Gorzów Wlkp. 2014 r.
Ks. Dawid Pietras
GRZECHY PRZECIWKO DUCHOWI ŚWIĘTEMU
Każdy grzech i bluźnierstwo będą odpuszczone ludziom, ale bluźnierstwo przeciwko Duchowi nie będzie odpuszczone. Jeśli ktoś powie słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie mu odpuszczone, lecz jeśli powie przeciwko Duchowi Świętemu, nie będzie mu odpuszczone, ani w tym wieku, ani w przyszłym (Mt 12, 31).
Powyższe słowa wypowiedział Jezus po cudownym uzdrowieniu człowieka opętanego. Z niego to Pan Jezus wypędził złego ducha. Zdumieni świadkowie cudu obwołali Jezusa Synem Dawida, czyli Mesjaszem. Jednak zaślepieni faryzeusze oświadczali: On tylko przez Belzebuba, władcę złych duchów, wyrzuca złe duchy (Mt 12,24). To posądzenie o zmowę z szatanem Jezus uznał za bluźnierstwo przeciwko Duchowi Świętemu. Przez Chrystusa bowiem działał sam Duch Boży. Lecz jeśli Ja mocą Ducha Bożego wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło do was królestwo Boże (Mt 12,28). Chrystus, broniąc się przed tym bluźnierczym zarzutem, oznajmia, że ten grzech nigdy nie zostanie odpuszczony, ani w tym życiu, ani w przyszłym. W relacji św. Marka słowa Jezusa brzmią: Wszystkie grzechy i bluźnierstwa, których by się ludzie popuścili, będą im odpuszczone. Kto by jednak zbluźnił przeciw Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia, lecz winien jest grzechu wiecznego. Mówili bowiem: Ma ducha nieczystego (Mk 3,28-30).
Wiemy, że chodząc po ziemi, Jezus ukazywał swoje Bóstwo ukryte w Człowieczeństwie przez czyny i znaki zdziałane mocą Ducha Świętego. Duch Święty widzialnie zstąpił na niego w wodach Jordanu. Jezus ukazywał swoją mesjańską tożsamość poprzez uzdrowienia duszy i ciała oraz przez odpuszczanie grzechów. Mówienie, że czyni to mocą szatana, było bluźnierstwem przeciwko Duchowi Świętemu, przez Którego działał. Było utożsamieniem Ducha Świętego z demonem! Oznaczało to negację Boskości Chrystusa i pozbawienie sensu Jego misji zbawczej. Równało się to z odrzuceniem Chrystusa, a co za tym idzie – odrzuceniem Ojca, a więc utratą zbawienia. Dlatego o faryzeuszach powiedział Jezus: Gdybym nie dokonał wśród nich dzieł, których nikt inny nie dokonał, nie mieli by grzechu. Teraz jednak widzieli je, a jednak znienawidzili i Mnie, i Ojca mego (J 15,24).
Tak opisać można ewangeliczny kontekst wypowiedzi Chrystusa na temat grzechów przeciwko Duchowi Świętemu, które nigdy nie będą przebaczone. Tu rodzą się pytania: Dlaczego nie będą przebaczone? Skąd taki radykalizm i stanowczość u kochającego nas Chrystusa? Jak się ma do tego Boże miłosierdzie? Czy, jeśli taki grzech popełniłem, to już nie ma dla mnie nadziei i możliwości nawrócenia? Dzisiejszy świat nazwałby takie poglądy bezdusznym szczytem braku tolerancji! To kazanie będzie odpowiedzią na te pytania.
Katechizm Kościoła Katolickiego w punkcie 1864 pisze: „Miłosierdzie Boże nie zna granic, lecz ten, kto świadomie odrzuca przyjęcie ze skruchą miłosierdzia Bożego, odrzuca przebaczenie swoich grzechów i zbawienie darowane przez Ducha Świętego. Taka zatwardziałość może prowadzić do ostatecznego braku pokuty i do wiecznej zguby”. Nie chodzi więc o przeklinanie czy bluźnienie dosłownie w stronę Osoby Ducha Świętego, ale o zamknięcie serca na Chrystusa działającego w mocy Ducha Świętego i przez Kościół Święty. Chrystusa działającego dziś przez Kościół jako Jego Ciało Mistyczne, a którego duszą jest Duch Święty.
