DZIECI ŚWIATŁOŚCI

Autor homilii: dk. Dawid Pietras
Syr 48,1-4.9-11
Mt 17,10-13
II sobota Adwentu, 2007 r.

DZIECI ŚWIATŁOŚCI

Ostatnia część kaplicy jest jasno oświetlona. Na głównym ołtarzu w kierunku monstrancji z Hostią wznoszą się dwa rzędy płonących świec. Stojąc obok drzwi wypatruję mego znajomego, i nie udaje mi się go rozpoznać między klęczącymi postaciami. Mój wzrok wędruje od ciemności do światła, wraca z powrotem do obecnych ludzi (…) i zostaje potem, nie wiem dlaczego, zawieszony na drugiej świecy, płonącej na lewo od monstrancji (nie na pierwszej, nie na trzeciej, lecz na drugiej). W tym mgnieniu oka zrywa się nagła fala cudów, której niewyrażalna siła w jednym momencie z absurdalnej istoty, jaką jestem, zrywa powłokę, aby DZIECKO – którym nigdy nie byłem – OŚLEPIONE OD BLASKU, PRZYWIEŚĆ DO ŚWIATŁA DZIENNEGO.

Tak swoje doświadczenie poznania Boga opisuje znany francuski teolog Andre Frossard. Przyszło ono poprzez zachwyt nad świecą, a właściwie jej blaskiem, kontrastem między ciemnością a światłością. Wszedł za swoim przyjacielem do jednego z francuskich kościołów jako ateista, a wyszedł jako chrześcijanin.

Owocem światłości jest wszelka prawość i sprawiedliwość i prawda. Badajcie, co jest miłe Panu. I nie miejcie udziału w bezowocnych uczynkach ciemności (Ef 5,9-11) – pisał św. Paweł. Bo Człowiek Adwentu to człowiek nieustannego zachwytu, człowiek nawrócenia, nieustannej metanoi. To człowiek zapatrzony w adwentową świecę, wyczekujący prawdziwej ŚWIATŁOŚCI.

Może więc i nas, przeżywających czas przygotowania do Uroczystości Narodzenia Pańskiego, powinien zachwycić płomień świecy wieńca adwentowego? Bo jeszcze palą się dwie, lecz już dziś wieczorem zapali się przedostatnia. I zacznie się bliskie, bezpośrednie przygotowanie na przyjście Pana.

Z każdą zapaloną świecą wieńca adwentowego coraz bardziej ustępują ciemności. Lecz czy równie wzrasta tęsknota za mającym przyjść Panem?

Słyszeliśmy w kolekcie dnia dzisiejszego takie słowa: Niech w naszych sercach zajaśnieje blask twojej chwały i rozproszy ciemności grzechu, aby w chwili przyjścia Twojego Syna okazało się, że jesteśmy dziećmi światłości.

Co to jednak znaczy dla człowieka wierzącego być dzieckiem?

Człowiek o postawie dziecka posiada umiejętność zdumienia. Zdumienia nad tym, co proste, ale głębokie w tej prostocie. Zdumienia, które – jak słyszeliśmy w przytoczonym świadectwie – może stać się początkiem nowego życia w światłości.

Ks. T. Dajczer w znanej książce Rozważania o wierze napisał, że tylko dwie kategorie ludzi wierzą w cuda: dzieci i prawdziwi chrześcijanie. Właściwie jest to jedna kategoria: DZIECI, bo zadaniem każdego chrześcijanina jest w duchu stać się dzieckiem i bezinteresownie zaufać Bogu, a każdy krok ku Niemu jest cudem łaski. Sam Bóg bowiem w Betlejem w Jezusie Chrystusie stał się dzieckiem.

Kryterium zaś bycia dzieckiem światłości jest wyzbycie się uczynków ciemności i braterska miłość, która przyjmuje szczególny wymiar w seminaryjnej wspólnocie i jeszcze bardziej potęguje się w okresie Adwentu.

Ten kto żyje jak dziecko światłości, promieniuje swym światłem i radością na innych. Jan Paweł II podczas wieczornego czuwania modlitewnego w Manili na Filipinach podczas Światowych Dni Młodzieży, kiedy każdy z czuwających miał w ręku zapaloną świecę, mówił że nawet mały płomień potrafi rozjaśnić głębokie ciemności nocy.

Nawet mały blask Jego chwały może rozproszyć ciemności grzechu.

A w Toronto do młodzieży skierował takie słowa: „Im bardziej wasza przyjaźń z Chrystusem, wasze poznawanie Jego tajemnicy, wasz dar z samych siebie dla Niego będą autentyczne i głębokie, tym bardziej będziecie synami światła i staniecie się światłem świata”.

Niech nas więc wspiera w tym zadaniu starotestamentowy Eliasz, prorok jak ogień, którego słowo płonęło jak pochodnia (por. Syr 48,1) i rozświetlało drogi życia.

Niech wspiera Jan Chrzciciel, który był posłany, aby zaświadczyć o światłości (por. J 1,8). Nazwany przez Jezusa Eliaszem, bo mieszkał w nim ogień Ducha Świętego. Ten, który zapowiedział sakrament chrztu czyniący nas dziećmi Boga.

Niech blask odwagi i gorliwość pierwszego i ostatniego z proroków stanie się dla nas przykładem, jak stawać się dzieckiem światłości.

I w końcu niech pomaga nam Maryja, Pani Adwentu, nazywana gwiazdą zaranną, poprzedzającą przyjście prawdziwego słońca - Chrystusa, którego narodziny Kościół obchodzi nie przez przypadek 25 grudnia, w dniu, w którym poganie oddawali cześć bogu słońcu.

Niech więc w naszych sercach zajaśnieje blask twojej chwały i rozproszy ciemności grzechu, aby w chwili przyjścia Twojego Syna okazało się, że jesteśmy dziećmi światłości.