O ŁASCE UŚWIĘCAJĄCEJ

Ks. Dawid Pietras
Kazanie, dn. 16 IX 2016 A.D.
Gorzów Wlkp.

O ŁASCE UŚWIĘCAJĄCEJ

„Łaska Boża jest do zbawienia koniecznie potrzebna” – mówimy w jednej z sześciu głównych prawd wiary. Łaska ta dzieli się na uświęcającą i uczynkową. Łaska uświęcająca to nadprzyrodzony i stały dar Boży, który nadaje człowiekowi piękność duszy. Natomiast łaskę uczynkową Bóg daje dla wykonywania dobrych uczynków potrzebnych do zbawienia. Łaską uczynkową zajmiemy się jednak w kolejnym kazaniu. Dziś skupimy się na niezwykle ważnym zagadnieniu łaski uświęcającej.     

Na początku zastanówmy się kiedy tę łaskę otrzymujemy i tracimy. Przychodzimy na ten świat bez stanu łaski uświęcającej, bo w grzechu pierworodnym. Jest to dziedzictwo, które otrzymujemy po grzechu Adama i Ewy, przez który utracili oni łaskę uświęcającą. Jedynie Chrystus i Najświętsza Maryja Panna zostali poczęci i narodzili się bez grzechu pierworodnego. My wszyscy jednak potrzebujemy sakramentu chrztu św., który zgładzi grzech pierworodny i uposaży duszę w stan łaski uświęcającej. Na chrzcie św. Duch Święty wstępuje do duszy, nadając jej znamię piękności. Ten trwały stan piękności duszy, jako skutek mieszkającego w niej Ducha Świętego nazywamy łaską uświęcającą. Poprzez grzechy powszednie (lekkie) nie tracimy tej łaski. Natomiast kiedy człowiek ochrzczony popełnia grzech ciężki czyli śmiertelny, traci stan łaski uświęcającej. Każdy kto świadomie i dobrowolnie łamie przykazanie Boże lub kościelne w rzeczy ważnej, popełnia grzech ciężki. Potrzebuje wtedy sakramentalnej spowiedzi św., w której na nowo otrzyma od Boga stan łaski. Spowiedź św. jest więc sakramentem dla tych, którzy ciężko upadli po chrzcie św. Korzystać z niego możemy – jak wiemy – wiele razy. W pewnym więc sensie sakramentalną spowiedź nazwać możemy drugim chrztem. Do ważności spowiedzi św. wystarczy akt żalu niedoskonały, ponieważ sakrament chrztu i pokuty uzupełnia ze skarbca zasług Chrystusa Pana to, czego brak jeszcze przy współdziałaniu skruszonego grzesznika. Podobnie, kiedy chory nie może się już wyspowiadać, a wcześniej odczuwał przynajmniej żal niedoskonały, to sakrament namaszczenia chorych daje łaskę odpuszczenia grzechów ciężkich. Sakramenty chrztu św. i spowiedzi św. i namaszczenia chorych nazywamy sakramentami umarłych, ponieważ w mocy Ducha Świętego budzą one do życia łaski dusze duchowo martwe – w grzechu pierworodnym albo w śmiertelnym. Jeśli grzesznik współpracuje z łaską wzmacniającą prowadzącą do nawrócenia, to Bóg odnawia szatę godową jego duszy.     

Prócz sakramentalnej spowiedzi samo wzbudzenie aktu żalu doskonałego, czyli żalu płynącego z pobudki miłości Boga, już sprowadza w duszę łaskę uświęcającą. Akt ten jednak, by był doskonałym, musi zawierać w sobie również pragnienie spowiedzi św. tak szybko, jak to możliwe. Dzieje się tak również, kiedy przygotowujemy się do spowiedzi św. i wzbudzimy żal doskonały. Wtedy – w wyjątkowej sytuacji – możemy iść do Komunii św., a do spowiedzi przystąpić w najbliższym czasie. Nie wiemy również do końca, w jakim stanie duszy umarł dany człowiek. Mógł wzbudzić akt żalu doskonały i zostać usprawiedliwiony, nawet bez obecności kapłana. Negacja jednak sakramentalnej spowiedzi przez człowieka, który trwa w grzechu ciężkim, uniemożliwia wzbudzenie żalu doskonałego. Negacja bowiem potrzeby spowiedzi albo samej spowiedzi jest negacją sakramentu ustanowionego przez Chrystusa i jest objawem wielkiej pychy. Warto dodać, że poprzez wzbudzenie aktu żalu doskonałego patriarchowie i prorocy Starego Testamentu, mając w sobie ducha pokuty i oczekując przyjścia Mesjasza-Odkupiciela, już osiągali w duszy stan łaski uświęcającej.

