OSTATNIE SAKRAMENTY W ŻYCIU KATOLIKA

Ks. Dawid Pietras
Msza Trydencka
18 X 2015 r. Gorzów Wlkp.  

OSTATNIE SAKRAMENTY W ŻYCIU KATOLIKA
- NAMASZCZENIE CHORYCH -

Przed nami czas listopadowy, miesiąc szczególnej refleksji nad wiecznością. Czas refleksji nad przemijaniem człowieka. Zatrzymajmy się przez chwilę nad ostatnimi sakramentami. Kościół bowiem zaopatruje człowieka sakramentami na ostatnią drogę do wieczności. Kościół – Matka nasza przygotowuje nas na śmierć, abyśmy mogli stanąć przed Bogiem na sądzie.

Sakramentem, który towarzyszy nam w tych chwilach jest sakrament namaszczenia chorych. Przyjrzyjmy się teraz temu sakramentowi.      

Nie ma dokładnej informacji, kiedy Pan Jezus ustanowił ten sakrament. Jego zapowiedź wybrzmiewa w działalności Apostołów: „Oni więc wyszli i wzywali do nawrócenia. Wyrzucali też wiele złych duchów, a wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali(Mk 6,12-13). Zmartwychwstały potwierdza to słowami: „Na chorych ręce kłaść będą, a ci odzyskają zdrowie” (Mt 8,17). Sam Pan Jezus uzdrawiał chorych, pocieszał ich i odpuszczał grzechy. Sam utożsamił się z chorymi słowami: „Byłem chory, a odwiedziliście Mnie”  (Mt 25,36). Już w Starym Testamencie Bóg rzekł: „Ja Pan chcę być twoim lekarzem” (Wj 15,26). W Katechizmie czytamy: „Często Jezus żąda od chorych wiary (Por. Mk 5,34.36; 9,23). By ich uzdrowić, posługuje się znakami, takimi jak dotknięcie śliną i nałożenie rąk (Por. Mk 7,32-36; 8,22-25), nałożenie błota i obmycie (Por. J 9,6n). Chorzy starają się Go dotknąć (Por. Mk 1,41; 3,10; 6,56) "ponieważ moc wychodziła od Niego i uzdrawiała wszystkich" (Łk 6,19). W ten sposób w sakramentach Chrystus nadal "dotyka", aby nas uzdrowić” (KKK 1504). Choroby, które są skutkiem grzechu pierworodnego Jezus wziął na siebie na krzyżu. Ewangelista św. Mateusz pisze: „On wziął na siebie nasze słabości i nosił nasze choroby” (Mt 8,17).

Sakrament ten potwierdza św. Jakub Apostoł w swoim liście, kiedy poleca święte namaszczenie wiernym i ogłasza je jako istniejące w Kościele: "Choruje ktoś wśród was? Niech sprowadzi kapłanów Kościoła, by się modlili nad nim i namaścili go olejem w imię Pana. A modlitwa pełna wiary będzie dla chorego ratunkiem i Pan go podźwignie, a jeśliby popełnił grzechy, będą mu odpuszczone" (Jk 5,14-15). Ustanowienie więc tego sakramentu przez Pana Jezusa musiało nastąpić po Jego zmartwychwstaniu, a więc po ustanowieniu sakramentu spowiedzi św., którego namaszczenie chorych jest uzupełnieniem. Słowa „W imię Pana” oznaczają, że czynić tak należy z rozkazu samego Pana, który ten sakrament ustanowił.      

Sobór Trydencki mówi: „Święte namaszczenie chorych zostało ustanowione przez Pana naszego Jezusa Chrystusa jako prawdziwy i właściwy sakrament Nowego Testamentu, o którym wspomina św. Marek, lecz poleca go wiernym i ogłasza Jakub Apostoł i brat Pana”.

