PRZYKAZANIA BOŻE - WYWIAD (Przykazania IV-VII)

PRZYKAZANIA IV-VII

PRZYKAZANIE IV

Rozpoczynamy omawianie drugiej tablicy Dekalogu. Ta część jest skoncentrowana na przykazaniu miłości bliźniego.
Przykazanie czwarte: „Czcij ojca twego i matkę twoją, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie” (Wj 20,12) w Katechizmie Kościoła Katolickiego obejmuje następujące zagadnienia: „Rodzina w planie Bożym”, „Obowiązki członków rodziny” oraz „Władze w społeczności cywilnej”. Kontynuując zatem nasz cykl wywiadów dotyczących Bożych Przykazań, chcemy ponownie zadać kilka pytań księdzu Dawidowi Pietrasowi. Szczęść Boże!

K.D: Bóg zapłać.

Księże Dawidzie, czy mógłby nam Ksiądz przybliżyć, jaką wizję rodziny ma Kościół Katolicki?

K.D: Przede wszystkim Kościół pragnie aby rodzina, która jest podstawową komórką społeczeństwa, była oparta na wartościach chrześcijańskich. Pragnie, by jej fundamentem było sakramentalne małżeństwo, a więc związek mężczyzny i kobiety, który jest nierozerwalny. Wtedy w mocy tego sakramentu małżonkowie są powołani do miłości oraz zrodzenia potomstwa, tworząc Kościół domowy. Sam Jezus Chrystus zapragnął przyjść w małżeństwie z ziemskiej Matki Maryi. Ukazał nam jak ważna jest instytucja rodziny. Rodzice muszą więc podjąć trud zrodzenia i wychowania potomstwa, przekazania dzieciom wiary i innych wartości. Rodzina chrześcijańska jest też znakiem i obrazem komunii Osób Boskich – Ojca i Syna i Ducha Świętego.

Obecnie mówi się, że rodzina przeżywa kryzys w społeczeństwie. Katechizm Kościoła Katolickiego natomiast podaje, jak Ksiądz wspomniał, że rodzina jest „podstawową komórką życia społecznego” (pkt 2207). Jakie więc rodzina powinna spełniać zadania w świecie, aby udało się przezwyciężyć ten problem?

K.D: W dzisiejszym świecie pełnym niebezpieczeństw i podważania podstawowych wartości chrześcijańska rodzina ma stanowić podstawę wolności, bezpieczeństwa i braterstwa w społeczeństwie. Musi być przestrzenią poznania i życia Bogiem, ukazania we właściwym świetle nauki Kościoła. To rodzice winni uczyć swoje dzieci np. szacunku wobec życia nienarodzonego, starszych, chorych, ubogich, czy szacunku wobec osób duchownych. Dobrze jest by rodziny chrześcijańskie wspierały się wzajemnie, tworzyły wspólnoty czy stowarzyszenia, by wzajemnie się umacniać. W niektórych miastach pojawiają się nawet propozycje osiedli dla rodzin katolickich, co może ułatwić wspólne funkcjonowanie i podtrzymywanie wartości chrześcijańskich. Oczywiście wspomnieć musimy również, iż zadaniem władzy jest troska o byt rodziny – tej fundamentalnej komórki społecznej. Jakie będą rodziny, takie będzie społeczeństwo.

Dziś coraz mocniej niektóre środowiska podnoszą kwestię tzw. małżeństw jednopłciowych. Dlaczego ze strony Kościoła jest tak radykalny sprzeciw wobec tej koncepcji?

Już na pierwszych stronach Pisma Świętego Bóg stworzył człowieka jako mężczyznę i kobietę. Można powiedzieć, że Adam i Ewa tworzyli pierwsze małżeństwo. Podstawowymi celami małżeństwa jest dobro małżonków oraz zrodzenie i wychowanie potomstwa a to dokonać się może tylko między mężczyzną i kobietą. Te obie płcie tworzą pewną komplementarność. Tylko mężczyzna i kobieta zakładając rodzinę mogą zapewnić właściwy rozwój otrzymanemu potomstwu. Ponadto wspomnieć trzeba iż grzech homoseksualizmu Bóg określił w Biblii jako „wołający o pomstę do nieba” (…). Podobnie pisze św. Paweł w swoich listach (mężczyźni współżyjący ze sobą …). Jest to więc z natury swej związek grzeszny oraz sprzeczny z prawem naturalnym ustanowionym przez Boga, dlatego nie może stanowić podstawy rodziny.

Przykazanie czwarte dotyczy również odpowiedniej postawy względem  naszych przełożonych. Dlaczego jednak jesteśmy wezwani do szacunku względem rodziców, nauczycieli i pracodawców? Przecież często dostrzegamy ich błędy i nie zgadzamy się z nimi.

K.D: Już w samym brzmieniu tego przykazania widzimy obowiązek dzieci wobec swoich rodziców. Wielokrotnie już w Starym Testamencie Bóg obiecuje swe błogosławieństwo dla tych, którzy szanują rodziców. Szacunek wobec nich (cześć synowska) wynika z wdzięczności za dar życia, miłość, wychowanie i przykład wiary. Oni w jakimś sensie reprezentują autorytet Boga. Podobnie jest np. z wychowawcami, duszpasterzami, nauczycielami itp. Należy się im szacunek ze względu na wykonywaną przez nich funkcję oraz rolę w społeczeństwie. Dziś niestety obserwujemy podważanie tzw. autorytetów instytucjonalnych. Dlatego tym bardziej trzeba nam wrócić do tego przykazania.

A czy każde nieposłuszeństwo i brak sprzeciwu wobec naszych rodziców jest grzechem ciężkim?

