Opracowanie: kl. Dawid Pietras
Paradyż, 2007 r.
Czy łatwiej jest żyć niewierzącym niż ludziom wiary?
ODP: Trudno powiedzieć!
Trudno na takie pytanie odpowiedzieć obiektywnie na podstawie samej obserwacji. Najlepiej chyba odpowie na nie człowiek wierzący, który wcześniej był ateistą. Albo też człowiek, który stracił wiarę. Potrzeba tu bowiem doświadczenia obustronnego. Chociaż często ci, którzy utracili wiarę pełni są wewnętrznej rozterki, a nawet złych skojarzeń na temat Boga i Kościoła.
Dużo też zależy od stanu wiary ludzi oraz od sytuacji życiowej.
Istnieją rzeczy, które często utrudniają życie niewierzącym.
-
Niewierzących może nurtować pytanie czy odrzucając Boga nie popełniają jakiejś tragicznej pomyłki. Pojawia się ono głównie u ludzi wrażliwych i myślących.
Ktoś kiedyś doszedł do ciekawego wniosku. Wierząc w Boga, gdyby się okazało, że Go nie ma, traci się niewiele – tylko krótkotrwałe ziemskie przyjemności. A jeśli okaże się, że On jest – zdobyło się szczęśliwą wieczność z Bogiem, wg Jego obietnicy. Natomiast kiedy się nie wierzy, jeśli by się okazało, że Bóg jest, przegrywa się całą wieczność z Bogiem i wchodzi w cierpienie, a zyskuje marne przyjemności, które z resztą już w tym momencie stają się przeszłością.
Z perspektywy więc chrześcijanina to człowiek niewierzący jest w tragicznym położeniu. Jest on tym, który nie znalazł prawdy, nie znalazł Tego, który kocha najbardziej i daje życie wieczne z sobą.
-
W Polsce prawie wszyscy ludzie to wierzący (za takich się przynajmniej podają), a cała kultura i obyczaj mówią o Bogu. W tej sytuacji prawie na każdym kroku niewiara jest kwestionowana, co na pewno nie ułatwia życia. Często w grę wchodzą jeszcze dzieci, które chcą jak inne przystępować do Komunii św. i brać udział w życiu religijnym. A co gorsza, niewierzący bywają często dyskryminowani.
Oczywiście i chrześcijanie są dyskryminowani i to często w sposób ostrzejszy.
-
Człowiek niewierzący jest zawieszony w pustce egzystencjalnej, jest samotny. „Jest wolny i samotny” – jak mówił Sartre. Drugi człowiek lub społeczność ludzka, w której żyje niewierzący nie może bowiem zastąpić potrzeby odniesienia do czegoś lub kogoś, kto jest absolutnie istniejący.
Tym absolutnym istnieniem jest dla chrześcijanina Bóg. Człowiek jako byt niekonieczny ma w sobie silnie zakodowaną potrzebę odniesienia do tego, co jest konieczne i bezwzględne w sobie. Z tej potrzeby nikt nie potrafi się wyzwolić. Stąd pewnie mówi się, że nie ma ludzi niewierzących bo każdy w coś wierzy.
Oczywiście ludzie wiary też nie są wolni od pytań i wątpliwości, a także od troski o swoją wiarę, którą trzeba pielęgnować i pogłębiać. Często wierzący martwi się, że nie czuje postępu w wierze.
„Nie trzeba przestrzegać przykazań!!”
-
Jeśli zastanawiamy się nad tym głębiej, dochodzimy do wniosku, że tak naprawdę nie ma ludzi, którzy nie musieliby przestrzegać jakichś przykazań czy praw. Na przykład jakim prawem jest wspomniane już sumienie. Posiada je każdy człowiek. Nikt zatem nie jest wolny od podstawowego prawa zapisanego w sumieniu ludzkim. Z doświadczenia wiemy, że gdy naruszamy to prawo, sumienie mówi nam, że nie jesteśmy w porządku.
Oprócz sumienia każdy podlega zasadom ustanowionym przez społeczność, w której się żyje. Jeżeli niewierzący odrzuca prawo pochodzące od Boga, to i tak musi przestrzegać prawa ustanowionego przez człowieka. Od niego nie ucieknie, a jeśli je złamie może pozbawić się wolności. W naszej cywilizacji bowiem nikt nie może pozwolić na bezkarne zabijanie, kradzież, znęcanie się nad innymi itd.
A zatem nie ma możliwości, by życie ludzkie nie było normowane jakimiś prawami.
Kiedy człowiek odrzuca prawo Boże, natychmiast ustanawia własne, które czasem bywają przerażające. Stalin i Hitler odrzucili Boże przykazania i narzucili swoje. Było to prawo nędzy, masowego zabijania, prawo łagrów i obozów koncentracyjnych, prawo oparte na strachu i przemocy. Tak się czasami kończy odrzucenie Bożych przykazań danych nam z miłości.
Czy łamiąc przykazania człowiek czuje się faktycznie wolny? Czyż nie rodzą się wtedy zniewolenia wewnętrzne takie jak: alkoholizm, narkomania, prostytucja, brakoróbstwo, złodziejstwo oraz zniewolenie zewnętrzne poprzez prawo państwowe, które w zależności od jakości wykroczenia może nawet ukarać utratą fizycznej wolności.
WNIOSEK: ŁAMANIE PRZYKAZAŃ ZNIEWALA, A NIE DAJE WOLNOŚĆ
Natomiast dla człowieka wierzącego prawo państwowe staje się już niepotrzebne, zastępują mu je w pełni Boże przykazania.