Katechizmy wyliczają sześć grzechów przeciwko Duchowi Świętemu, świadczących o wyjątkowej zatwardziałości grzeszników i o zamknięciu się ich na łaskę Boga. Już pisał o nich św. Augustyn, a doprecyzował św. Tomasz z Akwinu. Istota tych grzechów leży w tym, że „zwracają się one wprost przeciw temu, co nam jest dane przez Ducha Świętego, aby nas powstrzymać od grzechu lub od niego odwrócić i zwrócić z powrotem do Boga” (J. Woroniecki, Katolicka etyka wychowawcza, Lublin 1986, s. 146).
1. grzeszyć zuchwale w nadziei miłosierdzia Bożego,
2. rozpaczać albo wątpić w łaskę Bożą,
3. sprzeciwiać się uznanej prawdzie chrześcijańskiej (katolickiej),
4. nie życzyć lub zazdrościć bliźniemu łaski Bożej,
5. mieć zatwardziałe serce na zbawienne natchnienia,
6. umyślnie zaniedbywać pokutę aż do śmierci.
Wsłuchajmy się teraz w słowa Pana Jezusa do św. Faustyny: „Niedowierzanie Mojej dobroci najwięcej Mnie rani. Jeżeli nie przekonała was o miłości Mojej śmierć Moja, to cóż was przekona? Często rani Mnie dusza śmiertelnie, tu Mnie nikt nie pocieszy. Używają łask Moich na to, aby Mnie obrażać. Są dusze, które gardzą Moimi łaskami i wszelkimi dowodami Mojej miłości; nie chcą usłyszeć wołania Mojego, ale idą w przepaść piekielną. Ta utrata dusz pogrąża Mnie w smutku śmiertelnym. Tu duszy nic pomóc nie mogę, chociaż Bogiem jestem, bo ona Mną gardzi; mając wolną wolę, może Mną gardzić albo miłować Mnie. Ty, szafarko Mojego miłosierdzia, mów światu całemu o Mojej dobroci, a tym pocieszysz serce Moje” (Dzienniczek pkt. 580). Szczególnie na zainteresowanie zasługują słowa: „Tu duszy nic pomóc nie mogę, chociaż Bogiem jestem, bo ona Mną gardzi”. To jest właśnie postawa serca zamkniętego na Bożą miłość, a Bóg szanując wolność człowieka nie będzie ingerował bez zgody tej duszy. Bóg może przebaczyć każdy grzech, nawet największy, ale człowiek musi chcieć przyjąć to przebaczenie. Jezus wołał: Ojcze, przebacz im! o swoich oprawcach (Łk 23,34).
I tu zasadza się istota tego grzechu. Człowiek gardzi świadomie nieskończonym Bożym miłosierdziem, które płynie za pośrednictwem Kościoła! Człowiek to miłosierdzie odrzuca! Definicja piekła według KKK w punkcie 1033 brzmi: „Umrzeć w grzechu śmiertelnym, nie żałując za niego i nie przyjmując miłosiernej miłości Boga, oznacza pozostać z wolnego wyboru na zawsze oddzielonym od Niego”. Grzech przeciwko Duchowi Świętemu jest więc trwałą postawą pogardy Bożej łaski przebaczenia i miłosierdzia.
Trzeba stanowczo podkreślić, że stan grzechu przeciw Duchowi Świętemu trwa, dopóki dusza nie zwróci się ku Bogu, dopóki nie zmieni swojego nastawienia serca. Wtedy otwiera się możliwość zyskania przebaczenia w sakramencie pokuty przy spełnieniu pięciu warunków dobrej spowiedzi. Całkowicie błędny jest więc pogląd, że dusza, która trwa w takim grzechu już wszystko straciła i na pewno będzie potępiona.
Spójrzmy teraz na mechanizm działania ludzkiego serca oparty na Bożym darze rozumu i wolności. Tylko wolna wola człowieka, wzmocniona łaską Bożą, jest w stanie otworzyć swe serce na Boga.
