ROLA JĘZYKA ŁACIŃSKIEGO W LITURGII I ŻYCIU KOŚCIOŁA

Ks. Dawid Pietras
Stowarzyszenie Civitas Christiana
Szczecin 15 V 2017 AD.

ROLA JĘZYKA ŁACIŃSKIEGO W LITURGII I ŻYCIU KOŚCIOŁA

WPROWADZENIE
W dzisiejszym referacie pragniemy pochylić się nad rolą języka łacińskiego w liturgii i życiu Kościoła. Łacina jest, jak wiemy własnym językiem Kościoła. Jaka więc jest rola tegoż języka w liturgii i w życiu Kościoła? Przyjrzyjmy się przyczynom obecności łaciny w rycie rzymskim, w obu jego formach. Oprzemy się w dużej mierze na dokumentach Stolicy Apostolskiej.      

  1. ISTOTA MSZY NIE WYMUSZA ROZUMIENIA WSZYSTKICH SŁÓW LITURGII I ZNAJOMOŚCI ŁACINY

Na początku zmierzymy się z rozpowszechnionymi i utartymi poglądami na temat łaciny w liturgii. Tu i ówdzie od ludzi słyszymy, że łacina utrudnia przeżywanie Mszy św., bo przecież nic się nie rozumie… I może lepiej, że łaciny już nie ma... Z takim myśleniem możemy się spotkać u niejednego katolika.  

Czy jednak rozumienie tego, co ksiądz odmawia, jest konieczne do właściwego przeżywania liturgii? By odpowiedzieć na to pytanie, musimy najpierw wyjaśnić inną kwestię: Czym właściwie jest Msza św. i jaki jest jej cel? Msza św. z istoty swojej nie jest bankietem, na którym świetnie się bawimy. Nie jest ucztą, na której najważniejszy jest posiłek. Nie jest spotkaniem towarzyskim, na którym wspólnie możemy wymienić swoje poglądy. Nie jest wykładem, w którym kapłan ma przedstawić swój referat czy swoje przemyślenia. Msza św. jest uobecnieniem na sposób sakramentu, na sposób bezkrwawy Ofiary Krzyżowej Chrystusa pod postaciami hostii i wina. Uczestnicząc w niej stoimy pod Jego krzyżem, by czerpać łaski z tej Ofiary płynące. Uczestniczymy we Mszy św., by przyjąć owoce z niej płynące (applicatio). Karmimy się również Ciałem Chrystusa, by w pełni uczestniczyć w tej Ofierze. Z istoty więc Ofiary Mszy św. jasno widać, że całkowite rozumienie słów wypowiadanych przez kapłana nie jest potrzebne do właściwego przeżywania liturgii. Św. O. Pio mawiał: „Mszał jest dla kapłana, a wierny ma się łączyć z Matką Bożą pod krzyżem”. Tu chodzi więc o uniesienie ducha do Boga. Chodzi przede wszystkim o doświadczenie duchowe. Takie doświadczenie ma miejsce w rytach wschodnich, gdzie wierni przyzwyczajeni są do kontemplacji.   

Trzeba nam zdać sobie sprawę, że Msza tradycyjna skonstruowana jest inaczej niż Nowa Msza. Mówiąc prostym językiem, łacina do starej liturgii bardzo pasuje. Zawiera bowiem ona więcej ciszy oraz o wiele więcej tekstów, które kapłan odmawia w ciszy. Albo podczas ich odmawiania przez kapłana trwa pieśń. Ponadto wierny przez dłuższe momenty trwa w postawie zgiętych kolan. Msza ta nastawiona jest na ukazanie misterium, teatrum Męki Pańskiej. Udział we Mszy św. to więc przede wszystkim wewnętrzne zjednoczenie z Chrystusem w Jego Ofierze. Stąd takie rozumienie Mszy św. powodowało wprowadzanie innych form jej przeżywania. Dla nas te formy są raczej nie znane. Np. przeżywanie Mszy św. jako rozważania życia Pana Jezusa lub jako rozważanie Męki Pana Jezusa. W tej pobożnej praktyce poszczególne części Mszy czy gesty kapłana odnosiło się do wydarzeń z Męki lub życia Pana Jezusa. Było to więc przeżywanie na sposób kontemplacyjny, a więc taki, na jaki przeżywana jest Msza Wszechczasów. Takie przeżywanie nie widziało problemu w odmówionym podczas Mszy św. różańcu indywidualnie i po cichu, szczególnie jeśli były rozważane tajemnice bolesne. Wierny jednak odmawiając te modlitwy powinien być duchowo zjednoczony z Ofiarą dokonującą się na ołtarzu, a nie oderwany od niej. Widzimy więc, że dokładne słyszenie każdego słowa kapłana nie jest konieczne do właściwego rozumienia i przeżywania Mszy św.