Skąd nazwa ostatnie namaszczenie? Ponieważ spośród kilku namaszczeń to jest najczęściej ostatnie. Pierwszym jest namaszczenie przy chrzcie św., drugim jest namaszczenie przy sakramencie bierzmowania. Niektórzy przyjmują jeszcze namaszczenie w dniu święceń. Nazwy tej zaczęto używać dopiero w XII w. Wcześniej używano nazw takich jak: olej modlitwy, olej święty, olej błogosławieństwa, pomazanie świętym olejem, namaszczenie Boże albo święte chorych namaszczenie. Nazwa więc ostatnie namaszczenie nie oznacza, że jest to pewna droga ku śmierci, ale, że jest to zazwyczaj ostatnie namaszczenie w życiu.

Uczony Aureolus pisze: „Jak przez chrzest św. człowiek wstępuje w szeregi Kościoła walczącego, do którego chrzest jest jakby bramą, tak pomazanie olejem św. otwiera wstęp do Kościoła uwielbionego, gdyż święte namaszczenie jest świadectwem, że wiernie wytrwał w Kościele walczącym aż do zgonu”.        

Kto może przyjąć sakrament namaszczenia chorych?

Prawo wyraźnie mówi, że sakrament ten może przyjąć katolik, który jest niebezpiecznie chory i doszedł już do rozeznania pomiędzy dobrem a złem. Można więc tego sakramentu udzielić dziecku, które doszło już do używania rozumu, choćby jeszcze nie było u spowiedzi i Komunii św. Przyjmuje się, że do tej świadomości dochodzi dziecko ok. 7 roku życia. Można jeszcze młodszemu dziecku udzielić tego sakramentu, jeśli przyjmuje się, że jest umysłowo bardzo rozwinięte. Nie udziela się więc tego sakramentu malutkim dzieciom lub umysłowo chorym, ale tylko wtedy, gdy od dziecka są pozbawieni używania rozumu. Jeżeli więc ktoś już po dojściu do używania rozumu, wpadł w chorobę umysłową, może ten sakrament otrzymać. 

Prawo kościelne zabrania udzielania tego sakramentu tym, którzy w jawnym grzechu śmiertelnym trwają uporczywie aż do śmierci i nie ukazują żadnej skruchy. Wystarczy jednak najmniejsza wątpliwość co do takiego usposobienia, a już Kościół zezwala na udzielenie tego sakramentu. Nie powinni przyjmować tego sakramentu lekko chorzy np. na ból gardła czy zęba. Musi wystąpić zagrożenie życia spowodowane chorobą. Podobnie nie może przyjąć tego sakramentu człowiek zdrowy np. żołnierz przed służbą na wojnie czy skazaniec przed egzekucją. Natomiast mogą przyjąć ten sakrament ludzie starzy, gdyż sama starość jest już chorobą. Oni mogą przyjąć namaszczenie choćby jeszcze dobrze się czuli i dość swobodnie mogli się jeszcze poruszać. Podobnie Katechizm zaleca udzielanie tego sakramentu przed poważną operacją (KKK 1515).

Dawne katechizmy mówiły, że sakramentu tego udziela się dwie godziny od ustania czynności organizu. Nie wiemy bowiem dokładnie w którym momencie dusza opuszcza ciało. Udzielało się wtedy tego sakramentu warunkowo, poprzedzając formułę słowami: „Jeśli żyjesz”. Dziś natomiast nie określa się takiego czasu i nie używa się też formuły warunkowej. Bogu zostawiamy ważność sakramentu. Jedynie formułę warunkową używamy przy chrzcie, bierzmowaniu i święceniach, czyli przy sakramentach, które wyciskają chrakter sakramentalny niewymazywalny.    

Obecny Kodeks Prawa Kanonicznego mówi, że „sakrament ten wolno powtórzyć, jeśli chory po wyzdrowieniu znowu ciężko zachoruje lub jeśli w czasie trwania tej samej choroby niebezpieczeństwo staje się poważniejsze” (kan. 1004).       