Omawianą ewangeliczną scenę Jezus kończy nauką o sercu. Mówi: Albo uznajcie, że drzewo jest dobre, a wtedy i jego owoc jest dobry, albo uznajcie, że drzewo jest złe, a wtedy i owoc jego jest zły; bo po owocu poznaje się drzewo. Plemię żmijowe! Jakże wy możecie mówić dobrze, skoro źli jesteście? Przecież z obfitości serca usta mówią. Dobry człowiek z dobrego skarbca wydobywa dobre rzeczy, a zły człowiek ze złego skarbca wydobywa złe rzeczy. A powiadam wam: Z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu. Bo na podstawie słów twoich będziesz uniewinniony i na podstawie słów twoich będziesz potępiony (Mt 12,33-37).
Św. Ambroży tak pisał w swoim komentarzu do Psalmu 18: „Otwórz swoje drzwi Temu, który przychodzi, otwórz twą duszę, rozszerz wnętrze twego umysłu (…). Rozszerz swe serce, wybiegnij naprzeciw wiecznej światłości, która oświeca każdego człowieka. Bez wątpienia prawdziwa światłość jaśnieje wszystkim. Jeśli jednak ktoś zamyka swe okno, sam siebie pozbawia wiekuistego światła. Gdy więc zamykasz drzwi twego umysłu, Chrystus pozostaje na zewnątrz. Wprawdzie zdołałby wejść, ale nieproszony nie chce się wdzierać, nie chce zmuszać niechętnych. (…) Otóż drzwiami naszymi jest wiara, która jeśli jest mocna, zabezpiecza cały dom. Przez takie właśnie drzwi wchodzi Chrystus. Dlatego w księdze Pieśń nad pieśniami Kościół woła: Słuchaj, mój umiłowany puka do drzwi. (…). Istnieją więc drzwi duszy, istnieją też bramy, o których powiedziano: Bramy podnieście swe szczyty i rozstąpcie się, prastare podwoje, aby mógł wkroczyć Król chwały. Jeśli chcesz podnieść bramę twej wiary, wejdzie do ciebie Król chwały (…)”.
W Księdze Apokalipsy Chrystus mówi: Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli ktoś posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną (Ap 3,20).
Łaskę Bożą możemy więc przyjąć, ale i możemy ją odrzucić. Możemy zamknąć nasze serca. Duch Święty wlewa w nas cnoty, daje łaskę uświęcającą oraz łaskę uczynkową. Musimy jednak na nią się otworzyć.
Po mowie eucharystycznej dotyczącej zapowiedzi Komunii św. wielu z uczniów Jezusa opuściło Go na zawsze (J 6,66). W dniu Zesłania Ducha Świętego byli tacy którzy odrzucili dar Ducha Świętego oskarżając Apostołów o pijaństwo (Dz 2,3). W Dziejach Apostolskich Ateńczycy, śmiejąc się, odrzucili nauczanie św. Pawła na areopagu na temat zmartwychwstania ciał (Dz 17,32).
Człowiek może otworzyć swoje serce na łaskę Bożą, na Boga działającego w mocy Ducha Świętego, ale może też ją zamknąć. „Otwórzcie drzwi Chrystusowi!” – wołał św. Jan Paweł II.
Grzech przeciwko Duchowi Świętemu nie jest grzechem słabości, ale szatańskiej złości! Człowiek, który odrzuca łaskę Ducha Świętego podobny jest do szatana, który wciąż przeciwny jest prawdzie. Bóg woła: Dziś, jeśli głos Jego usłyszycie, nie zatwardzajcie serc waszych (Ps 94,8). Człowiek będący w grzechu przeciwko Duchowi Świętemu odrzuca łaskę konieczną do nawrócenia. Dlatego Jezus powiedział, że taki grzech nie będzie nigdy wybaczony. Podobnie upadli aniołowie wzgardzili i wciąż gardzą łaską Boga, nie chcąc jej. W egzorcyzmach zapytane, czy gdyby otrzymały drugą szansę, wróciły by do Boga? Odpowiadają przez osobę opętaną: nigdy!