Wiemy również, że niektórym osobom dał Bóg Ducha Świętego jeszcze przed chrztem. Stało się tak np. z setnikiem Korneliuszem i z ludźmi zebranymi w jego domu podczas kazania św. Piotra (Dz 10,44). Podobna sytuacja może mieć miejsce u katechumenów przygotowujących się do chrztu św., gdyż oni mają już wiarę. Również osoby żyjące poza Kościołem, kiedy posiadają niezawinioną i nieprzezwyciężalną niewiedzę co do potrzeby przyjęcia chrztu św., jeśli szukają prawdy oraz żyją według sumienia i prawa Bożego naturalnego – mogą zostać usprawiedliwieni. Nie ponoszą wtedy winy za odrzucenie łaski chrztu i wiary katolickiej, bo jej poznać nie mogli. Mówimy wtedy o tzw. chrzcie pragnienia. Pytanie czy i oni – będąc duchowymi członkami Kościoła katolickiego, choć nie świadomie – nie mają już Ducha Świętego? Choć nie należą do ciała Kościoła poprzez sakramentalny chrzest, to jednak jako ludzie sumienia należą do duszy Mistycznego Ciała Chrystusa. A duszą Kościoła właśnie jest Duch Święty, twórca łaski uświęcającej. Tych więc możemy nazwać anonimowymi chrześcijanami. Choć chrzest pragnienia nie zastąpi w pełni chrztu sakramentalnego, to jednak wystarczy do usprawiedliwienia, a więc do osiągnięcia zbawienia.            

Spróbujmy dokonać teraz bardzo ważnego porównania między duszą w łasce uświęcającej a duszą w grzechu ciężkim. Różnica jest zasadnicza: dusza w grzechu śmiertelnym jest duchowo martwa, a dusza w łasce uświęcającej piękna i przeznaczona do życia wiecznego. Św. Katarzyna ze Sieny widziała duszę w stanie łaski uświęcającej, a więc bez grzechu ciężkiego i zawołała: „Panie, gdyby mi wiara nie mówiła, że jest jeden Bóg, sądziłabym, że ta dusza jest Bóstwem. Rozumiem, że za tak piękną duszę mogłeś umierać!”. Podobnie jak żelazo poddane na dłuższy czas działaniu ognia staje się ognisto-złote, tak podobnie i z duszą. Jeśli dusza poddaje się działaniu Ducha Świętego świadomie i chętnie, wtedy Duch Święty rozpala duszę swoją łaską, zmienia jej właściwości. Będąc w stanie łaski uświęcającej podobni jesteśmy do człowieka, który przybrał nową piękną szatę. Dlatego Jezus porównał stan łaski uświęcającej do szaty godowej w przypowieści o uczcie wieczornej (Mt 22) i o marnotrawnym synu (Łk 15). Łaska uświęcająca przyodziewa duszę w wysoki stopień piękności duchowej. Św. Jan Chryzostom człowieka, który wchodzi w stan łaski uświęcającej porównywał do kaleki zeszpeconego chorobami, który by nagle cudem odzyskał najpiękniejszy wygląd młodzieńczy i przystroił się w purpurę i berło. Jednak grzech ciężki wypędza Chrystusa z duszy człowieka, jak czytamy w Dzienniczku św. Faustyny (Dzienniczek, pkt. 1181). Św. Jan Vianney mówił o tym: „Jak ciało bez ducha jest trupem, tak dusza człowieka, pozbawiona łaski Bożej, jest martwa i napełnia wstrętem Boga i aniołów. W tym stanie nie może ona zrobić nic, co by zasługiwało na życie wieczne. (…) cudowna piękność znika; dusza, podobna przedtem do aniołów, teraz staje się brzydka jak czart albo ścierwo leżące osiem dni w słonecznym upale. Po grzechu człowiek traci wszystkie zasługi zebrane na życie wieczne, choćby był w nie tak bogaty, jak wszyscy Aniołowie i Święci razem [odzyskuje je na powrót po spowiedzi]. Po upadku pozostaje mu tylko piekło. (…) Dalej, grzech śmiertelny oddaje też duszę w niewolę szatana. (…) Dalej, czyni nas też nieprzyjaciółmi Boga i zamyka nam bramę do niebieskiej ojczyzny. Święta Teresa widziała duszę w stanie grzechu ciężkiego i widok ten tak ją przeraził, że wolałaby ponieść męki piekielne niż popełnić choćby jeden grzech. (…) Święta Katarzyna Genueńska wołała, że odkąd poznała zło grzechu, nie dziwi się karom piekielnym, bo są one prawie niczym w porównaniu do zła grzechu”. Z tego porównania jasno widzimy jak wielka jest różnica między duszą w stanie łaski uświęcającej a duszą w grzechu śmiertelnym. Dlatego sam Chrystus powiedział: „Jeśli więc światło, które jest w tobie, jest ciemnością, jakże wielka to ciemność!” (Mt 6,23). Również w przypowieści o winnym krzewie znajdujemy piękną analogię duchowego zjednoczenia duszy z Bogiem do latorośli w krzewie winnym: „Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie(J 15,5-6). Dusza, która straciła stan łaski uświęcającej jest jak latorośl, która odpadła od krzewu. Słowa „I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie” są metaforą ognia piekielnego. Dusza taka oddzieliła się bowiem od Chrystusa, od Jego Ducha Świętego. Św. Jan Chryzostom mawiał, że poprzez grzech ciężki Duch Święty oddala się od duszy jak gołąb od padliny. Dlatego św. Paweł wołał: „Ducha nie gaście” (1 Tes 5,19) oraz „Kto nie ma Ducha Chrystusowego, ten do Niego nie należy” (Rz 8,9). Człowiek w grzechu śmiertelnym staje się więc świątynią złego ducha.

