REKOLEKCJE: "EUCHARYSTIA - ŹRÓDŁO I SZCZYT ŻYCIA CHRZEŚCIJAŃSKIEGO"

DZIEŃ I

TEMAT DNIA: OFIARA MSZY ŚW. 

SŁOWO DNIA: „Msza św. ma taką wartość, jaką ma śmierć Jezusa na krzyżu”.

                               Św. Tomasz z Akwinu 

MEDYTACJA: Fragment encykliki Piusa XII Mediator Dei et hominum z 1947 r.

Tajemnica Przenajświętszej Eucharystii, ustanowiona przez Najwyższego Kapłana Chrystusa i z Jego woli odnawiana stale w Kościele przez Jego kapłanów, jest szczytem i jakby ośrodkiem religii chrześcijańskiej. (…)

Chrystus Pan, Kapłan na wieki według obrządku Melchizedeka, który "ponieważ umiłował swoich, co byli na świecie" "w czasie Ostatniej Wieczerzy, tej nocy kiedy Gdy wydano - aby zostawić ukochanej Oblubienicy swojej, Kościołowi, widzialną krwawą ofiarę, jakiej miał dopełnić raz jeden na Krzyżu i która by pozostała jej pamiątką aż do końca wieków i której moc zbawcza byłaby aplikowana na odpuszczenie grzechów, jakie codziennie popełniamy - ofiarował Bogu Ojcu Ciało i Krew swoją pod postaciami chleba i wina i pod tymiż postaciami podał Ciało i Krew swoją do spożycia Apostołom, których ustanowił wtedy kapłanami Nowego Przymierza, nakazując im i ich następcom w kapłaństwie, by ofiarowali".

Wobec tego Przenajświętsza Ofiara Ołtarza nie jest tylko czystym i zwykłym wspomnieniem mąk i śmierci Jezusa Chrystusa ale prawdziwym i istotnym składaniem ofiary, co uczynił już na Krzyżu, ofiarując siebie samego Ojcu Przedwiecznemu jako Hostię najmilszą. "Albowiem tu i tam jedna i ta sama jest Hostia, i ten sam składa obecnie Ofiarę za pośrednictwem kapłanów, który niegdyś siebie samego ofiarował Ojcu na Krzyżu, z różnicą tylko w sposobie ofiarowania".

Jeden jest więc i ten sam Kapłan, Chrystus Jezus, którego przenajświętszą osobę kapłan zastępuje. Ten ostatni bowiem dzięki kapłańskiemu namaszczeniu, które otrzymał, upodabnia się do Najwyższego Kapłana i ma władzę działania mocą i osobą samego Chrystusa". Przeto czynnością swą kapłańską Chrystusowi niejako "użycza swojego języka i ręki dostarcza".

Również i żertwa ofiarna jest ta sama - mianowicie Boski Zbawiciel w swojej naturze ludzkiej i w rzeczywistości swego Ciała i Krwi. Sposób jednak ofiarowania Chrystusa jest odmienny. Na Krzyżu bowiem ofiarował On Bogu siebie samego całego i swoje cierpienia, ofiarowanie zaś żertwy dokonało się przez śmierć krwawą dobrowolnie przyjętą. Natomiast na ołtarzu, skoro Jego natura ludzka jest w stanie chwały, "śmierć panować Mu nie będzie". Niemożliwe jest już przelanie krwi. Jednakże z postanowieniem Boskiej Mądrości naszego Zbawiciela, to ofiarowanie zostaje nam przedziwnie ukazane przez zewnętrzne znaki, które są wskaźnikami Jego śmierci. Albowiem przez "Przeistoczenie" chleba w Ciało a wina w Krew Chrystusa, na ołtarzu jest obecnie tak Jego Ciało jak i Krew Jego; postaci zaś eucharystyczne, pod którymi jest On obecny, wyobrażają krwawe rozdzielenie Ciała i Krwi. W ten sposób to upamiętniające przedstawienie Jego śmierci, która w rzeczywistości miała miejsce na Kalwarii, powtarza się w poszczególnych ofiarach ołtarza, ponieważ różne wskaźniki oznaczają i przedstawiają Chrystusa Jezusa w stanie żertwy. 

Ponadto i przewidziane cele są identyczne; pierwszym jest oddanie chwały Ojcu Niebieskiemu. Od żłóbka aż do śmierci Jezus Chrystus pałał gorliwością o Bożą chwałę. I ofiara Jego Krwi na Krzyżu weszła do niebios jako wonność słodka. By taki hymn chwały nigdy nie ustawał w Ofierze Eucharystycznej, członki ciała łączą się z Głową swoją i z Nim razem oraz z Aniołami i Archaniołami śpiewają pieśń nieśmiertelną, oddając Ojcu Niebieskiemu pełną cześć i chwałę.

Drugim przewidzianym celem jest należne Bogu dziękczynienie. Jedynie Boski Zbawiciel, jako umiłowany Syn Ojca Przedwiecznego, znając Jego nieskończoną miłość, mógł zaśpiewać godny Go hymn dziękczynienia. To już było Jego zamiarem i wolą wtedy, gdy przy Ostatniej Wieczerzy "złożył dzięki". Nie przestał tego czynić, wisząc na Krzyżu i tego nie zaprzestaje w Przenajświętszej Ofierze Ołtarza, która oznacza czyn podzięki czyli czyn eucharystyczny; ponieważ to "jest rzeczą zaiste godną i sprawiedliwą, słuszną i zbawienną".