Biblia ukazuje nam skutki tego grzechu. Prócz wiecznego potępienia, kara spotyka tych ludzi nawet jeszcze w tym ziemskim życiu: Świat uległ zagładzie w wodach potopu, by odrodziła się ludzkość. Sodoma i Gomora uległy spopieleniu przez wybuch wulkanu. Król Faraon utonął w Morzu Czerwonym z całym swym wojskiem. Narody Kanaanu uprawiające okultyzm zostały ścięte z powierzchni ziemi przez wojsko izraelskie. Żydzi za odrzucenie Chrystusa i za zabicie Go przeżyli zburzenie Jerozolimy w roku 70. Jezus zapowiedział to: Gdy był już blisko, na widok miasta zapłakał nad nim i rzekł: O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi! Ale teraz zostało to zakryte przed twoimi oczami. Bo przyjdą na ciebie dni, gdy twoi nieprzyjaciele otoczą cię wałem, oblegną cię i ścisną zewsząd. Powalą na ziemię ciebie i twoje dzieci z tobą i nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu za to, żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia (Łk 19,41). Czy nie był to skutek odrzucenia Jezusa jako Mesjasza, czyli grzech przeciwko Duchowi Świętemu? Przeszło milion Żydów zginęło od miecza rzymskiego, głodu, zarazy i walk bratobójczych. Świątynia została zrównana z ziemią, ustał kult, a kapłanów żydowskich wymordowano! Jeżeli bowiem nie uwierzycie, że JA JESTEM, pomrzecie w grzechach waszych (J 8,24).
Gdy pączek kwiatka otworzy się, wnika weń światło i ciepło słoneczne, rozwija się i wydaje wreszcie owoc. Przeciwnie, pączek zamknięty zasusza się, obumiera i pozostaje bezpłodny. Taki sam los spotyka duszę, która zamyka się na wpływ Ducha Świętego. Zasklepia się w zatwardziałości i dąży ku wiecznemu potępieniu.
Można powiedzieć, że grzechy przeciwko Duchowi Świętemu są najcięższymi wykroczeniami przeciwko cnotom boskim (teologalnym, wlanym) i przeciwko darom, do nich się odnoszącym:
Przeciw wierze (zwalczanie uznanej prawdy wiary katolickiej, apostazja – całkowite porzucenie wiary),
Przeciw nadziei (grzeszenie w nadziei miłosierdzia Bożego, czyli zuchwała ufność w Boże miłosierdzie, rozpacz o zbawienie),
Przeciw miłości Boga i bliźniego (zatwardziałość, rozmyślne trwanie w przywiązaniu do popełnionego grzechu i czerpanie zadowolenia z grzechu; brak cnoty pokuty; nienawiść do ludzi pobożnych i zawiść łask udzielonym bliźnim).
Przyjrzyjmy się bliżej tym grzechom.
1. Grzeszyć zuchwale w nadziei miłosierdzia Bożego.
Ten grzech popełnia ten, kto zuchwale grzeszy i mówi sobie: „i tak muszę pójść do spowiedzi i wtedy Bóg mi przebaczy”. „A w sumie jak popełnię ten grzech, to przynajmniej będę miał, co powiedzieć przy spowiedzi” – mówią znów inni.
Mówią dziś niektórzy, że bez względu na wyznawaną wiarę i tak pójdą do nieba, bo przecież są dobrymi ludźmi. Tak mówią niewierzący, cudzołożnicy, uciskający wdowy i sieroty, źle wychowujący swoje dzieci itd. „Bóg dobry, to i tak przebaczy” – powtarzają jak mantrę.
Zupełnie ci ludzie zatracili poczucie grzechu. Nie mają świadomości jak straszny jest grzech i że rani on Boga. Zapomnieli o prawdzie wiary, że „Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe każe”. Ich religijna ignorancja prowadzi ich do zapomnienia, że za każdy grzech odpuszczony w spowiedzi, trzeba będzie odpokutować czy to na ziemi czy w płomieniach czyśćca. Fałszywie pojmowane miłosierdzie zakryło im przymiot sprawiedliwości Boga. Nawet grzech śmiertelnym przestali się przejmować i nagminnie go popełniają. A przecież za te grzechy nasz Pan umierał na krzyżu! Zapomnieli, za jaką cenę zostali zbawieni.
Tacy często latami lub miesiącami się nie spowiadają. Czekają na okazję do spowiedzi np. Wielkanoc czy chrzest dziecka. Kpią z tych, którzy często klęczą u kratek konfesjonału.
