CZAS

ks. Dawid Pietras
Msza Trydencka
25 X 2014 r.

CZAS  

„Człowiek nieustannie staje wobec faktu przemijania życia, tego życia, o którym wie że posiada ostateczną wartość jako przygotowanie do życia wiecznego. Wiara pielgrzymia kieruje człowieka ku Bogu i skłania do dokonywania takich wyborów, które pomogą mu osiągnąć życie wieczne. Stąd każda chwila ludzkiego pielgrzymowania na ziemi jest ważna – ważna, gdy chodzi o wyzwania i wybory, przed którymi nas stawia”(1 lutego 1986 r.).

Te słowa bł. Jana Pawła II o życiowych wyborach stanowią wprowadzenie do dzisiejszego kazania. A poruszę temat wartości czasu w perspektywie wieczności. Życie jest bitwą, jest czasem wyborów. Życie jest walką o spełnienie woli Boga. Od tego, jak przeżyjemy to życie zależy nasza wieczność! CZAS: to dar niezwykłej wagi!  

Są takie chwile w naszym życiu, jak dzień urodzin, Nowy Rok, czy Boże Narodzenie, kiedy wśród ogólnej atmosfery składanych życzeń i radości rodzinnego spotkania, pojawia się w duszy jakiś głos mówiący: JESTEM O KOLEJNY ROK STARSZY… MINĄŁ KOLEJNY OKRES MOJEGO ŻYCIA… Te przełomowe chwile to stacje naszej drogi życia. Wtedy pojawia się refleksja nad nieubłaganie upływającym czasem. Ile razy podczas takich spotkań rodzinnych, którym towarzyszą wspomnienia, pada hasło: Jak ten czas leci… albo Zleciało, jak z bicza strzelił… Sześć lat kapłaństwa minęły mi, sam nie wiem kiedy… a tu mi jeszcze starsi mówią: księże… nam starszym czas leci jeszcze szybciej.

Kiedyś znalazłem starą książkę p.t.: „Świat i zaświaty. Królestwo wieczne w starciu z czasem” ks. Wojciecha Banghi T.J. Przeczytałem tam następujące słowa: „Czas to wieczna zmiana, wieczne uchodzenie i zanik. Czas to ustawiczny, tajemniczy, niczym niepowstrzymany odpływ, który stopniowo nas wszystkich ze sobą porywa. Czas to wielka tajemnica, która zda się trwać stale, a jednocześnie jest uosobieniem nietrwałości. Żyje w nas, a my w nim, a jednak ustawicznie się nam wymyka. Nikt nie jest w stanie zatrzymać go ani zawrócić. (…) Czas, to olbrzymiej długości pociąg, przepełniony tysiącami podróżnych, który w niesamowitej ciszy pędzi przed siebie”.

Na pogrzebach często śpiewamy pieśń: „Popatrz, jak prędko mija czas. Życie twe też przeminie wraz, życie, to jedno, które Bóg ci dał”.

Bóg więc jest Panem czasu, On stworzył czas i materię. On sam jest odwieczny, nie ma początku ani końca, Alfa i Omega. W Nim jest przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Wszystko w nim istnieje, od Niego bierze początek. On sam postanowił stworzyć rzeczy widzialne i niewidzialne, istoty rozumne i wolne: aniołów i ludzi. Bóg stworzył czas, kiedy oddzielił światłość od ciemności i nazwał światłość dniem, a ciemność nocą, i stał się wieczór i poranek, dzień jeden (Rdz 1,4-5). Bóg zakończy bieg czasu w dniu Sądu Ostatecznego, kiedy skończy się ta doczesność, czas próby, a zacznie wieczność! Dla jednych w niebie, dla drugich w piekle. Czyściec przestanie istnieć. Nastanie wieczne teraz.

Czas płynie nieubłaganie! Czasem mówimy: Jak dobrze by było cofnąć czas… naprawić zło… gdybym wiedział, jak to się skończy, nie robiłbym tego… Jednak nie da się jak w filmach science fiction wsiąść do wehikułu czasu i cofnąć się w czasie. CZAS MIJA BEZPOWROTNIE, A WRAZ Z NIM MIJA ŻYCIE – JEDYNE!     