Trzecim celem jest zadośćuczynienie, przebłaganie, przejednanie. Nie wątpliwie nikt oprócz Chrystusa nie mógł całkowicie zadośćuczynić Bogu Wszechmogącemu za grzechy rodzaju ludzkiego. Sam więc chciał ofiarować się na Krzyżu "jako ubłaganie za grzechy nasze: a nie tylko za grzechy nasze, ale i za całego świata". Również i na ołtarzach ofiarowuje się co dzień dla naszego odkupienia, abyśmy uwolnieni od wiecznego potępienia, zostali zaliczeni do grona wybranych. Czyni to nie tylko dla nas, którzy zażywamy tego śmiertelnego życia, ale również za wszystkich "którzy w Chrystusie spoczywają, którzy nas uprzedzili ze znakiem wiary i śpią snem pokoju", albowiem czy żywi czy umarli, "jednakże od tegoż jedynego Chrystusa nie odstępujemy".

Czwarty wreszcie cel to prośba. Człowiek, jako syn marnotrawny, wszystkich otrzymanych od Ojca niebieskiego dóbr, źle użył i roztrwonił je, toteż doszedł do skrajnej nadzy. Jednakowoż Chrystus z Krzyża "zanosząc modlitwy i błagania... z wołaniem wielkim i ze łzami został wysłuchany dla swej uległości". W ten sam skuteczny sposób jest On również rzecznikiem naszym na ołtarzach, byśmy nasyceni zostali wszelkim błogosławieństwem i łaską. Łatwo więc pojąć, czemu Sobór Trydencki zapewnia, że Eucharystia udziela nam mocy zbawiennej Krzyża na zgładzenie naszych codziennych grzechów.

Apostoł zaś narodów, wyjaśniając pełnię i doskonałość ofiary krzyżowej, twierdzi, że przez tę jedną ofiarę „uczynił doskonałymi na wieki tych, których uświęcił”. Zasługi bowiem tej ofiary są wprost nieskończone i niezmierne i granic nie znają; rozciągają się mianowicie na wszystkich ludzi wszelkich czasów i na każdym miejscu, a to dlatego, ze Kapłanem jej i ofiarą jest Bóg-Człowiek, i dlatego, że najdoskonalszą była Jego ofiara, tak jak Jego posłuszeństwo woli Ojca Przedwiecznego oraz dlatego, ponieważ chciał umrzeć jako Głowa rodzaju ludzkiego. (…)

Jednak kupno to nie uzyskuje od razu pełnej swej skuteczności. Trzeba bowiem, by Chrystus, po odkupieniu świata przenajdroższą ceną swojej osoby, wszedł rzeczywiście w prawdziwe posiadanie dusz ludzkich. Przeto, aby to odkupienie i zbawienie było skuteczne i Bogu miłe, w stosunku do każdego poszczególnego człowieka i do wszystkich następnych pokoleń aż do końca wieków, trzeba koniecznie, aby każdy poszczególny człowiek wszedł w życiowy kontakt z ofiarą krzyża, iżby przez to zostały mu udzielone owocujące z niej zasługi. Można niejako powiedzieć, że Chrystus na Kalwarii założył oczyszczającą i zbawczą sadzawkę, którą napełnił swoją krwią przelaną: otóż, o ile ludzie się nie zanurzą w jej falach i nie obmyją w niej swoich zmaz grzechowych, nie będą oczywiście mogli dostąpić ani oczyszczenia, ani zbawienia.

Aby więc Krew Baranka mogła wybielić poszczególnych grzeszników, trzeba współpracy wiernych. Aczkolwiek bowiem, mówiąc ogólnie, Chrystus przez swą śmierć krzyżową pojednał z Ojcem cały rodzaj ludzki, jednakowoż chciał, aby wszyscy się przyłączyli i byli doprowadzeni do Jego Krzyża zwłaszcza przez Sakramenty i przez Ofiarę Eucharystii, iżby uzyskali zbawienne owoce przezeń na Krzyżu zrodzone. Dzięki temu czynnemu uczestnictwu jednostek, członki z każdym dniem coraz bardziej upodobniają się do Tego, który jest ich Boską Głową i zbawienie, wypływające z Głowy napełnia członki (…).

(…) Jezus Chrystus umierając na krzyżu obdarzył Kościół swój niezmierzonym skarbem Odkupienia bez żadnego w tym ze strony Kościoła współudziału; natomiast jeśli idzie o szafowanie tym skarbem, niepokalaną Oblubienicę swoją nie tylko dopuszcza do udziału w tym dziele uświęcania, lecz pragnie, aby ono poniekąd powstało z jej również działania.