2. Rozpaczać albo wątpić w łaskę Bożą.
To postawa człowieka, który nie wierzy w moc miłości Bożej, w Boże miłosierdzie. Taki ktoś twierdzi, że grzechy są zbyt wielkie, by mogły być przebaczone. Mówi, że na pewno już nie osiągnie nieba. Pan Jezus mówił św. Faustynie, że ufność jest czerpakiem, którym czerpiemy Boże miłosierdzie. Człowiek taki nie ufa Bogu. Skoro nie wierzy w przebaczenie i miłosierdzie, pozbawia krzyż Chrystusa odkupieńczego sensu. W celu otrzymania przebaczenia, trzeba uwierzyć w miłosierdzie płynące z krzyża.
Tymczasem Biblia mówi w wielu miejscach o Bożym miłosierdziu:
„Ja zaś zaufałem Twemu miłosierdziu; niech się cieszy me serce z Twojej pomocy, chcę śpiewać Panu, który obdarzył mnie dobrem”. (Ps 13,6)
„A Ty, o Panie, nie wstrzymuj wobec mnie Twego miłosierdzia; łaska Twa i wierność niech mnie zawsze strzegą! (Ps 40,12)
„Zmiłuj się nade mną, Boże, w swojej łaskawości, w ogromie swego miłosierdzia zmaż moją nieprawość!” (Ps 51,3)
Człowiek wątpiący w łaskę przebaczenia musi sobie uświadomić dar ojcowskiej miłości Boga. W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On nas sam umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy (1 J 4,10). I tenże Syn powiedział na krzyżu do żałującego łotra: Zaprawdę powiadam ci: dziś ze Mną będziesz w raju (Łk 23,43). A wcześniej o kobiecie cudzołożnej: Odpuszczają się jej liczne grzechy, bo bardzo umiłowała (Łk 4,74).
3. Sprzeciwianie się uznanej prawdzie chrześcijańskiej.
Przykładem są uczeni w Piśmie i faryzeusze, którzy nie uwierzyli w Chrystusa, mimo iż widzieli cuda i słyszeli Jego nauczanie. Odrzucali więc zdecydowanie prawdę objawioną przez Chrystusa i prześladowali Go. Dlatego św. Szczepan powiedział do nich zanim go ukamienowano: Wy twardego karku i nieobrzezanych serc i uszu! Wy się zawsze sprzeciwiacie Duchowi Świętemu, jak ojcowie wasi, tak i wy (Dz 7,51). To w kontekście ich postawy, Chrystus poczynił nam wykład o grzechu przeciwko Duchowi Świętemu. Kiedy wielotysięczne tłumy zebrały się koło Niego, tak że jedni cisnęli się na drugich, zaczął mówić najpierw do swoich uczniów: Strzeżcie się kwasu, to znaczy obłudy faryzeuszów (Łk 12,1). Chrystus więc ostrzegał przed ich postawą zakłamania i pychy, którą dziś nazywamy faryzeizmem. Do końca trwali w odrzuceniu Chrystusa, a próbowali uchodzić za doskonałych i za nauczycieli Izraela!
U wielu na skutek długotrwałego stanu grzechu dochodzi do takiego zaciemnienia sumienia, że zdają się zamknięci na działanie Ducha Świętego.
Tu charakterystyczna jest postawa człowieka, który zarzuca Kościołowi, że nie dostosowuje się do świata. Mówi, że Kościół za dużo wymaga, a moralność powinna się zmienić, żeby ludzie nie odchodzili od Kościoła. Taki pogląd głosi, że odwieczna niezmienna prawda Boża wyrażona w Dekalogu, powinna być dostosowana do jego grzechu! Bóg więc musi się dostosować do grzechu człowieka, a nie człowiek do zasad Bożych, które przekazuje Kościół! Tu też mamy do czynienia z postawą serca, które trwa w grzechu przeciw Duchowi Świętemu.
Grzech herezji, czyli odrzucenia jakiejś prawdy wiary katolickiej lub zasady moralnej jest podważeniem wiarygodności Chrystusa. Skoro Jezus nauczając nie miał racji, to nie jest Bogiem. A może się pomylił, a nawet celowo skłamał…! Odrzucenie jakiejś prawdy wiary jest uczynieniem Jezusa kłamcą i oszustem.
