WIECZNOŚĆ - referat

Opr. Ks. Dawid Pietras

KONFERENCJA O RZECZACH OSTATECZNYCH

I. DUSZA NIEŚMIERTELNA 
Nawet prosta obserwacja pokazuje, że człowiek to nie tylko ciało. Wśród spostrzeżeń, które przekonują, że nasze istnienie nie wyczerpuje się w samej tylko cielesności można wymienić następujące: 
- człowiek ma świadomość siebie (choć ciało wciąż się zmienia, to przez całe życie mamy poczucie własnego "ja")
- zauważam, że ja myślę, chcę czegoś, przeżywam; 
- noszę w sobie różne pojęcia (idee), które nie mogą być materialne, np. mam wyobrażenie słonia, przez co wcale nie ważę więcej;
- potrafię tworzyć, wyobrażać sobie coś; 
- posiadam wiedzę, przechowuję w sobie ten materiał w sposób duchowy, a więc i w "miejscu" duchowym; 
- mam takie pojęcia, jak prawda, dobro, honor, godność - materialnie nie sposób tego wytłumaczyć; 
- zauważam w sobie życie wewnętrzne, doświadczam przeżyć religijnych, wchodzę w relację z Bogiem. 
- człowiek wytwarza szeroko rozumianą kulturę, realizuje pomysły wymyślone przez ducha, ma poetyckie wzloty, odczuwa radość;
- wreszcie głos sumienia (w skrajnych wypadkach może być bardzo nikły), który potrafi bardzo silnie wpływać na nasze postępowanie.
To wszystko (w perspektywie zrozumienia samego siebie) naprowadza człowieka do uznania w sobie elementu duchowego. A wiara przychodzi ze światłem, potwierdzając odruchy serca. Prócz tego doświadczenia śmierci klinicznej, doświadczenia poza ciałem, świadectwa Świętych.
Jak ciało "otrzymujemy" od rodziców, tak każda dusza jest zawsze bezpośrednio stwarzana przez Boga. Przedtem nie istniała. Historia duszy ma swój początek w momencie poczęcia. Dusza nie jest "produktem" rodziców.  (zob. KKK 366)
O nieśmiertelności duszy mówi Biblia: "Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle." (Mt 10,28) “A gdy otworzył pieczęć piątą, ujrzałem pod ołtarzem dusze zabitych dla Słowa Bożego i dla świadectwa, jakie mieli” (Ap 6,9).

II. ŚMIERĆ – ODŁĄCZENIE DUSZY OD CIAŁA  
“Kościół naucza, że każda dusza duchowa jest bezpośrednio stworzona przez Boga, (por. Pius XII, enc. Humani generis: DS 3896; Paweł VI, Wyznanie wiary Ludu Bożego, 8) nie jest ona "produktem" rodziców – i jest nieśmiertelna (Por. Sobór Laterański V (1513): DS 1440), nie ginie więc po jej oddzieleniu się od ciała w chwili śmierci i połączy się na nowo z ciałem w chwili ostatecznego zmartwychwstania.” (KKK 366).Na ziemi istnienie duszy tak ściśle jest połączone z materialnym ciałem, że tworzy ona wraz z nim jedną istotę ludzką. Kościół podkreśla tę jedność ucząc, że dusza rozumna jest formą ciała. Naukę tę podał Sobór w Vienne, (1311-1312) (por. BF 34). Pomimo tej jedności – jak uczy Kościół – dusza może oddzielić się od ciała i istnieć bez niego. Katechizm Kościoła Katolickiego wyraźnie przypomina prawdę o oddzieleniu się duszy od ciała w chwili śmierci: W tym "odejściu" (Flp 1, 23), jakim jest śmierć, dusza jest oddzielona od ciała. Połączy się z nim na nowo w dniu zmartwychwstania umarłych.” (Por. Paweł VI, Wyznanie wiary Ludu Bożego, 28; KKK 1005; por. KKK 366)
Czym jest śmierć? Najczęściej określa się ją jako odłączenie duszy od ciała, tzn. jako przejście ludzkiego nieśmiertelnego “ja” do nowej formy istnienia. Tak uczy między innymi Katechizm Kościoła Katolickiego stwierdzając: “W śmierci, będącej "rozdzieleniem duszy i ciała, ciało człowieka ulega zniszczeniu", podczas gdy jego dusza idzie na spotkanie z Bogiem, chociaż trwa w oczekiwaniu na ponowne zjednoczenie ze swoim uwielbionym ciałem.” (KKK 997)
Śmierć więc nie jest snem, ale przebudzeniem, a życie wieczne to nie stagnacja, ale nieustanne poznawanie i rozwój.Jest o tym mocno przekonany Kościół, który modli się: “Albowiem życie Twoich wiernych, o Panie, zmienia się, ale się nie kończy, i gdy rozpadnie się dom doczesnej pielgrzymki, znajdą przygotowane w niebie wieczne mieszkanie” (Mszał Rzymski, Prefacja o zmarłych; por. KKK 1012)