Mimo tego wciąż najpopularniejszą formą przeżywania Mszy św. Wszechczasów jest korzystanie z Mszalika. Wymaga to jednak znajomości budowy tej Mszy i w pewnym momencie może okazać się dość kłopotliwe z powodu ilości tekstów. Zaobserwować to możemy u zaczynających swoją przygodę z Mszą trydencką. Dlatego wielu odkłada mszalik i zaczyna przeżywać Mszę św. na sposób kontemplatywny. Zauważają, że śledzenie każdego słowa staje się uciążliwe i utrudnia modlitewne skupienie.

Podkreślić również trzeba, że istniały dla wiernych modlitewniki, w których prócz tekstów stałych, umieszczone były formularze z przetłumaczonymi na język polski częściami zmiennymi na niedziele i uroczystości. Formularz takiej liturgii zawierał tłumaczenie Introitu (antyfony na wejście), kolekty (oracji), lekcji, graduału, Ewangelii, antyfony na dary, sekrety, antyfony na Komunię i modlitwy po Komunii św. Dawne książeczki zawierały również odpusty przypisane do niektórych części Mszy św. oraz modlitwy przed Mszą i po Mszy. Wierny więc podczas liturgii mógł śledzić dokładnie słowa kapłana i zanurzać się w osobistych modlitwach. I dziś niejeden z nas korzysta z Mszalika Pallottinum, w którym mamy wszystkie teksty Mszału Rzymskiego w dwóch kolumnach – w języku łacińskim i polskim. Łacina nie jest więc przeszkodą w rozumieniu tekstów Mszy św., gdyż mamy do dyspozycji mszaliki polsko-łacińskie. 

Zauważyć również musimy, że osoba uczestnicząca w Mszy tradycyjnej po jakimś czasie rozumie, w którym momencie następują poszczególne części stałe a także rozumie ich treść. Np. rozumie śpiew Kyrie, Sanctus albo Agnus Dei, które są tekstami łacińskimi części stałych śpiewanych w języku polskim na Mszy posoborowej. A te przecież zna się na pamięć. Podobnie zaczyna rozumieć pozdrowienie Dominus vobiscum albo wezwanie Oremus lub Orate fratres. Msza ta staje się powoli coraz bliższa i zrozumiała, kiedy poznaje jej budowę. Uspokaja również fakt, że wierny wcale nie musi potrafić odpowiedzieć na te wezwania. Jest to bowiem przede wszystkim rolą posługującego ministranta oraz scholi lub organisty.

  1. ŁACINA JAKO JĘZYK NIEZROZUMIAŁY UKAZUJE MSZĘ JAKO TAJEMNICĘ

Łacina jako język dla nas niezrozumiały jest wyrazem nieskończonej tajemnicy Mszy św. Znamienne są tu słowa św. Bonawentury: „Ile kropel w morzu, ile promieni w słońcu, ile gwiazd na niebie, kwiatów na ziemi, tyle tajemnic zawiera w sobie Ofiara Mszy świętej”. A więc język łaciński ukazuje nam wielkość tej Ofiary, jej niezgłębioną dla ludzkiego rozumu tajemnicę. Ukazuje, że prawdy katolickiej wiary przekraczają możliwości pojmowania rozumu, ale nie przeczą rozumowi. Kompletnie nie trafionym jest więc argument przeciwników łaciny, że język ten utrudnia zrozumienie Mszy św. Nie da się bowiem w pełni zrozumieć Mszy św.

  1. ŁACINA JEST WŁASNYM JĘZYKIEM KOŚCIOŁA (założenia Soboru Watykańskiego II i św. Jana XXIII)