K.D: Grzechem ciężkim byłoby przestąpienie tego przykazania w materii ciężkiej, a więc w sprawie ważnej. Faktem jest, że dziecko winno być posłuszne swoim rodzicom do momentu usamodzielnienia. Z kolei obowiązkiem dzieci dorosłych jest troska o rodziców starszych, lub schorowanych czy po prostu wymagających opieki. Poważne zaniedbania w tych kwestiach lub okazanie ogromnego nieposzanowania można by określić jako grzech ciężki.

A czy mógłby nam Ksiądz powiedzieć, czy małżonkowie mają jakieś obowiązki względem siebie lub swoich dzieci?

K.D: Główne obowiązki małżonków skupiają się wokół najważniejszych celów małżeństwa. Są nimi: dobro małżonków (np. dobro miłości, wierności małżeńskiej) oraz zrodzenie
i wychowanie po katolicku potomstwa. Tu już widzimy, że obowiązkiem rodziców jest wychowanie ich dzieci. Rodzice powinni być pierwszymi katechetami swoich dzieci. Troszczyć się o ich dobro duchowe; przede wszystkim o łaskę chrztu dla nich. Rodzice więc uczestniczą w sposób najbardziej aktywny w wychowywaniu do wiary. Oczywiście obowiązkiem rodziców jest całe szeroko pojęte wychowanie i utrzymanie swoich dzieci.

A co by Ksiądz radził osobom, którym rodzice nie pozwalają wstąpić do zakonu, do seminarium albo wybrać samodzielnie swego współmałżonka?

K.D. Rodzice muszą uświadomić sobie, że dzieci są darem Pana, jak mówi Psalmista (por. Ps 127,3). Rodzice uczestniczą w ich poczęciu, ale duszę nieśmiertelną daje Bóg. On też ma prawo obdarzać ludzi np. powołaniem do kapłaństwa czy życia konsekrowanego. Wszyscy bowiem jako ochrzczeni jesteśmy dziećmi Boga. Osoba pełnoletnia ma prawo już podejmować własne decyzje co do swego życia. Rodzic nie ma prawa ingerować w tę decyzję, zabraniać czy narzucać ją. Najważniejsze w tym wszystkim jest zrealizowanie woli Bożej. To daje w życiu radość i spełnienie. Wybór małżonka czy w ogóle drogi powołania zawsze jest wyborem osobistym człowieka.

Jak wiemy czwarte przykazanie zobowiązuje nas także do miłości naszej Ojczyzny. Co Księdza zdaniem charakteryzuje prawdziwych patriotów?

K.D. Prawdziwy patriota łączy miłość do Ojczyzny z wiarą w Boga. Podąża za hasłem Bóg-honor-Ojczyzna. Przykładów patriotyzmu mamy w historii Polski bardzo wiele. Są to ludzie, którzy ukochali swój naród i wszelkimi sposobami walczyli o jego wolność i wolność Kościoła. Ci, którzy byli żołnierzami, składali przysięgę na krzyż i na Maryję – Królową Korony Polskiej. Przykładem jest rtm. Witold Pilecki, który walczył w obu wojnach światowych, Powstaniu Warszawskim i wojnie polsko-bolszewickiej. Był także ochotnikiem do Auschwitz. Uwięziony przez komunistów książkę „O naśladowaniu Chrystusa” Tomasza a Kempis zostawił nam jako swój testament.

To poruszające słowa, bardzo dziękujemy. Idąc dalej, chcemy Księdza spytać o kolejną kwestię. Autorzy Katechizmu bowiem podają, że należy „czcić tych wszystkich, którzy dla naszego dobra otrzymali od Boga władzę w społeczeństwie” (pkt 2234). Brzmi to kontrowersyjnie, jeśli Kościół twierdzi, że każda władza pochodzi od naszego Pana. Jak to rozumieć?

K.D.  Kościół tak twierdzi na podstawie Pisma Świętego, a konkretnie bazując na Liście św. Pawła do Rzymian: „Każdy niech będzie poddany władzom, sprawującym rządy nad innymi. Nie ma bowiem władzy, która by nie pochodziła od Boga, a te, które są, zostały ustanowione przez Boga. Kto więc przeciwstawia się władzy - przeciwstawia się porządkowi Bożemu” (Rz 13, 1-2a). Chodzi tutaj o władzę jako instytucję a nie o konkretnych ludzi, którzy mieliby być wyznaczeni przez Boga. Szacunek i posłuszeństwo wobec rządzących są potrzebne dla zachowania pewnego ładu społecznego. W każdej społeczności musi być ktoś kto podejmuje decyzje, ustanawia prawa. Ktoś musi więc dzierżyć władzę ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą.

Pozostając jeszcze w temacie władzy politycznej, czy mógłby nam Ksiądz wyjaśnić, jaki Kościół powinien mieć stosunek do polityki?

K.D. Kościół przekazuje nam najwyższe wartości objawione przez Boga, dba o ład społeczny, szacunek dla rządzących czy troskę o ubogich, a więc ma istotny wpływ na społeczeństwo i w jakimś stopniu na życie polityczne. Kościół bowiem jako zalążek Królestwa Bożego na ziemi odgrywa wielką rolę w społeczeństwie. Kościół musi troszczyć się o chwałę Bożą i dobro dusz, a więc dobro swoich wyznawców. To daje mu autorytet moralny i prawo do oceny działań społeczno-politycznych. Kościół czy jego hierarchia nie uczestniczy wprost w kierowaniu państwem. Między władzą świecką a władzą kościelną musi być pewna zdrowo rozumiana autonomia, pewien porządek. Obie władze powinny się wspierać dla dobra poszczególnego człowieka i całego społeczeństwa.


PRZYKAZANIE V

Czy mógłby Ksiądz nam wpierw powiedzieć, w jakich miejscach Pisma Świętego Pan Bóg porusza kwestię jego przestrzegania?