III. SĄD SZCZEGÓŁOWY 
„A jak postanowione ludziom raz umrzeć, potem zaś sąd” (Hbr 9,27) „Wszyscy bowiem musimy stanąć przed trybunałem Chrystusa, aby każdy otrzymał zapłatę za uczynki dokonane w ciele, złe lub dobre” (2 Kor 5,10) “Każdy człowiek w swojej nieśmiertelnej duszy otrzymuje zaraz po śmierci wieczną zapłatę na sądzie szczegółowym, który polega na odniesieniu jego życia do Chrystusa...” (KKK 1022)Według wielu teologów sąd w chwili śmierci, zwany sądem szczegółowym, będzie oświeceniem człowieka przez Boga, dzięki czemu wyraźnie zobaczy swoje czyny dokonane za życia. Sąd na końcu ziemskiej historii, kiedy Chrystus zjawi się w chwale, nie będzie powtórzeniem tego sądu.
Człowiek ma na ziemi dwa zadania: UKOCHAĆ BOGA I SPEŁNIĆ JEGO PLAN!„Na końcu życia sądzenie będziemy z miłości” – św. Jan od Krzyża Po śmierci kończy się czas miłosierdzia. Tu jest już tylko sprawiedliwość Boża!   

IV. PIEKŁO 
[ISTOTA PIEKŁA]Jest to miejsce stworzone dla upadłych aniołów. Dla człowieka jest to konsekwencja grzechu śmiertelnego i jego dalszy ciąg.  
[CZY TO BÓG SKAZUJE NA PIEKŁO?] Nie. To człowiek własną wolną wolą wybiera wieczne oddzielenie od Boga. Jest to niewłaściwe wykorzystanie daru wolności. Trzeba też podkreślić, że to z miłości do człowieka Bóg objawił prawdę o piekle dla przestrogi, aby w sposób bardziej odpowiedzialny żyli na ziemi. 

[PODZIAŁ PIEKŁA] Podobnie jak niebo i czyściec, piekło dzieli się na dużą ilość kręgów i stopni. Im niższy krąg, tym dusze potępione przezywają cięższe i straszniejsze męki.     O nierówności kar mówi Jezus. Mieszkańcom Korozain i Betsaidy zagroził, że za brak pokuty sąd dla nich będzie surowszy niż dla tych z Tyru i Sydonu (Mt 11,22). Cięższe kary czekają też uczonych w Piśmie (Łk 20,47). Dalej, o nierówności kar orzekły sobory: Lioński i Florencki. 

[JAKĄ ŚWIADOMOŚĆ POSIADA DUSZA POTEPIONA?] Dusza potępiona posiada świadomość wielkości Boga, jak również i tę, że Go utraciła na zawsze. Posiada także całkowite zrozumienie poniesionej straty oraz zrozumienie sprawiedliwości kary, która stała się jej przeznaczeniem. Zdaje też sobie sprawę, że skazana jest na cierpienie, które jest wieczne i nic jej nie złagodzi. Najbardziej cierpi z powodu niegasnącego ognia pragnienia i tęsknoty za utraconym szczęściem. Wie o doskonałości Boga, ale nie może Go kochać.

