WZIĄĆ SWÓJ KRZYŻ

ks. Dawid Pietras
Gorzów Wlkp.

"JEŚLI KTO CHCE IŚĆ ZA MNĄ, NIECH SIĘ ZAPRZE SAMEGO SIEBIE,
NIECH WEŹMIE KRZYŻ SWÓJ I NIECH MNIE NAŚLADUJE" (Mt 16,24).

KRZYŻ...

...dla współczesnych Jezusowi był haniebnym narzędziem kaźni i śmierci! Pisarz Cyceron nazwał krzyż "najwyższą i ostateczną karą niewolników". Pisał on też: "związać obywatela rzymskiego - to jest przestępstwo, obić go to jest zbrodnia, zabić - prawie ojcobójstwo. A cóż mam powiedzieć o zawieszeniu na krzyżu? Rzeczy tak przerażającej nie można nadać wystarczająco godnej nazwy". W takim kontekście historycznym Chrystus wypowiada słowa: "JEŚLI KTO CHCE IŚĆ ZA MNĄ, NIECH SIĘ ZAPRZE SAMEGO SIEBIE, NIECH WEŹMIE KRZYŻ SWÓJ I NIECH MNIE NAŚLADUJE" (Mt 16,14).

Dziś, Drodzy Bracia i Siostry, zatrzymajmy się przy tych słowach Chrystusa!

"Rzeczy tak przerażającej nie można nadać wystarczająco godnej nazwy". Ze słów Cycerona wynika, że krzyż dla współczesnych Jezusowi nie był jak dla nas symbolem ofiary, ale śmierci. Nie raz można było spotykać niosących krzyż... i umierających na krzyżu, często bowiem tę karę stosowano wobec Żydów.

W takim kontekście wziąć swój krzyż i iść za Jezusem oznaczało po prostu gotowość na męczeństwo.

Jak mocno radykalnie i wymagająco musiały brzmieć Chrystusowe słowa!? Jakiego heroizmu... wymagałaby więc wiara w Jezusa? Aż do utraty życia, które nie jest klęską, ale zwycięstwem!

I jak wielu chrześcijan oddało swe życie za Chrystusa!

I dziś na świecie około 170 000 chrześcijan rocznie oddaje życie ze względu na wiarę! Dziś - w XXI wieku!

W naszych czasach słowa "nieść krzyż" mają jednak bardziej charakter przenośni. Na ulicach naszych miast nie spotykamy skazańców niosących krzyż.

Są mimo wszystko i tacy, którzy dosłownie odczytując słowa Chrystusa krzyżują się. Taką praktykę możemy spotkać na Filipinach.

Ostatnio przeczytałem też o nawróconym ateiście Ludwiku Weberze, który przeżył nawrócenie po straceniu wzroku. Po tym jak częściowo go odzyskał postanowił zanieść wielki drewniany krzyż do pewnego sanktuarium oddalonego o 700 kilometrów.

Drodzy Bracia i Siostry!

Jak więc rozumieć własny krzyż, o którym mówił Jezus?

Aby to zrozumieć musimy postawić sobie kolejne pytanie: Kim jest chrześcijanin?

Chrześcijanin to ktoś włączony przez chrzest w życie Jezusa! Wraz z Nim więc cierpi i umiera! ALE I ZMARTWYCHWSTAJE!

Ten, kto chce być przyjacielem Jezusa, musi się więc zgodzić na krzyż!

Nie ma Chrystusa bez krzyża! Nie ma też Kościoła bez krzyża i chrześcijanina, a więc ucznia Jezusa bez krzyża! Chrześcijaństwo bez krzyża staje się karykaturą chrześcijaństwa!

Zapewne dlatego św. Róża z Limy powiedziała, że "Poza krzyżem nie ma innej drabiny, po której można dostać się do nieba".

Chrystus bowiem w znany sobie tylko sposób pragnie nas włączyć w dzieło odkupienia, które nastąpiło przez cierpienie i krzyż.

Jak modlimy się w znanej pieśni: "Zbawienie przyszło przez krzyż. Ogromna to tajemnica. Każde cierpienie ma sens, prowadzi do pełni życia. Jeżeli chcesz mnie naśladować, to weź swój krzyż na każdy dzień i choć ze mną zbawiać świat. XXI już wiek".