Już na pierwszych kartach Pisma Świętego czytamy o historii zabójstwa Abla przez Kaina. Jest to więc jeden z pierwszych grzechów opisany na kartach Biblii. Ponadto jak wiemy w samych Bożych przykazaniach, opisanych w Księdze Wyjścia i Księdze Powtórzonego Prawa zawarto słowa „Nie będziesz zabijał”. W wielu innych fragmentach mówi się również o szacunku wobec życia. W końcu sam Pan Jezus przypomniał o tym przykazaniu (Mt 5, 21).

A właściwie dlaczego Kościół uważa, że życie ludzkie jest święte?
Przede wszystkim podkreślić musimy, iż Bóg jest Stwórcą życia, czyli jego Dawcą. Życie jako wielki dar mamy dzięki Bogu (przy udziale rodziców). On sam jest Życiem, co potwierdził Chrystus słowami: „Ja jestem drogą, prawdą i życiem” (…). Bóg nas więc stworzył do tego doczesnego życia, ale powołuje do wiecznego w nieśmiertelności ciała i duszy. Można więc powiedzieć, że Bóg pragnie byśmy mieli życie w Nim i żyli dla Niego. Wspomnieć tu musimy, że papież Polak, św. Jan Paweł II był wielkim obrońcą życia i podkreślał jego świętość.

Piąte przykazanie wiąże się z szeregiem współczesnych problemów z dziedziny moralności. Jednym z nich jest aborcja. Czy wyjaśniłby Ksiądz, dlaczego Kościół zakazuje aborcji i czy w każdym przypadku jest ona niedozwolona?

Każdy człowiek nawet jeśli żyje tylko chwilę i żyje w łonie matki (okres prenatalny) ma swoją godność, wynikającą z wielkości człowieczeństwa. Z tej godności i faktu bycia człowiekiem płynie prawo do życia, które jest fundamentalnym prawem. Dziecko ma je tym bardziej, iż jest zupełnie niewinne i bezbronne. Genetyka już dawno udowodniła, że moment poczęcia (połączenie komórki żeńskiej z męską), powstający embrion, jest w pełni człowiekiem i rozwija się. Aborcja więc zawsze jest złem i nie istnieje sytuacja, której Prawo Boże dopuszczałoby zabójstwo dziecka. Najtrudniejszymi sytuacjami jest zagrożenie życia matki. Wtedy lekarze mają bronić obu żyć i uczynić wszystko, co w ich mocy. Znamy również przykłady jak chociażby św. Joanna Beretta Molla, która urodziła dziecko, licząc się z tym, że w konsekwencji może umrzeć.

Wiemy, że w świetle nauki Kościoła (i nie tylko) aborcja polega na zabiciu nienarodzonego dziecka. Niektóre osoby mogą mieć jednak wątpliwości, czy państwo powinno mieć dostosowane prawo do tej prawdy, z którą nie wszyscy obywatele się zgadzają. Czy nie byłoby to narzucaniem swojej racji innym?

Zadaniem państwa i systemu prawa jest chronić życie obywateli, szczególnie tych najbardziej niewinnych. System służby zdrowia i inne odpowiednie instytucje państwowe winny otoczyć opieką dzieci chore i ich rodziny. Prawo dopuszczające aborcję jest prawem zbrodniczym, sprzecznym z podstawowymi prawami człowieka. Dzieje się tak bez względu na światopogląd czy religię. Wspomnieć również możemy, iż nawet prawo polskie traktuje człowieka poczętego w łonie matki jako obywatela, skoro ma on już możliwość dziedziczenia. Dlatego jeżeli według systemu prawa karnego karze się zabójcę, tym bardziej winno się bronić życia nienarodzonego i stąd absurdalnym jest prawne zezwolenie na aborcję.

A czy diagnostyka prenatalna płodu może być sprzeczna z piątym przykazaniem?
Kwestia ta zależy od celu owej diagnostyki. Jak najbardziej jest ona dopuszczalna a nawet uzasadniona przy dzisiejszych możliwościach w celu podjęcia odpowiedniego leczenia. Jeżeli natomiast prowadzi do decyzji zabójstwa dziecka z powodu choroby, zaczyna mieć cel niemoralny. Dziecko u którego zdiagnozowano choroby, wady genetyczne winno być natychmiast leczone jeszcze w łonie matki, jeśli to możliwe w dzisiejszej medycynie. Naszym zadaniem jest troszczyć się o chorych, a nie ich zabijać.

Przykazanie „Nie zabijaj” wiąże się też oczywiście z zakazem morderstwa. Czy jednak wszelkie zabójstwo jest złe - nawet to spowodowane samoobroną?

Każdy wie, że zabójstwo drugiego człowieka np. z zemsty, zazdrości, nienawiści czy innych złych pobudek jest grzechem śmiertelnym. Są jednak sytuacje, kiedy przychodzi nam stanąć w obronie własnej. Wtedy samoobrona wywołuje dwojaki skutek: zachowanie własnego życia oraz zabójstwo napastnika. Pierwszy skutek jest zamierzony, a drugi niezamierzony. Podkreślić przy tym trzeba, iż osoba broniąca się winna użyć proporcjonalnej siły wobec wielkości zagrożenia. Oczywiście działanie w afekcie, które spowodowało śmierć napastnika nie czyni winnym broniącego się. Stąd jak mówi św. Tomasz z Akwinu, jeśli ktoś w obronie własnego życia używa większej siły niż potrzeba, będzie to niegodziwe.

A co z żołnierzami? Czy katolik może walczyć i zabijać w czasie wojny?

Odpowiedź zawarta jest poniekąd w poprzednim pytaniu. Usprawiedliwiona jest walka w obronie siebie, rodziny, czy własnego narodu. Wtedy winę ponosi agresor a jeszcze bardziej ten, kto doprowadza do wywołania wojny. Ważne przy tym, by walka w obronie (tzw. „wojna sprawiedliwa”), która łączy z pozbawieniem życia napastnika, miała miejsce tylko wtedy, kiedy to konieczne. Niestety, jak wiemy, konflikty zbrojne pociągają za sobą niejednokrotnie zbrodnie na ludności cywilnej np. gwałty, grabieże... Robić należy wszystko, by mimo zaistniałego konfliktu zbrojnego ofiar w ludziach było jak najmniej.