[DLACZEGO POTĘPIONY ŻYWI NIENAWIŚĆ DO BOGA?] „Dzieje się to na mocy decyzji odwrócenia się od Boga, w której utwierdził swą duszę w chwili śmierci. Tej decyzji i teraz nie chce cofnąć i nie cofnie nigdy (…)” (W.T. Stead Listy z zaświata). Pragnie więc zła i nasyca się złem, czego efektem są dodatkowe cierpienia i jeszcze większa nienawiść.  Dusza taka nie prosi Boga o miłosierdzie. Nie odczuwa skruchy i żalu. Doznaje tylko uczuć negatywnych: rozpaczy, bólu, bezsilności i opuszczenia. Męczy ją też niewyobrażalna nienawiść do siebie i wszystkiego wokół. Tą nienawiścią dusza potępiona nie powiększa jednak swojej kary.   

[CZY BÓG MOŻE SPOWODOWAĆ W NICH PRAGNIENIE POKUTY?] Oczywiście, że tak, ale było by to sprzeczne z Jego sprawiedliwością i miłosierdziem. Człowiek zgrzeszył ciężko z własnej woli i z własnej woli musiałby szczerze tego żałować i błagać o przebaczenie. Tymczasem zatwardziałość duszy potępionej jest adekwatna do stanu, na który się skazała z własnej woli. Na ziemi też zdarzają się zatwardziali grzesznicy, uporczywie trwający w grzechu. Oni jednak mogą jeszcze nie nawrócić.   

[NAJWIĘKSZE CIERPIENIE]Największym cierpieniem jest świadomość bezpowrotnej utraty Boga, dla którego zostały stworzone! Za życia nasze pojmowanie celu wiecznego i Boga jest zaciemniane przez świat i szatana, ale po śmierci dusza ma jasność w pojmowaniu rzeczywistości.     

[CZY RZECZYWIŚCIE WIECZNIE?] Biblia i Tradycja poprzez sobory uczy, że tak. Pojawiły się jednak hipotezy tzw. „teologów miłosiernych”, którzy mówili, że potępieni ludzie i szatani powrócą kiedyś do nieba przy powtórnym przyjściu Chrystusa. Nadzieje takie wiązano z Nieskończonym Miłosierdziem i Ofiarą Krzyża. Apokatastaza Orygenesa została skrytykowana i odrzucona przez Synod w Konstantynopolu (543 r.), Sobór Laterański (1215 r.) itd. Nauka Kościoła stoi na stanowisku, że „potępieni mają wolę utwierdzoną w grzechu i niedostępną dla nawrócenia. Dzieje się to z winy samych potępionych. Bóg odmawia wszelkiej łaski, oni zaś nie chcą nawet łaski, gdyż są pełni nienawiści” (św. Augustyn).  

[NATURA MĄK PIEKIELNYCH] Jednomyślności w tej kwestii nigdy nie było. Większość jednak Ojców Kośioła i teologów interpretowała ogień piekielny i męki jako rzeczywiste, mimo że płomienie nie mają natury fizycznej. Wśród współczesnych teologów przeważa nauka, że cierpienia mają charakter czysto duchowy. Nie znajduje to jednak potwierdzenia w Objawieniu Bożym i świadectwach świętych. W przypadku potępienia ludzi udział w cierpieniach będzie miało również ciało.

