KAZANIE NA MSZY ZA ŻOŁNIERZY WYKLĘTYCH - GORZÓW WLKP. AD. 2015

Ks. Dawid Pietras
Kazanie patriotyczne
8 III 2015 r. Gorzów Wlkp.

KAZANIE NA MSZĘ ŚW. ZA ŻOŁNIERZY WYKLĘTYCH

„Nigdy nie możemy zapomnieć tej straszliwej lekcji dziejowej, jaką była utrata niepodległości Polski od końca XVIII do początku bieżącego stulecia. To bolesne, w istocie swojej negatywne doświadczenie stało się jakby nową kuźnią polskiego patriotyzmu. Słowo "ojczyzna" posiada dla nas takie znaczenie pojęciowe i uczuciowe zarazem, którego, zdaje się, nie znają inne narody Europy i świata. Te zwłaszcza, które nie doświadczyły takich jak nasz naród dziejowych strat, krzywd i zagrożeń. I dlatego też dla całego naszego pokolenia tak straszliwym wstrząsem była ostatnia wojna światowa i przeżyta w Polsce okupacja. (…) Nie możemy zapomnieć ofiary życia tylu Polaków i Polek. Nie możemy też zapomnieć bohaterstwa żołnierza polskiego, który walczył na wszystkich frontach świata "za wolność naszą i waszą". 

Te słowa św. Jana Pawła II są wprowadzeniem do refleksji nad Narodowym Dniem Żołnierzy Wyklętych, który od 2011 roku obchodzimy w Polsce dnia 1 marca. Wnikamy więc w dzieje naszej ojczyzny. Patrzymy na jej piękną, ale i dramatyczną historię… Wspominamy w tych szczególnych dniach bohaterów niepodległościowego podziemia.

Wspominamy tych, którzy w dramatycznych okolicznościach podjęliśmy walkę o wolność narodu, czego wyrazem była m.in. heroiczna postawa Polaków podczas powstania warszawskiego.

Niestety szybko zapomniano o naszych żołnierzach walczących na frontach I i II Wojny światowej, o naszym zwycięstwie w 1920 roku. Wiemy bowiem, że już w 1943 roku w Teheranie doszło do porozumienia tzw. wielkiej trójki: Franklina Roosevelta, Winstona Churchilla i Józefa Stalina. Z porozumień wynikało, iż Polska znajdzie się po wojnie w strefie wpływów ZSRR. Oznaczało to dla nas utratę ziem wschodnich, a także rozszerzenie okupacji stalinowskiej na cały kraj. W zamian otrzymaliśmy ziemie zachodnich Niemiec i Prus Wschodnich. Podczas konferencji w Jałcie Stalin otrzymał pozwolenie na siłowe stłumienie polskiego podziemia zbrojnego, głównie Armii Krajowej, a następnie Narodowych Sił Zbrojnych.

Nastąpiła więc mobilizacja do walki z sowieckim okupantem. Mobilizacja, którą nazywamy II podziemiem niepodległościowym. Wciąż była nadzieja na wolną Polskę.  

To podziemie walczące z komunistami stało się powżnym wrogiem tego systemu. Wraz z tworzoną strukturą komunistyczną w kraju, utworzono Centralną Komisję Likwidacyjną AK. Propaganda sowiecka od początku zabrała się za niszczenie opinii społecznej wokół Żołnierzy Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych i innych organizacji z nimi związanych. Zbrodnie komunistycznych formacji, takich jak Gwardia Ludowa czy następnie Armia Ludowa przypisywano żołnierzom Armii Krajowej. Członków antykomunistycznego podziemia nazwano „bandami buntowniczo-rabunkowymi”. Należało ich wyłapać i zniszczyć, gdyż zagrażali stabilności komunistycznego systemu. Ich sytuacja stawała się coraz bardziej dramatyczna. W świetle prawa PRL polscy bohaterowie i patrioci stali się przestępcami! Jakże wymowna jest scena z filmu „Generał Nil”, kiedy w jednej celi więzienia na wyrok śmierci oczekują SS-man i generał August Emil Fieldorf. Skazani zostali na śmierć przez władze komunistyczne z tego samego paragrafu, dotyczącego wrogów Polski Ludowej.