Chcielibyśmy poznać odpowiedzi na kolejne pytania związane z piątym przykazaniem „Nie zabijaj”. Może na początek zapytamy o problem eutanazji. Czy mógłby Ksiądz objaśnić, czym ona jest i co Kościół sądzi o jej stosowaniu?

Kościół utrzymuje zdanie, że zadaniem medycyny jest wspierać osobę chorą. Łączy się to z szacunkiem do wielkiego daru Bożego, jakim jest ludzkie życie. Osoby chore czy z niepełnosprawnością powinny być tym bardziej wspierane. Nikt z nas nie ma prawa decydować o tym, kiedy zakończy swoje życie. Dlatego, jak mówi Katechizm, działanie, które w zamierzeniu ma prowadzić do śmierci, by zakończyć ból jest zabójstwem. Jest to też sprzeczne z godnością osoby ludzkiej. Cierpienia nasze winniśmy łączyć z cierpieniami Chrystusa, a najbliżsi powinni wspierać chorego swą obecnością. Musimy uświadomić sobie, iż w świetle badań to samotność jest główną przyczyną próśb o eutanazję.

Czy jednak chorego człowieka należy medycznie podtrzymywać przy życiu za wszelką cenę, nawet jeśli leczenie byłoby bardzo kosztowne a spodziewane rezultaty niewielkie?

Możemy zacytować tu Katechizm Kościoła Katolickiego: „Zaprzestanie zabiegów medycznych kosztownych, ryzykownych, nadzwyczajnych lub niewspółmiernych do spodziewanych rezultatów może być uprawnione”. Celem takiego działania nie jest jak przy eutanazji spowodowanie śmierci, gdyż przyjmuje się, że w tych okolicznościach nie można jej zapobiec. Decyzję taką powinien podjąć sam pacjent. A jeśli nie ma takiej możliwości – inne osoby uprawnione. Te osoby jednak powinny uszanować wolę i dobro pacjenta.

Wiele współczesnych osób jest przeciwna jedzeniu mięsa z powodu współczucia dla cierpień zwierząt. Czy wyjaśniłby Ksiądz, co Kościół sądzi o zabijaniu tych istot w celu ich spożywania?

Kościół nie naucza jakoby spożywanie mięsa miało być czymś złym. Już w Starym Testamencie w Narodzie Wybranym spożywano pokarmy mięsne. Sam Pan Jezus zapewne spożywał pokarmy mięsne podczas Święta Paschy, jadł także ryby. Również św. Piotr doświadczył widzenia, w którym otrzymał polecenie, by zabijać i jeść różne zwierzęta (Dz ….). Oczywiście uszanować musimy życie każdego zwierzęcia i nie wolno nam ich dręczyć. Również sposób ich uboju powinien być dla nich bezbolesny. Pamiętać musimy, iż zwierzę nie jest osobą i nie ma takiej godności jak człowiek. Nie ma duszy nieśmiertelnej. Choć zwierzęta są również Bożym stworzeniem, to jednak człowiek ma prawo we właściwy sposób je spożywać. Warto również nadmienić, że nierzadko wegetarianizm zakłada wiarę w reinkarnację. Ta jednak jest sprzeczna z Bożym objawieniem.

Wiele osób doświadcza niezwykle ciężkich sytuacji życiowych. Niektórych doprowadziły nawet do odebrania sobie życia. Co sądzi Kościół o samobójstwie? Czy wszyscy samobójcy skazali siebie na potępienie?

Obiektywnie rzecz ujmując samobójstwo jest grzechem ciężkim, czyli śmiertelnym. Jest odebraniem sobie życia i jest wprost wbrew piątemu przykazaniu. Mogą jednak wystąpić okoliczności łagodzące, w których sam ten czyn nie będzie mógł być klasyfikowany jako grzech ciężki. Takimi okolicznościami może być np. ciężka depresja czy doświadczenie ogromnej krzywdy ze strony najbliższych. Nie możemy więc z góry przekreślać każdego, kto odebrał sobie życie. Zależne jest to bowiem od sytuacji, w której ktoś się znalazł.

W obecnych czasach ujawnione zostały przez media różne zgorszenia, niestety także i te spowodowane przez osoby duchowne. Okazuje się, że Katechizm Kościoła Katolickiego zalicza zgorszenia do wykroczeń przeciwko piątemu przykazaniu. Czy poradziłby nam Ksiądz, jak katolik powinien na nie reagować?

Katolik powinien brać pod uwagę to, czym jest Kościół. A jest to rzeczywistość bosko-ludzka. Mimo iż Kościół założył Chrystus, który jest w nim obecny i działa przez święte sakramenty, to jednak tworzą go ludzie słabi i grzeszni. Także wśród hierarchii kościelnej znajdują się tacy, którzy nie wypełniają właściwie swojego powołania. Ich złe czyny powodują zgorszenie. To jednak nie powinno zniechęcać katolika do życia wiarą, sakramentami i dążenia do świętości. Pamiętać trzeba również o tym, że Kościół ma swoje procedury w kanonicznym prawie karnym, by nakładać odpowiednie kary i zapobiegać przestępstwom wśród duchownych.

Co Kościół uważa na temat transplantacji?

Przeszczep narządów jest zasadniczo czymś dobrym, a nawet może być czynem heroicznym. Wspaniałomyślne jest np. oddanie krwi czy szpiku kostnego. Trzeba jednak pamiętać o pewnych zasadach. Dawca sam dobrowolnie musi podjąć taką decyzję. Ponadto nie może to powodować trwałego kalectwa lub śmierci u dawcy, nawet gdyby to miało przedłużyć życie innych osób.