Dostojna zaś Ofiara Ołtarza jest doskonałym jakoby narzędziem, którym zasługi zrodzone z Krzyża boskiego Zbawiciela rozdzielone bywają wierzącym: "ilekroć obchodzona jest pamiątka owej Ofiary, tylekroć dokonuje się dzieło naszego odkupienia". To jednak nie zmniejsza godności Ofiary krwawej, a raczej jej wielkość i konieczność oświetla i bardziej unaocznia, jak twierdzi Sobór Trydencki. Codzienna ofiara poucza nas, że poza Krzyżem Pana naszego Jezusa Chrystusa nie ma zbawienia. Sam Bóg chce, aby nie ustawała ta Ofiara "od wchodu słońca aż do zachodu", iżby nie ustawał hymn chwały i dziękczynienia, należny Stwórcy od ludzi, skoro nieustannie potrzebują Jego pomocy, a Boskiej Krwi Zbawiciela potrzebują do zgładzenia grzechów, którymi wyzywają sprawiedliwość Jego.

 

DZIEŃ II

TEMAT DNIA: RECZYWISTA OBECNOŚĆ

SŁOWO DNIA: „To jest bowiem Ciało Moje” (Mk 14,22).  

MEDYTACJA: Teksty bł. Honorata Koźmińskiego (1829 – 1916) 

 „Wiara uczy nas, że Pan Jezus jest obecny w Najśw. Sakramencie jako Bóg i Człowiek. Jest tam Jego Ciało i Jego Krew, Jego Dusza i Jego Bóstwo”. 

„Jak w tajemnicy Wcielenia niewidzialne Bóstwo jest połączone w widzialnym człowieczeństwem, tak w Najśw. Sakramencie niewidzialne Ciało Chrystusowe jest połączone z widzialną postacią chleba (…). Jak długo istnieją postacie [chleba i wina], żadna siła stworzona nie może rozerwać połączenia, jakie istnieje w Najśw. Sakramencie”. 

„Najśw. Sakrament nie tylko jest życiem nabożeństwa Kościoła, ale On sam w sobie jest życiodajną potęgą. Obejmuje On cały Kościół i zaopatruje jego potrzeby w siedmioraki sposób: przez Msze, Komunie, błogosławieństwa, pobyt w tabernakulum, wystawienia, wiatyk i procesje. To jest siedem głównych tajemnic naszego sakramentalnego Boga, a każda ma właściwego sobie ducha”.

„Ze wszystkich skarbów, jakie Kościół św. posiada, największym jest bez wątpienia Najśw. Sakrament, w którym przebywa nieustannie ukryty Ten, który jest szczęściem całego nieba”. 

„Nabożeństwo do Najświętszego Sakramentu jest królem wszelkiego nabożeństwa. Jest ono ogniskiem nabożeństwa Kościoła. Wszystkie inne zbliżają się do Niego, bo inne obchodzą Jego tajemnice, tu zaś On sam. Jest to nabożeństwo powszechne. Nikt nie może się bez niego obejść, chcąc być chrześcijaninem. Jakże człowiek może być chrześcijaninem, jeżeli nie uwielbia żywej obecności Chrystusa? Jest to nabożeństwo wszystkich krajów, każdego wieku, wszystkich stanów społecznych”.

„Nie ma miejsca świętszego nad świątynię katolicką, w której sam Pan Jezus mieszka żywy w Eucharystii”.

„Jezus Chrystus jest żebrakiem miłości w Najświętszym Sakramencie. Zebrał tam wszystkie tajemnice swej miłości, aby tym skuteczniej do wzajemnej miłości pobudzić, a tymczasem zamiast onej miłości odbiera niewdzięczność, a nawet świętokradztwa i zniewagi”.

„Nad zwykłym światem, moralnym, społecznym, politycznym, literackim, pobożnym, duchowym i mistycznym, Najświętszy Sakrament rozciąga niewątpliwie swój wpływ przez wszystkie wieki. O cichy uroku Boskiej Miłości, jakże spokojnie, a silnie pociągasz nieustannie Twoje stworzenia na łono i objęcia Twego dobrotliwego wpływu”.

„Zstępuje w milczeniu – łamią Go i spożywają – a On milczy. Tak bardzo ukochał milczenie, że nie możemy sobie wyobrazić nic bardziej milczącego, jak Najświętszy Sakrament”. 

„W tejże tajemnicy ponawia się Jego życie ukryte, bo On tu jest bardziej ukryty niż w Nazarecie. Tam krył się pod ludzką postacią, tu pod postacią chleba, tam przez 30 lat, tu przez tyle wieków – tam dawał przykład posłuszeństwa św. Józefowi, tu kapłanom, na których głos jest posłuszny i zatrzymuje się póki im się podoba”.

 

DZIEŃ III

TEMAT DNIA: KOMUNIA ŚW. SAKRAMENTALNA   

SŁOWO DNIA: „Kto spożywa Moje Ciało i Krew Moją pije, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę
                              w dniu ostatecznym”
(J 6,54).   

