O POKUSACH

Ks. Dawid Pietras
Kazanie, A.D. 2021
I Niedziela Wielkiego Postu

O POKUSACH

Przeżywając pierwszą Niedzielę Wielkiego Postu wsłuchujemy się w fragment Ewangelii ukazujący nam kuszenie Jezusa w trakcie Jego pobytu na pustyni (Mt 4,1-11). W katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy, że „Kościół co roku przez czterdzieści dni Wielkiego Postu jednoczy się z tajemnicą Jezusa na pustyni” (KKK nr 540). Dlatego skupimy się dziś na kwestiach pokusy. Jesteśmy bowiem u progu okresu liturgicznego, który stanowi pewien czas wzmożonej duchowej walki. Nie ominą nas pokusy w całym naszym życiu, skoro sam Zbawiciel kuszony był na pustyni pokusą do bogactwa czy sławy (Mt 4,5-6.8-9) oraz kuszony był podczas swojej męki, by zejść z krzyża (Mt 27,40). Przyjrzyjmy się bliżej zagadnieniu pokusy, a jest to dość ważny element w życiu duchowym.

Pokusa definiowana jest jako pobudzenie do złego, pochodzące od wrogów naszej duszy. A są nimi, jak pisał św. Jan od Krzyża: szatan, świat i namiętności ciała (por. 1 J 2,16). Jest to więc walka duchowa między światem duchowym dobrym i tym złym, który reprezentują upadłe anioły (Ef 6,10-18). Upadłe anioły to duchy rozumne, stosujące najróżniejsze sposoby kuszenia, znające słabości człowieka. Czasem nawet posuwają się – za dopustem Bożym – do ukazania się w jakiejś postaci, by w błąd wprowadzić. Próbują znieczulić sumienie, wprowadzić w pychę, rozpacz, obojętność… itp. Świat również leży w mocy złego (1 J 5,19), jak napisał św. Jan. Świat w rozumieniu biblijnym kusi nas bowiem swoim powabem, rozkoszami, fałszem i jest niejednokrotnie przeciwny Bogu. I po trzecie, walka duchowa trwa z powodu dysharmonii, jaka weszła w naturę ludzką między duszą i ciałem na skutek grzechu pierworodnego, stąd namiętności i pożądliwość (KKK nr 1707). Są więc trzy źródła pokus.

Podkreślić należy także, iż sam Bóg nie kusi nikogo. Czytamy w Liście św. Jakuba: „Kto doznaje pokusy, niech nie mówi: Bóg mnie kusi. Bóg bowiem ani nie podlega pokusie do zła, ani też nikogo nie kusi. To własna pożądliwość wystawia każdego na pokusę i nęci. Następnie pożądliwość, gdy pocznie, rodzi grzech, a skoro grzech dojrzeje, przynosi śmierć. Nie dajcie się zwodzić (…)!” (Jk 1,13-16). Bóg jedynie dopuszcza działanie pokusy na nas i to według naszych możliwości i według planów Opatrzności. O tym z kolei pisze św. Paweł: „Pokusa nie nawiedziła was większa od tej, która zwykła nawiedzać ludzi. Wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania, abyście mogli przetrwać” (1 Kor 10,13). W modlitwie ‘Ojcze nasz’ modlimy się, by Bóg ‘nie wodził nas na pokuszenie’, a więc by ‘nie dopuścił, byśmy ulegli pokusie’ (Mt 6,13). Te słowa musimy właściwie zrozumieć (KKK nr 1846-2849).

Drodzy Bracia i Siostry!