W jaki sposób katolicy powinni okazywać szacunek dla zmarłych? Czy w Kościele dopuszczalna jest kremacja zwłok?
Grzebanie umarłych jest jednym z uczynków miłosiernych względem ciała, jak czytamy w Katechizmie. Okazujemy więc nasz szacunek wobec ciała zmarłego. U osoby ochrzczonej ciało było świątynią Ducha Świętego, jednoczyło się z Chrystusem w Komunii Świętej, uczestniczyło w życiu duchowym, a w przyszłości ma zmartwychwstać. Dlatego Kościół podkreśla tradycyjną formę pochówku ciała. Dziś również dopuszczona jest kremacja, przed którą następuje pożegnanie i pokropienie ciała wodą święconą. Trzeba więc pamiętać, że jest to pewna forma wyjątku i nie tworzy z kremacji reguły. Doświadczenie moje jako duszpasterza prowadzi też do wniosku, że kremacja odziera ceremonię pogrzebową z pewnego ważnego wymiaru obecności ciała zmarłego.


PRZYKAZANIE VI

Czy mógłby Ksiądz nam wytłumaczyć, czym jest czystość?

Autor Katechizmu Kościoła Katolickiego określa czystość jako integrację płciowości w osobie ludzkiej (KKK 2337). Ma na myśli uporządkowaną, wewnętrzną jedność człowieka w jego bycie cielesnym i duchowym. Chodzi tu o realizację seksualności w czynie, słowie, myśli itd. według zamysłu Stwórcy. Jest to więc cnota moralna, która polega na opanowaniu grzesznych namiętności i pokonywaniu pokus. Czystość jest łaską, owocem działania Ducha Świętego. Zakłada więc szacunek do siebie i do godności bliźniego.

Jakie Kościół wyróżnia formy czystości?

Św. Ambroży wyliczył trzy formy cnoty czystości: czystość stanu dziewictwa, czystość stanu wdowieństwa i czystość stanu małżeńskiego. Najwyższą formą zachowania czystości jest dobrowolne dziewictwo. Jest to w wolności podjęta decyzja ze względu na całkowity dar z siebie dla Boga (serce niepodzielne) i dla dobra Kościoła, by zachować zupełną wstrzemięźliwość seksualną. Chodzi tu o bycie oblubieńcem czy oblubienicą Chrystusa a także Kościoła. Ten dar z siebie widać w ślubach czystości w życiu konsekrowanym, celibacie, czy np. u dziewic konsekrowanych. Jest to podążanie za nauką Chrystusa, który powiedział, że: „Są tacy, którzy dla Królestwa Bożego pozostają bezżenni” (…). Realizacja tej formy czystości wymaga szczególnego powołania i łaski od Boga. Ciekawy jest również stan wdów czy wdowców konsekrowanych. Ci ludzie zachowują czystość we wstrzemięźliwości po utracie małżonka. Jest w tym pragnienie zupełnego oddania się Bogu a także trwaniu w pewnym wymiarze duchowej wierności małżonkowi. Najpowszechniejsza jednak jest forma czystości związana z małżeństwem. Przed jego zawarciem jest to czystość zakładająca wstrzemięźliwość. Natomiast w małżeństwie jest to czystość polegająca na wierności małżonkowi oraz na realizacji seksualności według Bożego zamysłu. Akty małżeńskie mają bowiem wyrażać miłość (aspekt jednoczący) oraz dokonywać się na sposób ludzki, płodny, z otwarciem na życie (aspekt prokreacyjny). Jest więc wiele dróg życiowych w realizacji cnoty czystości.

Po co walczyć o czystość?

Troska o czystość wpisana jest w nasze powołanie do świętości, czyli doskonałości chrześcijańskiej. Polega na naśladowaniu Chrystusa, którego serce było czyste i wolne od grzechu. Sam Chrystus powiedział: „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą” (…). Widzimy więc, że warunkiem zbawienia jest zachowanie czystości. Cnota ta skutkuje wewnętrznym pokojem i radością w sercu. Zachowanie czystości jest też trwaniem w prawdziwej wolności, człowiek bowiem panuje wtedy nad swym popędem seksualnym i pożądliwościami. Człowiek trwający w czystości jest wolny od nałogów i zniewoleń tak dziś powszechnych również w dziedzinie seksualności. O tę cnotę więc warto się starać i modlić się o nią.

Jak to robić?

Środki do osiągnięcia czystości to przede wszystkim wytrwała modlitwa o tę cnotę. Ważne jest tu życie sakramentalne, a nade wszystko częsta spowiedź. Do osiągnięcia tej cnoty prowadzi również praktyka cnoty umartwienia zmysłów wewnętrznych (zwłaszcza wyobraźni i pamięci) i zewnętrznych (szczególnie zmysłu dotyku i wzroku). Ważna jest tu również cnota wstrzemięźliwości, czyli umiarkowania oraz cnota pokory i pracowitości. W walce o czystość istotna jest więc praktyka szeroko rozumianego postu. Pomóc może szczególnie nabożeństwo do Matki Najświętszej, św. Józefa, św. Michała Archanioła, noszenie medalika, czy szkaplerza karmelitańskiego. W tej materii polecam drugą część mojej katechezy pt.: „O cnocie czystości i walce o czystość”. Bez problemu można ją znaleźć w Internecie.

Co mówi Katechizm o płci człowieka? Jaką funkcję pełni płeć w naszym życiu?

Bóg stworzył człowieka jako mężczyznę i kobietę. Obdarzył go darem przekazywania życia. To wszystko łączy się z jego seksualnością, poprzez którą wyrażana jest miłość i począć się może nowe życie. Katechizm nam podpowiada, że zróżnicowanie i komplementarność fizyczna, moralna, uczuciowa i duchowa obu płci są ukierunkowane na dobro małżeństwa i rozwój rodziny (KKK 2333). Ponadto Kościół podkreśla równość obu płci oraz to, że wspomniana ich komplementarność zakłada wzajemne dopełnianie się mężczyzny i kobiety. Widać to również w roli ojca i matki.