MEDYTACJA: J 6,26-59

W odpowiedzi rzekł im Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Szukacie Mnie nie dlatego, że widzieliście znaki, ale dlatego, że jedliście chleb do syta. Zabiegajcie nie o ten pokarm, który niszczeje, ale o ten, który trwa na życie wieczne, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec». Oni zaś rzekli do Niego: «Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła Boga?» Jezus, odpowiadając, rzekł do nich: «Na tym polega dzieło Boga, abyście wierzyli w Tego, którego On posłał». Rzekli do Niego: «Jaki więc Ty uczynisz znak, abyśmy go zobaczyli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz? Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: Dał im do jedzenia chleb z nieba». Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój daje wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu». Rzekli więc do Niego: «Panie, dawaj nam zawsze ten chleb!» Odpowiedział im Jezus: «Ja jestem chlebem życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie. Powiedziałem wam jednak: Widzieliście [Mnie], a przecież nie wierzycie. Wszystko, co Mi daje Ojciec, do Mnie przyjdzie, a tego, który do Mnie przychodzi, precz nie odrzucę, ponieważ z nieba zstąpiłem nie po to, aby pełnić swoją wolę, ale wolę Tego, który Mnie posłał. Jest wolą Tego, który Mnie posłał, abym nic nie stracił z tego wszystkiego, co Mi dał, ale żebym to wskrzesił w dniu ostatecznym. To bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne. a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym».

Ale Żydzi szemrali przeciwko Niemu, dlatego że powiedział: «Ja jestem chlebem, który z nieba zstąpił». I mówili: «Czyż to nie jest Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę my znamy? Jakżeż może on teraz mówić: „Z nieba zstąpiłem”». Jezus rzekł im w odpowiedzi: «Nie szemrajcie między sobą! Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał; Ja zaś wskrzeszę go w dniu ostatecznym. Napisane jest u Proroków: Oni wszyscy będą uczniami Boga. Każdy, kto od Ojca usłyszał i przyjął naukę, przyjdzie do Mnie. Nie znaczy to, aby ktokolwiek widział Ojca; jedynie Ten, który jest od Boga, widział Ojca. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto [we Mnie] wierzy, ma życie wieczne. Ja jestem chlebem życia. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje: Kto go je, nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało, [wydane] za życie świata». Sprzeczali się więc między sobą Żydzi, mówiąc: «Jak on może nam dać [swoje] ciało do jedzenia?»

Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie jedli Ciała Syna Człowieczego ani pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. To jest chleb, który z nieba zstąpił – nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki». To powiedział, nauczając w synagodze w Kafarnaum.

 

DZIEŃ IV

TEMAT DNIA: KOMUNIA ŚW. DUCHOWA  

SŁOWO DNIA: „Którzy spożywają pragnieniem z Chleba Niebieskiego (…), kosztują jego
                           owoców i pożytków”
. Sobór Trydencki

MEDYTACJA: Fragment „Walki duchowej” Wawrzyńca Scupoli (rozdz. LVI)

Choć sakramentalnie można przyjmować Pana tylko raz dziennie [według obecnego prawa 2 razy], duchowo można Go przyjmować o każdej porze i w każdej chwili. Przeszkodą nie może być w tym żadne stworzenie, a tylko nasze zaniedbanie lub inna nasza wina. Czasami komunia ta jest nawet bardziej owocna i milsza Bogu niż częste komunie sakramentalne, a to z winy tych, którzy je przyjmują.

Ilekroć zatem przygotujesz się do tej komunii, tylekroć Syn Boży będzie gotów duchowo cię sobą nakarmić. Żeby zaś tego dostąpić, zwróć się w myślach ku Niemu i ogarnąwszy spojrzeniem swoje błędy i niedopatrzenia, żałuj, że Go obraziłaś, i z wielką pokorą i wiarą proś, by zechciał przyjść z kolejną łaską do twej nędznej duszy, uzdrowić ją i wzmocnić do walki z nieprzyjaciółmi.

A kiedy chcesz poskromić jakiekolwiek swoje skłonności lub masz spełnić jakiś cnotliwy uczynek, czyń to po to, by przygotować serce na przyjęcie Pana. On bowiem wciąż cię o to prosi. Później zaś zwróć się do Niego i proś, by przybył ze swoją łaską, uleczył cię i uwolnił od nieprzyjaciół i żeby tylko On władał w twoim sercu. A wspominając poprzednią komunię sakramentalną, zapytaj z rozpalonym sercem: „Kiedy, Panie mój, przyjmę Cię znowu? Kiedy, kiedy?". Jeśli będziesz chciała przygotować się do przyjęcia komunii duchowej, poprzedniego wieczoru ofiaruj wszystkie swoje umartwienia, cnotliwe uczynki i wszelkie inne dobre dzieła w tej właśnie intencji, by przyjąć Pana duchowo.

Wczesnym rankiem, rozmyślając nad tym, jakiego dobra i szczęścia zaznaje dusza, która godnie przyjmuje Najświętszy Sakrament — dzięki temu, że w sakramencie tym ponownie zdobywa się utracone cnoty, dusza odzyskuje pierwotne piękno i otrzymuje owoce i zasługi męki samego Syna Bożego — i nad tym, jak bardzo Bóg się raduje, gdy Go przyjmujemy i otrzymujemy owe dobrodziejstwa, rozpal w sercu pragnienie przyjęcia Go, by się Jemu spodobać.