WIZJA PIEKŁA WG ŚW. FAUSTYNY KOWALSKIEJ (Dz II, 741)     „Dziś byłam w przepaściach piekła, wprowadzona przez Anioła. Jest to miejsce wielkiej kaźni, jakiż jest obszar jego strasznie wielki. Rodzaje mąk, które widziałam: • pierwszą męką, która stanowi piekło, jest utrata Boga; • drugie - ustawiczny wyrzut sumienia; • trzecie - nigdy się już ten los nie zmieni; • czwarta męka - jest ogień, który będzie przenikał duszę, ale nie zniszczy jej, jest to straszna męka, jest to ogień czysto duchowy, zapalony gniewem Bożym; • piąta męka - jest ustawiczna ciemność, straszny zapach duszący, a chociaż jest ciemność, widzą się wzajemnie szatani i potępione dusze, i widzą wszystko zło innych i swoje; • szósta męka jest ustawiczne towarzystwo szatana; • siódma męka - jest straszna rozpacz, nienawiść Boga, złorzeczenia, przekleństwa, bluźnierstwa. Są to męki, które wszyscy potępieni cierpią razem, ale to jest nie koniec mąk, są męki dla dusz poszczególne, które są męki zmysłów, każda dusza czym grzeszyła, tym jest dręczona w straszny i nie do opisania sposób. Są straszne lochy, otchłanie kaźni, gdzie jedna męka odróżnia się od drugiej; umarłabym na ten widok tych strasznych mąk, gdyby mnie nie utrzymywała wszechmoc Boża. Niech grzesznik wie, jakim zmysłem grzeszy, takim dręczony będzie przez wieczność całą; piszę o tym z rozkazu Bożego, aby żadna dusza nie wymawiała się, że nie ma piekła, albo tym, że nikt tam nie był i nie wie jako tam jest. Ja, Siostra Faustyna, z rozkazu Bożego byłam w przepaściach piekła na to, aby mówić duszom i świadczyć, że piekło jest. O tym teraz mówić nie mogę, mam rozkaz od Boga, abym to zostawiła na piśmie. Szatani mieli do mnie wielką nienawiść, ale z rozkazu Bożego, musieli mi być posłuszni. To com napisała, jest słabym cieniem rzeczy, które widziałam. Jedno zauważyłam, że tam jest najwięcej dusz, które nie dowierzały, że jest piekło. Kiedy przyszłam do siebie, nie mogłam ochłonąć z przerażenia, jak strasznie tam cierpią dusze, toteż jeszcze się goręcej modlę o nawrócenie grzeszników, ustawicznie wzywam miłosierdzia Bożego dla nich. O mój Jezu, wolę do końca świata konać w największych katuszach, aniżeli bym miała Cię obrazić najmniejszym grzechem”. 

WIZJA PIEKŁA W OBJAWIENIACH Bł. KATARZYNY EMMERICH "Wreszcie zbliżył się Jezus do jądra tej przepaści, do samego piekła, które wydawało mi się kształtem jako ogromna, nieprzejrzana okiem budowa skalna, straszna, czarna, połyskująca metalicznym blaskiem; wejścia strzegły olbrzymie, straszne bramy, opatrzone mnóstwem rygli i zamków, widokiem swym wzbudzające dreszcz i trwogę. Za zbliżeniem się Jezusa dał się słyszeć ryk potężny i okrzyk trwogi, bramy rozwarły się na oścież i ukazała się przepaść, pełna ohydy, ciemności i okropności. Jak mieszkania błogosławionych, świętych, przedstawiają mi się w widzeniach pod postacią niebiańskiej Jerozolimy, jako miasto olbrzymie o różnorodnych pałacach i ogrodach, zapełnionych cudownymi owocami i kwiatami różnych gatunków, stosownie do niezliczonych warunków i odmian szczęśliwości, tak i to piekło przedstawiało się mym oczom w formie odrębnego świata, stanowiącego całość, pod postacią różnorodnych budowli, obszarów i pól. Ale tu źródłem wszystkiego było przeciwieństwo szczęśliwości, wieczna męka i udręczenie. Jak tam, w siedzibie szczęśliwości, wszystko zdawało się być ugruntowane na prawidłach wiecznego pokoju, wiecznej harmonii i zadośćuczynienia, tak tu opierało się wszystko na rozstroju i rozdźwięku wiecznego gniewu, rozdwojenia i zwątpienia. Tam widziałam najróżnorodniejsze przybytki radości i uwielbienia, przeźrocza, niewypowiedzianie piękne, tu zaś niezliczone, różnorodne, ponure więzienia i jaskinie męki, przekleństwa, zwątpienia. Tam widziałam najcudowniejsze ogrody, pełne owoców Boskiego pokrzepienia, a tu najszkaradniejsze puszcze i bagniska, pełne udręczenia, męki i wszystkiego, co tylko może wzbudzić wstręt, obrzydzenie i przerażenie. Pełno tu było przybytków, ołtarzy, zamków, tronów, ogrodów, mórz i rzek przekleństwa, nienawiści, ohydy, zwątpienia, zamętu, męki i udręczenia, w przeciwieństwie do niebiańskich przybytków błogosławieństwa, miłości, jedności, radości i szczęśliwości. Tu panowała wieczna, rozdzierająca niejedność potępionych, jak tam wieczna, błoga harmonia i zgodność Świętych. Wszystkie zarodki przewrotności i fałszu przedstawione tu były przez niezliczone zjawiska i narzędzia męki i udręczenia; nic tu nie było prawidłowego, żadna myśl nie przynosiła ukojenia, panowała tylko wszechwładnie groźna myśl Boskiej sprawiedliwości, przywodząca każdemu z potępionych na pamięć, że te męki, tu ponoszone, są owocem winy, powstałym z nasienia grzechów, popełnionych na ziemi. Wszystkie straszne męki odpowiadały co do swej istoty, sposobu i mocy grzechom popełnionym, były tym gadem, który grzesznicy wyhodowali na swym łonie, a który teraz przeciw nim się zwracał. Widziałam straszną jakąś budowlę o licznych kolumnadach, obliczoną na wzbudzanie strachu i trwogi, jak w królestwie Bożym - dla spokoju i wytchnienia. Wszystko to rozumie się, gdy się widzi, ale słowami nie jest człowiek mocen to wypowiedzieć. Gdy aniołowie otworzyli bramy piekielne, ujrzałam jakiś zamęt ohydy, przekleństw, łajań, wycia i jęków. Jezus przemówił coś do duszy Judasza, tu zamkniętej, a aniołowie mocą Bożą całe tłumy złych duchów obalali na ziemię. Wszyscy czarci musieli uczcić i uznać Jezusa, co było dla nich najstraszniejszą męką."