Czy z grzechów nieczystych należy się spowiadać i jak to robić?

Zasada, którą zapewne znamy zakłada, że w spowiedzi świętej mamy obowiązek wyznać grzechy ciężkie (śmiertelne). Należy podać ich liczbę (przynajmniej w przybliżeniu) oraz okoliczności, jeśli wpłynęło to na wagę grzechu. Kwestia czystości jest bardzo delikatną sprawą i łatwo tu o popełnienie grzechu ciężkiego. Stąd w sakramencie pokuty najlepiej zawsze poruszyć kwestię czystości, jeśli została ona naruszona. Podać więc należy rodzaj grzechu, jego liczbę i istotne okoliczności. Należy doprecyzować, czy był to grzech popełniony w myśli, pożądliwym spojrzeniu, pragnieniach, słowach, czy też w czynach. Ważne jest to z kim był popełniony, czy też kogo dotyczył. Unikać jednak winniśmy wchodzenia w zbytnie szczegóły popełnionego grzechu. Jest to bowiem materia bardzo intymna i delikatna tak dla penitenta jak i spowiednika. Sakrament pokuty jest tutaj wspaniałym środkiem utrzymania czystego serca. Niestety w opinii spowiedników wielu ludzi zdaje się omijać kwestię czystości. Jeśli dotyczy to materii poważnej, ważność spowiedzi pozostaje wątpliwa.

Księże Dawidzie, wiele osób może się zastanawiać, dlaczego przed ślubem należy powstrzymywać się od współżycia, nawet jeśli osoby prawdziwie siebie kochają i chcą ze sobą żyć na zawsze? Czy mógłby Ksiądz wytłumaczyć, z jakiego powodu dopiero w małżeństwie można okazywać sobie w ten sposób miłość?

Zasada czystości przedmałżeńskiej wynika z nauki Kościoła, która oparta jest na Słowie Bożym. W Piśmie Świętym czytamy, by strzec się rozpusty oraz nierządu. Z Bożego Objawienia wynika, że Pan Bóg zarezerwował współżycie seksualne do małżeństwa. Wiemy, że akty seksualne w zamyśle Bożym powinny mieć dwa cele: wyrażać miłość (aspekt jednoczący) i otwartość na życie (aspekt prokreacyjny). Akt małżeński jest więc najbardziej intymnym doświadczeniem oraz musi zakładać sam w sobie otwartość na nowe życie. Akt małżeński to przestrzeń sacrum, dlatego owo zjednoczenie winno dokonywać się między małżonkami, którzy stanowią jedno ciało (zob. Rdz 2, 24). Odpowiednie warunki ku temu stwarza więc małżeństwo pobłogosławione przez Boga.

Dlaczego jednak otwartość na życie w pożyciu małżeńskim jest konieczna?

Posiadanie potomstwa jest jednym z dwóch zasadniczych celów małżeństwa. Wylicza się dziś bowiem dwa główne cele: dobro małżeństwa oraz zrodzenie i wychowanie potomstwa. Małżonkowie są więc powołani przez Boga do rodzicielstwa. Dzieci są owocem ich wzajemnej miłości. A jest to obraz Trójcy Świętej, w której Duch Święty to miłość, która pochodzi z miłości Ojca i Syna. Jak powiedziałem w poprzedniej odpowiedzi, akt małżeński musi mieć w sobie aspekt prokreacyjny. Nie znaczy to, że za każdym razem ma kończyć się poczęciem życia, ale małżonkowie muszą zawsze być na nie otwarci. Dlatego stosowanie antykoncepcji w jakiejkolwiek formie, czyli celowe ubezpłodnienie aktu małżeńskiego jest grzechem ciężkim. Sprzeczne jest to bowiem z celem małżeństwa, a także miłości. Ta bowiem polega na całkowitym darze z siebie dla drugiej osoby. Natomiast stosując antykoncepcję ograniczamy dar z siebie, odzierając go z własnej płodności. Wg Jana Pawła II zafałszowuje to miłość między małżonkami. Może prowadzić to również do rozpusty i wyuzdania, nadmiernej zmysłowości, co w rezultacie osłabi więź miłości.

A czy małżonkowie mogą odkładać posiadanie dzieci na później?

Przy otwartości na życie małżonkowie mają prawo odłożyć zrodzenie potomstwa na późniejszy czas. Uważać trzeba jednak przy tym, by nie prowadziło to właściwie do wykluczenia potomstwa. Kościół dopuszcza bowiem naturalne planowanie rodziny przy uwzględnieniu otwartości na życie i rozeznawaniu możliwości i woli Bożej w kwestii liczby potomstwa.

Czy wyjaśniłby Ksiądz także, do czego Kościół zachęca bezpłodne małżeństwa a przed czym przestrzega?

Autor Natchniony w Księdze Psalmów pisze: „dzieci są darem Pana” (zob. Ps 127,3). W sytuacji więc problemów z poczęciem dziecka zawsze należy o to potomstwo się modlić. Znamy z kart Biblii oraz z życia Kościoła wiele takich sytuacji, kiedy Bóg darzył potomstwem pary niepłodne. Ponadto wysoko skuteczną metodą jest Naprotechnologia, dzięki której wiele małżeństw posiada potomstwo. Jest to metoda w pełni uznawana przez Kościół, a więc w pełni etyczna. Oczywiście Kościół nie może zalecać stosowania metody in-vitro. Tu bowiem sposób poczęcia dziecka jest sam w sobie niegodziwy, a dochodzi przy tym do zniszczenia embrionów, czyli istnień ludzkich w tej fazie istnienia. Wspomnieć również musimy o możliwości adopcji dziecka. Rozumieć to można jako czyn miłosierdzia wobec konkretnego człowieka, który zyskuje dar bezcenny – kochających rodziców, choć nie biologicznych.