I rozpalona tym pragnieniem powiedz: „Panie, dziś nie mogę Cię przyjąć sakramentalnie. Lecz, o dobroci, o wcielona mocy, wybaczywszy mi moje winy i uleczywszy mnie — udzielając mi nowych łask i sił do walki z nieprzyjaciółmi, a zwłaszcza z tymi, z którymi walczę, aby się Tobie spodobać — spraw, bym w godny sposób mogła przyjmować Cię duchowo o każdej porze i w każdej chwili"

 

DZIEŃ V

TEMAT DNIA: OFIARA MSZY ŚW. I ŚWIĘTYCH OBCOWANIE

SŁOWO DNIA: „Ujrzałem pod ołtarzem dusze zabitych dla Słowa Bożego” (Ap 6,9).   

MEDYTACJA: Fragment książki Marcina von Cohem „Wykład o Mszy Świętej” (rozdz. XXII)

Różne są środki ku wspomaganiu dusz cierpiących i wyzwoleniu ich z mąk czyścowych, lecz nie ma nic skuteczniejszego nad ofiarę Mszy św. O tym świadczy Kościół katolicki na Soborze Trydenckim, gdzie te słowa ogłosił: „Sobór św. uczy, że jest czyściec, i że duszom tam zatrzymanym, modlitwy błagalne wiernych pomoc przynoszą, największą zaś ofiarowanie Mszy św.”. Ta jest nauka Kościoła św. i artykuł wiary, nikomu przeto nie wolno go zaprzeczyć. Z niego jasno poznajemy, że duszom czyścowym ofiarowaniem Mszy św., najskuteczniejszą ulgę sprawić możemy. To samo uczył już Tomasz z Akwinu: „Niema innej ofiary, przez którą dusze rychlej wybawione być mogą z czyśćca nad ofiarę Mszy świętej”. Przyczyna jest ta, że we Mszy św. nie tylko kapłan i wierni tam obecni błagają Pana Boga o wybawienie dusz, ale ofiarują Mu także zapłatę na spłacenie reszty ich długów, dłużnik nie tyle wskutek próśb za nim zaniesionych uzyska swą wolność, ile wskutek zapłacenia długu przez kogoś innego.

Dusze cierpiące w czyśćcu nie są przedmiotem gniewu Bożego, lecz są w łasce Boskiej; albowiem gniew Boży przebłagany żalem i spowiedzią, a tylko za długi swoje jeszcze nie wypłacone sprawiedliwości Boskiej i za lekkie zmazy grzechowe, którymi jeszcze są zbrudzone, pozostają do czasu w tej ciemnicy ognistej. (…) Jeżeli litością zdjęty, gorąco modlisz się za takimi duszami i darujesz im tym sposobem zasługi twej modlitwy, spłacasz wprawdzie nieco z ich ciężkich długów, ale trudno ci będzie uwolnić je od bolesnych męczarni, albowiem sam Sędzia najwyższy taki wydał wyrok i rzekł: „Zgódź się z przeciwnikiem twoim rychło, by cię snać przeciwnik twój nie podał sędziemu, a byłbyś wrzucon do ciemnicy. Zaprawdę powiadam ci, nie wyjdziesz stamtąd, aż oddasz ostatni pieniążek” (Mt 5,29). — Z tych słów Chrystusa Pana rozważ sobie, jak surowym jest sam Pan nasz, bo nawet słudze swemu, który Mu tysiąc złotych dłużny będąc, wszystko spłacił prócz jednego szeląga, przecież tego jednego szelążka podarować nie chce. Jeżeli więc, słuchając Mszy św. za duszę cierpiącą, ofiarujesz ją sprawiedliwemu Bogu, spłacasz zawsze znaczną część z długu tych biednych dusz uwięzionych. Ile kar spłaca jedna Msza św., niewiadomo nam, ponieważ tego Pan Bóg nie objawił.