Obecnie „sakramentu namaszczenia chorych udziela się chorym, namaszczając ich na czole i dłoniach olejem z oliwek lub stosownie do okoliczności innym olejem roślinnym, należycie poświęconym, wymawiając tylko jeden raz następujące słowa: Przez to święte namaszczenie niech Pan w swoim nieskończonym miłosierdziu wspomoże ciebie łaską Ducha Świętego. Pan, który odpuszcza ci grzechy, niech cię wybawi i łaskawie podźwignie” (Paweł VI, konst. apost. Sacram unctionem infirmorum; por. KPK, kan. 847,§1). Według nadzwyczajnej formy rytu rzymskiego namaszcza się w formie krzyża wszystkie zmysły: oczy chorego, uszy, obie strony nosa, zamknięte usta, ręce od strony wewnętrznej oraz nogi chorego. Jeśli chory jest kapłanem namaszcza się zewnętrzną stronę dłoni, ponieważ przy święceniach kapłańskich wewnętrzna strona już była namaszczona. Odmawia kapłan przy tym następujące słowa: „Przez to święte namaszczenie i najdobrotliwsze miłosierdzie swoje, niechaj ci Bóg odpuści wszystko, w czymkolwiek przewiniłeś wzrokiem, słuchem, powonieniem, smakiem i mówieniem, dotykiem, chodzeniem. Amen”. Namaszczenie św. olejem to materia sakramentu, a formą są wypowiadane przez kapłana słowa. Kapłan namaszcza chorego znakami krzyża, czyli znakami zbawienia. Choremu przypomina to, że ten krzyż, pod którego znakiem walczył o prawość duszy przez całe swe życie, teraz jeszcze raz otwiera mu strumienie łask, wysłużonych przez mękę Chrystusa.

Olejem tym jest olej chorych, konsekrowany przez Biskupa w Wielki Czwartek na Mszy Krzyżma. Poświęca się go w dzień modlitwy Pana w Ogrójcu, kiedy przeżywał On trwogę konania. Stąd niektórzy pisarze kościelni twierdzą, że w sakramencie namaszczenia chorych zawarta jest łaska, płynąca z zasług przedśmiertnej trwogi Chrystusa. Pomaga więc choremu przeżyć godzinę konania.

Przyjrzyjmy się teraz duchowym skutkom namaszczenia chorych:

  1. Odpuszczenie grzechów powszednich i kary doczesnej. Sakrament ten podobnie jak np. Komunia św. czy spowiedź św. gładzi grzechy lekkie i część kar doczesnych, czyli pokut na ziemi lub w czyśćcu. Ilość darowanej kary zależy od siły miłości, siły żalu za grzechy, poddania się pod wolę Bożą. Piotr Paludanus, uczeń św. Tomasza z Akwinu pisze: „Aby człowiek zwyciężył w ostatniej walce i zwycięstwem oczyszczony wszedł do nieba bez przyszłego czyśćca, w tym podwójnym celu daje mu się ostatnie namaszczenie”. Można więc nazwać ten sakrament „sakramentem dobrej śmierci”. Podobnie św. Agbert mówił: „Dusza tego, który otrzymał św. namaszczenie, będzie po śmierci tak samo czysta, jak dusza dziecka, które po chrzcie umiera”.   
  2. Odpuszczenie grzechów śmiertelnych i kary wiecznej, kiedy chory nie może się wyspowiadać, a wcześniej wzbudził akt żalu – choćby niedoskonały. Podobnie w sytuacji, kiedy chory nie potrafi już dokładnie wyznać swoich grzechów. Sakrament ten, kiedy uzupełnia spowiedź św., gładzi grzechy śmiertelne i odpuszcza karę wieczną, czyli piekło. Dlatego, by udzielić tego sakramentu potrzeba kapłana, czyli prezbitera lub biskupa. Nie może go udzielić diakon, ponieważ wiąże się to z władzą kapłańską odpuszczania grzechów.     
  3. Pomnożenie lub przywrócenie łaski uświęcającej. Sakrament ten pomnaża łaskę uświęcającą jeśli osoba w niej trwa, często po spowiedzi, która właśnie miała miejsce. Przywraca natomiast łaskę uświęcającą, kiedy chory nie może się już wyspowiadać z powodu braku przytomności, a uprzednio żałował za swoje grzechy. Wtedy zastępuje spowiedź św. Kiedy namaszczenie przyjmuje wierny, który nie wzbudził wcześniej żalu za grzechy, grzechy nie są mu odpuszczone. Jest tak dlatego, że nigdy nie ma odpuszczenia grzechów bez żalu za grzechy. Namaszczenie takie jednak zawsze ma sens, ponieważ w momencie odzyskania przytomności, gdyby ten chory wzbudził żal (choćby niedoskonały), to sakrament namaszczenia odżywa i usuwa grzechy. Pokazuje to, jak ważne jest częste wzbudzanie aktów żalu, nawet niedoskonałego.    
  4. Dar łaski uczynkowej do znoszenia cierpień i odpierania pokus zwłaszcza w godzinę śmierci. Sakrament ten wspiera w duchowej walce szczególnie na godzinę śmierci. Kiedy waży się wieczny los człowieka wzmacnia do walki z pokusami. Chory zostaje zjednoczony w swoim cierpieniu z Męką Chrystusa. „Łącząc się dobrowolnie z męką i śmiercią Chrystusa, przysparzają dobra Ludowi Bożemu” – czytamy w tekstach II Soboru Watykańskiego (Lumen gentium, 11).
  5. Łaska pokoju w sercu i usunięcie lęków. Sakrament ten chroni przed rozpaczą, dodaje odwagi w mocy Ducha Świętego. A pokój w sercu ułatwia leczenie i skuteczniejsze stają się podawane leki. Nie zawsze jednak sakrament ten wlewa w duszę łaskę pokoju i usunięcia lęków przed śmiercią. Zależy to od łaski Boga.
  6. Uleczenie ciała. Podobnie jak w poprzednim skutku zależy to od Bożej woli. Nie jest to podstawowy cel tego sakramentu, ale warto podkreślić ten skutek. Mamy świadectwa umocnienia ciała, a nawet całkowitego uzdrowienia. Znakiem uzdrowienia ciała jest oliwa, która używana była do leczenia cielesnych dolegliwości. Miłosierny samarytanin z Ewangelii wylał oliwę na rany napadniętego podróżnego. Starożytni atleci namaszczali swoje ciało oliwą w celu wzmocnienia ciała w zawodach.             

Przebieg wizyty duszpasterskiej u chorego umierającego:

W pokoju chorego powinna zgromadzić się cała rodzina przebywająca w domu. Chory zostaje z kapłanem jedynie na spowiedź św. Niech domownicy nie chowają się po pokojach, wszak wspólna modlitwa jest bardzo ważna.

Stół w pokoju chorego okrywamy czystym białym obrusem. Na stole kładziemy krzyż, zapalone dwie świece. Przed krzyżem zostawiamy odpowiednią ilość miejsca, by kapłan mógł położyć Najświętszy Sakrament na korporale. Możemy postawić w naczyniu wodę święconą i kropidło. Wodę święconą można rozlać w talerzyku, a w braku kropidła posłużyć się można gałązką świerkową lub pękiem kłosów. W małym naczynku przygotowujemy nieco wody do puryfikacji naczynia po Komunii św. Na stoliku można postawić również świeże kwiaty oraz święte obrazy. Sam Bóg tam będzie miał swój tron! Stół staje się jakby ołtarzem! Pokój niech będzie w miarę możliwości wysprzątany i wywietrzony. Obok łóżka ustawić należy krzesło, na którym usiądzie kapłan, który będzie słuchał spowiedzi. Dawne rytuały mówiły jeszcze o położeniu po lewej stronie szklanki z czystą wodą i łyżką stołową, na osobnym talerzyku 6 kulek waty, nieco soli i ośrodkę chleba (do wytarcia palców kapłana). Po wyjściu kapłana watę, sól i chleb należy spalić. Nie wolno ich wyrzucać ponieważ dotykały świętego oleju.  

Warto też uprzedzić kapłana o stanie chorego. Opisać pokrótce stan jego pobożności lub jej brak. Kapłan powinien wiedzieć w jaki sposób rozmawiać z chorym.