Język łaciński to podstawowy język Kościoła. W tekście Soboru Trydenckiego czytamy: „Chociaż Msza zawiera bogata treść dla pouczenia wiernego ludu, mimo to nie wydało się Ojcom właściwe, aby wszędzie była sprawowana w języku narodowym” (sesja XXII). Wbrew obiegowym opiniom Sobór Watykański II nie zniósł łaciny. Wręcz przeciwnie, podkreślił jej wagę dla Kościoła. W konstytucji Sacrosanctum concillium [dalej jako SC] o liturgii czytamy: „1 §. W obrządkach łacińskich zachowuje się używanie języka łacińskiego poza wyjątkami określonymi przez prawo szczegółowe. 2 §. Ponieważ jednak we Mszy świętej, przy sprawowaniu sakramentów i w innych częściach liturgii używanie języka ojczystego nierzadko może być bardzo pożyteczne dla wiernych, można mu przyznać więcej miejsca, zwłaszcza w czytaniach i pouczeniach, w niektórych modlitwach i śpiewach” (nr 36). Godny uwagi jest również inny fragment Konstytucji: „Można zezwolić na zastosowanie w odpowiednim zakresie języka ojczystego w Mszach świętych sprawowanych z udziałem ludu, zwłaszcza w czytaniach, w modlitwie powszechnej oraz – jeżeli miejscowe warunki tego wymagają – także w innych częściach, które należą do wiernych. Należy jednak dbać o to, aby wierni umieli wspólnie odmawiać lub śpiewać także w języku łacińskim stałe części Mszy świętej dla nich przeznaczone” (nr 54). W tym samym dokumencie o liturgii Sobór więc roztropnie zezwolił na pewne zastosowanie języków rodzimych, podkreślając że język łaciński jest podstawowym językiem liturgii. Dokonywać się to miało decyzją Konferencji Episkopatu Krajowego za zatwierdzeniem Stolicy Apostolskiej (SC, nr 36 § 3). Sobór też jasno wskazywał momenty w liturgii, w których była możliwość wprowadzenia języka nowożytnego. Zwrócić też uwagę należy na to, że Sobór mówi o językach narodowych w kontekście Mszy z udziałem wiernych oraz że wprowadzenie ich ma mieć charakter partykularny. Nie zakłada więc wprowadzenia języków rodzinnych w Mszach sprawowanych bez udziału wiernych (z służącym ministrantem). Podobnie czy wprowadzenie modlitwy powszechnej po homilii nie sugeruje, że modlitwa eucharystyczna powinna być odmówiona w języku łacińskim (Kanon Rzymski)? Sobór podkreślił również, że przemówienie biskupa na początku święceń lub konsekracji może być wygłoszone w języku ojczystym (SC, nr 76), a także modlitwa nad małżonkami podczas Mszy ślubnej może być odmówiona w języku narodowym (SC, nr 78). Jednak końcówka punktu 54 tejże Konstytucji otwiera możliwość szerszego zastosowania języka ojczystego we Mszy św., jeśli gdzieś była by taka potrzeba, np. na terenach misyjnych. Zawsze jednak jest to wyjątek, a nie reguła.               

Podobnie Sobór podkreślał używanie języka łacińskiego przez duchownych w Liturgii Godzin (Brewiarzu), a użycie języków narodowych miało stanowić wyjątek: „1 §. Zgodnie z wiekową tradycją obrządku łacińskiego duchowni winni zachować w liturgii godzin język łaciński. Tym jednak duchownym, dla których język łaciński stwarza poważną przeszkodę do należytego sprawowania liturgii godzin, ordynariusz może w poszczególnych przypadkach pozwolić na używanie przekładu na język ojczysty (…). 2 §. Kompetentny przełożony może zezwolić na używanie języka ojczystego w liturgii godzin, nawet celebrowanej w chórze, mniszkom i członkom zrzeszeń dążących do doskonałości, tak mężczyznom, którzy nie są duchownymi, jak i kobietom, pod warunkiem, że posługują się zatwierdzonym przekładem. 3 §. Każdy duchowny zobowiązany do liturgii godzin, jeśli celebruje ją w języku ojczystym z grupą wiernych albo z tymi, o których była mowa w § 2, wypełnia swój obowiązek, byleby tekst przekładu był zatwierdzony” (SC, nr 101, por. nr 91).   

Po Soborze Watykańskim II łacina jednak niemal całkowicie zniknęła. Wspomnieć trzeba również o fakcie, że papież św. Jan XXIII w 1962 r. wydał encyklikę o języku łacińskim Veterum sapientia – o podniesieniu studium języka łacińskiego. W tym dokumencie podkreślił rolę łaciny w nauczaniu Kościoła i w liturgii. Ukazał pilność uczenia się jej w seminariach i nakazał prowadzenie wykładów w tym języku na uczelniach kościelnych. Ubolewał nad zanikaniem łaciny i nakazał powołanie Akademii Języka Łacińskiego. Dziś w dobie nauki języków i ogromnej dostępności do materiałów językowych, można bez problemu przyswoić sobie podstawy tego języka i zaznajomić się z podstawowymi tekstami Mszy św. W niektórych szkołach istnieje możliwość nauki łaciny, a coraz głośniej mówi się o jej powrocie do szkół średnich. Warto dodać, że bł. Paweł VI założył Papieski Instytut Łaciński, a Benedykt XVI ustanowił Papieską Akademię Łacińską.  

  1. POŻYTECZNE JEST RÓWNIEŻ UMIARKOWANE ZASTOSOWANIE JĘZYKÓW NARODOWYCH

Sobór Watykański II – jak już powiedzieliśmy – wskazał na pożytek z umiarkowanego użycia języków narodowych w liturgii. W Konstytucji Sacrosanctum concillium czytamy: „Przy udzielaniu sakramentów i sakramentaliów nierzadko może być bardzo pożyteczne dla ludu zastosowanie języka ojczystego” (nr 63). Dokument soborowy mówi dalej, że zastosowanie języka rodzimego w sakramentach i sakramentaliach może mieć miejsce w niektórych modlitwach, czytaniach, pouczeniach i śpiewach. Opracowane też powinny zostać rytuały krajowe z dostosowaniem języka (por. SC, nr 63). Wiemy również, że i w liturgii tradycyjnej mogą wystąpić elementy w języku nowożytnym. W Mszach czytanych kapłan może odczytać czytanie i Ewangelię jedynie w języku nowożytnym (Instrukcja Universae Ecclesiae, nr 26). Podobnie modlitwy Leona XIII po Mszy św. można odmówić w języku narodowym. Wiadomą rzeczą jest, że kazanie mówione jest w języku narodowym, ale ono formalnie nie jest częścią Mszy św.   