Św. Jan Paweł II powiedział: "Trzeba wspomnieć wszystkich zamordowanych rękami także polskich instytucji i służb bezpieczeństwa pozostających na usługach systemu przeniesionego ze Wschodu. Trzeba ich przynajmniej przypomnieć przed Bogiem i historią".

Od początku okresu powojennego tych bohaterów spotkały więc prześladowania i upokorzenia. Obiecano amnestię, która zakładała tzw. „łaskę” za ujawnienie się, a przecież nikt z nich nie popełnił przestępstwa. W 1945 r. ujawniło się 50 000 żołnierzy podziemia, a w 1947 prawie 77 000. Zebrana podczas przesłuchań wiedza posłużyła do późniejszych represji wobec ujawnionych i dotarcia do osób nadal prowadzących walkę. Ostatecznie większość organizacji zbrojnych upadła na skutek braku reakcji mocarstw zachodnich na sfałszowanie przez PPR wyborów do Sejmu Ustawodawczego w styczniu 1947 r. Po tych dwóch amnestiach podziemie liczyło jedynie ok. 2 000 osób. Szacuje się, że w okresie powojennym ponad 20 000 żołnierzy zostało zabitych w więzieniach NKWD i UB. W końcu lat 40. i na początku lat 50. ponad 250 000 polskich patriotów więziono lub przetrzymywano w obozach pracy. Wiemy, że ostatni żołnierz antykomunistycznego podziemia został złapany dopiero w 1963 roku. Przez prawie 50 kolejnych lat żyli ci ludzie z piętnem „bandytów” i „faszystów”, a ich katów do dziś nie rozliczono za ich zbrodnie. W oczach władz PRL nie zasłużyli nawet na zwyczajny pochówek. Miejsca pochówku wielu z nich do dziś nie są znane. Mieli ulec wiecznemu zapomnieniu! Wyklęci przez historię!

„Owoc światłości polega na wszelkiej dobroci, sprawiedliwości i prawdzie” – mówi św. Paweł w Liście do Efezjan w dzisiejszej Liturgii Słowa. Walka podjęta przeciwko okupantowi sowieckiemu była właśnie walką o dobroć, sprawiedliwość i prawdę. Zamiast dobroci, sowiecki totalitaryzm niósł nienawiść i śmierć. Zamiast sprawiedliwości, prześladowanie niewinnych. Zamiast prawdy, zakłamanie historii i propagowanie marksistowskiego ateizmu. Ktoś, kto walczył o wolność Polski, nie może pogodzić się z takim systemem. W imię idei „Bóg, honor, ojczyzna” idzie do walki. Choć wróg silniejszy, zorganizowany, jednak ci ludzie za swój święty obowiązek uważali walkę z sowietyzacją kraju.    

Żołnierzami wyklętymi przez okupanta nazwać możemy nie tylko walczących z bronią w ręku w ramach powstania antykomunistycznego 1944-1963, ale to również polscy patrioci, przeciwnicy nazizmu czy marksizmu skazani na więzienia za opozycję przeciw narzuconemu systemowi. Przykładem tutaj może być uczestnik akcji pod Arsenałem, żołnierz Batalionu Zośka kpt. Jan Rodowicz (ps.  Anoda) zamordowany w śledztwie, czy rozstrzelany cichociemny mjr Bolesław Butrym (ps. „Żmudzin”) i tysiące innych.

Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych to jakby kuźnia polskiego patriotyzmu i niezwykła lekcja historii! Lekcja, której brakowało przez całe dziesięciolecia. Ta lekcja to nauka odpowiedzialności za nasz naród, za jego dzieje, za kształtowanie przyszłych pokoleń Polaków i Polek. Staje przed nami wielkie zadanie ukształtowania zmysłu katolickiej wiary i patriotyzmu młodego pokolenia. Ci ludzie – przeważnie młodzi – przelali swoją krew za naród Polski, za wiarę, za ideę: „Bóg, honor, ojczyzna”. Pragnęli wolnej Polski, a przed śmiercią wołali: „Niech żyje Polska!”, tak jak zrobiła to 17-letnia Inka.

