O CNOCIE POKUTY

Ks. Dawid Pietras
Katecheza
Gorzów Wlkp., maj 2020 A.D.

O CNOCIE POKUTY

W dzisiejszej katechezie pragniemy pochylić się nad niezwykle ważną cnotą, jaką jest pokuta. Będzie to katecheza wpisująca się w cykl katechez na temat cnót. A przede wszystkim opracowanie to będzie niejako kontynuacją katechezy pt.: „O grzechu śmiertelnym (ciężkim) i powszednim (lekkim)”. W tym kontekście polecam również kazania pt.: „O grzechach nieczystości” czy „O grzechach języka” i inne dotykające tematyki grzechu. Pojęcie grzechu bowiem ściśle łączy się z potrzebą pokuty. Odsyłam także do mojego kazania „O cnocie umartwienia” i „O odpustach – Czym są i jak je zdobywać?”. Spojrzymy najpierw na definicję pokuty, pobudki do jej praktykowania, a następnie na konkretne praktyki pokutne.  

DEFINICJA CNOTY POKUTY I INNE PODSTAWOWE ZAGADNIENIA  

Pokutę zdefiniować możemy jako „cnotę nadprzyrodzoną, należącą do zakresu cnoty sprawiedliwości, skłaniającą grzesznika do obrzydzenia sobie grzechu, dlatego że jest obrazą wyrządzoną Bogu, i do powzięcia mocnego postanowienia, by grzechu na przyszłość unikać i za niego zadośćuczynić (o. Adolf Tanquerey, Zarys teologii ascetycznej i mistycznej, nr 706). Pokuta mieści więc w sobie cztery akty: 1) poznanie, że grzech jest złem, który obraża Boga, a nas pozbawia najcenniejszych dóbr; 2) odczucie bólu i upokorzenia z powodu tego zła; 3) pragnienie uniknięcia tego zła w przyszłości, które prowadzi do postanowienia unikania okazji do grzechu i dalszej pracy nad sobą; 4) postanowienie naprawienia grzechu i odpokutowania go poprzez uczucia i uczynki pokutne. Podejmowanie pokuty ściśle łączy się z naszym nawróceniem.

Sam Pan Jezus nawoływał do pokuty: „Nie przyszedłem wzywać sprawiedliwych, ale grzesznych ku pokucie” (Łk 5,32); „Jeśli pokutować nie będziecie, wszyscy także zginiecie” (Łk 13,5). Sam też dał przykład pokuty podczas pobyt 40 dni na pustyni (Mt 4,1-11). Św. Piotr także wzywał do pokuty w swoim pierwszym wystąpieniu (Dz 2,38). Św. Jan Chrzciciel głosił: „Czyńcie pokutę, albowiem przybliżyło się do was królestwo niebieskie” (Mt 3,2). Także Maryja objawiając się św. Bernadecie w Lourdes w 1858 r. wołała: „Pokuta, pokuta, pokuta”. Wartość tej praktyki Kościół podkreślił, ustanawiając okres liturgiczny Wielkiego Postu, Adwentu, suche dni czy wigilie, by dać wiernym sposobność do czynienia pokuty. Dniem pokuty jest też piątek jako dzień śmierci naszego Pana. Wiemy, że Kościół zobowiązuje nas do postu ścisłego (Środa Popielcowa i Wielki Piątek) oraz do wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych w piątki (poza wyjątkami jak np. uroczystości czy oktawa Wielkanocy). Okresy pokutne szczególnie widoczne są w kalendarzu z 1961 r., a więc związanym z liturgią nadzwyczajnej formy rytu rzymskiego. Możemy z nich korzystać, choć w sumieniu obowiązuje nas obecna dyscyplina kościelna co do okresów pokuty i praktyk pokutnych. Ponadto Kościół w swej mądrości umieścił akt pokuty na początku obrzędów Mszy św. czy gest posypania głów popiołem w Środę Popielcową. Wspomnieć możemy, że we Mszy w formie nadzwyczajnej rytu rzymskiego również nierzadko stosowany jest akt pokuty wiernych przed Komunią (tzw. III Confiteor). Kościół więc autorytetem Jezusa Chrystusa wciąż nawołuje nas do pokuty. Stąd św. Jan od Krzyża pisał: „Nie wierz temu, który potępia uczynki pokutne, choćby miał dar czynienia cudów”. Dziś spotkać możemy takich fałszywych proroków.