Instrukcja Świętej Kongregacji Obrzędów o Muzyce Sakralnej i Liturgii wg wskazań Encyklik Papieża Piusa XII Misicae sacrae disciplina oraz Mediator Dei z 1958 r. podkreśliła, że Msza św. śpiewana wykonywana jest cała w języku łacińskim: „We Mszach ze śpiewem nie tylko kapłan odprawiający oraz asystujący mu, lecz także chór lub wierni winni używać języka łacińskiego”. Ma to ukazywać uniwersalność liturgii Kościoła. Ordynariusze mogli jednak zezwolić w Mszach śpiewanych na odśpiewanie pieśni w języku ludowym po wykonaniu antyfon, jeśli istniał taki zwyczaj i był stuletni lub niepamiętny. W tymże dokumencie czytamy również, że w Mszach czytanych dozwolone było śpiewanie przez wiernych pieśni w języku narodowym oraz zamienników dostosowanych tematycznie do części stałych (nie mogły to być dosłowne tłumaczenia). Tu była pewna dobrowolność. Spotkać możemy pieśni rozłożone w zwrotkach na poszczególne części Mszy. W 1961 r. Święta Kongregacja Obrzędów zezwoliła również na prośbę Polskiego Episkopatu na wykonywanie Gloria, Credo (ewentualnie Składu Apostolskiego), Sanctus i Agnus Dei w języku polskim w Mszach śpiewanych. We Mszy św. śpiewanej dała możliwość odczytania lekcji i Ewangelii w języku narodowym – stojąc w stronę wiernych – bezpośrednio po odśpiewaniu każdego z nich w języku łacińskim. Tak wyglądała możliwość użycia w liturgii tradycyjnej Mszy św. języka polskiego. Taką możliwość dopuszczają także współczesne regulacje (Universae Ecclesiae, nr 26). Zazwyczaj jednak na Mszy śpiewanej kapłan odczytuje wiernym czytania w języku narodowym przed kazaniem.        

Jeśli chodzi o użycie języka polskiego przy udzielaniu innych sakramentów oraz sakramentaliów, posłuchajmy fragmentu Listu Pasterskiego Księży Biskupów Polskich wydanego w związku z wprowadzeniem od Święta Zmartwychwstania Pańskiego 1963 r. nowego wydania Rytuału, zatwierdzonego przez Stolicę Apostolską: „Aby umożliwić wiernym świadomy i czynny udział w obrzędach liturgicznych, Stolica Apostolska pozwoliła na używanie w Rytuale języka polskiego z wyjątkiem formuł sakramentalnych, egzorcyzmów oraz kilku innych modlitw. Przez zachowanie języka łacińskiego w istotnych formułach sakramentalnych zaznacza się nasza przynależność do obrządku rzymskiego Kościoła katolickiego, do którego należymy od zarania naszego chrześcijaństwa. Natomiast wprowadzenie języka polskiego do większości obrzędów Rytuału ułatwi wszystkim uczestnikom zrozumienie znaczenia modlitw i obrzędów odprawianych przez kapłana oraz należyte przygotowanie duszy na działanie łaski sakramentalnej. Sprawowanie czynności liturgicznych w języku żywym jest dla naszego pokolenia nowością. Nie jest to jednak nowość w życiu Kościoła. Większość formuł liturgicznych, którymi się posługujemy, powstała w czasach, gdy język łaciński był językiem żywym, rozumianym przez wszystkich uczestników liturgii. Jest to zatem powrót do pierwotnych zwyczajów Kościoła”. Widzimy z tego, że wielka jest rola łaciny, ale i nie jest bezzasadne umiarkowane zastosowanie języka nowożytnego, a więc w niektórych częściach liturgii.         