Służebnicy Bożej Leonii Nastał Pan Jezus powiedział: „W sercach grzeszników skazany jestem na wypędzenie, na śmierć. Ja odchodzę, bo nie mogę mieszkać w sercu razem z szatanem grzechu ciężkiego, ale staję nieopodal i wzrokiem pełnym łez proszę o litość, o przyjęcie Mnie do świątyni duszy, która się Mnie pozbyła, tymczasem spotykają Mnie śmieszki, drwiny, natrząsania”. Tak bardzo Chrystus chce żyć w naszych sercach, w naszych duszach. A człowiek tak często staje się obojętny na Boże dary. Tak wielu chodzi dziś w stanie grzechu śmiertelnego bez łaski uświęcającej i tak trwają latami… A grzech ciężki porównać możemy do gwałtownego zerwania z siebie białej szaty niewinności z chrztu św. Grzech ten również zaciemnia rozum i osłabia wolę. Stąd widzimy jak wielu z tych, co latami trwają w grzechu, nie mając Ducha Świętego, tracą rozeznanie prawdy i poczucie grzechu. A przecież to właśnie troska o zbawienie swojej duszy jest początkiem drogi do świętości, czyli do doskonałości chrześcijańskiej.   

W tym życiu przeżywamy różne trudne sytuacje m.in. śmierć bliskiej osoby, poważna choroba. Ale przecież największym dramatem jest utrata stanu łaski uświęcającej! Grzech ciężki to największe nieszczęście, jakie może nas w życiu spotkać. Śmiertelnie chora dusza to większy dramat niż śmiertelnie chore ciało. Wiemy przecież, że bez stanu łaski uświęcającej nie możemy dostać się do nieba i czeka nas wieczne potępienie! O tym powinno się przypomnieć dzisiejszym katolikom, którzy tak łatwo rezygnują z walki o piękno swoich dusz. Spowiadają się może z dwa razy na rok, kiedy do konfesjonałów są największe kolejki, a większość czasu w ciągu roku chodzą w grzechu śmiertelnym! Ich spowiedzi są nierzadko powierzchowne i nieprzygotowane – bez rachunku sumienia i prawdziwej woli poprawy. Ryzykują w ten sposób utratę zbawienia. A ilu w ogóle przestało się spowiadać! Zapomnieli, że stan łaski uświęcającej to największy skarb, jaki mamy! Skarb, który przewyższa skarby całego świata widzialnego!        

