UMIERAĆ DLA ŚWIATA

Jutrznia, Pięciu Braci Męczenników
Paradyż d. 13 XI
Dk. Dawid Pietras

Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię obumrze,

przynosi plon obfity. (J 12,24)

Tymi słowami Chrystusa modlić się dziś będziemy w antyfonie do Benedictus.

Umrzeć, przynieść plon… W porządku naturalnym proces ten przedstawiony jest najpełniej przez rozwój i obumieranie świata roślinnego: warunkiem pierwszego jest drugie. Bez umierania nasienia nie ma owocu.

A w porządku duchowym – umrzeć dla świata, to oddać się zupełnie Jezusowi, bezwzględnie podporządkować się Jego planowi względem mnie.

Słowo SEMINARIUM można by dosłownie tłumaczyć jako zasiewanie, ale by stać się owocem owego zasiewania trzeba najpierw obumrzeć – umrzeć dla świata, by prawdziwie żyć dla Chrystusa i w Chrystusie.

Będąc w seminarium, jakby oddzieleni od problemów codziennego życia obumieramy dla świata. Inwestujemy w siebie, wzrastamy w miłości, mądrości i wypracowujemy postawę otwartości na drugiego człowieka. I tak wzrastamy, by stać się POKARMEM dla tych, do których będziemy posłani.

Najwyższym przykładem w tym umieraniu jest Chrystus, który dla nas umarł, by stać się Chlebem z nieba, dać się nam na pokarm w Eucharystii – z miłości.

Jakim będę pokarmem dla ludzi? Jaki plon przyniesie moja dzisiejsza praca? Czas seminarium minie szybko, co po nim pozostanie, jaki owoc przyniesie?

Dziś jest wtorek, dzień trudny, bo wymagający WEWNĘTRZNEJ MOBILIZACJI. Trudny, bo polegający właśnie na umieraniu dla świata!

Dla świętych dnia dzisiejszego męczeńska śmierć stała się drogą do obumarcia i wzrostu. Bo jak mówimy, krew męczenników zasiewem chrześcijan.

Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię obumrze,
przynosi plon obfity.
(J 12,24)

Czy już umarłem dla świata, bym mógł powiedzieć za św. Pawłem: Już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus?