PRZYPOWIEŚĆ O TALENTACH

Ks. Dawid Pietras
Gorzów Wlkp. 2010 r.
Mt 25,14-30

PRZYPOWIEŚĆ O TALENTACH 

Jak rozumieć tę przypowieść o talentach? Przede wszystkim trzeba mieć świadomość, że żaden ziemski obraz nie odda dokładnie rzeczywistości niebieskiej, o której mówił Chrystus. Dlatego wydawać by się nawet mogło, że Jezus promuje niesprawiedliwość społeczną, wzbogacanie się bogaczy, a zubożanie biednych!

Zapewne zastanawia nas postawa pana, który zabiera jedyny talent swemu słudze. Został jednak pozbawiony daru nie dlatego, że był biedny, ale dlatego, że był gnuśny i bezczelny wobec swego Pana. Nie docenił zaufania, jakie mu dał pan. Nie zrobił nic, by odwdzięczyć się za otrzymany dar.

Główna idea tej przypowieści mówi o człowieku, który został obdarzony talentami – DARAMI OD BOGA STWÓRCY. Każdy z nas otrzymał je w pewnej ilości według zdolności, ile jest w stanie w sobie rozwinąć. Odpowiedzialność spoczywa na człowieku za każdy talent.

Trzeba jednak podkreślić, że człowiek sam w sobie jest wspaniały. Jest darem, dziełem Boga. Jest odkupiony przez drogocenną Krew Zbawiciela i przez chrzest przywrócony do dziecięctwa Bożego. Każdy z nas ma niepowtarzalną osobowość. Buduje niepowtarzalną i jedyną relację z Bogiem. Człowiek to osoba, która spotyka się z Drugą Osobą – Bogiem. Tyle jest dróg do Boga, ilu jest ludzi na świecie. Nie ma dwóch takich samych ludzi. Każdy więc z nas jest jakby źrenicą w oku Boga. Ma wielką wartość – niepowtarzalną. CZŁOWIEK NOSI W SOBIE BOGA, który mówi: „Ukochałem cię miłością odwieczną”.

Człowieczeństwo jest nam nie tylko dane, ale przede wszystkim zadane – jak mówił Jan Paweł II. Oprócz tego więc, że każdy jest kimś wyjątkowym, został obdarzony jeszcze talentami. Tymi, które składają się na nasze człowieczeństwo i tymi, które zdobią człowieczeństwo. Te pierwsze to osobowość, charakter, temperament, intelekt… Te drugie to umiejętności, takie jak na przykład gra na instrumentach.

Kard. Ratzinger mówił kiedyś: „Nie jesteśmy przypadkowym i pozbawionym znaczenia produktem ewolucji. Każdy z nas jest owocem zamysłu Bożego. Każdy z nas jest chciany, każdy miłowany, każdy niezbędny”. Z tych słów wynika, że by rozwinąć swoje talenty potrzeba poczucia AKCEPTACJI I MIŁOŚCI? MOŻE TYLKO W TAKIEJ ATMOSFERZE CZŁOWIEK WIDZI SENS ROZWOJU WŁASNEJ OSOBOWOŚCI?

Może dlatego wielu spośród ludzi młodych w gimnazjum wciąż chce słyszeć, że ksiądz ich lubi… Kiedy wstawiam jedynkę za brak zadania pytają, czy ksiądz ich jeszcze lubi. Odczytuję tu pragnienie akceptacji i miłości, potrzebne do rozwoju talentów.

Kiedy powie się księdzu, że kazanie było dobre, on poświęci kolejnym razem dwa razy więcej czasu na napisanie kolejnego.

I podobnie w małżeństwie. Mąż zorganizował wspaniały kilkudniowy wyjazd na długi weekend! Jego żona powie do swych przyjaciół: Widzisz, to dzieło mego męża. Ale mu samemu tego nie powie. A szkoda. Bo gdyby usłyszał te słowa, z jaką werwą organizowałby kolejny wypad.

Spójrzmy, jak wiele od nas zależy. Starajmy się więc stworzyć w miejscach, w których żyjemy atmosferę akceptacji i miłości, potrzebną do rozwoju talentów.

A do czego może prowadzić ich rozwój? Sięgnijmy do przykładów z życia wziętych.

Widzimy młodego Karola Wojtyłę, który wspaniale rozwija dary otrzymane od Boga. Dar głębokiej – pewnie można by powiedzieć – mistycznej wiary… Dar osobowości otwartej na potrzeby drugiego człowieka… Dar intelektu i fenomenalnej pamięci… Modlił się, nawiązywał przyjaźnie, uczył się języków… nauczył się hiszpańskiego ze słownika niemiecko-hiszpańskiego, by czytać w oryginale dzieła św. Jana od Krzyża. I w końcu idąc za głosem kapłańskiego powołania został wspaniałym papieżem. Pewien młody człowiek napisał, że JAN PAWEŁ II POKAZAŁ SOBĄ, JAK PIĘKNY JEST CZŁOWIEK. I trzeba dodać, że piękny jest wtedy, kiedy rozwinie swoje talenty otrzymane od Boga…

Patrzymy na młodego Józefa Ratzingera i widzimy zapalonego intelektualistę. Kogoś kto otrzymuje talent wspaniałej mądrości, który rozwija, by poznawać Boga i Jego Kościół! Również idąc drogą kapłańskiego powołania – jako jeden z najwybitniejszych teologów – dociera do Rzymu. Zostaje stróżem katolickiej nauki wiary. I w końcu Wikariuszem Chrystusa na ziemi. To również człowiek, który rozwinął swoje talenty.

Co by było, gdyby schowali oni swe talenty w ziemi?!

Te postaci pokazują, że warto zainwestować w siebie. Warto być dobrym mężem, dobrą żoną, dobrym księdzem. Warto być dobrym synem, dobrą córką. Warto być rzetelnym pracownikiem… Warto – jak by to powiedzieli młodzi – żyć z klasą. Tylko tacy są dziś słuchani… na przeciętniaków nikt już nie patrzy.

Kiedy damy wszystko z siebie, by wypełnić nasze zadania, rozwinąć talenty… u zmierzchu naszego życia będziemy dumni z siebie. I zobaczymy, że nasze talenty wydały owoce. Dobrze wykonana praca daje satysfakcję, trud włożony w wychowanie dzieci daje poczucie spełnienia i szczęścia. 

Jesteśmy Mistycznym Ciałem Chrystusa jako Jego Kościół, i każdy z tych części stanowi część istotną. Nie ma części niepotrzebnych. Każdy ma jakieś zadanie, jakąś misję w Kościele i w świecie do wypełnienia. Każdy ma jakiś charyzmat, dla budowania wspólnoty Kościoła. Zakopanie go w ziemi osłabia ewangelizacyjną moc Kościoła. Umniejsza jego bogactwo i różnorodność.

Są rzeczy, których nikt nie zrobi lepiej od nas. Jest coś, w czym jesteśmy najlepsi, niepowtarzalni.

Rozpoznajmy więc swoje talenty i rozwijajmy je w życiu codziennym! Nie zakopujmy ich w ziemi!

Niech nasze ukształtowane i piękne człowieczeństwo stanie się wspaniałym darem dla Boga, jaki Mu kiedyś złożymy, a w odpowiedzi usłyszymy z Jego ust:

„Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana!”.