Kazanie o Kapłanach Wyklętych (Niezłomnych)

Ks. Dawid Pietras
Kazanie na Mszę za żołnierzy wyklętych
Gorzów Wlkp. 10 III 2018

Kapłani niezłomni (wyklęci)

„Abyś pokój i wszelką pomyślność Ojczyźnie mojej darować raczył, błagam Cię dziś pokornie, składając Ci w dani całkowitą ofiarę z życia mego. Spraw, o Panie, ażeby Polska wprowadziła w życie polityczne ewangeliczne prawo miłości; daj, by się kierowała w każdej dziedzinie duchem Twoim i pragnieniami Najświętszego Serca Twojego”.

         Są to słowa modlitwy napisane przez ks. Władysława Gurgacza, kapłana, który otoczył troską oddział żołnierzy drugiej konspiracji w powojennej Polsce.

         Gromadzimy się na kolejnej Mszy św. requiem w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego z okazji Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. W poprzednim roku przyjrzeliśmy się postawie rotmistrza Witolda Pileckiego, jego dokonań dla Polski i niezłomnej wierze. Dziś pragniemy uczcić postawę kapłanów, którzy otoczyli walczących swoją duszpasterską opieką. Tych kapłanów nazwać możemy kapłanami niezłomnymi, kapłanami wyklętymi czy też niezłomnymi żołnierzami Kościoła. Prześladowani przez władzę komunistyczną pozostali wierni ideałom, pozostali wierni Bogu, Jego Kościołowi i ojczyźnie. Żyli hasłem: Bóg, honor, ojczyzna.   

         Byli to kapłani, którzy nie zostawili walczących w antykomunistycznym powstaniu po II wojnie światowej, nie zostawili ich bez duchowej opieki. Pozostali z nimi, mimo przewidywanych konsekwencji, represji ze strony komunistycznych władz. Swoją posługą kapłańską wspierali więc wiele organizacji niepodległościowych jak WiN czy NSZ, a także te pomniejsze jak np. „Armia Podziemna” działająca w Kieleckiem.

         Kościół w Polsce w trakcie i po II wojnie światowej znalazł się w sytuacji bardzo trudnej. Utrata kresów wschodnich i narzucenie obcego totalitarnego systemu – komunizmu, niosącego ateistyczną ideologię.        

         Dlatego podjęto walkę o Polskę wolną od jarzma komunistycznego. Walka ta  łączyła się ściśle z walką o wolność Kościoła. Sowietyzacja kraju zakładała bowiem walkę z Kościołem, który był najpotężniejszym wrogiem komunizmu. Stąd szczególnie po amnestii od 1947 r. zwiększały się represje wymierzone przeciwko Kościołowi Chrystusowemu i jego pasterzom. Komuniści przystąpili więc do otwartej walki z wiarą katolicką. Ustanowili grupę tzw. „księży patriotów” wciąganych do współpracy z UB. Usunęli katechezę ze szkół i zaczęli zakładać szkoły ateistyczne. W 1949 r. komuniści wprowadzili dekret „O ochronie wolności sumienia i wyznania”, który był narzędziem ateizacji. Pozamykali szkoły wyznaniowe i zlikwidowali katolickie organizacje. W 1950 r. władze przejęły organizację „Caritas”, odebrali dobra ziemskie i ustanowili „Urząd do spraw wyznań”. W 1952 r. zlikwidowali niższe seminaria duchowne. Kolejnym krokiem było aresztowanie prymasa kard. S. Wyszyńskiego, który był przetrzymywany od 1953 do 1956 r. Natomiast Konferencję Episkopatu zmuszano do składania swojej lojalności wobec PRL-u. Przeprowadzono pokazowe procesu wobec duchowieństwa. Wspomnieć możemy o procesie kurii krakowskiej, w której aresztowano i skazywano na śmierć duchownych, a także o wygnaniu biskupów katowickich i administratorów apostolskich na ziemiach odzyskanych.               

         Po ciężkich czasach II wojny światowej, nazizmu i komunizmu, który przyniósł śmierć wielu kapłanów, wśród których były takie wybitne postaci jak św. Maksymilian Kolbe, znów przyszło się zmierzyć z komunizacją kraju.    

