IV NIEDZIELA ADWENTU
Czerwieńsk, 2007 r.
Ks. Dawid Pietras
Iz 7,10-14; Mt 1,18-24
DAR OJCOSTWA
Mała biedna miejscowość… Szczęśliwe młode małżeństwo… Ona niezwykle piękna o szlachetnym sercu, on pracowity, troskliwy i kochający mąż.
Planują wspólnie uroczystość weselną. Mimo iż są już prawnie ważnym związkiem prawo zobowiązuje ich do wstrzemięźliwości w małżeńskim pożyciu aż do wprowadzenia żony do domu męża. Pobożni i wierni Bogu we wzajemnym zaufaniu przestrzegają wytyczne prawa.
Radość i szczęście wypełnia ich serce.
Nagle wierny mąż dostrzega, że jego małżonka jest w stanie błogosławionym. Początkowa reakcja jest jasna: zdradziła mnie… popełniła wiarołomstwo małżeńskie…
Pojawia się rozczarowanie, gorycz, brak zaufania…
TAK, MOWA TU O NAJPIEKNIEJSZYM MAŁŻEŃSTWIE ŚWIATA!!! Małżeństwie Maryi z Józefem.
Bo jakże często zapatrzeni w lukrowane obrazki, nie zdajemy sobie sprawy, przed jaką próbą stanął związek dwojga młodych ludzi, ziemskich rodziców naszego Boga!
W jakiej sytuacji stanął Józef, któremu prawo nakazywało dwie możliwości: wręczyć małżonce tzw. list rozwodowy i rozstać się z nią na zawsze lub ukamienować ją za cudzołóstwo! Od decyzji Józefa zależało więc życie Maryi i poczętego w Jej łonie Zbawiciela świata!
W filmie Córka swojego Syna Fabrizio Costy Józef wypowiada nawet słynne zdanie: „mam Żonę, która nie jest moją żoną, i mam Syna, który nie jest moim synem”.
Ostatecznie jako uczciwy mąż, nic nikomu nie mówiąc, postanawia Ją po prostu opuścić, by tak wypełnić prawo.
I wtedy następuje dla Józefa – można powiedzieć – drugie zwiastowanie. Słyszy od anioła: Nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej małżonki. Wtedy zrozumiał pokorę i milczenie swej żony, zrozumiał Jej fiat, zrozumiał wszystko. Te wydarzenia zadecydowały o dalszym życiu św. Józefa, który uznał przed ludźmi dziecko Maryi za swoje.
I tak podjął się swojej wielkiej życiowej misji opiekuna Świętej Rodziny i wychowawcy Syna Bożego, zapowiadanego Emmanuela. Biorąc swoją małżonkę do siebie (Mt 1,14), wziął też i poczętego w Jej łonie syna. On, mąż sprawiedliwy (Mt 1,19), przyjął ICH OBOJGA do siebie.
Drodzy Bracia i Siostry
Jan Paweł II w adhortacji o św. Józefie Stróż Odkupiciela napisał: „Przez całkowite ofiarowanie siebie Józef wyraża bezinteresowną miłość do Matki Boga, składając jej małżeński dar z siebie. Zdecydowany pozostać w ukryciu, by nie być przeszkodą dla Bożego planu dokonującego się w Niej, Józef wypełnia wyraźne polecenie otrzymane od anioła: przyjmuje Maryję do siebie i szanuje Jej wyłączną przynależność do Boga” (p. 20).
Pisze dalej papież: „W tej Rodzinie Józef jest ojcem. Nie jest to ojcostwo pochodzące ze zrodzenia, ale nie jest ono pozorne czy też tylko zastępcze. Posiada pełną autentyczność ludzkiego ojcostwa, ojcowskiego posłannictwa w rodzinie”(p. 21).
Jak bowiem miarą wielkości kobiety jest wymiar jej macierzyństwa widziany doskonale w Maryi, tak miarą wielkości każdego mężczyzny jest wymiar jego ojcostwa widziany w św. Józefie.
Dziś więc, w ostatnią niedzielę Adwentu, Kościół przypomina nam o heroicznej postawie ziemskiego ojca Jezusa, o jego POSTAWIE ODPOWIEDZIALNOŚCI – za małżonkę i Jej Syna. Dziś Kościół mówi o AUTORYTECIE OJCA RODZINY.
Kiedyś do pewnego przedszkola przyszedł człowiek siejący ateistyczną propagandę. Podczas spotkania z maluchami próbował ich językiem uzasadnić nieistnienie Boga. Nagle jeden ze słuchaczy sprzeciwił się temu, mówiąc: To nieprawda, bo mój tata jest inżynierem i silnym człowiekiem, a codziennie klęka i modli się. Gdyby Boga nie było, nie czynił by tego.
Ojciec dla tego malucha nie musiał nic mówić, swoją postawą był autorytetem. W Piśmie Świętym nie znajdziemy również ani jednego słowa, które wypowiedział św. Józef. Nie chodzi tu o słowa…
Jan Paweł II mówił o swym ojcu: „Patrzyłem z bliska na jego życie, widziałem, jak umiał od siebie wymagać, widziałem, jak klękał do modlitwy. To było najważniejsze w tych latach, które tak wiele znaczą w okresie dojrzewania młodego człowieka”.
Karol Wojtyła gromadził miliony ludzi. Po jego śmierci rzesze młodych wyległy na ulice, by uczcić ten wielki pontyfikat. Kiedy rozmawiam z młodzieżą, wielu z nich mówi, że był dla nich jak ojciec. Dlaczego więc wyszli na ulice?
Pamiętam dobrze sytuację z inauguracji Światowego Dnia Młodzieży, kiedy młoda dziewczyna witała papieża w imieniu przybyłych spoza Włoch. Nagle na słowa tekstu ty jesteś naszym ojcem dodała z płaczem: I to jakim!, następnie podbiegła do papieża i zatonęła w jego potężnych ramionach. Na placu św. Piotra wybuchł aplauz, wyraźnie widać było, że młodzież utożsamiła się z wołaniem tej młodej dziewczyny.
Pamiętam to, mimo swojego wieku czuwał z nami do późna. Pomyślałem sobie, może trochę paradoksalnie, że był dla nas, jak kapitan, który ostatni schodzi z tonącego okrętu.
Jak wielki jest wpływ ojca w rodzinie. Dziś jednak możemy mówić o swoistym kryzysie ojcostwa, bo według statystyk przeciętny ojciec poświęca swemu dziecku na rozmowę około trzech minut dziennie! Przeciętny zaś Polak spędza przed telewizorem ok. trzech i pół godzin dziennie.
Ilu młodych ludzi nie doświadczyło nigdy prawdziwego ojcostwa! Ojcostwa, jakiego doświadczył nasz Zbawiciel, czy też Jan Paweł II.
DRODZY BRACIA I SIOSTRY
Św. Józef rzemieślnik wychował Syna, Zbawiciela świata. Bóg zapragnął mieć ziemską matkę i ojca, Bóg zapragnął ludzkiej rodziny.
Zawierzmy się więc na czas zbliżających się świąt WIELKIEMU STRÓŻOWI NASZYCH RODZIN – ŚW. JÓZEFOWI, kiedy to w rodzinnym gronie spotkamy się przy wigilijnym stole, by Jezus prawdziwie stał się EMMANUELEM – BOGIEM Z NAMI.