I tu trzeba postawić pytanie: PO CO TO ŻYCIE? Ewangelia mówi nam, że skończy się ono sądem NA PODSTAWIE NASZYCH CZYNÓW (Mt 16,23). Katechizm Kościoła Katolickiego nazywa ten sąd sądem szczegółowym, bo na nim stanie każdy z nas z osobna. Dusza nasza stanie przed Jezusem Chrystusem, by zdać sprawę z życia. „Każdy człowiek w swej nieśmiertelnej duszy otrzymuje zaraz po śmierci wieczną zapłatę na sądzie szczegółowym, który polega na odniesieniu  jego życia do Chrystusa i albo dokonuje się przez oczyszczenie, albo otwiera bezpośrednio wejście do szczęścia nieba, albo stanowi bezpośrednio potępienie na wieki” (KKK 1022).  

Życie jest próbą, jest czasem – krótszym lub dłuższym – by opowiedzieć się za Bogiem lub przeciwko i wybrać wieczność: zbawienie lub wieczne potępienie. Raj, w którym żyli Adam i Ewa również był miejscem próby. Życie jest czasem, by duch ludzki dojrzał, by żyć w atmosferze miłości Boga w niebie. To czas nauki miłości!      

„W czynieniu dobrze nie ustawajmy, bo gdy pora nadejdzie będziemy zbierać plony, jeżeli w pracy nie ustaniemy. A zatem, dopóki mamy czas, czyńmy dobrze wszystkim, a zwłaszcza naszym braciom w wierze” (Ga 6,9-10). 

Natomiast bł. Maria T. Ledóchowska mówiła: „Czyńmy wiele dobra, dopóki znajdujemy się w drodze do wieczności, abyśmy nie stracili cennego czasu na próżno”.

Niestety dziś w dobie materializmu i liberalizmu człowiek raczej zagubił perspektywę wieczności. Często nie ma już 60 minut na Mszę niedzielną z prawie 35 000 minut w tygodniu. Musi robić zakupy w dzień święty, bo w inny nie ma czasu. Nie ma czasu na modlitwę w ciągu dnia, bo praca, studia… Kiedyś pewien ksiądz, tłumaczącemu się brakiem czasu na modlitwę zadał jako pokutę po spowiedzi odmówienie Ojcze nasz  z zegarkiem w ręku, by sprawdził, ile to trwa… 20 sekund! Są i tacy, co odkładają pokutę na koniec życia, bo jak mówią „jeszcze mamy czas”. Wiedzą jednak, czy doczekają jutra?

Teraz wy, którzy mówicie: Dziś lub jutro udamy się do tego oto miasta i spędzimy tam rok, będziemy uprawiać handel i osiągniemy zyski. Wy, którzy nie wiecie nawet, co jutro będzie. Bo czymże jest życie wasze? Parą jesteście, co się ukazuje na krótko, a potem znika. Zamiast tego powinniście mówić: Jeżeli Pan zechce, a będziemy żyli, zrobimy to lub owo. (…). Kto zaś umie dobrze czynić, a nie czyni, ten grzeszy” (Jk 4,13-17).    

Człowiek więc raczej żyje dziś tak, by z życia wycisnąć najwięcej przyjemności… według hasła: carpe diem – chwytaj dzień. Stąd też bierze się przysłowie: „Czas to pieniądz” lub „Szczęśliwi czasu nie liczą”. Jednak kard. Stefan Wyszyński dodaje: „Ludzie mówią, czas to pieniądz, a ja wam mówię, czas to miłość”. I właśnie w bezcennym darze czasu chodzi o miłość! Miłość do Boga i bliźniego. Jak mówił św. Jan od Krzyża: „Na końcu życia sądzeni będziemy z miłości”. Dzisiejszy człowiek żyje coraz szybciej… Pędzi, czasem sam nie wie gdzie. Nie ma czasu dla innych, nie ma czasu nawet na odpoczynek… Nie ma czasu myśleć o wieczności…  

Czas oddajmy Bogu, Drodzy Bracia i Siostry. Wszystko, co świadomie ofiarujemy Bogu nabiera wartości wiecznej. Uczestnictwo we Mszy św., Komunia św., spowiedź, choroba, cierpienie, każde modlitewne westchnienie, piątkowy post bezmięsny, dar jałmużny, wszelka pomoc bliźniemu… Ale dla Boga można ofiarować również rozrywkę: trening na siłowni, spacer… wszystko… „Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą (Mt 6,20) – mówi Chrystus.     