O. Tanquerey pisze: „Pokuta jest najskuteczniejszym po modlitwie środkiem do oczyszczenia duszy z win przeszłych, a nawet zabezpieczeniem jej od win na przyszłość” (Zarys teologii…, nr 705). Nic więc dziwnego, że po modlitwie to właśnie pokuta stanowi drugi istotowy element etapu oczyszczenia w drodze do doskonałości chrześcijańskiej. Ci, którzy korzystają u mnie z kierownictwa duchowego mają wpisaną w regulamin doskonałości potrzebę ćwiczenia cnoty pokuty, czy też ducha pokuty. Nieustannie bowiem winniśmy pamiętać, że pokutowanie jest naszą powinnością, niejako częścią naszego życia duchowego. Św. Józef Pelczar w książce „Życie duchowe” pisał: „Pokuta jest potrzebna, by połączyć się ze Zbawicielem pokutującym za nas i stać się uczestnikiem Jego zadośćuczynienia, czy to aby zgładzić kary doczesne, które zostają po odpuszczeniu winy i kary wiecznej. Pokuta jest potrzebna, aby się tym łatwiej ustrzec powrotu do grzechów, czy to naprawić dane zgorszenie lub wyrządzoną krzywdę, czy to by pomnożyć zasługi lub aby innym duszom grzesznym wybłagać łaskę nawrócenia i osłonić świat przed karą Bożą”. Powiemy o tym szerzej w dalszej części opracowania.

Możemy także ukazać przykłady pokuty zawarte w Biblii. Wspomnieć możemy np. o Niniwitach, którzy poprzez nawoływanie Jonasza pokutowali odziani w wory, i Bóg darował karę za ich grzechy. Pamiętamy jak Dawid pokutował po grzechu cudzołóstwa z Batszebą i zabójstwa jej męża Uriasza Hetyty. Cnotą pokuty odznaczało się też wielu świętych, jak np. św. Maria Magdalena, św. Hieronim, św. Teresa, św. Alojzy, św. Stanisław Kostka, św. Katarzyna ze Sieny, św. Róża, św. Małgorzata Maria i wielu innych. Niektórzy z tych Świętych pokutowali za wcześniejsze grzeszne życie, inni z kolei pokutowali z przeświadczenia o własnej grzeszności, choć życie ich było zawsze prawe. Z ich nadmiernych pokut otrzymujemy ze skarbca zasług Kościoła dary odpustów. Wiemy także, że w pierwszych wiekach chrześcijaństwa pokuty były bardzo srogie i długie, trwające nawet lata i mające publiczny charakter. Pokutowano przede wszystkim za grzechy zabójstwa, cudzołóstwa i apostazji.