Przy zmartwychwstaniu powszechnym na Sądzie Ostatecznym piękność duszy odbije się w piękności ciała zmartwychwstałego. Stan łaski uświęcającej zaowocuje tym, że nasze ciała zmartwychwstaną jako chwalebne, uwielbione jak Ciało Zmartwychwstałego Chrystusa. Duch Święty – Ożywiciel wskrzesi do życia nasze ciała, przebóstwi je i połączy z duszą (Rz 8,11). Podobnie jak dusze, również ciała zmartwychwstałe będą napełnione blaskiem i pięknem według stopnia zasług. Troska o duszę jest więc zarazem troską o nasze ciało, które chwalebnie zmartwychwstanie, choć wcześniej będzie musiało przejść granicę śmierci i obumrzeć. Ciała potępieńców, którzy umarli w grzechu ciężkim, zmartwychwstaną jako nieuwielbione i pozbawione łaski uświęcającej, piękna i blasku. Dusze w czyśćcu natomiast nazywamy świętymi duszami w czyśćcu cierpiącymi, właśnie dlatego, że trwają one w stanie łaski uświęcającej. Ich grzechy zostały już przebaczone, ale została do odpokutowania poprzez cierpienie kara doczesna. Są więc przyjaciółmi Boga, kochają Go i tęsknią za zjednoczeniem z Nim w niebie. Tworzą one wspólnotę Kościoła wraz z częścią Kościoła walczącą na ziemi i tryumfującą w niebie. Natomiast dusze potępione w piekle są pozbawione łaski uświęcającej. W takim stanie zmarły i w takim – z własnego wyboru – pozostaną na wieki. Poprzez grzech śmiertelny, który nie został przebaczony, stały się nieprzyjaciółmi Boga, na wieki oddzielone od Niego. Nienawidzą Boga i przeklinają Go.  

Łaska uświęcająca nie jest samą tylko przychylnością Boga, ale przez nią udziela nam Bóg z Ducha swego. Łaska uświęcająca jest więc łaską stałą, poprzez którą dusza żyje życiem nadprzyrodzonym, nadnaturalnym. I tylko taka dusza jest zdolna do widzenia Boga w wieczności, czyli do osiągnięcia widzenia uszczęśliwiającego (visio beatifica). Jest to bowiem widzenie nadprzyrodzone, które jest niemożliwe bez nadprzyrodzonego życia w duszy! Już tu na ziemi zaczyna się jej niebo, kiedy dusza żyje w Bogu, a Bóg w niej. Św. Piotr Chryzolog napisał: „Plemieniem niebieskim jesteśmy, którego Rodzic w niebie króluje. Patrz, jak wysoko podniosła cię łaska”. W mocy Ducha Świętego rozwija się w duszy życie duchowe, o którym Chrystus powiedział w rozmowie z Samarytanką: „Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskującej ku życiu wiecznemu” (J 4,14). Jezus mówi właśnie tu o stanie łaski uświęcającej, której dawcą jest Duch Święty i która jest fundamentem życia duchowego.  

Duch Święty poprzez łaskę uświęcającą oczyszcza duszę z wszelkich grzechów ciężkich. Jak żelazo rozżarzone w ogniu oczyszcza ze rdzy, tak dusza przeniknięta ogniem Ducha Świętego, oczyszcza się z grzechów. Łaska uświęcająca i grzech śmiertelny są jak woda i ogień. Jedno z drugim nie da się pogodzić.             

Dusza będąca w stanie łaski trwa w przyjaźni z Bogiem. Św. Magdalena de Pazzi napisała: „Gdyby człowiek, będący w stanie łaski uświęcającej, poznał, jak bardzo miłuje go Bóg, musiałby umrzeć z nadmiaru radości”. Jezus mówił w przypowieści o winnym krzewie, że już nie jesteśmy Jego sługami, ale przyjaciółmi. Człowiek w stanie łaski jest więc przyjacielem Boga.

Stan łaski uświęcającej łączy się również ściśle z dziecięctwem Bożym. Wiemy, że po chrzcie stajemy się dziećmi Boga. Przez grzech ciężki tracimy to dziecięctwo, ale możemy je odzyskać przez sakramentalną spowiedź. „Otrzymaliśmy bowiem Ducha przybrania za synów, w którym wołamy Abba, Ojcze” – naucza św. Paweł (Rz 8,15). I dodaje, że jeżeli jesteśmy dziećmi Bożymi, to i dziedzicami, dziedzicami Boga a współdziedzicami Chrystusa (por. Rz 8,17). A więc jako dzieci Boże stajemy się dziedzicami nieba! Dziecko Boże, a więc człowiek żyjący w stanie łaski jest mieszkaniem Trójcy Przenajświętszej!      