I w tymże XXI wieku...iluż to ludzi niesie w życiu:

krzyż CHOROBY... WŁASNEJ LUB BLISKIEJ OSOBY

krzyż STAROŚCI

krzyż OSAMOTNIENIA PRZEZ LUDZI

krzyż ODEJŚCIA UKOCHANEJ OSOBY

krzyż w postaci DZIECI ODCHODZĄCYCH OD BOGA I KOŚCIOŁA

krzyż ALKOHOLU, który nadużywany niszczy wiarę i miłość małżeńską, macierzyńską, ojcowską

krzyż NARKOMANII

ILU MŁODYCH LUDZI NIESIE KRZYŻ ZAGUBIONEGO OJCOSTWA, którego nigdy nie

doświadczyli?

Ilu niesie krzyż NAŁOGÓW, Z KTÓRYCH NIE POTRAFIĄ SIĘ WYZWOLIĆ...

Może w tych krzyżach rozpoznaliśmy i własny. W tym wszystkim pamiętajmy, że Bóg nigdy nie da nam krzyża cięższego niż byśmy mogli unieść.

Nigdy nie da cięższego, bo jest Bogiem miłości, który zna bardzo dobrze ludzkie życie, bo sam był i jest Człowiekiem. I o tym nie wolno nam zapominać.

Kiedyś pewien kapłan dał mi jako rozpoczynającemu kapłańską drogę pewną wskazówkę, która brzmiała: "Nigdy nie zostawiaj krzyża, bo ten który znajdziesz może okazać się cięższy".

Drodzy Bracia i Siostry!

Oprócz przedstawienia radykalnego zadania niesienia krzyża, które staje przed nami, Jezus powiedział: "Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię".

Jezus daje siłę i nigdy nas nie opuszcza!

Na naszych oczach upływało życie Jana Pawła II, które bez wątpienia było niesieniem krzyża. Ogromna odpowiedzialność za cały Kościół... zamach... niezrozumienie ze strony ludzi... choroba parkinsona... kilkudniowe konanie... Widzieliśmy, jak w Wielki Piątek podczas drogi krzyżowej przytulał i całował krzyż. A ci, którzy mieli okazję być blisko niego mówią, że nigdy nie narzekał! Był zjednoczony z Chrystusem!

Przychodzi mi też na myśl stygmatyczka Marta Robin, która ciężko chora 50 lat przeżyła leżąc w łóżku. Jedynym pokarmem, który przyjmowała była Komunia św.

Czy biskup van Thuan, który zamknięty w wietnamskim więzieniu odprawiał mszę w nocy na własnej ręce używając trzech kropel wina i jednej kropli wody!

Tych przykładów można by mnożyć.

Wielu jest cierpiących, którzy z utęsknieniem czekają na Komunię św. w pierwszą sobotę miesiąca.

Iść śladami Chrystusa oznacza, że nie jesteśmy sami z naszym krzyżem. Niesie go z nami Jezus, który kroczy pierwszy.

Tak daje nam motywację i siłę. Cierpienie bowiem tylko wtedy nabiera sensu, kiedy jest złączone z cierpieniem Jezusa, który cierpi w swoim Kościele, który jest Jego Mistycznym Ciałem. Cierpi w nas. Wspomaga i wzmacnia nas swoimi sakramentami/

"JEŚLI KTO CHCE IŚĆ ZA MNĄ, NIECH SIĘ ZAPRZE SAMEGO SIEBIE, NIECH WEŹMIE KRZYŻ SWÓJ I NIECH MNIE NAŚLADUJE" (Mt 16,24).

Komentując te słowa Tomasz a Kempis w znanej książce "O naśladowaniu Chrystusa" napisał: "Podnieś więc swój krzyż i idź za Jezusem, a dojdziesz do życia wiecznego. On idzie przodem dźwigając swój krzyż, umarł za ciebie na krzyżu, abyś i ty podjął swój krzyż i pragnął umrzeć na krzyżu. Bo kiedy z Nim umrzesz, z Nim razem żyć będziesz, a towarzysząc Mu w męce, staniesz się towarzyszem Jego chwały".