Ważne również jest to, by nie odkładać pokuty za grzechy na później. Św. Jan Maria Vianney napisał nawet kazanie pt. „O odkładaniu pokuty”. W nim przestrzegał parafian o potrzebie ciągłej gotowości na spotkanie z Panem czy to w tajemnicy śmierci czy Sądu Ostatecznego. W tym kazaniu pisze mocne słowa: „Ty, bracie i siostro, też często nadużywasz Bożych łask. W czasie choroby robiłeś postanowienia, że gdy tylko Bóg wróci ci zdrowie, to się zmienisz. Wyzdrowiałeś, a nie poprawiłeś się. Więcej, jeszcze gorzej postępujesz niż dawniej: nawet spowiedź wielkanocną opuszczasz. Pamiętaj, przyjdzie inna choroba, umrzesz w niepokucie i pójdziesz do piekła! Im ktoś dłużej zwleka, tym trudniej mu się poprawić. Sami wiecie, że dawniej robiła na was wrażenie myśl o Sądzie Ostatecznym i o piekle, tak że nawet płakaliście. Dziś już was te straszne prawdy nie przerażają, wasze serca stały się nieczułe (…). Powiecie może, że wielu ludzi nawróciło się dopiero w godzinie śmierci. Prawda, że łotr po prawicy nawrócił się dopiero w ostatniej chwili. Ale on nie znał przedtem Chrystusa, a gdy tylko Go poznał, zaraz w Niego uwierzył. Powiecie, że wielu ludzi długo leżało w grzechu, a przecież się nawrócili. Bądź ostrożny, przyjacielu, żebyś się nie oszukał; rzeczywiście wielu żałowało, ale nie wszyscy się nawrócili. Przykładem może być Saul, który pomimo tego, że żałował, poszedł na potępienie. Judasz tez żałował, oddał pieniądze i… powiesił się”. Nie odkładajmy więc nigdy pokuty na koniec życia! Pokutujmy od zaraz, nie wiemy bowiem, ile mamy jeszcze czasu. Św. Jan Vianney w swoim kazaniu „O pokucie” podkreślał również, że nigdy nie wiemy czy będziemy mieli jeszcze sposobność, by w tym życiu odpokutować grzechy. I podaje przykład niegodziwego Hamana, który zawisł na szubienicy po tym, jak próbował doprowadzić do zagłady Żydów (Est 7,10). Innymi przykładami są król Baltazar, który umarł zaraz po tym, jak pił z świętych naczyń skradzionych ze świątyni jerozolimskiej (Dn 5,30) oraz dwaj starcy, którzy chcieli skazać Zuzannę na śmierć, bo nie chciała z nimi obcować (Dn 13,61-62).

Natomiast życie pokutne przyniesie nam spokojną śmierć i szczęśliwą wieczność. Św. Jan Vianney w innym fragmencie kazania „O pokucie” pisze: „Święty Jan Klimak opowiada, że pewien młody człowiek przygotował się na swoją ostatnią chwilę przez ciężkie pokuty. Kiedy ta wreszcie nadeszła, poprosił do siebie przełożonego i powiedział mu: Ojcze, jak ja się czuję szczęśliwy, że spędziłem całe życie we łzach i w pokucie. Dobry Bóg obiecał mi za to królestwo niebieskie. Do widzenia, ojcze, idę na zawsze już połączyć się z moim Bogiem, którego starałem się wiernie naśladować. Dziękuję ci jeszcze, że mnie zachęcałeś do postępowania po tej szczęśliwej drodze”; „Takiej radości, po surowej pokucie, doświadczyła w godzinę śmierci Tais, która niegdyś słynęła z niemoralnego życia, ale za przyczyną św. Pafnucego nawróciła się”.  

Na pewno nieocenioną rolą jest posługa kierownika duchowego, który będzie czuwał nad czynami pokutnymi, by nie było tu żadnych skrajności i będzie dbał byśmy mieli w sobie ducha pokuty. Wiemy bowiem, że nie może pokuta dokonywać się kosztem obowiązków stanu ani kosztem zdrowia. Św. Józef Pelczar pisał: „Niech twoja pokuta będzie roztropna, by nie zrujnowała zdrowia. Stąd co do środków ostrzejszych, np. nocnych czuwań, używania dyscypliny itp. radź się spowiednika, za to staraj się wszystko czynić i cierpieć w duchu pokuty” (Życie duchowe).

POBUDKI DO POKUTY

Zadajmy sobie teraz pytanie: Dlaczego mamy pokutować? Jakie są pobudki do pokuty? O. Adolf Tanquerey dzieli je na trzy grupy: 1) wynikające ze sprawiedliwości wobec Boga; 2) wynikające z wszczepienia nas w Mistyczne Ciało Chrystusa – Kościół; 3) wynikające z obowiązku miłości (Zarys teologii…, nr 736-742).

