JUDASZ

dk. Dawid Pietras
Żary 2008 r.

JUDASZ

– kazanie pasyjne –

Judasz – syn Szymona Iskarioty, prosty handlarz pachnideł. Wiódł życie pobożnego Żyda oczekującego wypełnienia obietnic przyjścia Mesjasza.

Wreszcie, spośród uczniów chodzących za Jezusem, Judasz został wybrany do grona Dwunastu Apostołów. Obdarowany więc został wielkim kredytem zaufania. Jako Apostoł był z Jezusem wszędzie, słuchał Jego przypowieści, nauk o miłości Boga i bliźniego. I zapewne to miało wpływ na niego, to go kształtowało, zapewne też przez przebywanie z Jezusem uczył się Go miłować. Judasz cieszył się też zaufaniem wśród Apostołów, czego dowodem było to, że miał pieczę nad trzosem, a więc był skarbnikiem. Stąd możemy przypuszczać, że na początku działalności publicznej Jezusa Judasz nie był aż tak złym człowiekiem.

Zauważyć jednak należy, że Judasz zwracał się do Jezusa: Rabbi – czyli Nauczycielu, podczas gdy inni uczniowie zawsze zwracali się do Jezusa, tytułując Go: Pan – Kyrios. Iskariota widział w Jezusie nauczyciela, mistrza, a nie Pana.

Św. Mateusz Ewangelista zapisał: „Z nastaniem wieczoru Jezus zajął miejsce u stołu razem z dwunastu. A gdy jedli, Jezus rzekł: Zaprawdę powiadam wam: jeden z was Mnie zdradzi... Ten który zanurzył ze Mną rękę w misie, ten Mnie wyda’” (Mt 26, 20-23). W ten sposób Judasz został zdemaskowany, ale nawet po słowach Jezusa: „Co masz uczynić, czyń prędzej”, współbiesiadnicy wciąż nie znali zdrajcy. Ponieważ Judasz – jak już słyszeliśmy – miał pieczę nad trzosem, niektórzy sądzili, że Jezus powiedział do niego: „Zakup, czego nam potrzeba na święto”, albo żeby dał coś ubogim.

Wiemy, że Judasz spożył chleb podany przez Jezusa. Wielu biblistów twierdzi, że Jezus podał mu chleb prosto do ust, co wyrażało gest przyjacielski. Do dzisiaj w krajach arabskich gospodarz podaje przybyszowi chleb wprost do ust, jako gest honoru, wyróżnienia i braterstwa. Podanie Judaszowi kromki chleba wprost do ust stanowiło gest umiłowania, pojednania i wybaczenia. Z kart Biblii nie wynika, że Judasz przyjął chleb konsekrowany. Jednak według niektórych świętych było to pierwsze świętokradzkie przyjęcie Komunii św.

Święty Jan przekazał, że Judasz „zaraz po spożyciu kawałka chleba wyszedł i że była noc” (J 13,30). Pisze jednak też, że „wstąpił w niego szatan. Judasz poszedł w ciemność i w tej ciemności powrócił do Pana z wysłannikami arcykapłanów. Jak podaje św. Łukasz: „Szedł na ich czele i podszedł do Jezusa, aby Go ucałować. Jezus mu rzekł: Judaszu, pocałunkiem wydajesz Syna Człowieczego?’” (Łk 22, 47-48). Jednocześnie kierując do niego pełne miłości stwierdzenie przyjacielu unaocznił mu, że nadal kocha go taką samą miłością, jaką kochał go zanim ten dopuścił się zdrady. Judasz stając przed taką rzeczywistością nie zdołał jej w pełni pojąć, gdyż po ludzku było to czymś zupełnie niezrozumiałym.

Judasz przystąpił do Jezusa i ucałował Go, przez co wskazał na swego Mistrza. Przez ten gest ujawniło się fałszywe usposobienie Judasza. Przecież pocałunek jest znakiem miłości. On tego znaku użył do czegoś zupełnie przeciwnego. Judasz zdradza wszystko co oznacza bycie uczniem. Nadużywa bliskości z Jezusem, która była mu zagwarantowana jako jednemu z dwunastu. W księdze Tobiasza dowiadujemy się, że ci, którzy popełniają grzech, są wrogami własnego życia (Tb 12,10). Przekonał się o tym Judasz.

Możemy tylko przypuszczać jaki był motyw zdrady, której dopuścił się Judasz. Mogła to być zazdrość wobec pozostałych apostołów, a może Judaszem targało głębokie rozczarowanie co do wygórowanych mesjańskich oczekiwań? Najstarszym jednak motywem wydaje się być żądza posiadania. Trzydzieści srebrników to sto dwadzieścia denarów, a denar to zapłata za dzień pracy rolnika.

Bł. Anna Katarzyna Emmerich tak opisywała postawę Judasza: „Nie przypuszczał, że jego zdrada będzie mieć tak tragiczne następstwa. Chciał zdobyć sobie nagrodę pieniężną i przypodobać się faryzeuszom, wydając w ich ręce Jezusa, ale nie wyobrażał sobie, że Jezus może być osądzony i ukrzyżowany. Sprzykrzyło mu się jednak uciążliwe, wędrowne życie, pełne przykrości i prześladowań, dlatego (…) wszedł w układy z kilkoma szpiegującymi Jezusa faryzeuszami i saduceuszami, którzy pochlebstwami wciągnęli go na drogę zdrady. (…) Spodziewał się doczesnego królestwa Jezusa, w nim zaś świetnego, zyskownego stanowiska dla siebie (…)”. A może myślał, że Jego Mistrz umknie czyhającym na Jego życie i tym razem, jak to czynił wiele razy wcześniej?