Wiemy, że Ksiądz pełni urząd sędziego kościelnego w Gorzowie Wielkopolskim. W jakich więc sytuacjach Kościół może stwierdzić nieważność sakramentu małżeństwa? Dziś dużo się o tym słyszy w mediach.

Rzeczywiście istnieją w Kościele procesy sądowe, w których udowadnia się nieważność zawartego małżeństwa. Jest to ukazanie na drodze procesowej, że małżeństwo między ochrzczonymi od początku nie zaistniało jako sakrament. Nie zaistniał więc nierozerwalny węzeł małżeński między narzeczonymi. Zbierany jest materiał dowodowy z przesłuchań stron, świadków, dokumentów i opinii biegłych psychologów. Po zebraniu tegoż materiału trybunał kolegialny, czyli składający się z kilku sędziów może stwierdzić nieważność sakramentu. Jest to orzeczenie sądowe (wyrok) zakładający zazwyczaj, iż przysięga małżeńska złożona była nieważnie. Taka sytuacja może mieć miejsce, kiedy jedna lub obie strony dotknięte są poważną niezdolnością psychiczną do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich. Może mieć miejsce np. tzw. symulacja małżeństwa, kiedy ktoś wypowiada przysięgę małżeńską, ale świadomym aktem woli wyklucza zawarcie małżeństwa, lub istotny przymiot, czy cel małżeństwa. Może mieć miejsce również tzw. podstęp, czyli zatajenie ważnej informacji w celu wymuszenia u nupturienta przysięgi małżeńskiej. Spotykam się również z sytuacją przymusu, czyli tzw. bojaźni szacunkowej. Jest to sytuacja, kiedy narzeczony zawiera małżeństwo pod przymusem, by uwolnić się od pewnego niebezpieczeństwa, płynącego od osoby trzeciej. Może być też sytuacja, że małżeństwo było zawierane bez uzyskania dyspensy od przeszkody do zawarcia małżeństwa np. od przeszkody braku chrztu świętego u jednej ze stron. Procesy te błędnie nazywane są rozwodami kościelnymi, czy unieważnieniami małżeństwa.

Czy mógłby Ksiądz nam jeszcze wyjaśnić, dlaczego akty homoseksualne są grzechem i do czego Kościół wzywa homoseksualistów?

Akty homoseksualne uważane są w Bożym Objawieniu, czyli w Piśmie Świętym, za grzech wołający o pomstę do Nieba (grzech sodomski). Jest to więc jeden z największych grzechów. Wynika to z tego, iż są to grzechy nieczystości, niezgodne z Dekalogiem oraz prawem naturalnym, które również ustanowione jest przez Boga. Już wcześniej powiedzieliśmy, że seksualność jest darem Bożym, prowadzącym do wyrażania miłości i dania nowego życia. To pokazuje, iż homoseksualizm jest sprzeczny z naturą. Oczywiście pamiętać musimy, iż sam czyn homoseksualny jest czymś innym niż tendencja homoseksualna, która może się zrodzić w człowieku nie z jego winy, np. przez nadopiekuńczość jednego z rodziców. Należy zastosować wtedy odpowiednią terapię, by właściwie zacząć, realizować swoją seksualność i relacje z innymi ludźmi. Kościół wzywa osoby podejmujące czyny homoseksualne do nawrócenia, czyli porzucenia grzechu i pokuty za nie.

Bardzo dziękujemy Księdzu za udzielenie odpowiedzi na nasze pytania! W następnym numerze będziemy omawiać przykazanie VII „Nie kradnij”.

Serdecznie pozdrawiam Czytelników niniejszych wywiadów. Mam nadzieję, że powoli wzrasta w nas świadomość znaczenia i wagi Dekalogu, który ma charakter absolutny. Pójście drogą dziesięciu przykazań jest drogą do Nieba.


PRZYKAZANIE VII

Na początek wywiadu, czy mógłby Ksiądz nam ogólnie wyjaśnić, na czym polega siódme przykazanie?

Poprzez przykazanie siódme „Nie kradnij” Pan Bóg zabronił zabierania lub zatrzymywania niesłusznie dobra bliźniego i wyrządzania mu krzywdy w jakikolwiek sposób dotyczący jego dóbr. Jest to więc nakaz sprawiedliwości w zarządzaniu dobrami materialnymi i owocami ludzkiej pracy. Wiąże się to więc z cnotą sprawiedliwości, która jest cnotą kardynalną. Już ludy pierwotne znały tę zasadę i respektowały prawo własności. Przykazanie więc to zabrania kradzieży, która jest przywłaszczaniem dobra drugiego człowieka wbrew woli właściciela.

Wiemy zatem, że siódme przykazanie porusza kwestię szacunku wobec własności innych osób. Czy mógłby Ksiądz nam przybliżyć, które praktyki z zakresu handlu i gospodarki są negatywnie oceniane przez Kościół na podstawie Katechizmu Kościoła Katolickiego?

Przede wszystkim wspomnieć tu można o wypłacaniu niesprawiedliwych zaniżonych wynagrodzeń lub w ogóle o braku wynagrodzenia. Wiemy, że jest to jednym z grzechów wołających o pomstę do nieba. Mamy tu oczywiście na myśli sytuację, w której pracodawca mógłby właściwie wynagrodzić, ale nie chce. Wspomnieć możemy także o celowym niepotrzebnym podwyższaniu cen towaru dla osiągnięcia korzyści, co jest ze szkodą dla drugiego człowieka. Ponadto przeciwko siódmemu przykazaniu jest korupcja, przywłaszczanie i korzystanie w celach prywatnych z własności przedsiębiorstwa, źle wykonywana praca, przestępstwa podatkowe, fałszowanie czeków i rachunków, nadmierne wydatki czy marnotrawstwo. O tych wszystkich grzechach przeciwko siódmemu przykazaniu mówi nam Katechizm Kościoła Katolickiego.

Czy Kościół w jakiś sposób zobowiązuje nas do naprawienia popełnionej niesprawiedliwości?