Pierwszą jest pobudka wynikająca ze sprawiedliwości wobec Boga. Sama Boża sprawiedliwość domaga się bowiem pokuty od grzesznika. Obraza Boga i naruszenie Jego praw wymaga naprawienia tej zniewagi. Grzech jako niesprawiedliwość odbiera Bogu cząstkę chwały, która Mu się należy (od stworzenia wobec Stwórcy). Należy więc poprzez pokutę oddać Bogu zaległą chwałę i cześć. A ponieważ obraza Boga jest nieskończona (bo nieskończony jest Bóg), przedmiotowo rzecz traktując, nigdy całkowicie naprawić skutków grzechu nie możemy. Dlatego powinniśmy czynić pokutę przez całe życie. Tym bardziej, o ile więcej byliśmy obsypani dobrodziejstwami oraz o ile ciężkie i liczne były nasze grzechy. Św. Józef Pelczar pisał: „Bądź daleki od nagannej pobłażliwości, jaką większa część dusz okazuje sobie, sądząc mylnie, że już dosyć pokuty, gdy wyznają swe grzechy i odmówią kilka modlitw, które zadał spowiednik. Z drugiej strony nie martw się tym, że twoja pokuta nie wyrówna ciężkości i liczby grzechów, czyń, co możesz, a resztę poleć miłosierdziu Bożemu i zasługom Chrystusa” (Życie duchowe). O. Faber zakładał, że mały postęp duchowy wielu ludzi wynika z braku stałej skruchy w sercu, wywołanej pamięcią o grzechu (Postęp duszy, rozdz. XIX). Dlatego św. Teresa powiedziała: „Pamięć o swoich grzechach i o własnej nicości jest to chleb, z którym wszelkie, choćby najwykwintniejsze potrawy na tej uczcie modlitwy wewnętrznej pożywać się powinno; bez tego chleba żyć niepodobna” (Życie, 13, 15).     

Druga pobudka do pokuty wynika z naszego chrztu, poprzez który zostaliśmy włączeni w Chrystusa i Kościół. Staliśmy się członkami Jego Mistycznego Ciała, czyli Kościoła. Sam Pan Jezus przyjął na siebie ciężar grzechów ludzkości i choć nie miał grzechów prowadził życie iście pokutnicze, w uniżeniu od Betlejem aż po Golgotę (Flp 2,6-11). Chrystus więc pragnie, by i członki Jego Ciała również cechowała cnota pokuty. A jest to tym bardziej jasne, kiedy uświadomimy sobie naszą grzeszność. Można więc powiedzieć, że nasza pokuta winna dokonywać się w Chrystusie, w mocy Jego Ducha Świętego. To też jakby sam Chrystus pokutował w nas, bo jesteśmy Jego Mistycznym Ciałem. Im większe więc zjednoczenie z Chrystusem przy pokucie, tym jest ona bardziej owocna, skuteczna i nabiera większej wartości, zasługi. Podejmując pokutę winniśmy więc łączyć się duchowo z życiem Jezusa Chrystusa, a szczególnie z Jego odkupieńczą Ofiarą.

Trzecią pobudką jest obowiązek miłości względem siebie samego i bliźnich. Grzech pozostawia w duszy katastrofalne skutki, którym trzeba zapobiegać. W Księdze Tobiasza czytamy: „Ci, którzy popełniają grzech i nieprawość, są wrogami własnej duszy” (Tb 11,10). Nawet jeśli przebaczona została wina, to i tak do odpokutowania zostaje kara w tym życiu lub w czyśćcu. Wiemy, że o wiele łatwiejsze jest odpokutowanie grzechów w tym życiu, które jest czasem miłosierdzia. Ponadto uczynki pokutne są wtedy uczynkami zasługującymi. Grzech też wprowadza łatwość popełniania nowych grzechów, dlatego pojawia się pewne duchowe nieuporządkowanie, dysharmonia i wzmacnia się pożądliwość. Naruszony porządek moralny należy więc uporządkować poprzez cnotę pokuty. Pokuta więc pobudza nas do aktów cnoty przeciwnych złym nałogom, pomaga do poprawienia się z nich i powoduje, że jesteśmy mocniejsi, odporniejsi na przyszłe pokusy. Pokuta jest więc aktem miłości i miłosierdzia wobec siebie samego, wobec swojej duszy i ciała.