Po tej wprowadzającej refleksji musimy sobie teraz postawić pytanie o przyczyny tego dopustu Bożego. Dlaczego Bóg dozwala, by nas kuszono? Przede wszystkim Bóg chce, byśmy wysłużyli sobie niebo. Im większe pokusy zniesiemy, więcej trudności przezwyciężymy, tym więcej zasług zdobędziemy i tym większy będzie stopień chwały nieba. Jest więc walka duchowa wysoce zasługującymi uczynkami. W Wyznaniu Wiary ułożonym przez papieża Pawła VI czytamy o nagrodzie wiecznej: „Wierzymy, że mnóstwo dusz, które gromadzą się w raju z Jezusem i Maryją, tworzy Kościół niebieski, gdzie zażywając wiecznej szczęśliwości, oglądają Boga takim, jakim jest, a także w różnym stopniu i na różny sposób uczestniczą wespół z aniołami w sprawowaniu Boskiej władzy, przynależnej Chrystusowi uwielbionemu, gdy wstawiają się za nami i wspierają naszą słabość swą braterską pieczołowitością” (por. KKK nr 1053). Motywujmy się także słowami św. Jakuba, pamiętając o nagrodzie za podjęty trud walki duchowej: „Błogosławiony mąż, który oprze się pokusie: gdy zostanie poddany próbie, otrzyma wieniec życia, obiecany przez Pana tym, którzy Go miłują” (Jk 1,12). Natomiast św. Ambroży dodawał: „Nie lękajmy się pokus, ale owszem radujmy się, gdy na nas przyjdą, bo Ten pozwala nas kusić, kto chce ukoronować, a gdy Pan dopuszcza pokusę, równocześnie przygotowuje koronę”. Ponadto pokusa jest również środkiem oczyszczenia duszy. Przypomina nam, że już kiedyś upadliśmy poprzez brak czujności i silnej woli. W ten sposób odnawiamy akty skruchy i pokuty, które przyczyniają się do oczyszczenia duszy. Poprzez pokusy mobilizujemy się więc do energicznych i trwałych wysiłków, by jej nie ulec oraz podejmujemy cnotę wstrzemięźliwości i umartwienia. I wreszcie pokusa jest środkiem postępu duchowego. Bez pokus nie moglibyśmy ćwiczyć się w konkretnych cnotach. Dlatego św. Franciszek Salezy powiedział: „Im gwałtowniejsza jest pokusa, tym większej dowodzi cnoty w osobie, na którą uderza”. A ponadto świadomość istniejących pokus i konkretne pokusy nie pozwalają nam zasnąć w duchowej walce. Wymuszają na nas ciągłą gotowość. Pokusy uczą nas pokory oraz uświadamiają naszą małość i niemoc. Stąd uświadamiamy sobie jak konieczne jest trwanie przy Bogu, bezwzględna ufność Jemu. Niejako rzucamy się w Boże ramiona, by wyratował nas z pokusy i jesteśmy wdzięczni za każde zwycięstwo, którego dokonaliśmy mocą Jego łaski. Pamiętamy znamienne słowa Pana wypowiedziane do św. Pawła: „Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali” (2 Kor 12,9). Widzimy więc, że pokusy są nam potrzebne i dlatego zostały dopuszczone przez Bożą Opatrzność.

Przyjrzyjmy się teraz trójstopniowemu mechanizmowi działania pokusy. Otóż św. Augustyn pisał o trzech etapach: podsunięcie pokusy (suggestio), upodobanie w pokusie (delectatio) i zezwolenie (consensus). Podsunięcie pokusy nigdy nie jest grzechem, nawet jeśli narzucane nam są najgorsze pokusy. Jednak na tym etapie możemy mówić o winie, jeśli sami świadomie na tę pokusę się zgadzamy czy ją wywołujemy, np. idąc w miejsce, gdzie będą pokusy, o których wiemy. Upodobanie w pokusie może nastąpić w pewnej niższej części duszy niejako instynktownie, ale bez zezwolenia na czyn. Nie będzie ono grzechem, ale jeszcze przedmiotem duchowej walki. Natomiast decydujący moment następuje, kiedy ma miejsce przyzwolenie na grzech przez wolną wolę człowieka. Wtedy mówimy już o grzechu, kiedy wola z upodobaniem zezwala na pokusę. Może nastąpić także przyzwolenie niezupełne, kiedy np. nie odrzucamy pokusy od razu; przez chwilę wahamy się, czy ją odrzucić; odrzucamy pokusę tylko niejako nawpół. Popełniamy wtedy powszedni grzech nieroztropności, bo wystawiamy się na niebezpieczeństwo pełnego przyzwolenia na pokusę. Przyzwolenie zupełne jest, kiedy wola osłabiona wskutek ustępstw poprzednio uczynionych, daje się pociągnąć do dobrowolnego zakosztowania grzesznej przyjemności, mimo ostrzeżeń sumienia. Wtedy popełniamy grzech śmiertelny lub powszedni w zależności od tego, czy materia była ciężka. Ale podkreślić trzeba, że jeżeli wola odrzuca pokusę, wtedy musimy mówić o zwycięstwie, które ma wartość zasługi.