Tradycja podaje, że zobaczył jak przygotowywano krzyż dla Jezusa! Kiedy już świtało dowiedział się, że Jezus jest skazany. Opamiętał się i pragnąc zwrócić srebrniki, rzekł: „Zgrzeszyłem wydawszy krew niewinną”, lecz usłyszał: „Cóż nas to obchodzi, to twoja rzecz”. Czy sytuacja Judasza nie przypomina krzyku wolnomyśliciela Voltaira na łożu śmierci: „Zawołajcie mi księdza, chcę się wyspowiadać!”. „A cóż nas to obchodzi” – odpowiedzieli jego przyjaciele.

Tak dalej opisuje dzieje Judasza wspomniana już bł. Anna: „(…) błądził na oślep po dolinie Hinnom, a szatan w strasznej postaci trzymał się wciąż jego boku i sączył mu do serca ZWĄTPIENIE, chcąc go w ten sposób przywieść do ostatecznej rozpaczy. Jakiś głos wewnętrzny powtarzał w jego sercu: ‘Kainie, gdzie jest Abel, brat twój? (…) Cóżeś uczynił?’. (…) Przejęty do głębi duszy nieludzką trwogą, Judasz na wspomnienie (…) sceny [pojmania w Ogrójcu] wprost tracił zmysły. (…) W końcu zabłądził w miejsce bagniste, pełne rumowisk i nieczystości (…)”. Tam powiesił się, jego ciało pękło i wypłynęły wnętrzności jego…

Są grzechy, za które nie ma się siły żałować i pojawia się rozpacz, która jest bramą do piekła – powiedział bp Józef Zawitkowski. Bez wątpienia, Judasz żałował, lecz czy był to żal odpowiedni, przesycony miłością do Zbawiciela? Czy nie był on raczej tylko racjonalny, połączony ze zwątpieniem, nie wiedział też, jak naprawić grzech… Zwątpił w Boże miłosierdzie. Opanowała go chciwość. A co by było, gdyby wpadł w ramiona Maryi? Najczulszej z matek i Ucieczki grzeszników…?

Pewnie nie raz zastanawialiśmy się nad wiecznym losem Judasza…

Jan Paweł II, opierając się na wypowiedzi prawosławnego teologa Sergiusza Bułgakowa, mówił, że Jezusowe słowa: „Było by lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził” wyrażają głęboki smutek Jezusa oraz troskę, a nie wyrok potępienia.

Wobec kontekstu tajemnicy Judasza i sprawy wiecznego potępienia Jan Paweł II pyta: „Którzy to będą potępieni? Na ten temat Kościół nigdy się nie wypowiadał. Milczenie Kościoła jest najwłaściwszą postawą wobec niezgłębionej tajemnicy pomiędzy świętością Boga a ludzkim sumieniem”.

Podobnie sprawę ujmuje Benedykt XVI. Papież zaczyna od tajemnicy wyboru Judasza przez Jezusa. Następnie dodaje, że „jeszcze bardziej tajemniczy jest jego wieczny los, skoro wiemy, że Judasz opamiętał się, zwrócił trzydzieści srebrników arcykapłanom i starszym i rzekł: ‘Zgrzeszyłem, wydawszy krew niewinną’”. Wprawdzie oddalił się później, aby się powiesić, nie do nas należy wymierzenie jego czynu, zdając się na nieskończenie miłosiernego i sprawiedliwego Boga.

Nie ma więc teologicznych podstaw, by przesądzać o wiecznym losie Judasza.

Patrząc na postawę Jezusa możemy się zapytać, czy potrafimy wobec zdrajcy przyjąć Chrystusową postawę? Bo jakże łatwo nam przekreślić człowieka, który upada, niż podać mu pomocną i kochającą dłoń. Świat zaś często podpowiada, by odejść i porzucić, bo to zawsze jest łatwiejsze niż powrócić i wytrwać.

Tak często nie wierzymy też w to, że osoba, którą zdradziliśmy, autentycznie nam przebacza. Pozornie przyjmujemy przebaczenie, jednak tak naprawdę wewnątrz przeżywamy wielkie rozdarcie, które, jeśli nie zostanie przezwyciężone przez uzdrawiającą Miłość, może posunąć człowieka do tak drastycznego rozwiązania jakie poczynił Judasz – do popadnięcia w niekończącą się rozpacz.

Zaufajmy słowom Chrystusa, które powiedział do św. Faustyny, że kiedy otwiera się serce człowieka, Jego miłosierdzie jest nieskończone. Naczyniem zaś, przy pomocy którego czerpiemy zdrój łask i miłosierdzia jest UFNOŚĆ! Bo jak mówi Pismo św.: „MIŁOŚĆ USUWA WIELE GRZECHÓW”.