Pokuta jest też aktem miłości wobec naszych bliźnich, którzy są naszymi braćmi i siostrami w wierze. Wszyscy tworzymy jeden organizm Kościoła, Mistyczne Ciało Chrystusa, będąc odpowiedzialni za siebie nawzajem. Naszymi czynami pokutnymi umacniamy więc w sensie duchowym cały Kościół. Możemy nimi wyjednać bliźnim np. łaskę nawrócenia. Praktykujemy także nabożeństwa wynagradzające za grzechy własne i innych np. poprzez tzw. Pierwsze Piątki Miesiąca czy Pierwsze Soboty Miesiąca. Nie możemy jednak odpokutować grzechów naszych bliźnich, wyręczając ich w obowiązku pokutowania, tak jak nie możemy zdobyć odpustu za żywych. Jakże znamienne są słowa obrzędów Komunii św. z Mszału Rzymskiego z 1962 r., gdzie kapłan modli się po cichu: „Nie zważaj na grzechy moje, lecz na wiarę Kościoła swego” (ne respicias peccata mea, sed fidem Ecclesiae tuae). Grzech bowiem jest czymś osobistym (moim), ale odbija się na duchowej kondycji całego Kościoła. Tu podkreślić należy także nasze czyny miłości wobec dusz w czyśćcu cierpiących, którym możemy pomóc poprzez nasze pokuty za nich ofiarowane.

UCZYNKI POKUTNE

Uświadomić sobie powinniśmy, że choćby najcięższe pokuty są lekkie w porównaniu z karą na jaką zasłużyliśmy przez nasze grzechy, a którą mieli byśmy znieść wiecznie w piekle lub tymczasowo w czyśćcu. Boże miłosierdzie nas uwalnia od wyroku potępienia za nasze grzechy lub od kary doczesnej za grzechy przebaczone. Przyjrzyjmy się więc głównym uczynkom pokutnym. Niezwykłe jest to, że dwiema podstawowymi praktykami pokutnymi jest niesienia krzyża i wypełnianie obowiązków stanu.

Pierwszą praktyką pokutną jest ochocze niesienie krzyży, jakie dopuszcza na nas Bóg w swej Opatrzności. Ojcowie Soboru Trydenckiego zakładali, że jest wielkim dowodem miłości Boga do nas, że przyjmuje jako zadośćuczynienie cierpliwość, z jaką przyjmujemy krzyże tego życia (sesja XIV, 9). Przyjmijmy więc wszelkie doświadczenia z przekonaniem, że zasłużyliśmy na nie z powodu naszych grzechów. Wtedy zauważymy, że łatwiej nam nieść te krzyże. Z czasem będziemy je nieść z odwagą czy nawet z radością ze świadomością, że w ten sposób skrócimy sobie kary czyśćcowe, bardziej upodobnimy się do Ukrzyżowanego i uwielbimy Boga, którego znieważyliśmy przez grzech.

Drugą podstawową praktyką pokutną jest wypełnianie obowiązków stanu. Jest tak szczególnie, kiedy wypełniamy je w duchu pokuty i zadośćuczynienia. Tu duszą jest cnota posłuszeństwa wobec woli Bożej, gdyż nasze obowiązki stanu są wyrazem woli Bożej względem nas. Wypełniając je najlepiej jak umiemy składamy Bogu ciągłą ofiarę całopalną, gdyż te obowiązki wypełniają naszą codzienność. To więc ciągłe akty miłości, posłuszeństwa, cierpliwości, łagodności i ofiary. Ile tych aktów można ofiarować Bogu, kiedy wypełnia się sumiennie obowiązki małżonka, kapłana czy zakonnika? Ale również w nauce czy w pracy owa sumienność nierzadko łączy się to z ogromnym wysiłkiem.