Dziś więc wspominamy takich bohaterów antykomunistycznego podziemia jak generał August Emil Fieldorf (ps. „Nil”), ppor. Marian Bernaciak (ps. „Orlik”), mjr Zygmunt Szendzielarz (ps. „Łupaszka”), łączniczka i sanitariuszka Danuta Siedzikówna (ps. „Inka”), ppłk. Łukasz Ciepliński (ps. „Pług”), Józef Kuraś (ps. "Ogień"), ks. Władysław Gurgacz (jezuita, kapelan podziemia antykomunistycznego) i wielu innych, których nie sposób tu wymienić.        

Spójrzmy teraz na dwie postaci, ukazujące postawę i bohaterstwo tych ludzi. Na nasze zainteresowanie zasługują grypsy pisane zza krat więzienia przez ostatniego dowódcę ogólnopolskich struktur niepodległościowych ppłk. Łukasza Cieplińskiego. Są one szkołą patriotyzmu i wiary. Stracony 1 III 1951 r. przed egzekucją pisze takie słowa:     

„Wierzę, że gdy mnie (…) zamordują, zabierze moją duszę Królowa Polski do swych niebieskich hufców – bym mógł Jej dalej służyć i bezpośrednio meldować o tragedii mordowanego przez jednych, opuszczonego przez pozostałych Narodu Polskiego.

Do Braci! Walczyliśmy wszyscy za Polskę. Dzisiaj umierał będę za Nią. (…)Prawda jednak wkrótce zwycięży. Nad światem zapanuje idea Chrystusowa, Polska niepodległość odzyska – a człowiek pohańbioną godność ludzką – odzyska”.

Do syna napisał: „Bądź Polakiem, to znaczy całe zdolności zużyj dla dobra Polski i wszystkich Polaków. Bądź katolikiem, to znaczy pragnij poznać Wolę Bożą, przyjmij ją za swoją i realizuj w życiu. Katolik to nie niedołęga, ale zdolny przedsiębiorczy, służący dobru i walczący ze złem.

Odbiorą mi tylko życie. A to nie najważniejsze. Cieszę się, że będę zamordowany jako katolik za wiarę świętą, jako Polak za Polskę niepodległą i szczęśliwą, jako człowiek za prawdę i sprawiedliwość. Wierzę dziś bardziej niż kiedykolwiek, że idea Chrystusowa zwycięży i Polska niepodległość odzyska, a pohańbiona godność ludzka zostanie przywrócona. Błogosławię i Królowej Polski oddaję. Ojciec”.

Treść tych grypsów oddaje klimat, jaki panował wśród tych żołnierzy. Ich treść jest najlepszym kazaniem!

Podobnie wielkim autorytetem i przykładem patriotyzmu jest rtm. Witold Pilecki, pośmiertnie w 2013 r. odznaczony tytułem pułkownika. Od 1918 r. jako młody chłopak walczył z bolszewikami w obronie Grodna. W Pułku Ułanów walczył w bitwie warszawskiej w 1920 r. Następnie uczestniczył w kampanii wrześniowej w 1939 r. Będąc w konspiracji w Warszawie był twórcą Tajnej Armii Polskiej. Następnie dobrowolnie dał się złapać w Warszawie, by dostać się do obozu Auschwitz w celu zbudowania tam systemu konspiracji. Podczas przebywania w Oświęcimiu pisał szczegółowe raporty, by powiadamiać AK o sytuacji obozu. Stamtąd uciekł po dwóch i pół roku pobytu, by uniknąć zdekonspirowania. Opracował plany wyzwolenia obozu, jednak nie spotkało się to z aprobatą dowództwa Armii Krajowej. Brał udział w powstaniu warszawskim. Miejsce, w którym walczył nazwano redutą Witolda. Nie zostało ono zdobyte przez Niemców. Po powstaniu dostał się do niemieckiej niewoli. Po wyzwoleniu i po rozmowie z gen. Andersem udał się do Polski, by budować struktury konspiracji w państwie komunistycznym. Niestety w 1947 r. został złapany i uwięziony w więzieniu na Mokotowie. Torturowany w okrutny sposób, 15 III 1948 roku został skazany na karę śmierci. Wyrok wykonano przez strzał w tył głowy. Jak wspomniał swojej żonie o więzieniu komunistycznym: „Auschwitz to była igraszka”.   