Zdecydowanie sprawiedliwość domaga się zwrotu skradzionego dobra jego właścicielowi. Przytoczyć tu możemy ewangeliczną postać Zacheusza (poborcę podatkowego), który po spotkaniu z Jezusem postanowił: „Jeśli kogoś w czymś skrzywdziłem, zwracam poczwórnie” (por. Łk 19,8). Rzecz więc przywłaszczoną należy zwrócić, i to jak najszybciej. Jeśli została utracona albo uległa uszkodzeniu, należy wyrównać wartość przywłaszczonej rzeczy. Można to zrobić np. kupując inną rzecz tej wartości lub w gotówce. Może zdarzyć się sytuacja, kiedy nie mamy możliwości oddania rzeczy przywłaszczonej. Wtedy możemy np. ofiarować dobra o podobnej wartości Kościołowi czy ubogim. Chodzi tu bowiem o zachowanie cnoty sprawiedliwości i by być „sprawiedliwym w oczach Boga”.

A co Kościół sądzi w temacie gier hazardowych?

W Katechizmie możemy wyczytać, iż gry hazardowe bądź zakłady nie są same w sobie sprzeczne ze sprawiedliwością. Jednak stają się moralnie nie do przyjęcia, gdy pozbawiają osobę tego, czego jej koniecznie potrzeba dla zaspokojenia swoich potrzeb i potrzeb innych osób, między innymi własnej rodziny. Ponadto nadmierne przywiązanie do gier może powodować zniewolenie, nałóg, czyli uzależnienie. Nieuczciwe również byłoby oszukiwanie w tychże grach, co nierzadko przynosi innym szkodę.

Wiele miejsca Katechizm poświęca tematowi pracy ludzkiej. Jak Ksiądz by streścił teologię pracy przedstawioną w niniejszym tekście? Innymi słowy jak katolik powinien patrzeć na swoją pracę i jaki jest jej sens?

Jako osoby stworzone na obraz Boży jesteśmy niejako powołani do przedłużania dzieła stworzenia, „czyniąc sobie ziemię poddaną”(por. Rdz 1,26). Praca jest tak istotna, iż św. Paweł napisał: „Kto nie chce pracować, niech też nie je!” (por. 2 Tes 3,10). Wykonując pracę, okazujemy szacunek dla darów Stwórcy i rozwijamy otrzymane talenty. Wspomnieć tu możemy przypowieść o talentach, które pracownicy mieli rozmnożyć. Przykładem pracy jest dla nas sam Chrystus, który zanim podjął publiczną działalność, pracował wraz z św. Józefem. Praca jest nierzadko pewnym trudem, ale jest potrzebna dla społeczeństwa. Praca może być także – jak mówi Katechizm – środkiem uświęcania i ożywiania rzeczywistości ziemskich w Duchu Chrystusa. Podejmując pracę, człowiek się rozwija, ubogaca siebie i innych a także czerpie środki na utrzymanie siebie i własnej rodziny. Ważne więc, by pamiętać, że „praca jest dla człowieka, a nie człowiek dla pracy”. Jest to cytat z encykliki św. Jana Pawła II „Laborem exercens”, poświęconej zagadnieniu pracy.

A czy Ksiądz traktuje swoje powołanie do kapłaństwa jak pracę?

Dla mnie posługa kapłańska jest wypełnianiem powołania, czyli woli Bożej względem mnie. Dookreśla to całokształt mojego życia, a więc modlitwy, służby bliźniemu, szafowania sakramentami, czy pracy w szkole. Kapłan oddany wspólnocie Kościoła oddaje Bogu i wiernym całe swoje życie. Z tego tytułu wierni zobowiązani są do utrzymania kapłana. Św. Paweł napisał: „Tak też i Pan postanowił, ażeby z Ewangelii żyli ci, którzy głoszą Ewangelię” (por. 1 Kor 9,14). Dlatego osobiście cenię sobie to, iż wypełnianie kapłańskiej posługi daje mi utrzymanie i zapewnia byt. Można więc powiedzieć, że wykonywanie powołania jest jakimś rodzajem pracy. Jest to bowiem posługa dla innych, która przynosi mi radość i utrzymanie. Dzięki ofiarności wiernych całkowicie oddać się mogę mojemu powołaniu.

Przykazanie VII „Nie kradnij” zgodnie z nauką Katechizmową zachęca nas także do miłości ubogich. Tradycja Kościoła w tym względzie jest bogata. Opierając się na Katechizmie, jak Ksiądz by zachęcił nas i Czytelników do coraz gorliwszego pomagania osobom potrzebującym?

Istotne tutaj są słowa samego Jezusa: „Daj temu, kto cię prosi i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie” (por. Mt 5,42). Jezus podkreśla także uczynki wobec ubogich, które spotkają się z nagrodą w dniu ostatecznym (por. Mt 25,31-36). To wszystko łączy się także z naszym obowiązkiem dawania jałmużny, szczególnie wielkopostnej. Troska o ubogich jest praktyką istniejącą od początku Kościoła. Należy więc do jego stałej tradycji. My wszyscy a szczególnie kierujący państwem winniśmy zadbać o ubogich, zapewniając im możliwość pracy i należyte wsparcie.

Dziękujemy bardzo Księdzu za odpowiedzi na powyższe pytania! Mamy nadzieję, że odtąd będziemy z jeszcze większą świadomością i w pełni wypełniać siódme Przykazanie Boże.

Cieszę się, że udało się już podjąć refleksję nad siedmioma Przykazaniami Dekalogu. Zagadnienia dziś omówione uważam za ważne i potrzebne między innymi dlatego, że wśród polskich katolików spora jest nieświadomość Katolickiej Nauki Społecznej. Ufam, że powyższa refleksja pomoże nam wszystkim w zrozumieniu Dekalogu i wzmocni naszą chrześcijańską postawę życia.