Jakże wymowne jest to, kiedy przed kapłanem idzie ministrant ze świecą lub lampką oraz z dzwonkami. Jest to znak, by przyklęknąć przed Panem, który jest światłością świata. Należy również wzbudzić akt uwielbienia Najświętszego Sakramentu. Ubolewać należy, że mało kto w ogóle klęka widząc księdza z bursą z Najświętszym Sakramentem. Wielu już nawet nie ma świadomości, że tam jest Bóg.         

  1. Kiedy kapłan zbliża się do domu, ktoś z domowników wita go z zapaloną gromnicą. Po przyklęknięciu prowadzi kapłana. Kiedy ten przybędzie do domu, pozdrawia zgromadzonych mówiąc: „Pokój temu domowi i wszystkim jego mieszkańcom”. Wierni odpowiadają: „I z duchem twoim”.
  2. Kapłan kładzie Najświętszy Sakrament na stole dla adoracji. Wszyscy uwielbiają Boga ukrytego pod postacią Hostii.
  3. Następnie kapłan kropi wodą święconą chorego, zgromadzonych oraz dom.
  4. Kapłan wprowadza do obrzędu, tłumaczy znaczenie sakramentów, życzliwie rozmawia z chorym, dodając mu otuchy.
  5. Teraz chory przystępuje do spowiedzi św., jeśli jest w stanie. W takiej chwili zaleca się spowiedź generalną.
  6. Po spowiedzi sakramentalnej lub jedynie powszechnej kapłan udziela odpustu zupełnego na godzinę śmierci, czyli błogosławieństwa papieskiego zwanego absolucją generalną. Jest to całkowite darowanie kar za grzechy, które zależy oczywiście od duchowej dyspozycji chorego. Warunkiem uzyskania tego odpustu jest stan łaski uświęcającej, Komunia św., przyjęcie zesłanych cierpień z poddaniem się woli Bożej oraz wymówienie z pobożnością imienia Jezus, jeśli już nie można z braku sił ustami, to przynajmniej sercem.
  7. Następnie chory odnawia swoje przyrzeczenia chrzcielne poprzez wyznanie wiary w formie dialogowanej. Wyrzeka się też szatana, jak przy chrzcie.
  8. Litania dialogowana za chorego, którą kapłan odmawia razem z rodziną.
  9. Jeżeli chory nie był bierzmowany, teraz można udzielić tego sakramentu.
  10.  Kapłan kładzie ręce na chorego i modli się w ciszy.
  11.  Kapłan udziela choremu sakramentu namaszczenia chorych.
  12.  Wszyscy modlą się modlitwą Ojcze nasz.
  13.  Teraz kapłan udziela choremu Komunii św. Komunia na ostatnią drogę nazywana jest wiatykiem. Katolik – jeśli może – ma obowiązek przyjąć Komunię św. przed śmiercią. Jest to bowiem pokarm na drogę życia wiecznego i przedsmak zmartwychwstania. Słowo wiatyk pochodzi od łacińskiego via – droga. Komunii św. udziela się osobie, która posiada jeszcze świadomość. Wierni z rodziny również mogą przyjąć Komunię św., chyba, że przyjęli Ją już tego dnia. Druga Komunia w ciągu dnia powinna bowiem być przyjęta w trakcie mszy św. 
  14.  Po Komunii św. kapłan i rodzina może przekazać choremu znak pokoju.
  15.  Kapłan błogosławi chorego i zgromadzonych.
  16.  Na końcu można podać umierającemu krzyż do ucałowania. Kiedy dogorywał św. Filip Benicjusz (+1280), wtedy rzekł: „Podajcie mi moją książeczkę”. Podawano mu różne książki, ale żadnej z nich nie chciał. Ponieważ bezustannie wpatrywał się w krzyż, wiszący na ścianie, zdjęto go, a św. Filip z radością wyciągnął ku niemu swe ręce, przycisnął go do pobladłych warg i powiedział: „Tak, to moja książka, w której rozczytywałem się całe życie: z nią niechaj je teraz zakończę”.   