         Wielu kapłanów zostało aresztowanych, przeszło przez wieloletnie więzienia, a nawet przypłaciło życiem swoją działalność dla dobra Polski. Przykładem takiego kapłana były np. Ks. Zbigniew Gadomski skazany na dożywocie, w więzieniu spędził ponad 10 lat. Był wikariuszem w Wolbromiu, w którym powstała struktura zwana Armią Podziemną, składająca się z 80 młodych ludzi, w tym uczniów liceum. Ks. Zbigniewa oskarżono o współpracę z tą organizacją i skazano. Był to najdłużej więziony kapłan w Polsce powojennej.

         Ks. Eugeniusz Nawrocki był administratorem parafii Drużykowa koło Szczekocin. Członek AK, który udostępnił plebanię na narady przywódców partyzanckich. Aresztowany, brutalnie przesłuchiwany. Świadkowie twierdzą, że znęcał się nad nim strażnik, każąc mu wylewać zawartość kubłów z fekaliami, a następnie zbierać te nieczystości sutanną. Była to niezłomna postawa księży kieleckich.

         Chciałbym jednak, byśmy przyjrzeli się bliżej dwom kapłanom niezłomnym. Jednym z nich był ks. Władysław Gurgacz SJ, którego słowami modlitwy rozpocząłem to kazanie. Już 7 kwietnia 1939 r., kiedy mówiło się o możliwej wojnie, złożył na Jasnej Górze akt całkowitej ofiary za ojczyznę. Po wojnie umacniał ściganych przez komunistów żołnierzy podziemia. Wielu z nich doprowadził do odzyskania wiary, którą stracili poprzez doświadczenia okrucieństwa wojny. Był piętnowany przez władze komunistyczne, a nawet pobity za radykalne kazania i nauki rekolekcyjne.

         W 1947 r. powstała na terenie Sądecczyzny Polska Podziemna Armia Niepodległościowców (PPAN). Rok później sam stał się nie tylko duchowym opiekunem tej organizacji, ale jej członkiem z pseudonimem „Sem” – od określenia „Sługa Maryi”. Zaczął pełnić funkcje kapelana oddziału, podejmując się formacji duchowej i intelektualnej tej młodzieży. Zachowały się zdjęcia, na której oddział uczestniczy we Mszy odprawianej przez niego. Nosił mundur z bronią, z której jednak nigdy nie skorzystał. Wstąpiwszy do tej organizacji, stanął przed poważnym dylematem, gdyż jako obecność w tej organizacji jako Jezuity, mogła narazić na represję cały zakon.

         Ostatecznie przy pomocy szpiegów doszło do rozbicia pionu administracyjnego organizacji i aresztowań. Działał jednak wciąż oddział wojskowy zwany „Żandarmerią”, który wraz z ks. Władysławem przeniósł się już na stałe do lasu. Charakterystyczne jest to, że oddział przeprowadził jedynie 14 akcji zbrojnych, nigdy nie rabował miejscowej ludności, ale zaopatrzenie zdobywano z państwowych instytucji. Postawę ks. Władysława i jego troskę o zbawienie dusz widać było, kiedy podjęto decyzję o egzekucji jednego ze szpiegów. Ks. Gurgacz zaproponował mu spowiedź, z której ten jednak nie skorzystał. Ostatecznie doszło do aresztowania członków oddziału i ks. Gurgacza w trakcie próby ucieczki do Austrii. Ks. Gurgacz podczas przesłuchań starał się bronić swojego oddziału, ukazując moralne motywy ich walki o Polskę opartą na zasadach Ewangelii. Zrobiono mu zdjęcie propagandowe z pistoletem, stułą i mszałem, a następnie napisano szereg artykułów szkalujących jego osobę. Wyrok wykonano 14 września 1949 r. poprzez strzał w tył głowy, kiedy skazańcy śpiewali modlitwę „Pod Twoją obronę”. Ks. Gurgacz miał wtedy 35 lat i jedynie 7 lat kapłaństwa. Polecam fabularyzowany dokument, który niedawno wszedł na ekrany kin: „Gurgacz. Kapelan wyklętych”.                  