Każdy dzień, każda godzina jest bezcennym darem od Boga, by zrobić coś dla Niego i tak udowodnić naszą miłość! Od nas zależy jak wykorzystamy ten czas. Wtedy zrealizujemy wezwanie św. Pawła „Nieustannie się módlcie” (1 Tes 5,17). Ile możemy zanieść krótkich modlitw w ciągu dnia, tzw. aktów strzelistych, np.: Jezu ufam tobie, bądź uwielbiony…    

Św. Jan Paweł II wołał: „Nie bójcie się tracić czasu dla Jezusa”! Owo tracenie czasu zamieni się w chwałę w niebie, stanie się bezcennym wiecznym kapitałem, które nigdy nie przeminie! Bóg bowiem oddaje w niebie za wszystko, co uczyniliśmy z miłości do Niego lub dla bliźnich.  

Mówi Jezus do św. Faustyny: „Córko moja, o gdybyś wiedziała, jak wielką zasługę i nagrodę ma jeden akt czystej miłości ku Mnie, umarłabyś z radości” (Dzienniczek, p. 576). Przecież w niebie otrzymamy chwałę i poznanie Boga, a co za tym idzie szczęście… według zdobytych zasług (św. Hieronim, św. Augustyn, św. Grzegorz, św. Efrem, Afraates). Walczymy w tym życiu o zbawienie duszy, co jest celem naszej wiary, ale również o jak największą chwałę w niebie! By być jak najbliżej Boga! Choć istota nieba jest ta sama: widzenie Boga (visio beatifica), jednak stopień chwały będzie różny.   

Posłuchajmy, co o tym mówią Ojcowie Kościoła i Święci:

 „Im bowiem bardziej staramy się na tym świecie zachować przykazania Pana Boga naszego, tym bardziej będziemy szczęśliwi w życiu przyszłym i tym większej chwały dostąpimy u Boga” – św. Ambroży.

„Słuchaj teraz, co mówi Apostoł: Każdy weźmie zapłatę według pracy swej (1 Kor 3,8). Kto pracował mało, będzie nagrodzony w miarę tego, jak się utrudził. Kto wiele biegał, weźmie nagrodę według miary swego biegu (…). I znowu powiada apostoł: Gwiazda od gwiazdy różna jest w jasności; tak też jest i ze zmartwychwstaniem ciała (1 Kor 15,41-42). Wiedz przeto, że kiedy ludzie wejdą do życia, także nagroda będzie obfitsza od nagrody, chwała świetniejsza od chwały, i jedna zapłata większa od drugiej” – Afraates (patrologia syryjska, Demonstrationes, XXII,19).

„Jedni zasiądą na stopniu drugim, drudzy na trzecim, inni będą wywyższeni aż na piąty stopień, inni na dziesiąty, inni na trzydziesty, a jeszcze inni będą siedzieć na szczycie… Każdy bowiem od samej sprawiedliwości otrzymuje zapłatę według pracy swojej” – św. Efrem (Hymny i kazania, II).   

Teraz staramy się o to, żebyśmy sobie przygotowali różne nagrody zależnie od różnicy cnót (…). Jeżeli w niebie wszyscy mamy być równi, to się na próżno tutaj upokarzamy, abyśmy tam mogli być większymi (…). Po co dziewice są wytrwałe? Po co trudzą się wdowy? Dlaczego zamężne są wstrzemięźliwe? Grzeszymy wszyscy, a po pokucie będziemy tym samym, czym są Apostołowie” – św. Hieronim (Przeciwko Jowinianowi, II, 32-34).