Negacja lub usilne powątpiewanie w prawdę wiary jest utratą całej wiary teologalnej. Wierzymy bowiem w Objawienie przyniesione w Chrystusie, a przekazywane przez Kościół. Mówimy w akcie wiary: „Wierzę w Ciebie, Boże żywy, w Trójcy jedyny, prawdziwy. Wierzę w coś objawił, Boże. Twe słowo mylić nie może”. Jeżeli poprawiam naukę Bożą, naukę Kościoła, to mój rozum czynię Bogiem. Mój rozum decyduje, co jest prawdą, a nie Boże Objawienie. Podobnie grzech apostazji czyli całkowitego odrzucenia wiary katolickiej można nazwać grzechem przeciwko Duchowi Świętemu. Kto nie wierzy w Chrystusa, nie może być zbawiony.
I zapewne większość z nas spotkała się kiedyś z człowiekiem, który bluźnił Bogu i Kościołowi. Unosił się pychą, twierdząc, że on nie ma grzechu. Z człowiekiem, który wygaduje rzeczy niewiarygodne na temat kapłanów, ludzi chodzących do kościoła, uważając się za wszystkowiedzącego. Konstatuje odpowiedź tym, że „mu religia jest nie potrzebna, nie potrzebni mu księża, nie potrzebny mu Kościół. Każdy niech sobie wierzy w co chce, najważniejsze to oby żyć dobrze i nikomu źle nie czynić. A poza tym, to księża wymyślili spowiedź, Kościół itd.”. Taki człowiek pogrążony jest w niezmiernej bucie i ciemności duchowej. Jeśli więc światło, które jest w tobie, jest ciemnością, jakże wielka to ciemność! – mówi Pan Jezus (Mt 6,23). I takie jest nasze wrażenie po rozmowie z nimi! Czujemy się poniżeni przez nich, i zastanawiamy się, jak można mówić takie rzeczy… Nie przemawiają do nich żadne argumenty. Nierzadko takie bluźnierstwa i głupoty płyną dziś z ust człowieka ochrzczonego, który przyjął bierzmowanie i całe swoje dzieciństwo chodził na katechezę. I widać, że ludzie o takich poglądach nie mają Ducha Świętego! Już nawet nie widzą grzechu w sobie, z resztą odrzucają moralność chrześcijańską i zazwyczaj z tego też powodu gardzą Kościołem. Nie mają już wyrzutów sumienia, bo ukształtowali je według świata a nie nauczania Chrystusa. Przestali być Jego uczniami.
Negacja Kościoła katolickiego jest grzechem przeciwko Duchowi Świętemu. Odłączenie się od Kościoła katolickiego poprzez schizmę czy akt ekskomuniki również jest trwaniem w stanie odrzucenia Boga. Jest to oddzielenie się od łaski, bo „poza Kościołem nie ma zbawienia” – jak mówi dogmat wiary. A gdzie Piotr – papież, tam Kościół. Członkowie sekt, fałszywych religii, niewierzący itd. – jeśli nie broni ich niezawiniona i nieprzezwyciężalna niewiedza co do prawdy – trwają w grzechu przeciwko Duchowi Świętemu.
Ewangelista św. Łukasz pisze, że po owym wypędzeniu złego ducha niektórzy chcąc Go wystawić na próbę, domagali się od Niego znaku z nieba (Łk 11,16). Do grupy grzeszących przeciwko Duchowi Świętemu należeć będą również ci, którzy mówią, że „muszą zobaczyć, żeby uwierzyć”. I dodają, sprytnie cytując Ewangelię wg św. Jana, że „Boga nikt jeszcze nie widział” (J 1,18). Zapominają słowa Jezusa powiedziane do św. Filipa: Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze mnie nie poznałeś? Kto mnie widzi, widzi także i Ojca. Dlaczego więc mówisz: Pokaż nam Ojca. Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? (J 14,9-10). Ci, którzy mówią, że uwierzą jak zobaczą, albo że dopiero na drugim brzegu uwierzą, jak się przekonają, że tam coś jest – tak naprawdę nie uwierzyli jeszcze w Chrystusa! Gardzą przykładami Świętych, cudami eucharystycznymi. Coraz więcej oglądają filmów o opętaniach, a nie wierzą w Chrystusa, który pokonał szatana na krzyżu! Nie wierzą w moc Chrystusa, który wypędzał demony mocą Ducha Świętego.
