa pójścia na kompromis, ale „wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” – napisał św. Paweł.

Jako kapłani nie raz zadziwiamy się mocą Boga i tym co działa przez nas. Ale również nie raz zadziwiamy się również własną słabością… W latach 70-tych w całym świecie ok. 70 000 księży zrzuciło sutannę, a więc co piąty ksiądz. Bo mimo wielkiej godności jest w nas też i ludzka słabość. Bardzo lubię przytaczać tu porównanie do zardzewiałego kranu, z którego płynie krystalicznie czysta woda.

Pragnę Was prosić, Droga Młodzieży, o modlitwę. WY POTRZEBUJECIE KAPŁANÓW, ALE I MY POTRZEBUJEMY WAS… Średnia wieku kapłanów we Francji to 70 lat! Dziękujcie za polskie powołania, bo ¼ powołań w Europie to Polacy!

Musimy spojrzeć na siebie zupełnie inaczej! Musimy się wspierać.

Drodzy Młodzi!

Benedykt XVI w swej pierwszej homilii mówił o paliuszu: „wełna jagnięcia ma przedstawiać zagubioną owcę, a także chorą lub słabą, którą pasterz bierze na ramiona i niesie do źródła żywej wody”. W innym momencie dodał: „Módlcie się za mnie, abym nie uciekł ze strachu przed wilkami. Módlmy się za siebie nawzajem, aby Chrystus niósł nas na ramionach i byśmy uczyli się nosić jedni drugich”.

Powiem szczerze, że nawet maskotka - owieczka, którą mam w samochodzie ma mi przypominać, że jako kapłan jestem pasterzem i mam swoją owczarnię i z każdej owcy będę rozliczony!

I na te piętnaście dni wy jesteście moją owczarnią! Natomiast animatorzy to wspaniałe psy chroniące owczarni!

Pragnę zakończyć to kazanie słowami, które, zastanawiając się nad przeznaczeniem człowieka, napisał kard. John Henry Newman:

„Wszyscy jesteśmy stworzeni dla Jego chwały – stworzeni po to, abyśmy wypełnili Jego wolę. Zostałem stworzony, aby uczynić coś albo być czymś, dlaczego nikt inny nie został stworzony. (…) W jakiś sposób jestem niezbędny dla Jego zamiarów, tak niezbędny na swoim miejscu jak archanioł na swoim – z tym, że jeśli zawiodę, może On oczywiście powołać kogoś innego, tak jak mógł zbudzić z kamieni synów Abrahamowi. A jednak mam udział w tym wielkim dziele; jestem ogniwem łańcucha, węzłem łączącym osoby. (…) będę (…) głosicielem prawdy na miejscu przeznaczonym dla mnie, choćbym tego nie pojmował – jeśli tylko będę zachowywał Jego przykazania i służył Mu w moim powołaniu”.