  1. ŁACINA JEST JĘZYKIEM SAKRALNYM, ŚWIĘTYM                   

Jest to język sakralny. Język łaciński jest wraz z greką i hebrajskim jednym ze świętych języków chrześcijaństwa, w którym wypisana była „wina” Jezusa na krzyżu. Św. Jan XXIII język łaciński i grecki nazywa „szatą starożytnej mądrości” (enc. Veterum sapientia). Wielu uczestników Mszy Wszechczasów mówi o pięknie łaciny, niezwykłości, doniosłości i misteryjności tego języka. Znamienne są słowa św. Jana XXIII: „Kościół katolicki – jako że założony przez Chrystusa Pana – przewyższał od dawna swoją godnością wszystkie społeczności, to rzeczywiście głosił swoją sławę nie językiem potocznym, ale pełnym godności i majestatu” (enc. Veterum sapientia). W innym miejscu tejże encykliki czytamy: „Nie można i tego nie doceniać, że język łaciński odznacza się jasnymi pojęciami i ścisłymi terminami, gdyż posiada zwięzły, bogaty, rytmiczny sposób mówienia, pełen wzniosłości i piękna (Pius XI, List Ap. Officiorum omnium), co jedynie prowadzi do jasności i pewności doktrynalnej. Z tych to przyczyn Stolica Święta zawsze okazywała troskę o staranne zachowanie języka łacińskiego i zawsze miała go w cenie, posługując się nim w wykonywaniu swego urzędu nauczycielskiego jakby wspaniałą szatą zewnętrzną niebieskiej nauki i świętych prawd (Pius XI, Moto Propio Litterarum latinarum) i jego też używali słudzy ołtarza”. Ks. Robert Spataro w swoim wykładzie w imieniu Papieskiej Akademii Łacińskiej powiedział: „Do języka świętego przyjmuje się słowa, których używa się w innych językach. Działo się to od razu, gdy tylko wprowadzono do liturgii używanie języka łacińskiego; sama liturgia mianowicie przyjęła duży zasób słownictwa hebrajskiego i greckiego oraz doskonale i przepięknie go przystosowała. Pismo Święte zostało bowiem spisane po hebrajsku i grecku, lecz przez pośrednictwo języka łacińskiego liturgia pozwala na głębsze wyczucie Bożej rzeczywistości. Wreszcie język święty musi odznaczać się pięknym, ozdobnym i bogatym stylem; chodzi tu zaś bardziej o to, co się mówi głośno niż o teksty spisane. Słowa wypowiadane w liturgii muszą być zanoszone do Boga. Kto czyta dokładnie modlitwę z Mszału Rzymskiego, natychmiast pojmuje, jak wspaniale jest skonstruowana w zakresie doboru i układu słów. Język łaciński kryje w sobie szlachetność, majestat, elegancję, jednym słowem – najwyższe piękno, jakie najbardziej przystoi językowi, którym ludzie adorują i czczą Boga oraz którym się modlą”. Natomiast papież Pius XII napisał: „Posługiwanie się językiem łacińskim, którego używa wielka część Kościoła, jest widocznym i pięknym znakiem jedności, oraz skutecznym lekarstwem przeciw jakimkolwiek skażeniom autentycznej nauki” (Encyklika Mediator Dei, nr 5).

Mamy świadectwa misjonarzy jeszcze sprzed reformy liturgii, że ludzie na misjach w Afryce bardzo kochali łacinę, chętnie się jej uczyli i uczestniczyli w liturgii. Nawet egzorcyści wspominają o niezwykłej skuteczności modlitw odmawianych po łacinie. Przez ten język tworzy się atmosfera sakrum. Podkreślić należy też, że używanie języka łacińskiego w liturgii pozwala na odróżnienie modlitwy prywatnej od modlitwy publicznej Kościoła. Ponadto ukazuje podział między sakrum i profanum czyli codziennością, świeckością. Język używany w liturgii różni się od języka używanego na co dzień w mowie potocznej. Język święty jest więc narzędziem, przez który tworzy się pobożność religijna.

Użycie języka świętego w oficjalnym kulcie obecne jest również w innych religiach. Wyznawcy rodzimej religii hinduskiej posługują się sanskrytem, którym w obecnych czasach już nikt nie mówi. Mnisi uczą się wymarłego języka palijskiego, którym buddyści modlą się do swoich bóstw. Mahometanie podczas modlitw używają języka arabskiego, którym został napisany Koran, mimo iż język ten bardzo różni się od języka używanego dziś. Nawet w religiach nieprawdziwych istnieje więc pewne wyczucie misterium, w którym bóstwo należy czcić w specjalnym świętym języku! Takim językiem ukazuje się wyższość bóstwa nad człowiekiem. A więc podobnie jak w liturgii szaty kapłana różnią się od szat używanych przez wszystkich na co dzień, jak używa się sprzętów poświęconych, pieśni sakralnych… tak i język liturgii jest święty – inny niż ten stosowany na co dzień.

Łacina jest ponadto skarbem kultury. To właśnie w tym języku napisane były działa Wergiliusza, Tacyta, św. Augustyna, św. Bernarda z Clairvaux, św. Tomasza z Akwinu, św. Roberta Bellarmina, Erazma z Rotterdamu itd.            