Drodzy Bracia i Siostry.

Przyjrzyjmy się teraz strategii pokonywania pokus, których przecież w życiu musimy znosić tysiące. Przede wszystkim winniśmy zapobiegać pokusie poprzez czuwanie i modlitwę. Sam Zbawiciel pouczał Apostołów w Ogrójcu: „Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie” (Mt 26,41). Czuwać znaczy nie ufać sobie, a ufać w pełni Bogu. Czuwać znaczy w pokorze mieć świadomość swojej słabości, by nie ulec temu, czego doświadczył św. Piotr, który był pewny siebie, a w chwili pokusy wyparł się Jezusa (Mk 14,29). Musimy mieć świadomość, że przy współpracy z Bożą łaską będziemy w stanie pokonać wszelkie pokusy. Czuwać to też zapobiegać pokusom przez unikanie osób zepsutych moralnie, niestosownych miejsc, stron internetowych itp. Ważne, by praktykować umartwienie (np. wzroku, dotyku, pamięci, wyobraźni), wypełniać sumiennie obowiązki swego stanu, prowadzić bogate życie duchowe (przede wszystkim częsta spowiedź św.). Wtedy przy odpowiednio ustawionym trybie życia (nieco bardziej intensywnym), ale przy zachowaniu w tym wszystkim równowagi, będzie mało miejsca na pokusę. Ponadto szczególna czujność winna być skierowana na nasz słaby punkt. Pomaga w tym codzienny rachunek szczegółowy. Do czuwania dołączamy wszelkiego rodzaju modlitwę i życie sakramentalne, z pełną ufnością w Bogu! Ufajmy Mu w chwili pokusy i kiedy jej nie ma, zawsze żyjąc w łasce uświęcającej, biegnąc od razu do sakramentalnej pokuty, jeśli upadniemy w grzech ciężki. Pokonujmy nasze wady i wzrastajmy w cnotach, co stanowi etapy życia duchowego w drodze do świętości. By być twierdzą dla pokus musimy prowadzić rozbudzone życie duchowe, zakorzenieni w Chrystusie, zjednoczeni z Nim. W Nim jest nasza siła! Dlatego św. Jakub napisał: „Bądźcie więc poddani Bogu, przeciwstawiajcie się natomiast diabłu, a ucieknie od was” (Jk 4,7). Jak Jezus pokonał pokusy diabła na pustyni, tak i my możemy je pokonać w zjednoczeniu z Nim (KKK nr 539).