Wspomnieć tu musimy także o pokucie, jaką zadaje spowiednik, która związana jest z sakramentalną spowiedzią. Jest to piąty warunek owocnej spowiedzi: zadośćuczynienie Panu Bogu i bliźniemu. W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy: „Pokuta, którą nakłada spowiednik, powinna uwzględniać sytuację osobistą penitenta i mieć na celu jego duchowe dobro. O ile to możliwe, powinna odpowiadać ciężarowi i naturze popełnionych grzechów. Może nią być modlitwa, jakaś ofiara, dzieło miłosierdzia, służba bliźniemu, dobrowolne wyrzeczenie, cierpienie, a zwłaszcza cierpliwa akceptacja krzyża, który musimy dźwigać” (KKK, nr 1460). To jak odprawiamy owe zadośćuczynienie jest jakimś kryterium naszego podejścia do kwestii pokuty i ukazuje czy mamy tę cnotę. Niestety często odmawiamy tę pokutę bez większego zaangażowania, na szybkiego, odkładamy ją w czasie albo nawet w ogóle o niej zapominamy. Dlatego ważne jest, byśmy przy spowiedzi przed wymienieniem grzechów mówili, czy odprawiliśmy zadaną pokutę, co zawarte jest w formule spowiedzi. Starajmy się też wypełnić tę pokutę jak najszybciej. Możemy także dobrowolnie nieco rozszerzyć pokutę zadaną przez spowiednika. W Katolickim Katechizmie Ludowym o. Franciszka Spirago czytamy: „Obecnie nakładają spowiednicy zwyczajnie bardzo lekkie pokuty, nie stojące wcale w stosunku do kar, na jakie zasłużyliśmy. Dlatego powinniśmy spełniać prócz tego dobrowolnie różne uczynki pokutne, przez co skracamy sobie przyszłe kary czyśćcowe” (cz. III). Wsłuchajmy się jeszcze w dłuższy fragment tego katechizmu niezwykle interesujący: „Przez odprawianie uczynków pokutnych, nałożonych przez spowiednika (tj. pokuty sakramentalnej), możemy znacznie więcej [zgładzić] kar za grzechy, niż przez liczne inne uczynki pokutne, dobrowolnie podjęte. Wielka wartość pierwszych leży w cnocie posłuszeństwa, którą wykonujemy przez nie względem osoby spowiednika, jako zastępcy Chrystusa. Pokuta sakramentalna straciłaby na wartości, gdybyśmy ją samowolnie zmienili. Należy ją przeto wypełniać dokładnie, a gdyby z jakichkolwiek względów było nam to niemożliwym, powinniśmy zaraz przy spowiedzi oznajmić to spowiednikowi. – Rychłe odprawienie pokuty wskazanym jest dlatego, bo tylko wtedy odpuszczają się nam przez nią kary za grzechy, jeśli odprawimy ją w stanie łaski, a nie możemy być pewni, czy wkrótce nie popadniemy w grzech i nie utracimy łaski. Nie jest jednak koniecznym odprawienie pokuty  jeszcze przed przyjęciem Komunii świętej, o ile to przez spowiednika nie jest poleconym. – Kto zaniedbuje zupełnie odprawienia pokuty, traci wiele łask i grzeszy przeciw posłuszeństwu, jakie winien jest zastępcy Chrystusa na ziemi; spowiedź jednak pozostaje mimo to ważną (chyba że już przy spowiedzi nie miał zamiaru spełnienia pokuty). Kto z niedbalstwa nie odprawi pokuty, zadanej za grzechy ciężkie, popełnia grzech ciężki; nieodmówienie pokuty za grzechy powszednie jest grzechem powszednim. (…) Nieodprawienie pokuty byłoby jawnym dowodem, że grzesznik nie myśli naprawdę o poprawie; możnaby go przyrównać do chorego, który radzi się wprawdzie lekarza, ale nie zażywa przepisanych mu lekarstw”. Widzimy więc jak ważna jest pokuta sakramentalna. Dlatego św. Jan Vinanney zachęcał, by odmawiać ją na kolanach, czyli w duchu uniżenia. Praktykować możemy też modlitwę leżenia krzyżem w postawie pokutnej. Król Dawid błagał Boga w duchu pokuty „całą noc leżąc na ziemi” (2 Sm 12,16), by syn zrodzony poprzez cudzołóstwo przeżył. Wiemy, że leżenie krzyżem jest postawą uniżenia większą niż postawa zgiętych kolan.