WIZJA PIEKŁA DZIECI Z FATIMY. Relacja s. Łucji:  "Pani Nasza pokazała nam morze ognia, które wydawało się znajdować w głębi ziemi; widzieliśmy zanurzone w tym morzu demony i dusze niczym przezroczyste, płonące węgle, czarne lub brunatne, mające ludzką postać, pływające w pożarze, unoszone przez płomienie, które z nich wydobywały się wraz z kłębami dymu, padając na wszystkie strony jak iskry w czasie wielkich pożarów, pozbawione ciężaru i równowagi, wśród bolesnego wycia i jęków rozpaczy, tak że byliśmy przerażeni i drżeliśmy ze strachu. Demony miały straszne i obrzydliwe kształty wstrętnych, nieznanych zwierząt, lecz i one były przejrzyste i czarne. Ten widok trwał tylko chwilę. Dzięki niech będą naszej dobrej Matce Najświętszej, która nas przedtem uspokoiła obietnicą, że nas zabierze do nieba (w pierwszym widzeniu). Bo gdyby tak nie było, sądzę, że bylibyśmy umarli z lęku i przerażenia. Następnie podnieśliśmy oczy ku naszej Pani, która nam powiedziała z dobrocią i ze smutkiem: "Widzieliście piekło, dokąd idą dusze biednych grzeszników. Aby ich ratować, Bóg chce ustanowić na świecie nabożeństwo do mego Niepokalanego Serca. Jeśli zrobi się to, co ja wam mówię, wiele dusz zostanie uratowanych, nastanie pokój na świecie..."