Mówiąc o sakralności języka łacińskiego nie sposób nie poruszyć tu kwestii piękna chorału gregoriańskiego. I tu Sobór Watykański II, choć dopuszczał śpiew w języku narodowym (SC, nr 113), przypomniał o doniosłości tegoż śpiewu podkreślając, iż jest to podstawowy śpiew Kościoła: „Kościół uznaje śpiew gregoriański za własny śpiew liturgii rzymskiej. Dlatego w liturgii powinien zajmować on pierwsze miejsce wśród innych równorzędnych rodzajów śpiewu” (SC, nr 116; por. OWMR, nr41). Czy chorał gregoriański nie jest jakimś przedsmakiem rzeczywistości niebieskiego Jeruzalem? Niestety stało się inaczej i chorał niemal zupełnie znikł z naszych katedr i kościołów. Chorał gregoriański powoli powraca do naszych świątyń głównie za przyczyną duszpasterstw tradycyjnej liturgii. Duszą chorału gregoriańskiego prócz odpowiednich melodii jest oczywiście język łaciński. Chorał ukazywał niezwykłą jedność słowa i muzyki w liturgii. Dodawał liturgii doniosłości i sakrum. Podkreślić również należy łaciński śpiew polifonii sakralnej.    

  1. ŁACINA ZAPOBIEGA LITURGICZNEJ KREATYWNOŚCI

Język łaciński ukazuje, że liturgia nie jest własnością celebransa, ale jest publicznym kultem Kościoła i wykonywaniem kapłaństwa Jezusa Chrystusa (SC, nr 7). Idąc za głosem św. Jana Pawła II wyrażonym w encyklice Ecclesia de Eucharistia, „Liturgia nie jest prywatną własnością nikogo, czy to celebransa czy wiernych, w których zgromadzeniu tajemnice są sprawowane”; tak więc „Nikomu nie można zezwolić na niedocenianie powierzonej nam tajemnicy: jest ona zbyt wielka, ażeby ktoś mógł pozwolić sobie na traktowanie jej wedle własnej oceny, która nie szanowałaby jej świętego charakteru i jej wymiaru powszechnego” (nr 52). Używanie języka łacińskiego w liturgii niweczy pokusę zmieniania przez celebransów tekstów liturgicznych. Zapobiega to więc nadmiernej kreatywności w liturgii. Niestety nierzadko jesteśmy tego świadkami, kiedy odprawia się Mszę w języku nowożytnym. Zdarza się to w odczytywaniu modlitwy eucharystycznej przy ujmowaniu intencji Mszy, a także w pozdrowieniach, które zmieniane są na: „Pan z nami”, „Przekażmy sobie znak pokoju”, czy „Idźmy w pokoju Chrystusa”. Tak się dzieje, kiedy wymiar wspólnoty zaczyna przeważać nas wymiarem Ofiary.         

  1. ŁACINA UKAZUJE JEDNOŚĆ KOŚCIOŁA W CZASIE

Łacina ukazuje jedność Kościoła i nauki wiary w czasie. Jest to język martwy, a więc nie podlegający zmianom. Pozwala to na zachowanie niezwykłej precyzji słów, istotnej w przekazywaniu prawd wiary. Ukazuje niezmienność Objawienia, dogmatów, czyli prawd wiary i moralności. Ukazuje niezmienność samego Boga, który trwa jako wieczny mimo mijających epok. Papież św. Jan XXIII naucza w encyklice Veterum sapientia: „Wypada, aby Kościół posługiwał się nie tylko językiem powszechnym, ale także językiem odznaczającym się przymiotem niezmienności. Gdyby bowiem prawdy Kościoła katolickiego były podawane czy to w nielicznych, czy w wielu spośród zmieniających się współczesnych języków, które by pozostałych nie przewyższały swoją powagą, to staje się jasne, że treść tych prawd nie byłaby dostępna dla wszystkich ani w sposób dość ścisły, ani dość jasny, ze względu na różnorodność tych języków. Brak bowiem byłoby jakiejś stałej i wspólnej miary, z którą można by porównywać znaczenie wszystkich innych języków. Przecież w rzeczy samej, język łaciński przez długi czas chronił się przed różnymi naleciałościami, które życie codzienne zwykło było wprowadzać do słownictwa. Z tego względu trzeba ten język uznać za stały i niezmienny, gdyż nowe pojęcia, których domaga się postęp, tłumaczenie i obrona nauki chrześcijańskiej, już od dawna były ustalone i ugruntowane”.   

Uczestnicząc w Mszy tradycyjnej czujemy łączność z pokoleniami katolików, którzy przeżywali liturgię właśnie w tym języku. Uczestniczymy we Mszy, którą przeżywało tak wielu świętych, jak np. św. O. Pio czy św. Faustyna. Modlili się tymi samymi tekstami. Czujemy więc więź z wieloma wiekami Kościoła. Kościół jest katolicki, czyli powszechny – w przestrzeni, bo obejmuje wszystkie narody, jak i w czasie, bo trwa 2000 lat i będzie trwał aż do powtórnego przyjścia Chrystusa. Odwieczność łaciny ukazuje więc katolickość Kościoła. Książeczki do nabożeństwa wędrowały w rodzinie z rąk do rąk. Jak czulibyśmy się korzystając na Mszy z mszalika, z którego modlił się nasz pradziadek? Rodziło to wdzięczność wobec poprzednich pokoleń za przekazanie nam skarbu wiary. Wytarte kartki książeczki do nabożeństwa były również świadectwem wiary i modlitwy naszych dziadków. Pius XI napisał: „Kościół, który rozciąga się na wszystkie narody i mający trwać aż do skończenia świata... z istoty swojej domaga się języka, który by był uniwersalny, niezmienny i szlachetny” (Pius XI, List Ap. Officiorum omnium).         

