MIEĆ W NIENAWIŚCI

ks. Dawid Pietras
Łk 14,25-33
Gorzów Wlkp. 2011 r.

MIEĆ W NIENAWIŚCI”

Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem”. Takie słowa usłyszeliśmy w Ewangelii.

Zadziwiająca wydaje się wspomniana przez Jezusa nienawiść do rodziców, rodzeństwa i nawet do siebie samego. Bóg, który jest miłością i dał przykazanie czci ojca i matki, nagle stawia warunek, by ich nienawidzić? Nie chodzi tu jednak w ścisłym sensie o nienawiść, ale raczej jako mniejszą miłość. W mentalności semickiej nienawidzić znaczyło to kochać niezbyt mocno (por. Rz 9,13).

A więc wniosek z Ewangelii jest jasny: NIKT NIE POWINIEN OTRZYMAĆ OD NAS WIĘKSZEJ MIŁOŚCI OD TEJ, JAKA NALEŻY SIĘ BOGU! Jezus ma być na pierwszym miejscu w piramidzie naszych wartości życiowych, Jemu należy podporządkować wszystko. Jezus ma być nawet przed współmałżonkiem, własnym dzieckiem, czy rodzicem i samym sobą! Oto nowy porządek świata wg Jezusa Chrystusa.

Ale co to znaczy w praktyce, że Bóg ma być na pierwszym miejscu zmęczonego męża, żony… emerytki, rencisty…? Znaczy to, że wola Boga jest moją wolą. Znaczy to, że zawsze przed podjęciem decyzji pytam się, czy tego chce Jezus… Bóg na pierwszym miejscu to ten, o którym mimo rozlicznych obowiązków często w ciągu dnia myślę, za którym tęsknię, pragnę uczestniczyć w Ofierze Mszy św., przyjmować Jego Ciało i Krew, czuć Jego kochający uścisk w sakramencie przebaczenia, czynnie brać udział w życiu Kościoła, spotykać się z Nim na modlitwie, słuchać Jego słów, które kieruje do mnie przez swoje słowo…

By być uczniem Jezusa należy wyrzec się wszystkiego. Nie oznacza to oddania wszystkiego, ale chodzi raczej o brak emocjonalnego przywiązania do bogactw, wysiłek, by bogactwa nie przysłoniły Boga oraz łatwość w dzieleniu się nimi z potrzebującymi. Bóg ma być nad innymi osobami i nad całym naszym dorobkiem.

Życie takie nie jest dziś łatwe, często jest wręcz krzyżem, którego niesienie jest warunkiem bycia uczniem Jezusa!

Słowa te jednak szczególnie dotykają tych, którzy poszli za Jezusem drogą kapłaństwa. Dla nich też nie łatwa jest ta drabina wartości. Sam pamiętam szokujące słowa, które jako kleryk usłyszałem od jednego ze starszych kolegów, że przez fakt święceń kapłańskich inni kapłani będą mi bliżsi niż właśni rodzice. Na swojej mszy prymicyjnej uroczystego błogosławieństwa udzieliłem najpierw kapłanom, a dopiero potem rodzicom. To jest ta przedziwna hierarchia wartości prawdziwego ucznia Jezusa! Jezus, kapłaństwo i Jego Kościół musi być na pierwszym miejscu! Trafnie uzupełnia tę tezę św. Mateusz w swojej Ewangelii: „Kto miłuje ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien” (Mt 10,37).

Pójście za Jezusem wymaga wyrzeczenia, ofiary… Czy to nie jest ofiara, kiedy widzi się mamę, która czeka tygodniami na przyjazd syna księdza, a ten jest w domu kilka godzin i wraca na parafię? Kto oglądał film o ks. Popiełuszce, to pamięta scenę jego krótkiego pobytu w domu. A czy życie w bezżeństwie nie jest ofiarą? Czy posłuszeństwo nie jest ofiarą? Czy nie przyjdzie kiedyś oddać życia za Jezusa?

A więc w życiu ucznia Jezusa, bez względu na to, czy jest nim kapłan czy świecki zawsze priorytetem mysi być Bóg! Jego wola ma być moją wolą, Jego Ewangelia ma stać się treścią mojego życia, Jego obecność ma wypełniać atmosferę mojej codzienności. Taki jest porządek rzeczywistości wg Jezusa Chrystusa.

Kiedy Bóg jest na pierwszym miejscu, wtedy wszystko inne jest na miejscu właściwym” – mówił jeden ze świętych.