Rtm. Witold Pilecki nigdy nie gonił za zaszczytami. Dla niego najważniejsza była wiara, rodzina i ojczyzna! Wielokrotnie ryzykował życiem dla wolności Polski. Kilka godzin przed śmiercią powiedział do żony, by kupiła książkę „O naśladowaniu Chrystusa” Tomasza a Kempis. Wyznał, że te książeczka pomogła mu przetrwać obóz koncentracyjny. Prosił, by żona jego czytała ją ich dzieciom. Tę książeczkę zostawił im jako swój testament! A na ścianie swej więziennej celi napisał fragment z tejże właśnie książki: „Starałem się tak żyć, abym w godzinie śmierci mógł się raczej cieszyć niż lękać”. O książce „O naśladowaniu Chrystusa” św. Franciszek Salezy napisał, że „więcej osób nawróciła lub uświęciła, niż liter posiada”. Jak spaniałym musiał być człowiekiem Witold Pilecki, jeśli kształtował siebie w oparciu o to dzieło! Jakże wymowna jest scena z teatru „Śmierć Rotmistrza Pileckiego”, w którym mówi on do pułkownika prowadzącego śledztwo: ”Będę się za pana modlił, do końca”. Jest jednym z najodważniejszych ludzi II wojny światowej.

Oto dwa autorytety dla nas – Polaków. Na nich pokolenia Polaków winny wzorować się i uczyć się najwyższych wartości. Dlatego dziś przywraca się cześć ich pamięci! Niech Bóg da im osiągnąć prawdziwą wieczną ojczyznę, którą jest niebo!   

Czy postawa Witolda Pileckiego, Łukasz Cieplińskiego i wielu innych nie jest wypełnieniem słów św. Pawła z dzisiejszego czytania: „Bądźcie naśladowcami Bożymi, jako synowie najmilsi i postępujcie w miłości, jako i Chrystus umiłował nas i wydał samego siebie za nas na dar i na ofiarę, na wonność wdzięczności”?

Oni złożyli ofiarę ze swojego życia. Za wolność narodu polskiego zapłacili swoją krwią, więzieniem czy szykanami. Dziś dziękując im za tę ofiarę, składamy za ich dusze Eucharystyczną Ofiarę. 

Jeszcze raz Bóg zapłać wszystkim za przybycie i za wspólną modlitwę. Nasze środowisko Tradycji Liturgicznej w Gorzowie Wlkp. pragnie organizować Msze św. za żołnierzy wyklętych co roku.

Posłuchajmy na koniec treści przysięgi wojskowej, którą składali ci niezłomni bohaterowie:

„W obliczu Boga Wszechmogącego i Najświętszej Marii Panny, Królowej Korony Polskiej,
kładę swe ręce na ten Święty Krzyż, znak Męki i Zbawienia,
i przysięgam być wiernym Ojczyźnie mej Rzeczpospolitej Polskiej,
stać nieugięcie na straży Jej honoru i o wyzwolenie Jej z niewoli walczyć ze wszystkich sił
- aż do ofiary życia mego.
Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej i rozkazom Naczelnego Wodza oraz wyznaczonemu przezeń Dowódcy Armii Krajowej będę bezwzględnie posłuszny, a tajemnicy niezłomnie dochowam, cokolwiek by mnie spotkać miało. Tak mi dopomóż Bóg!”

Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie. A światłość wiekuista niechaj im świeci! Amen