  1. ŁACINA UKAZUJE JEDNOŚC KOŚCIOŁA W PRZESTRZENI

Łacina ukazuje też jedność Kościoła i wiary między narodami. We wstępie do encykliki Veterum sapientia św. Jan XXIII napisał: „Spośród starożytnych języków na czoło niewątpliwie wysuwa się ten, który najpierw rozwinął się w granicach Lacium, a stąd następnie tak bardzo przyczynił się do rozszerzenia imienia chrześcijańskiego na Zachodzie. Jak nie bez pomocy Bożej stało się to, że ten język zjednoczył w wielką wspólnotę narody pod władzą imperium rzymskiego, tak też stała się ta mowa językiem Stolicy Apostolskiej, a zachowana dla przyszłości związała różne narody Europy ścisłym węzłem jedności. (…) Duchowni mową Rzymian w łatwiejszy sposób mogą otrzymywać wiadomości Stolicy Apostolskiej i łatwiej się mogli porozumiewać między sobą”. A więc już w IV wieku Kościół przyswoił sobie język łaciński i choć imperium rzymskie upadło, gorliwie zachował go w późniejszym czasie, także w średniowieczu. Pomijając ryty wschodnie i inne zachodnie, to właśnie w rycie rzymskim – najbardziej rozpowszechnionym – dostrzegano jedność Kościoła, a działo się tak również za sprawą uniwersalności w języku – w łacinie. W każdym kościele kapłan odmawiał te same teksty, wyśpiewywał Ewangelię w tym samym brzmieniu... Ministranci odmawiali tę samą ministranturę bez względu na to, a jakim kraju służyli do Mszy św. Katolik wszędzie czuł się jak u siebie w domu. Potrafił odpowiadać na wezwania kapłana podczas pobytu za granicą, gdyż brzmiały one zawsze tak samo. To tworzyło atmosferę jedności wiary, sakramentów i zwierzchnictwa kościelnego. Umacniało tożsamość katolika. Np. żołnierze na froncie uczestnicząc w Mszy tradycyjnej czuli cząstkę rodzinnego domu. Kapłani obcujący na co dzień z tym językiem, znali łacinę i potrafili się porozumieć ze sobą w tym języku. Ponadto znając łacinę nawet na sposób umiarkowany, można było zrozumieć napisy w świątyniach np. umieszczone na górze bazyliki św. Piotra. Dziś niestety słyszymy czasem, że wierni wyjeżdżający za granicę nie uczęszczają na Msze św., gdyż – jak tłumaczą – nie ma w pobliżu Mszy w ich języku. Łacina rozwiązywała ten kłopot.    

Podobnie przy międzynarodowych spotkaniach liturgia w języku Kościoła – w łacinie ukazuje jedność wiary między katolikami, w jednej rodzinie Kościoła. Doradzał to Benedykt XVI w Adhortacji Apostolskiej Sacramentum caritatis: „Aby lepiej wyrazić jedność oraz uniwersalność Kościoła, chcielibyśmy polecić, aby takie celebracje były odprawiane w języku łacińskim. I tak niech będą po łacinie recytowane modlitwy najbardziej znane z tradycji”. Bardziej precyzyjne wskazania zawiera Ogólne Wprowadzenie do Mszału Rzymskiego z 2002 r.: „Ponieważ obecnie coraz częściej gromadzą się wierni różnych narodowości, wypada, aby potrafili razem śpiewać w języku łacińskim przynajmniej niektóre stałe części Mszy świętej, zwłaszcza symbol wiary i modlitwę Pańską” (nr. 41, dalej jako OWMR). Podobnie mówiła wydana w 1967 r. instrukcja wykonawcza Musicam Sacram, w której czytamy: „Ordynariusze miejscowi niech rozważą, czy po wprowadzeniu języka ojczystego do Mszy świętej, nie będzie pożyteczne, szczególnie w dużych miastach, w niektórych kościołach, gdzie dość często gromadzą się wierni różnych języków, odprawiać jedną, a nawet więcej Mszy świętych w języku łacińskim, zwłaszcza śpiewanych” (nr 48). Również Konferencja Episkopatu Polski we wskazaniach dotyczących Summorum pontificum Benedykta XVI napisała: „Należy rozważyć, czy w dużych miastach nie powinna być sprawowana jedna Eucharystia niedzielna w języku łacińskim według Mszału Pawła VI. Są osoby, które chcą w takiej Mszy świętej uczestniczyć. W niektórych kościołach taka liturgia w języku łacińskim jest sprawowana i ogólnie dostępna dla wiernych” (nr. 10). Używanie języka łacińskiego przypomina więc nam, że jesteśmy członkami Kościoła katolickiego obrządku łacińskiego, Kościoła Zachodniego czyli Łacińskiego – w odróżnieniu od Kościołów katolickich Wschodnich.