         Pragnę jeszcze wspomnieć o odwadze i męstwie Arcybiskupa Antoniego Baraniaka. Jest to druga postać, którą pragnę przybliżyć. Będąc metropolitą poznańskim, a wcześniej sekretarzem kard. Augusta Hlonda, a następnie sekretarzem kard. Stefana Wyszyńskiego został aresztowany w noc internowania kard. Wyszyńskiego. Osadzony w najcięższym więzieniu na Rakowieckiej w Warszawie, przeszedł śledztwo z rąk najgorszych śledczych, takich jak Julia Brestygierowa czy płk. Józef Różański. Miał być wykorzystany jako główny świadek w pokazowym procesie przeciwko kard. Wyszyńskiemu, podobnie jak stało się to w Czechach, Chorwacji czy na Węgrzech. Dzięki jego niezłomnej postawie nie doszło do tego procesu, którego celem było skompromitowanie prymasa i Kościoła w Polsce. W procesie tym planowano oskarżyć prymasa o szpiegostwo i zdradę narodu. Przeszedł tortury takie, jak żołnierze wyklęci, będąc przesłuchiwany 145 razy przez ponad 30 ubeków. Był głodzony, podtapiany, bity twardym narzędziem, umieszczany nago w wilgotnym i ciemnym karcerze na 8 dni, jak również w karcerze pełnym fekaliów i z fekaliami kapiącymi na głowie, który znajdował się obok celi, gdzie dokonywano egzekucji. Nie dał się złamać, pozostając symbolem przeciwstawiania się Kościoła komunizmowi. Można powiedzieć, że jego postawa przyczyniła się w dużej mierze do ocalenia Kościoła, do umocnienia pozycji prymasa Wyszyńskiego, a więc pośrednio do wyboru kard. Wojtyły na papieża. Być może, gdyby nie jego niezłomność nie byłoby papieża Polaka. Kard. Henryk Gulbinowicz oceniając jego rolę w Kościele w Polsce powiedział: „To była ta wielka trójka, mianowicie: Prymas Wyszyński, kard. Wojtyła i abp Baraniak”. Oddawał się całkowicie Bogu, który dał mu siłę do walki, i odwagę! Podczas tortur mówił do siebie: „Baraniak, nie możesz się ześwinić”.   

         Prócz abp. Baraniaka, możemy wspomnieć o niezłomnej postawie takich biskupów, jak bp Kielecki Czesław Kaczmarek (pierwszy biskup skazany przez władze komunistyczne), bp Ignacy Tokarczuk czy nasz biskup gorzowski sł. Boży Wilhelm Pluta. Wspomnieć możemy o męstwie bł. ks. Jerzego Popiełuszki i innych kapłanach prześladowanych w latach sześćdziesiątych, siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Nawet jeszcze w 1989 r. zamordowano ks. Stanisława Suchowolca, ks. Stefana Niedzielaka i ks. Sylwestra Zycha.     

         Wiele można by mówić o tych niezłomnych kapłanach. Wymienić mogliśmy jedynie niektórych. Myślę, że te postaci Kościoła dawały naszemu narodowi siły do przetrwania najtrudniejszych czasów. I dziś dają nam siłę! Dla nas, kapłanów, są oni przykładem męstwa i wierności w wypełnianiu powołania aż do końca, czasem za najwyższą cenę. Składając Najśw. Ofiarę Mszy, sami złożyli siebie w ofierze na ołtarzu ojczyzny – za Kościół i za Polskę! Możemy powiedzieć, że przechodzili swoją drogę krzyżową. Przetrzymywani w celach UB przeżywali swój pobyt w ciemnicy, jak Jezus w pałacu Kajfasza. Pomawiani i niszczeni medialnie przez propagandę PRL-u.     

         Podkreślić należy etos polskiego kapłana, zapracowanego i rozmodlonego, który trwał ze swoim ludem. Etos, który musimy na nowo odnaleźć. Przykładem realizacji tego etosu, była postawa księży polskich na Wołyniu w 1943 r., kiedy żaden polski kapłan katolicki nie zostawił swoich parafian. Umierali razem z nimi w niewiarygodnych męczarniach.       

         Dziś pragniemy upamiętnić ich bohaterstwo, a zarazem męczeństwo całego Kościoła w Polsce powojennej. Za nich dziś składam tę Ofiarę, korzystając z formularza Mszy: „Za zmarłych biskupów i kapłanów”. Niech Bóg da im życie wieczne w ojczyźnie niebieskiej.  

         Wieczny odpoczynek…