Za pośrednictwem św. Faustyny Pan Jezus prosił o odmawianie nad konającym Koronki do Bożego Miłosierdzia: „Gdy tę koronkę przy konających odmawiać będą, stanę pomiędzy Ojcem, a duszą konającą nie jako Sędzia sprawiedliwy, ale jako Zbawiciel miłosierny” (Dz. 1541). „Córko moja, pomóż mi zbawić konającego grzesznika; odmów za niego tę koronkę, której cię nauczyłem. Kiedy zaczęłam odmawiać tę koronkę, ujrzałam tego konającego w strasznych mękach i walkach. Bronił go Anioł Stróż, ale był jakby bezsilny wobec wielkości nędzy tej duszy (...). Jednak podczas odmawiania tej koronki ujrzałam Pana Jezusa w takiej postaci, jak jest namalowany na obrazie. Te promienie, które wyszły z Serca Jezusa ogarnęły chorego, a moce ciemności uciekły w popłochu. Chory oddał ostatnie tchnienie spokojnie” (Dz. 1565). Wzywajmy również św. Józefa – patrona dobrej śmierci, innych Świętych czy do Anioła Stróża. Wiemy, że św. Janowi Pawłowi II czytano Pismo św. Warto umierającemu podawać akty strzeliste do odmawiania. Módlmy się razem z nim. Trwajmy wraz z naszymi chorymi i konającymi na wspólnej modlitwie. Istnieje jeszcze zwyczaj zapalania przy chorym gromnicy, poświęconej na dzień Matki Bożej Gromnicznej. Płomień świecy ma przypominać choremu światłość wiekuistą do której zmierza.

Widzimy z tego, jak wielkim dobrodziejstwem jest obecność kapłana przy umierającym. Prośmy więc nieustannie o dobrą śmierć. W każdej modlitwie Zdrowaś Maryjo mówimy: „Teraz i w godzinę śmierci naszej. Amen”. Kiedy widzimy kapłana idącego do chorego, prośmy o dobrą śmierć dla nas, podobnie podczas pogrzebu. W suplikacji śpiewamy: „Od nagłej a niespodziewanej śmierci, zachowaj nas, Panie”. Nikt z nas nie chciałby umierać bez sakramentów, nie pojednawszy się z Bogiem. Prośmy, byśmy przynajmniej mięli czas na wzbudzenie aktu żalu doskonałego połączonego z pragnieniem spowiedzi. O zgrozo! Są też i tacy, którzy świadomie odrzucają propozycję przyjścia kapłana! Świadomie umierają w grzechu śmiertelnym, idąc na wieczne potępienie. Tak wielu świętym Pan Jezus mówił, że nawet jednego aktu strzelistego nie chcą zanieść do Boga, tak zatwardzili swoje serce w grzechu przeciwko Duchowi Świętemu!     

Podobnie nigdy nie odkładajmy na później sprowadzenia kapłana do chorego.  Kiedy chory utraci świadomość, może stracić wiele łask. Niestety jak wielu naszych bliskich umiera bez sakramentów! Czasem sami nie chcą, by kapłan przyszedł, a czasem jest to wina rodziny. Wciąż też pokutuje jakieś dziwne przeświadczenie, że kapłan w domu chorego to pewna rychła śmierć. Odrzućmy tak absurdalne myślenie i zatroszczmy się o naszych chorych. Kapłan z Najświętszym Sakramentem jest zwiastunem życia, a nie śmierci! Pamiętajmy też o tym, że kapłani odwiedzają chorych w pierwszy piątek lub w pierwszą sobotę miesiąca. Jest wtedy możliwość spowiedzi św., Komunii św. i oczywiście namaszczenia. Pamiętajmy również, że każdy katolik zobowiązany jest przyjąć Komunię św. na Wielkanoc i, jak już było powiedziane na godzinę śmierci. Niech nasi wierni chorzy pozostający w domach nie będą pozbawieni Komunii św. wielkanocnej.      

Kiedy żyć będziemy w stanie łaski uświęcającej i Pan da nam łaskę kapłana w dniu naszego konania, wtedy będziemy mogli powtórzyć za św. Hieronimem:
„Nie wiedziałem, żeby tak słodko było umierać”.