Przez ten język Kościół jawi się jako Matka i Nauczycielka narodów. Kościół bowiem nauczał oficjalnie inne narody właśnie w tym języku. Ukazywała się tu również królewskość Chrystusa, jego panowanie nad narodami poprzez wszystkie wieki. Św. Jan XXIII pisze w swojej encyklice: „Dlatego tak papieże, gdy chcą o czymś pouczyć narody katolickie jak i Urzędy Kurii Rzymskiej, jeśli załatwiają jakieś sprawy, lub sporządzają jakieś dekrety odnoszące się do wszystkich wiernych, zawsze posługują się nie innym jak tylko łacińskim językiem, aby w ten sposób usłyszany był matczyny głos przez niezliczone narody świata” (Veterum sapientia). Przykładem może być tu Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 r., który obowiązywał jedynie w języku łacińskim. Podobnie przekład Pisma św. na język łaciński, czyli Wulgata, która przez ponad 1000 lat była podstawowym tekstem Biblii dla Kościoła Zachodniego. Dzieło to odcisnęło piętno na literaturę, sztukę, muzykę, język i na codzienne życie wiernych.         

  1. PROBLEMY Z TŁUMACZENIEM ŁACINY

Wspomnieć również należy, że nie małych problemów przysporzyło niedokładne przetłumaczenie tekstów łacińskich Mszy św. na języki nowożytne. Pomijając już fakt, że nie da się dokładnie przetłumaczyć żadnego języka na drugi. Tłumaczenie zawsze pociągnie za sobą zmianę tekstu. Spójrzmy na trzy takie sytuacje.

Przykładem mogą tutaj być słowa konsekracji wina, które przetłumaczono w wielu Mszałach na: „I za wszystkich będzie wylana”. Już nie za wielu, ale za wszystkich. Nie jest to błąd teologiczny, ponieważ Krew Chrystusa istotnie została przelana za wszystkich ludzi, stąd odkupieni są wszyscy. Natomiast słowo wielu ukazywało prawdę, iż nie wszyscy przyjmą ten dar odkupienia. Nie wszyscy przyjmą chrzest i uwierzą w Chrystusa. Wprowadzenie słowa wszystkich w tekst Przeistoczenia przyczyniło się na Zachodzie Europy do wiary w puste piekło, a więc w zbawienie wszystkich. A to z kolei zaowocowało zanikiem poczucia grzechu, potrzeby spowiadania się itd. W polskim mszale pozostało wierne tłumaczenie tych słów: „I za wielu będzie wylana”.

Kolejny przykład to słowa w Kanonie dotyczące modlitwy za zmarłych, w której określono niebo jako miejsce ochłody - locum refrigerii. Takie określenie nieba ukazywało istnienie ognia czyśćcowego, po którym niebo jest ochłodą. Przypominał nam więc Kościół w tych słowach Kanonu o dogmacie istnienia czyśćca. Dziś te słowa w pierwszej modlitwie eucharystycznej w języku polskim brzmią: „Daj tym zmarłym (…) udział w Twojej radości”. Niestety nie ma już odniesienia do czyśćca.

I trzeci przykład. Kard. Józef Ratzinger w Raporcie o stanie wiary poruszył również kwestię zmiany słowa peccata mea na peccata nostra w modlitwie przed Komunią św. Kapłan modli się w liturgii tradycyjnej: „Domine, Jesu Christe, (…) ne respicias peccata mea, sed fidem Ecclesiae tuae” (Panie, Jezu Chryste, nie zważaj na grzechy moje, lecz na wiarę Twojego Kościoła). Kardynał powiedział, że zmiana na „nie zważaj na grzechy nasze” może nas prowadzić do zaniku odpowiedzialności za grzech, za który żałować i pokutować musi każdy z nas z osobna. Może też zatrzeć świadomość świętości Kościoła, który jest nosicielem wiary. Wiara nie jest prywatną sprawą, ale dokonuje się Kościele. Widzimy więc, jak wiele kłopotów sprawia tłumaczenie, jak zuboża to tekst łaciński używany przez wieki. Tekst, w którym nawet jedno słowo potrafiło nieść ogromny ładunek treści teologicznej!                      

PODSUMOWANIE

Analiza, której dokonaliśmy w oparciu o dokumenty Kościoła ukazuje jasno wielką rolę łaciny. Jej stosowanie jest dla Kościoła wielkim bogactwem. Cieszymy się, że rozwijające się duszpasterstwa tradycji liturgicznej pomagają na nowo odkryć zalecenia II Soboru Watykańskiego oraz encyklikę św. Jana XXIII Veterum sapientia. Niech trud w odkrywaniu i przywracaniu skarbu, jakim jest język sakralny, przyniesie większą chwałę Bogu i pożytek dla dusz!