WIDZENIE PIEKŁA św. TERESY z AVILA: "Pewnego dnia w czasie modlitwy znalazłam się nagle, sama nie wiem jak, z duszą i z ciałem przeniesiona do piekła. Zrozumiałam, że Pan chce mi ukazać miejsce, które czarci mieli dla mnie przygotowane i na które zasłużyłam przez swoje grzechy. Trwało to bardzo krótko, ale choćbym miała żyć jeszcze wiele lat, niepodobna, aby ta chwila wyszła mi z pamięci. Wejście przedstawiało się na kształt długiej i wąskiej uliczki, albo raczej na kształt bardzo nisko sklepionego, ciemnego i ciasnego lochu. Ziemia pokryta była cuchnącym błotem, w którym roiło się od obrzydliwych gadów. Na końcu tego lochu wznosiła się ściana z zagłębieniem w środku, podobnym do szafy; w tę ciasnotę zostałam nagle wtłoczona. Wszystkie okropności, na które patrzałam, były jeszcze rozkoszą w porównaniu z tym, co uczułam w tym zamknięciu. Nie ma żadnej przesady w tym, co tu opisuję. Była to męka, której nie jestem w stanie nawet próbować opisać ani zrozumieć. Czułam w duszy ogień, na określenie którego brak mi wyrazów. Cierpienie moje było tak nieznośne, że ja, która przeszłam ich wiele, i to - jak mówią lekarze - najcięższych jakie człowiek może odczuwać (skurcz wszystkich mięśni, gdy byłam sparaliżowana, nie mówiąc już o innych boleściach, a także o katuszach, jakie zadawały mi czarty), nie znajduję niczego, co można by porównać z męką, jaką tam odczuwałam, spotęgowaną jeszcze świadomością, że jest to męka nieprzerwana, która się nigdy nie skończy. Lecz ta męka ciała była niczym w porównaniu z konaniem duszy, z uciskiem, dusznością, zgnębieniem tak dotkliwym i połączonym ze smutkiem tak rozpaczliwym, z takim poczuciem opuszczenia, że nie znajduję słów, by to wyrazić. Powiedzieć, że bez końca ktoś wyrywa duszę, to mało, bo można by sądzić, że to ktoś inny życie odbiera, podczas gdy tu dusza sama siebie rozszarpuje. Nie umiem opisać tego ognia wewnętrznego ani rozpaczy, która dołącza się do tych wielkich katuszy i boleści. Nie widziałam ręki, która mi te katusze zadawała, ale czułam, że się palę, że jestem targana i sieczona na sztuki. Powtarzam: ten ogień wewnętrzny i ta rozpacz duszy to męka nad wszelkie męki najsroższa. Nie ma nadziei ani pociechy w tym okropnym, smrodliwą wonią przesiąkniętym więzieniu. Nie można usiąść ani się położyć w tym ciasnym zagłębieniu ściany, do którego byłam wtłoczona, same te ściany straszliwe na wejrzenie, ciężarem swoim przygniatają i dławią; nie ma tam światła, dokoła ciemność nieprzenikniona. A jednak - nie rozumiem, jak to być może, ale tak jest - choć nie ma światła, oczy widzą wszystko, co tylko może być przykrego i przerażającego dla wzroku. Nie było wolą Pana, bym wówczas dokładnie ujrzała całe piekło."

[DLACZEGO TAK WIELKIE MĘKI?]Św. Tomasz z Akwinu: „W piekle zaznacza się miłosierdzie Boże i sprawia, że potępieni cierpią daleko mniejszą karę, aniżeli zasłużyli”. Szatan popełnił tylko 1 grzech! I nie był odkupiony Krzyżem Chrystusa! O ile większą winą od grzechu szatana jest odrzucić Miłość Ukrzyżowaną?   

[CZY BÓG OKAZUJE MIŁOSIERDZIE NAWET TAM?]Oto wyznanie duszy potępionej z książki W.T. Steada Listy z zaświata: „Bóg był miłosierny względem nas, nie pozwalając na dalszy upadek w głębinę zła, do czego byliśmy przygotowani (przez Szatana), a co zwiększyłoby jeszcze naszą winę i karę, tortury i krąg cierpień. Pozwolił nam umrzeć przedwcześnie. Teraz zaś okazuje nam miłosierdzie wstrzymując nas w tym odległym od Siebie miejscu i nie każąc się zbliżać nam do Siebie. Każdy krok bliżej Boga sprawiałby nam większy ból, niż moglibyśmy doświadczyć, zbliżając się do rozpalonego stosu”.  

V. CZYŚCIEC 
[BIBLIA I KKK O CZYŚĆCU] „Ci, którzy umierają w łasce i przyjaźni z Bogiem, ale nie są jeszcze całkowicie oczyszczeni, chociaż są już pewni swego wiecznego zbawienia, przechodzą po śmierci oczyszczenie, by uzyskać świętość konieczną do wejścia do radości nieba” (KKK 1030). Jest to kara doczesna, a więc trwa do pewnego momentu. "To końcowe oczyszczenie wybranych, które jest czymś całkowicie innym niż kara potępionych, Kościół nazywa czyśćcem." (KKK 1031) W Piśmie Świętym słowo "czyściec" nie pada ani razu, brak też ścisłego jego opisu, podobnie zresztą nie ma przedstawionego nieba czy piekła. Niemniej jednak Biblia wielokrotnie mówi o takim stanie duszy po śmierci, kiedy ta nie trafia od razu do nieba, ale znajduje się w stanie pokuty za wyrządzone zło. Wedle religii katolickiej czyściec nie jest miejscem, lecz procesem oczyszczania duszy z konsekwencji grzechów. Nauka ta opiera się na następujących fragmentach Biblii.