Jeżeli już czuwamy i trwamy w łączności z Bogiem, to pozostaje już jedynie odpierać pokusy mimo to przychodzące. Opór ten powinien być dostosowany do intensywności pokusy. Bywają pokusy nieciężkie, ale częste. Wg św. Franciszka Salezego dobrze jest je zwyczajnie zignorować, zupełnie o nich nie myśląc. Natomiast ciężkie pokusy zwalczać należy szybko, energicznie, ze stałością i z pokorą. Szybkie zwalczenie pokusy zapobiegnie zbytniemu usadowieniu się jej w duszy i dlatego łatwiej będzie ją odpędzić (szczególnie przy pokusach do nieczystości). Nigdy nie wchodźmy w pertraktację z pokusą, ale wyobraźmy ją sobie jako coś odrażającego np. jadowitego węża. Czytamy bowiem w Księdze Mądrości Syracha: „Uciekaj od grzechu jak na widok węża, jeśli bowiem podejdziesz, ukąsi cię; jego zęby – to zęby lwa, co porywają dusze ludzkie” (Syr 21,2). Energicznie zwalczać pokusę – znaczy czynić to bez miękkości czy jakby z żalem, że muszę tę pokusę odrzucić. Okazać musimy więc wstręt do pokusy według słów Chrystusa podczas kuszenia na pustyni: „Idź precz, szatanie” (Mt 4,10). Wtedy – jak wiemy – szatan ustąpił. Chrystus pokonał więc pokusy szatana szybko i energicznie, jak słyszeliśmy dziś w Ewangelii. Nie możemy przy tym trwożyć się wielkością pokusy czy lękać się, że jej nie pokonamy. Dalej, stałość potrzebna jest nam, gdyż zdarzają się pokusy natarczywie powracające. Zwycięży tylko ten, kto wytrwa do końca. Św. Franciszek Salezy zaleca, by o tych natarczywych pokusach powiedzieć kierownikowi duchowemu lub stałemu spowiednikowi. I ostatnią cechą, z która odpierać winniśmy pokusy, jest pokora. Pokora ściąga od Boga łaskę, a łaska daje nam zwycięstwo. Szatan ucieka, kiedy widzi pokorne oddanie się Bogu. Oczywiście w pokorze w sytuacji pokusy zawierzajmy się Maryi, Aniołowi Stróżowi, zanurzajmy się w Męce naszego Pana, adorujmy Krzyż itd. Oczywiście z pokusami do poszczególnych grzechów walczyć musimy odpowiednimi środkami. Stad polecam moje kazania o cnotach i o grzechach. Szczególnie polecam moją drugą katechezę „O cnocie czystości i walce o czystość serca”, w której poruszyłem sposoby walki z pokusami do nieczystości. Tu nierzadko pokusy są najsilniejsze.

Częstotliwość i siła pokus u każdego jest inna. Zależy to od wielu czynników. M.in. od tego czy wcześniej popełnił dany grzech, czy żył życiem światowym czy w cnocie. Wielokrotnie pokusy są także skutkiem naszego braku czuwania i braku umartwienia. Czasem Bóg prowadzi duszę przez ciężkie pokusy, przeznaczając ją do większych rzeczy (np. w powołaniu kapłańskim), chcąc ją niejako zahartować. Siła pokus i ich częstość może zależeć też od temperamentu i charakteru człowieka. Inne będą też pokusy na każdym z trzech etapów życia duchowego, co rozeznawać powinien kierownik duchowy.  

Jawi się również pytanie, jak zachować się po przebytej pokusie. Mistrzowie życia duchowego podpowiadają, by nie analizować drobiazgowo, czy pozwoliło się na pokusę czy nie. Owa nieostrożność może bowiem spowodować powrót pokusy. Sumienie da nam świadectwo zwyciężenia pokusy. Za pokusę pokonaną należy podziękować Bogu i prosić o dalsze wytrwanie. Jeśli niestety zdarzyło się upaść, to nie zniechęcajmy się. W duchu pokory i z sercem skruszonym podejmijmy pokutę, skorzystajmy – jeśli straciliśmy łaskę uświęcającą – z sakramentalnej spowiedzi. Wykorzystajmy upadek do większego uświęcenia na przyszłość i wzmocnijmy narzędzia walki!

Drodzy Bracia i Siostry!

Na koniec posłuchajmy słów św. Pawła z Listu do Efezjan, które niech będą zachętą dla nas na czas tego Wielkiego Postu i na całe nasze życie: „Na koniec bądźcie mocni w Panu – siłą Jego potęgi. Przyobleczcie pełną zbroję Bożą, byście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła. (…) Dlatego przywdziejcie pełną zbroję Bożą, abyście się zdołali przeciwstawić w dzień zły i ostać, zwalczywszy wszystko. Stańcie więc do walki, przepasawszy biodra wasze prawdą i przyoblókłszy pancerz, którym jest sprawiedliwość, a obuwszy nogi w gotowość głoszenia dobrej nowiny o pokoju. W każdym położeniu bierzcie wiarę jako tarczę, dzięki której zdołacie zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego. Weźcie też hełm zbawienia i miecz Ducha, to jest słowo Boże – wśród wszelakiej modlitwy i błagania” (Ef 6,10-18).