Duch Święty poprzez łaskę uświęcającą łączy nas z Bogiem i czyni sam świątynią Boga. Jezus mówi: „Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go i przyjdziemy do niego, i mieszkanie u niego uczynimy” (J 14,23). Poprzez dar Ducha Świętego stajemy się rzeczywiście uczestnikami Boskiej natury (2 P 1,4). Św. Tomasz z Akwinu mówi, że za sprawą Ducha Świętego stajemy się niejako ubóstwieni. Stąd w Biblii spotykamy fragmenty, że stajemy się jakby Bogami (J 10,34; Ps 81,6). Duch Święty jak balsam udziela duszy swej woni, czyniąc ją niebiańską. Świeci na duszę jak promienie słońca na kryształ, oświeca go i rozpromienia. Św. Bazyli mawiał, że przez Ducha Świętego stajemy się podobni aniołom, gdyż w nich mieszka Duch Święty. Czyni więc z nas Duch Święty świątynię Boga. Skoro mieszka z duszy, to i ciało z nią zjednoczone, staje się świątynią Ducha Świętego (1 Kor 3,16).

Duch Święty przez łaskę uświęcającą umacnia nasze władze duchowe, przyswajając nam cnoty boskie i moralne. Uszlachetnia swoją łaską rozum i wolę. Wlewa w nas cnoty wiary, nadziei i miłości. Udziela siedmiorakich darów, czyniąc ją skłonną do dobrego. Ułatwia rozwój cnót. To z kolei rodzi wewnętrzne zadowolenie, pokój wewnętrzny i duchową radość nawet mimo cierpień i trudów. Duch Święty jest przecież Pocieszycielem.       

Dalej, Duch Święty staje się nauczycielem i wychowawcą duszy w stanie łaski. On nas naucza prawd wiary poprzez Kościół katolicki. Uzdalnia do rozumienia Słowa Bożego. „Duch Święty jest nam jako ojciec prowadzący na nierównej drodze dziecię za rękę” – św. Ludwik. A św. Katarzyna powiedziała: „Znajdujących się w stanie łaski Bożej, prowadzi Bóg w szczególny sposób. Mogą oni powiedzieć o sobie: Już nie ja panuję, lecz Chrystus włada we mnie. Sprawiedliwi mają więc zaprawdę Królestwo Boże w sobie”. Chrystus mówi: „Królestwo Boże w was jest” (Łk 17,21).

Duch Święty nakłania nas do dobrych uczynków i czyni je zasługującymi na życie wieczne. Św. Maksym Wyznawca napisał: „Jak kwiat otwiera się pod dotknięciem światła słonecznego, tak pod dotknięciem siły Bożej i światła łaski Ducha Świętego otwiera się serce zatwardziałego grzesznika, wydając miłą woń cnoty i pobożności”. Jak wiatr porusza wiatrak, tak Duch Święty serce człowieka. Duch Święty zaszczepia w nas łaskę uświęcającą, wysłużoną przez Mękę Chrystusa, dlatego tylko w stanie łaski uświęcającej człowiek jest zdolny do uczynków zasługujących na żywot wieczny. Tylko winorośl zjednoczona w winnym krzewie, a więc dusza zakorzeniona w Chrystusie, może przynieść owoce. Dobre uczynki, spełnione w stanie grzechu ciężkiego, nie mają zasługi na niebo i nie zwiększają naszej chwały w niebie, wyjednywają nam jednak łaski wzmacniające, potrzebne do nawrócenia. Wiemy również, że człowiek będący w stanie łaski uświęcającej może zdobywać odpusty zupełne i cząstkowe za siebie lub za zmarłych. Dobre uczynki wykonane w stanie łaski stanowią odpust cząstkowy i pociągają za sobą darowanie kary doczesnej za grzechy.         

Dobre uczynki czynione w łasce uświęcającej podtrzymują i pomnażają tę łaskę. W Apokalipsie czytamy: „Kto jest sprawiedliwy, niech będzie bardziej sprawiedliwy, a święty, niechaj się uświęca” (Ap 22,11). A Sobór Trydencki naucza: „Przez dobre uczynki zachowuje się i pomnaża nabyta sprawiedliwość”. A więc poprzez czyny pobożne, modlitwę, sakramenty umacnia się stan łaski uświęcającej. Przez nie nadprzyrodzone życie w duszy ulega pogłębieniu, ubogaceniu.                 

To dzisiejsze kazanie jest dla nas wezwaniem do ogromnej troski o nasze zbawienie. Módlmy się również o dobrą śmierć dla siebie i dla innych. Módlmy się, byśmy w tej decydującej godzinie byli w stanie łaski uświęcającej, z tą przepustką do nieba w naszych duszach. Po grzechu ciężkim, od razu się spowiadajmy, nie czekając ani jednego dnia! Strzeżmy tego największego skarbu, jakim jest stan łaski uświęcającej, jak naczynia glinianego (2 Kor 4,71)! Dlatego Chrystus powiedział: „Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł?” (Mt 16,26).