1. Modlitwa i ofiara za zmarłych w drugiej księdze Machabejskiej (2 Mch 12,38-45). Natchniony autor pochwala Judę za jego wiarę w zmartwychwstanie i za jego troskę o oczyszczenie zmarłych z ich grzechów. II Księga Machabejska stanowi kanon katolicki i prawosławny, ale nie wchodzi w skład kanonu protestanckiego i hebrajskiego. Dla braci odłączonych cytujemy większą część: Potem Juda zebrał wojsko i powiódł do miasta Adullam. Ponieważ zaś wypadł siódmy dzień, zgodnie ze zwyczajem oczyścili się i tam spędzili szabat. Następnego dnia w tym czasie, w którym należało już to wykonać, żołnierze Judy przyszli zabrać ciała tych, którzy polegli, i pochować razem z krewnymi w rodzinnych grobach.Pod chitonem jednak u każdego ze zmarłych znaleźli przedmioty poświęcone bóstwom, zabrane z Jamnii, chociaż Prawo tego Żydom zakazuje. Dla wszystkich więc stało się jasne, że to oni i z tej właśnie przyczyny zginęli. Wszyscy zaś wychwalali Pana, sprawiedliwego Sędziego, który rzeczy ukryte czyni jawnymi, a potem oddali się modlitwie i błagali, aby popełniony grzech został całkowicie wymazany.Mężny Juda upomniał lud, aby strzegli samych siebie i byli bez grzechu mając przed oczyma to, co się stało na skutek grzechu tych, którzy zginęli. Uczyniwszy zaś składkę pomiędzy ludźmi, posłał do Jerozolimy około dwu tysięcy srebrnych drachm, aby złożono ofiarę za grzech. Bardzo pięknie i szlachetnie uczynił, myślał bowiem o zmartwychwstaniu. Gdyby bowiem nie był przekonany, że ci zabici zmartwychwstaną, to modlitwa za zmarłych byłaby czymś zbędnym i niedorzecznym, lecz jeśli uważał, że dla tych, którzy pobożnie zasnęli, jest przygotowana najwspanialsza nagroda - była to myśl święta i pobożna. Dlatego właśnie sprawił, że złożono ofiarę przebłagalną za zabitych, aby zostali uwolnieni od grzechu.

2. Wedle nauczania Jezusa Chrystusa istnieje możliwość odpuszczenia niektórych grzechów po śmierci. Jezus mówi, że grzechy (poza grzechem przeciw Duchowi Świętemu) mogą zostać odpuszczone w "tym wieku, albo w przyszłym".Mt 12,31-32Dlatego powiadam wam: Każdy grzech i bluźnierstwo będą odpuszczone ludziom, ale bluźnierstwo przeciwko Duchowi nie będzie odpuszczone. Jeśli ktoś powie słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie mu odpuszczone, lecz jeśli powie przeciw Duchowi Świętemu, nie będzie mu odpuszczone ani w tym wieku, ani w przyszłym. Kto by jednak zbluźnił przeciw Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia, lecz winien jest grzechu wiecznego. Mk 3:29

3. Czyściec w alegoriach: Przypowieść, w której chłosta występuje jako synonim sprawiedliwej kary i cierpienia. Sługa, który nie postępował zgodnie z wolą Bożą otrzyma "chłostę" po śmierci. Poniżej także cytaty biblijne, które mówią o pośmiertnej zapłacie za grzechy. Łk 12:47-48Sługa, który zna wolę swego pana, a nic nie przygotował i nie uczynił zgodnie z jego wolą, otrzyma wielką chłostę. Ten zaś, który nie zna jego woli i uczynił coś godnego kary, otrzyma małą chłostę. Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą.Mt 18:34I uniesiony gniewem pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu całego długu nie odda. Podobnie uczyni wam Ojciec Mój niebieski, jeśli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu.Mt 5:25-6Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. Zaprawdę powiadam ci: nie wyjdziesz stamtąd, aż zwrócisz ostatni grosz .2 Kor 5:10 oraz poprzedniWszyscy musimy stanąć przed trybunałem Chrystusa, aby każdy otrzymał zapłatę za uczynki dokonane w ciele, złe lub dobre.