To jednak rzeczą jest pewną, że jedna Msza św. za życia odprawiona albo słuchana, daleko więcej pomoże i więcej kar odpłaci, jak Msza św. odprawiona za duszę człowieka po jego śmierci. Na dowód tego uczony Fornerus przyłącza następujące słowa św. Anzelma: „Jedna Msza św. za życia słuchana więcej pomoże, jak wiele Mszy św. odprawionych po śmierci”. Posłuchaj dlaczego. Po pierwsze: Kto za życia zamówi za siebie Mszę św., byleby był w stanie łaski, wolny będąc od grzechu śmiertelnego, pomnaża przez nią chwałę swą niebieską, czego po śmierci nabyć nie może, choćby po jego zgonie i sto Mszy św. było za niego odprawionych lub słuchanych, ponieważ po śmierci już jest poza czasem, w którym by zasługi sobie mógł zbierać. Po wtóre: Jeżeli za życia wysłuchasz Mszy św. albo ją zamówisz, choćbyś był w stanie niełaski Boskiej, jeszcze może ci Pan Bóg dać z miłosierdzia swego łaskę rozpoznania twych grzechów, żalu za nie i odzyskani a tym sposobem utraconej łaski. Po śmierci zaś, już tej łaski dostąpić nie możesz. Gdybyś nawet był konającym, nie będąc w stanie łaski Boskiej, jeszcze Msze św. słuchane i zamówione tyle ci wyjednają, że możesz umrzeć w łasce Boskiej. Msze bowiem, które słuchałeś, albo zamówiłeś, czekają za tobą po śmierci, idą z tobą na sąd, wołają o miłosierdzie dla ciebie i od czyśćca albo cię uchronią, albo złagodzą przynajmniej twe kary i skrócą je. Gdyby zaś dopiero po twej śmierci Msze św. były za ciebie odprawiane, wtedy czekać za niemi będziesz w ciężkich mękach czyścowych. Po trzecie: Kiedy za życia dasz na Mszę św., jałmużnę, ujmujesz sobie w tym celu trochę mienia, oddając je dobrowolnie jako ofiarę błagalną Bogu najwyższemu. Po śmierci zaś już z nich takiej ofiary uczynić nie możesz, ponieważ już one nie należą do ciebie, ale do twych spadkobierców. Przeto obawiać się trzeba, że Pan Bóg mało ci wynagrodzi za to, co kto inny po twej śmierci uczyni dla ciebie, albo i nie uczyni, bo komuż nie wiadomo, jak mało spadkobiercy troszczą się o zbawienie duszy swych dobroczyńców! Wreszcie i na to uważać powinniśmy, że jedna Msza św. za życia wysłuchana lub zamówiona na naszą intencję, więcej kar odpłacić może, jak wiele Mszy św. po naszej śmierci, bo na tym świecie jest dla nas czas łaski, na tamtym zaś czas nagrody albo kary, daleko łatwiej tobie przebłagać teraz surowego Sędziego, aniżeli po śmierci. Św. Bonawentura mówi: „Bóg wyżej ceni małą pokutę dobrowolną, na tym świecie, jak cięższą a niedobrowolną w tamtym życiu: jak kruszyna złota, większą ma wartość od bryły ołowiu”.

Ile kar czyścowych gładzi jedna Msza św., nie wiadomo, to tylko wiemy z nauki Kościoła św., że szczególnie ofiarą Mszy św. dopomóc możemy duszom w czyśćcu cierpiącym. O! gdybyśmy widzieli, jakiego pokrzepienia dostępują te dusze przez Mszę św., jakżeby nam pilno było, z poczucia miłości bliźniego postarać się o Msze św. dla nich? A jeżeli ani jednej Mszy św. za nie zamówić nie możesz, słuchaj przynajmniej wiele Mszy św. za nich, proś twych przyjaciół, żeby jednej lub kilku Mszy dla nich wysłuchali, ponieważ przez nią łatwo wybawione być mogą. (…)

Szczególną jest pociechą duszom w czyśćcu cierpiącym, ofiarowanie za nie Krwi najświętszej we Mszy św. Kiedy bowiem przenajdroższa Krew Pana Jezusa po raz pierwszy przelaną była na krzyżu, wybawiła wszystkie dusze z więzienia czyścowego, jak o tym świadczy Zachariasz prorok: „Ty zaś we krwi Przymierza twego wypuściłeś więźnie twoje z dołów” (Zach 9,11). Tymi słowy wyrazić chciał prorok, że ogólne wybawienie swoje, zawdzięczają dusze przelanej Krwi Chrystusowej. A cóż dopiero powiedzieć o mocy Mszy św., w której ta Krew najświętsza nowego i wiecznego Testamentu, zawsze bywa przelewaną na odpuszczenie grzechów naszych. Bez wątpienia ma Ona moc pokrzepienia dusz, oczyszczenia i wybawienia ich. Żadna ochłoda tyle nie orzeźwi leżącego w gorączce, ile najdroższa Krew Jezusa Chrystusa ochłodzi i orzeźwi, wylana we Mszy św. duchownym sposobem na dusze cierpiące. (…) bierz sobie naukę, żebyś we Mszy świętej, której słuchasz za dusze w czyścu cierpiące, zawsze ofiarował Krew najświętszą Chrystusa Pana za nie przelaną, albowiem przez nią pocieszysz je i pokrzepisz. A dla zachęcenia cię do gorliwszego słuchania Mszy św. lub do zamawiania jej za dusze zmarłych, dodam jeszcze, co w tym względzie wyrzekł doktor Kościoła, św. Hieronim: „Dusze w czyśćcu cierpiące, za które kapłan modli się podczas Mszy św., nie cierpią mąk dopóki trwa Msza św.”. Podobnie wyraża się także św. Grzegorz: „Męki dusz zmarłych, za które Msza św. się odprawia, i za które kapłan podczas niej osobno się modli, bywają im odpuszczane lub skracane”.

 

DZIEŃ VI

TEMAT DNIA: ŚWIĘTE OBRZĘDY ZNAKIEM DOSKONAŁOŚCI OFIARY MSZY ŚW. 