Innym uczynkiem pokutnym jest post. Sam Pan Jezus dał nam przykład postu, przebywając 40 dni na pustyni. Powiedział też: „Przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy będą pościć” (Mt 9,15) oraz „Ten zaś rodzaj [złych duchów] można wyrzucać tylko modlitwą i postem” (Mt 17,21). Wiemy, że Kościół ustanowił również czas Wielkiego Postu, Adwentu czy inne wspomniane już dni pokutne, które łączą się z postem czy wstrzemięźliwością od pokarmów mięsnych. Post pomaga w walce z grzechem, ujarzmiając nasze przywiązanie do przyjemności zmysłowych. Pamiętajmy również o poście eucharystycznym, który też praktykowany może być w duchu przebłagalnym czy pokutnym.

Obok postu wspomnieć musimy także o jałmużnie jako o środku do pokuty. Jest ona bowiem uczynkiem miłosierdzia i umartwienia. Biblijny Daniel pouczał króla Nabuchodonozora: „(…) okup swe grzechy uczynkami sprawiedliwymi, a swoje nieprawości miłosierdziem nad ubogimi” (Dn 4,24). Natomiast w Księdze Tobiasza czytamy znane słowa: „Nie odwracaj twarzy od żadnego biedaka, a nie odwróci się od ciebie oblicze Boga. (…) Tak zaskarbisz sobie wielkie dobra na dzień potrzeby, ponieważ jałmużna wybawia od śmierci i nie pozwala wejść do ciemności” (Tb 4,7.9-10); „Jałmużna uwalnia od śmierci i oczyszcza z wszelkiego grzechu. Ci, którzy dają jałmużnę, nasycą się życiem” (Tb 12,9). Mówiąc o jałmużnie mamy na myśli zasadniczo dar materialny, ale jałmużną duchową może być np. dar modlitwy (szczególnie za zmarłych), zamówiona za kogoś Msza św., zbawienne pouczenie itd.

Potężnym środkiem pokutnym są odpusty, które dzielimy na zupełne i cząstkowe. Są to bezcenne dary, gdyż poprzez odpusty możemy odpokutować tak łatwo za nasze grzechy, o czym mówiłem w kazaniu pt. „Boże Miłosierdzie a Boża Sprawiedliwość”. Tu też odsyłam do mojego opracowania o odpustach. Nie będziemy więc wyjaśniali istoty odpustu czy podawali definicję, ale wsłuchamy się w słowa św. Józefa Pelczara: „O, jak dobrą matką jest Kościół katolicki. On wie, że my, biedni żebracy, nie mamy czym płacić licznych długów, więc bierze ze skarbca Chrystusa i płaci za nas, aby nas od więzienia uwolnić. Odpusty są nieocenionym darem Zbawiciela, one bowiem gładzą kary doczesne, a przez to ułatwiają nam drogę do nieba, dokąd nikt nie wejdzie, dopóki nie wypłaci ostatniego grosza. One powiększają obrzydzenie grzechów, nawet powszednich, pokazując, jakie są ich skutki i czego trzeba do ich zgładzenia. One przypominają duszy czyściec, a tym samym utrzymują w niej świętą bojaźń. One odsłaniają doskonałości Boże, mianowicie świętość, sprawiedliwość i miłosierdzie, przez co zachęcają do pokuty i częstego przyjmowania sakramentów świętych. One dają poznać cenę zasług Chrystusa oraz Jego niezmierną miłość ku rodzajowi ludzkiemu, stąd budzą w duszy miłość ku Panu Jezusowi, Najświętszej Pannie, świętym i Kościołowi. One łączą świętym węzłem Kościół cierpiący z pielgrzymującym, a przy tym są środkiem bardzo skutecznym, aby rozszerzyć chwałę Bożą, napełnić niebo, ulżyć braciom w czyśćcu cierpiącym. One wreszcie przenoszą nas w świat nadprzyrodzony, a tym samym utrzymują ducha wiary”.        