Znamy przypowieść o pracownikach w winnicy i pamiętamy, że bez względu na długość pracy, każdy otrzymał po denarze. Św. Augustyn tak tłumaczy tę przypowieść: „Będziemy więc wszyscy zrównani w owej nagrodzie jako pierwsi ostatnimi, a ostatni pierwszymi; bo ów grosz (Mt 20,2) jest to żywot wieczny, a w żywocie wiecznym wszyscy są równi. Chociaż bowiem jeden będzie jaśniał bardziej, drugi mniej, zależnie od różnicy zasług, to przecież to, co stanowi żywot wieczny, będzie  jednakże dla wszystkich” (Kazanie 87,6).

W innym dziele św. Augustyn pisze: „Ów grosz (…) oznacza żywot wieczny, gdzie nikt nie żyje więcej od drugiego, bo w wieczności nie ma różnej miary, gdy chodzi o samo życie. Ale liczne mieszkania (J 14,2) oznaczają różne godności zasług w jednym  życiu wiecznym” (Kazania o Ewangelii św. Jana, LXVII,2).       

„W tych licznych mieszkaniach sama różnica nagród będzie jakimś sposobem zgodna; albowiem w owym spokoju jednoczy nas tak wielka siła, że jeżeli czego kto w sobie nie otrzymał, to się cieszy, że otrzymał to w drugim” – św. Grzegorz Wielki (Moralia, IV,7).

O TYM NIESTETY ZAPOMNIAŁ WSPÓŁCZESNY CZŁOWIEK i stał się mistrzem w marnowaniu czasu, a myśl o wieczności kwituje stwierdzeniem, że nikt nie wie jak tam jest… Niektórzy niestety zaczynają wierzyć w reinkarnację, by uwolnić się od odpowiedzialności za przeżyte życie. Mówią: „Bóg da mi najwyżej drugą szansę…” NIE! DRUGIEJ SZANSY NIE BĘDZIE! Zaraz po śmierci zaciąży na tobie wyrok na wieki! ZBAWIENIE ALBO POTĘPIENIE!

Według mistyków również w czyśćcu istnieje krąg dla lekkomyślnie tracących czas! Jakże łatwo tu na ziemi odpokutować swoje grzechy, w czyśćcu natomiast pokuta przeciąga się nawet do tysięcy lat. Im więcej nieodpokutowanych grzechów ciężkich lub lekkich, tym dłuższa pokuta (większa kara doczesna). Św. Robert Bellarmin pisze: „Jest pewne, że cierpienia czyśćca mogą trwać 10, a nawet 20 lat, a ja sam ośmielam się twierdzić, że i 100 i 1000 lat”. Matka Boża w Fatimie mówiła o kilkunastoletniej Amelii, że pozostanie w czyśćcu do końca świata, aż sądu ostatecznego. Wielu świętych mówiło, że męki czyśćcowe mogą trwać bardzo długo. Św. Augustyn: „Jeden, jedyny dzień męki czyśćcowej można porównać z tysiącem dni cierpienia na ziemi”. Pan Jezus powiedział: „Nie wyjdziesz stamtąd, aż oddasz ostatni szelążek” (Mt 5,25).

Tu na ziemi mamy dany czas na zdobywanie zasług – tych niebieskich skarbów i na pokutę. Pokutę np. poprzez cierpliwe niesienie krzyży i skrupulatne wypełnianie obowiązków stanu!    

Może jednak pojawić się pytanie: Jak ja mam spożytkować czas dla Boga, przecież moją codzienność wypełnia tak wiele czynności, które wydają mi się takie zwykłe, przysłowiowo „szare i monotonne”. Codzienność: robienie zakupów, wizyta w urzędzie lub u lekarza, porządki w domu, gotowanie obiadu, przerastający nas trud wychowywania dzieci, pójście do szkoły na zebranie, wszelkie zajęcia w pracy, w której spędzamy tak wiele godzin, wieloletnia nauka w szkole, wykłady na uczelni itd.   