SŁOWO DNIA: „Za jeden obrzęd Kościoła oddałabym życie”. Św. Katarzyna ze Sieny   

MEDYTACJA: Fragment książki Marcina von Cohem „Wykład o Mszy Świętej” (rozdz. I)

Doskonałość ofiary Mszy świętej poznajemy jeszcze z różnych przedmiotów koniecznych do odprawiania Mszy św. Oprócz kapłana, prawnie wyświęconego, który przy niej zastępuje Jezusa Chrystusa, potrzeba ku temu jeszcze ołtarza. W pierwszych czasach chrześcijaństwa używano do tego stołów zwykle drewnianych, lekkich, by w razie potrzeby łatwo je można było przenosić na inne miejsce: później zaś, gdy pokój zakwitł w Kościele, około IV w., ustanowiono, że ołtarze mają być kamienne, a w nich umieszczone powinny być relikwie Świętych, ponieważ pierwsi chrześcijanie na grobach i przy grobach męczenników lubili odprawiać Przenajświętszą Ofiarę. Stąd dla nas pobudka, abyśmy wzywali przyczyny Świętych, których relikwie spoczywają w ołtarzu lub na nim i naśladowali ich cnoty, a zarazem pamiętać mamy, że przez Chrystusa zbawienia dostąpić możemy tak, jak oni go dostąpili, i że w niebie modlą się za nami.

Ołtarz oznacza górę Kalwaryjską i na niej krzyż, na którym Jezus spełnił ofiarę na odkupienie świata; dlatego też na każdym ołtarzu stoi krzyż, czyli krucyfiks. Ten sam Zbawiciel, który na Kalwarii był Ofiarującym i Ofiarą, jest i na naszych ołtarzach Ofiarującym i Ofiarą. Kapłan wstępuje do ołtarza po stopniach, dla okazania nam, że Chrystus wstępował także na górę Kalwaryjską i na krzyż. Nakryty jest ołtarz trzema białymi lnianymi obrusami, już to dlatego, że przyzwoitość i czystość tego wymagają, już to na pamiątkę, że święte Ciało Zbawiciela w grobie spoczywało w prześcieradłach lnianych. Do Mszy świętej potrzebne są dwie przynajmniej palące się świece woskowe, przypominające nam, że zawsze w światłości postępować mamy, abyśmy miłymi będąc Bogu, stawić się mogli przed ołtarzem. Potrzebne są dalej do odprawiania Mszy św.: mszał, trzy tablice zwane kanonami, kielich, patena, hostia, wino i woda w dwóch ampułkach, ręczniczek do ocierania rąk, dzwonek i ministrant, to jest chłopiec, służący do Mszy świętej.

Kapłańskie zaś szaty mszalne są następujące: humerał, czyli biała lniana chusta, którą kapłan okrywa sobie szyję i ramiona, przypomina tę chustę, którą siepacze zasłonili Zbawicielowi najświętsze oblicze, kiedy Go lżyli i policzkowali. Alba, biała długa szata, okrywająca kapłana od szyi do nóg, przypomina białą szatę, w której Zbawiciela wyszydzano w domu Heroda. Cingulum, czyli pasek, którym kapłan przewiązuje ujętą w pasie albę, oznacza powrozy, którymi związano Jezusowi ręce, przy pojmaniu Go w Ogrójcu. Manipularz, czyli króciutka stuła, zawieszona na lewym ręku kapłana, znaczy chustę, podaną przez Weronikę Jezusowi, do otarcia potu, kiedy szedł na górę Kalwaryjską i zwrócił jej takową z odbiciem Swego świętego Oblicza. Stuła, którą kapłan zawiesza na szyi i przepasuje się nią, przypomina więzy, którymi Zbawiciel pozwolił się skrępować żydom, by rozwiązać więzy grzechów naszych. Ornat, jest to szata, którą kapłan wkłada na albę, okrywa ona z przodu piersi aż do kolan, a z tyłu całe plecy w odpowiedniej długości.

Ornat ten jest z różnych materii jedwabnych atłasowych, lub aksamitnych zrobiony, i w rozmaitych kolorach, zastosowanych do świąt właściwych. W uroczyste dnie, kiedy Msza św. odprawia się na cześć Trójcy Świętej, Pana Jezusa i Najświętszej Panny, używa się ornatu w kolorze białym lub złocistym; na cześć Ducha św. i męczenników, w kolorze czerwonym; na cześć św. wyznawców i św. niewiast, w kolorze białym. W adwencie i wielkim poście używa Kościół ornatów w kolorze fioletowym, we Mszach zaś w czasie od Trzech Króli aż do Popielca i w Niedzielę po Świątkach, na które nie przypada żadna uroczystość, koloru zielonego; do Mszy żałobnej i w Wielki Piątek, koloru czarnego.