Wzgardzili Jego nauczaniem, słowem i nawet nie zadadzą sobie trudu, by otworzyć Biblię i czytać! A i mówią, że „Biblia nie wiadomo czy jest prawdziwa… bo są różne Ewangelie, które Kościół ukrywa… A to co w Piśmie św., to może być jakiś zbiór mitów, legend…”. Tak podważają filary Objawienia zawartego w Biblii i Tradycji Apostolskiej. Ośmieszają naukę Chrystusa i Jego Boskość, bo przecież Bóg nie mógł się pomylić! Bóg jest prawdomówny, co kilkukrotnie podkreślał Chrystus w samej Ewangelii św. Jana (por. J 3,33; 7,29; 8,26). Mówią, że „nie ma obiektywnej prawdy, że prawda dla każdego może być inna”! A tymczasem Jezus mówi: Ja jestem drogą, prawdą i życiem (J14,6). Jedyną i najwyższą prawdą jest Chrystus i Jego słowo przekazywane przez Kościół katolicki!
Nie możemy zaprzeczyć, że takie słowa słyszymy zazwyczaj z ust ludzi, którzy już dawno zaniechali religijnych praktyk i od wielu lat trwają w grzechu bez spowiedzi św. Grzech zaciemnia rozum! Św. Jan Maria Vianney nauczał w kazaniach, że jak pokora jest początkiem wszelkich cnót, tak pycha jest początkiem wszelkiego występku. Pycha zatwardza serce. Św. Jan Paweł II powiedział: „Dziś człowiek żyje jakby Boga nie było, a nawet sam siebie stawia na miejscu Boga”. Widzimy jak współczesny człowiek buduje według zasad świata, własną, sobie wygodną moralność. Ta pokusa brzmiała już w ogrodzie Eden!
4. Nie życzyć lub zazdrościć bliźniemu łaski Bożej.
Przykładem człowieka popełniającego ten grzech jest Kain. Bóg przyjął ofiarę Abla, jego zaś ofiarę odrzucił. To właśnie zazdrość u Kaina sprawiła, że wystąpił on przeciwko osobistej przyjaźni i zażyłości Abla z Bogiem. Był zazdrosny o względy, jakimi Abel cieszył się u Boga przez swe czyste serce. Zamiast pracować nad zmianą swojego nastawienia, on pałał morderczą zazdrością wobec brata, a pewnie i ta zazdrość powoli przemieniała się w niechęć wobec samego Boga. Kain sam zaniedbał się w cnocie miłości, wątpił w sensowność dobrych uczynków. Przestał prosić Boga o łaski.
Św. Jan Kasjan i św. Grzegorz Wielki nazwali zazdrość zwornikiem ludzkiej nieprawości. Stan zazdrości niszczy wewnętrzne życie w duszy. Zaślepiony zazdrością nie dostrzega darów, łask i charyzmatów hojnie otrzymanych od Boga, które stały się jego udziałem. Widzi u innych dary Boże, a nie u siebie. W końcu zaczynają go radować upadki innych, ich grzechy. Chętnie potępiłby innych z powodu ich grzechów.
Ta postawa łączy się z brakiem ufności w Boga i w Jego prowadzenie w życiu. Jezus mówił, że stan dziecięcego, bezgranicznego zaufania jest potrzebny do zbawienia: Jeśli się (…) nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego (Mt 18,3).
Na łaskę przebaczenia zamyka się każdy, kto trwa w nienawiści do bliźniego. Św. Jan pisze: Każdy, kto nienawidzi brata swego jest zabójcą, a wiecie, że żaden zabójca nie nosi w sobie życia wiecznego (1 J 3,15). Podobnie i ten, kto nie chce przebaczyć bliźniemu: Jeżeli nie przebaczycie ludziom, Ojciec wasz nie przebaczy wam także waszych przewinień (Mt 6,15).
5. Mieć serce zatwardziałe na zbawienne napomnienia.
Kolejnym przykładem człowieka trwającego w grzechu przeciwko Duchowi Świętemu był starotestamentalny faraon. Uczynił swe serce zatwardziałym. Po licznych wystąpieniach Mojżesza z Aaronem, po licznych plagach, które Bóg zesłał na Egipt, nie chciał ich wypuścić. W końcu po pladze śmierci pierworodnych z rozpaczy uczynił to, natychmiast jednak wdał się w pościg za Izraelitami. Jest to przykład zatwardziałego serca na zbawienne napomnienia.