Prócz odpustów wspomnieć należy, iż niezwykle skuteczną formą pokuty jest przeżywanie Mszy św. jako przebłagalnej za nasze grzechy czy też po prostu pobożny udział we Mszy św. Msza bowiem jest Ofiarą Chrystusa uobecnioną w sposób bezkrwawy, sakramentalny. W książce Marcina z Kochem „Wykład o Mszy Świętej” czytamy: „Jakże wielce wdzięczni być powinniśmy Panu Jezusowi za to, że nam tak nieocenioną podarował Ofiarę i taki nam środek dał do ręki na zapłacenie naszych ogromnych długów. Każda Msza ma wartość nieskończoną, bo przez każdą Mszę Świętą pobożnie wysłuchaną, więcej kar zasłużonych odpokutujemy aniżeli innymi uczynkami”. Święci są zgodni też co do kwestii, że Msza przeżywana za życia więcej przynosi darowania kar niż ofiarowana za nas po śmierci. Tu odsyłam do mojego kazania „Msza święta a dusze w czyśćcu cierpiące”.

Podobnie formą pokuty jest męczeństwo za wiarę katolicką lub w obronie cnoty chrześcijańskiej. Święci są tu zgodni w swoich naukach, że jest ono wysoce zasługujące i może zgładzić nawet wszystkie kary za grzechy. Oczyszczenie następuje w ogniu męczeństwa, które staje się formą czyśćca.

Innymi formami pokuty są nasze dobrowolne umartwienia, które podejmujemy w duchu pokutnym. Wspomnieć można także, że owocną praktyką jest rozważanie Męki naszego Pana. Prócz tego wymienić należy wszelkie czyny miłosierdzia, gdyż jak mówi Jezus: „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią” (Mt 5,7). Podobnie formą pokuty jest wzbudzany akt żalu za grzechy, codzienny rachunek sumienia, modlitwa (szczególnie różaniec) i wszystkie czyny pobożne wykonywane w duchu ekspiacji. Św. Augustyn uważał, że jedno dobrze odmówione wieczorem Ojcze nasz gładzi grzechy powszednie całego dnia. Tu też dużą pomocą może być Psalm 51, czyli Psalm Miserere. Wielkim dobrodziejstwem jest noszenie szkaplerza karmelitańskiego, co – jeśli zachowany czystość według naszego stanu – łączyć się będzie z łaską wyzwolenia z czyśćca w pierwszą sobotę po śmierci według obietnicy Matki Bożej.

ZAKOŃCZENIE

Na koniec tej refleksji wsłuchajmy się w zakończenie kazania św. Jana Vianneya „O pokucie”: „I my musimy płakać i pokutować za grzechy – w tym albo przyszłym życiu. Wybierajmy, co jest dla nas korzystniejsze. Co będzie się z nami działo, jeśli nadejdzie śmierć, a my nie odpłacimy się jeszcze surowej sprawiedliwości Bożej? Jaki smutek i gorycz ogarną naszą duszę na myśl, że nie chcieliśmy pokutować i przebłagać miłosiernego Boga, że bez przerwy żyliśmy w grzechach i że odkładaliśmy poprawę na ostatnią chwilę! Bracia drodzy, wybierzmy sobie inną drogę, a ona w chwili śmierci napełni nas szczęściem i radością. Płaczmy za swoje grzechy i znośmy cierpliwie wszystkie smutki i nieszczęścia, jakie tylko Bogu spodoba się na nas zesłać! Niech nasze życie upływa w żalu za grzechy i w miłości do Boga – tak, żebyśmy się mogli połączyć z Nim na wieki”.