Wszystkie te święcone przybory, naczynia i szaty mszalne, tak są koniecznie potrzebne do Mszy św., że kapłan grzeszy, jeżeli takową bez tych przyborów śmie odprawić, chyba w razie wielkiej biedy. Czego piękny tu przywodzę przykład: Kiedy Maurowie, przyszedłszy z Afryki do Hiszpanji, ujarzmili większą część tego pięknego kraju, zdarzyło się, że pewien ich królik z Karawaka, który wielu chrześcijan trzymając w niewoli, zlitował się nad nimi, kazał ich z więzienia wypuścić i stawić przed sobą. Każdego z nich pytał się, jakie by znał rzemiosło, i pozwolił nim zarabiać. Pomiędzy jeńcami chrześcijańskimi jeden, zapytany o swe rzemiosło, odpowiedział poważnie: Ja znam się na sztuce, za pomocą której sprowadzić mogę samego Boga Wszechmogącego z nieba na ziemię. Gdy mu więc król zalecił, aby zdał próbę takiej sztuki, rzekł: Mogę to dopiero uczynić, gdy od chrześcijan otrzymam wszelkie do Mszy św. potrzebne sprzęty. Król mu zatem kazał wypisać wszystkie te przedmioty, przyrzekając, że się o nie postara. Ksiądz napisał też wszystko, czego potrzeba, lecz na nieszczęście nie wymienił krzyża. Gdy wszystko było przysposobione i ksiądz zabierał się do odprawiania Mszy św., spostrzegł brak krzyża. Zamyślony, niespokojny, i zakłopotany nie wiedział, czy ma zacząć Mszę św., czy nie. Król mniemając, że ksiądz go zwodzi, zapytał, dlaczego stoi przy ołtarzu tak smutny? Odpowiedział mu ksiądz: „zapomniałem krzyża, przetom zmieszany i niepewny, czy Mszę św. odprawić czy zaniechać”. Wtedy wzniósł swe ręce do Boga, błagając Go o pomoc, aż oto gorąca modlitwa zaraz została wysłuchaną. Gdy bowiem jeszcze modlił się, rozstąpiło się mocno sklepienie izby, w której kapłan stał przed ołtarzem, i ujrzano dwóch aniołów jaśniejszych od słońca, ubranych w lśniące szaty, spuszczających się przez szczelinę pułapu na ołtarz, trzymających w ręku krzyż złocisty drewniany, łokieć długi, który na ołtarzu ustawili. Poczem zwróciwszy się do księdza, kazali mu rozpocząć Mszę św. Król obecny z Maurami w izbie, sądząc że ci aniołowie są Bogami, tak się przestraszył, że padł na twarz, i dopóty na ziemi leżał, dopóki aniołowie nie zniknęli. Król tedy uwierzył kapłanowi, że ma moc sprowadzania Boga z nieba na ołtarz, i że religja chrześcijańska jest prawdziwą. Taki jest początek świętego krzyża hiszpańskiego, który po dziś przechowuje się w Karawace, i rok rocznie w dniu, w którym cudownym sposobem był przyniesiony z nieba, ludowi pokazywany, i wielu chorych wyzdrowiało od wody, w której go zanurzono. Prawdziwe to zdarzenie dlatego tu przytoczyłem, aby każdy poznał, jak doskonałą jest Msza św., ponieważ tyle rzeczy poświęconych do niej należy, i wszystkie są niezbędne, jeżeli ją kapłan ma odprawić prawnie.

Z ceremonii przepisanych poznać można także doskonałość przenajświętszej Ofiary Mszy św. Wspominamy tu najważniejsze: Kapłan żegna się znakiem Krzyża św. 16 razy, obraca się do ludu 6 razy, całuje ołtarz 8 razy, zwraca oczy ku niebu 11 razy, bije się w piersi 10 razy, składa ręce 54 razy, nachyla głowę 21 razy, schyla ramiona 7 razy, kłania się 8 razy, błogosławi ofiarę znakiem Krzyża św. 31 razy, kładzie dłonie na ołtarz 24 razy, modli się ze złożonymi rękami 36 razy, kładzie ręce skrzyżowane na ołtarz 7 razy, kładzie lewą rękę na ołtarzu 9 razy, na piersi 11 razy, wznosi ręce ku niebu 8 razy, modli się w cichości 11 razy, głośno 13 razy, odkrywa kielich i przykrywa 10 razy, chodzi przy ołtarzu 20 razy. Oprócz tych 350 powtarzanych obrzędów musi kapłan zachować jeszcze 150 innych, co razem czyni obrzędów 500; a oprócz nich zachować musi 400 rubryk czyli reguł, które doliczywszy do obrzędów, należy każdemu kapłanowi czytającemu Mszę św. według obrzędu rzymskiego, dopełnić ogółem 900 prawideł bez opuszczenia ani jednego, bo inaczej grzeszy. To też święty papież Pius V surowo nakazał na mocy świętego posłuszeństwa, aby wszyscy kardynałowie, arcybiskupi, biskupi, prałaci i kapłani w ten sposób, a nie w inny Msze święte czytali, niczego w niej nie odmieniając, ani dodając, ani opuszczając. Kapłan nie zachowujący przepisów przy Mszy św., tyle grzechów popełni, ile obrzędów mszalnych umyślnie opuści, doda albo ujmie. Poznaj więc, jaką wdzięczność mieć powinieneś dla kapłana, który czyta dla ciebie Mszę świętą i tyle set obrzędów w takim skupieniu zachowuje. Twą prośbę przedstawia Bogu Ojcu wśród najwznioślejszych ceremonii, łącząc ją z ofiarą Baranka, podnosi i uzacnia twoją modlitwę. Nikt nie zdoła wymyślić przyzwoitszych ruchów rąk, stosowniejszego układu ciała, bardziej budującego zachowania się kapłana, nad przepisane przez Kościół św., który rozporządził je z czci do najświętszej Ofiary i w myśli pobudzenia wiernych do większego zbudowania.