To tak, jakby ktoś spotkał człowieka śpiącego zimą na śniegu, na dworze. Budzi go, mówi mu, żeby się ogrzał u niego w domu, bo zamarznie. O jednak dalej idzie spać, zły, że ktoś mu przeszkadza. Naraża się na śmierć przebywając na mrozie. Podobnie traktuje swoją duszę człowiek, który odrzuca zbawienne napomnienia do pokuty i nawrócenia. Coraz bardziej zaciemnia swój rozum poprzez grzech i stacza się do wiecznego potępienia. Ci ludzie nie pozwalają się obudzić duchowo! Zachowują się jak chorzy, którzy nie chcą leczyć swoich ran i tak przyśpieszają swoją śmierć – pisze św. Jan Chryzostom. Wdaje się zakażenie i sytuacja robi się dramatyczna! Kiedy mówi się im o potrzebie spowiedzi, o piekle, o grzechu, oni śmieją się, że to bajki dla straszenia małych dzieci!
Ci też często chętnie znieśliby spowiedź indywidualną i wprowadzili ogólne rozgrzeszenie. Albo mówią, że oni sami sobie przed Bogiem się wyspowiadają na osobistej modlitwie. I znów jawi się wiara bez Kościoła, wiara bez sakramentów… a co za tym idzie – trwanie w grzechu.
6. Trwanie w rozmyślnej niepokucie aż do śmierci:
Ernest Renan, francuski filozof i filolog był w seminarium duchownym, gdzie otrzymał święcenia niższe. Zrezygnował jednak z drogi ku kapłaństwu i poświęcił się nauce. Odrzucił katolicyzm, nazywając go mitem i wytworem wyobraźni. Przyjął również darwinizm. Bł. Pius IX nazwał go „europejskim bluźniercą”. Z góry zapragnął, by w chwili jego śmierci nie dopuszczono do niego żadnego kapłana. Zamknął się na łaskę przebaczenia i światło prawdy. Odrzucił świadomie perspektywę pokuty, żalu za grzechy i postanowienia poprawy. Podobnie czynią wolnomularze.
Ale oni nie chcieli słuchać. Przybrali postawę oporną i zatkali uszy, aby nie słyszeć. Serca ich stały się twarde jak diament, nie zwracali uwagi na prawo i na słowa Pana Zastępów, którymi napominał przez Ducha swego za pośrednictwem dawnych proroków (Zach 7,11-12).
„Trwanie w niepokucie jest jedyną zbrodnią, której Bóg nie przebacza” - św. Hieronim. „Trwanie w niepokucie obraża Boga więcej niż grzech” – św. Jan Chryzostom.
Ktoś kiedyś powiedział, że ludzką rzeczą jest upadać, boską postawać, a diabelską trwać w upadku!
Jak wielu i dziś mówi, że o wieczności pomyśli dopiero przed śmiercią, kiedy już będą mieli czas na modlitwę. Dziś mają pracę, rodzinę i rozliczne obowiązki. Może na starość zawołają księdza i się wyspowiadają. Dodają też, że młodość jest po to, by się wyszumieć… Skoro nie mają czasu na modlitwę, niech zmierzą na zegarku, ile trwa jedno odmówienie Ojcze nasz – 20 sekund!
Pan Jezus powiedział do św. Faustyny, że dusze oziębłe sprawiają Mu ogromny smutek. Człowiek oziębły gardzi Bogiem i jest obojętny na stan swojej duszy.
Trzeba nam więc przylgnąć do Bożego miłosierdzia z zaufaniem i z miłością ku Bogu! Módlmy się za tych, którzy trwają w stanie grzechu przeciwko Duchowi Świętemu, narażając się na wieczne potępienie. Dopóki są na tym świecie, mają szansę na nawrócenie. Ale jakże ciężko nawrócić zatwardziałego grzesznika! Ile trzeba modlitw i ofiar!
Drodzy Bracia i Siostry!
Zakończę słowami św. Jana Pawła II, wypowiedzianymi pod koniec jego pierwszej pielgrzymki do Polski: „Mówię za Chrystusem samym: Weźmijcie Ducha Świętego (J 20,22). A mówię za Apostołem: Ducha Świętego nie gaście! (1 Tes 5,19). I mówię za Apostołem: Ducha Świętego nie zasmucajcie! (Ef 4,30)”.