Może porównujemy czasem nasze życie z życiem wielkich mistyków, którzy mieli stygmaty, fizyczne walki z szatanem, miewali wizje piekła, patrzymy na O. Pio który odmawiał dziennie kilkanaście różańców… Jednak nie w nadzwyczajnych darach tkwi istota właściwie wykorzystanego czasu, ale w wierności swemu powołaniu i spełnianiu dzień po dniu WOLI BOGA!         

Św. Faustyna w Dzienniczku pisze w tym kontekście: „O życie szare i monotonne, ile w tobie skarbów. Żadna godzina nie jest podobna do siebie, a więc szarzyzna i monotonia znikają, kiedy patrzę na wszystko okiem wiary. Łaska, która jest dla mnie w tej godzinie, nie powtórzy się w godzinie drugiej. Będzie mi dana w godzinie drugiej, ale już nie ta sama. Czas przechodzi, a nigdy nie wraca. Co w sobie zawiera, nie zmieni się nigdy; pieczętuje pieczęcią na wieki” (Dzienniczek, p. 62).

Świętość to więc wypełnianie obowiązków naszego stanu, ale wpatrując się przy tym w niebo!

Zawsze podziwiałem św. Jana Pawła II, który miał na wszystko czas. Mimo tak wielu rozmaitych zajęć i pisania dokumentów znajdował czas na modlitwę, kilka godzin dziennie, a podczas celebracji, które trwały nieraz ponad dwie godziny nikt nigdy nie widział, żeby kiedyś spojrzał na zegarek! Podobnie wielkim dla mnie autorytetem jest św. Jan Maria Vianney. Poświęcił Bogu wszystko, zdrowie, czas, siły… na zbawianie dusz!  

I my podobnie. Wszystko, co robimy, a co jest krzyżem codzienności świadomie oddawajmy Bogu. Wieszasz w domu firanki, mów: Panie, to ze względu na Ciebie; Wstajesz o 5 do pracy, mów: Panie, to ze względu na Ciebie; idziesz do lekarza, mów: Panie, to ze względu na Ciebie… Odmów przy tym kilka modlitw w sercu i uwielbij Boga za kolejny dzień… „Czy jecie, czy pijecie, czy co innego czynicie, wszystko ku chwale Bożej czyńcie” (1 Kor 10,31).   

Musimy spróbować napełniać czas Bogiem, by nabrał wiecznej wartości! Każdy musi się w tym ćwiczyć. Pamiętajmy jednak, że by uczynki i modlitwy nabrały wartości wiecznej trzeba być w stanie łaski uświęcającej, a więc bez grzechu ciężkiego. Św. Hieronim pisał, że jak latorośl odcięta od pnia, więdnie i nie wydaje owoców, podobnie człowiek, który utracił Ducha Świętego nie może spełnić nic zasługującego na niebo (por. Ez 18,24). Ile dni w roku żyjesz w stanie łaski uświęcającej? KAŻDY DZIEŃ PRZEŻYTY W GRZECHU ŚMIERTELNYM JEST BEZPOWROTNIE ZMARNOWANY – POZOSTAWIONY BEZ ZSAŁUGI!     

W cytowanej już książce o życiu wiecznym znalazłem też takie słowa. Niech one zakończą te rozważania: „Bóg chciał, aby i dzieci Jego miały udział w Jego wieczności. Potęga zaś, która wyrywa nas z ciasnej doczesności i czyni obywatelami wiekuistego Królestwa Bożego, zwie się wiarą. Wiara wzbija się na skrzydłach wieczności ponad wartki prąd czasu, który zrywa wszelkie tamy i unosi ze sobą wszystko, co nam się na ziemi wydaje piękne i pożądane. Ponad falę doczesności wznosi nas wiara ku niezniszczalnym twierdzom wiekuistego życia. Dzieci wiary nie lękają się czasu. Śmierć ściąga z nich właśnie tylko powłokę doczesności, grób pochłania to, co śmiertelne. Dusze ich jednak przechodzą do nowego życia, które jest ponad czasem” (rozdz. VIII, 3).      

Pamiętajmy też o tym, co powtarzał św. Jan Paweł II:

CZAS UCIEKA, WIECZNOŚĆ CZEKA…