4. Oczyszczenie po śmierci. Alegoria domu - życia budowanego na fundamencie Jezusa Chrystusa.  Wartość tego, co każdy budował okaże się po śmierci. Ten, kto nie buduje na Bożym fundamencie, może ocaleć, ale przejdzie "jakby przez ogień".1 Kor 3:10-15Według danej mi łaski Bożej, jako roztropny budowniczy, położyłem fundament, ktoś inny zaś wznosi budynek. Niech każdy jednak baczy na to, jak buduje. Fundamentu bowiem nikt nie może położyć innego, jak ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus. I tak jak ktoś na tym fundamencie buduje: ze złota, ze srebra, z drogich kamieni, z drzewa, z trawy lub ze słomy, tak też jawne się stanie dzieło każdego: odsłoni je dzień /Pański/; okaże się bowiem w ogniu, który je wypróbuje, jakie jest. Ten, którego dzieło wzniesione na fundamencie przetrwa, otrzyma zapłatę; ten zaś, którego dzieło spłonie, poniesie szkodę: sam wprawdzie ocaleje, lecz tak jakby przez ogień.

5. Alegoria trzech dni ciemności i otchłani, z której można wyjść do nieba:Mt 12:40Albowiem jak Jonasz był trzy dni i trzy noce we wnętrznościach wielkiej ryby, tak Syn Człowieczy będzie trzy dni i trzy noce w łonie ziemi.Porównaj: Rz 10:6-7Sprawiedliwość zaś osiągana przez wiarę tak powiada: Nie mów w sercu swoim: Któż zdoła wstąpić do nieba? - oczywiście po to, by Chrystusa stamtąd sprowadzić na ziemię, albo: Któż zstąpi do Otchłani? - oczywiście po to, by Chrystusa wyprowadzić spośród umarłych.Por. 1 P 3:18-20Chrystus bowiem również raz umarł za grzechy, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby was do Boga przyprowadzić; zabity wprawdzie na ciele, ale powołany do życia Duchem.  W nim poszedł ogłosić [zbawienie] nawet duchom zamkniętym w więzieniu, niegdyś nieposłusznym, gdy za dni Noego cierpliwość Boża oczekiwała, a budowana była arka, w której niewielu, to jest osiem dusz, zostało uratowanych przez wodę.Por. Łk 16:19-26. Łono Abrahama - symbol "hadesu" sprawiedliwych i Otchłań, symbol "hadesu niesprawiedliwych". Na łonie Abrahama przebywają dusze oczekujące na Ofiarę Chrystusa. Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień świetnie się bawił. U bramy jego pałacu leżał żebrak okryty wrzodami, imieniem Łazarz. Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza; nadto i psy przychodziły i lizały jego wrzody. Umarł żebrak, i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany. Gdy w Otchłani, pogrążony w mękach, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. I zawołał: Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i poślij Łazarza; niech koniec swego palca umoczy w wodzie i ochłodzi mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu. Lecz Abraham odrzekł: Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz przeciwnie, niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. A prócz tego między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd do nas się przedostać.

6. Pierwsi chrześcijanie przyjmują w nadziei chrzest za zmarłych przodków:1 Kor 15:29Bo inaczej czegoż dokonają ci, co przyjmują chrzest za zmarłych? Jeżeli umarli w ogóle nie zmartwychwstają, to czemuż za nich chrzest przyjmują?

7. Nadzieja Bożego milosierdzia dla zmarłego Onezyfora.2 Tm 1:16-18Niechże Pan użyczy miłosierdzia domowi Onezyfora za to, że często mnie krzepił i łańcucha mego się nie zawstydził, lecz skoro się znalazł w Rzymie, gorliwie mnie poszukał i odnalazł. Niechaj mu da Pan w owym dniu znaleźć miłosierdzie u Pana! A jak wiele mi wyświadczył w Efezie, ty wiesz lepiej.

O czyśćcu mówił Sobór Trydencki (1545-1563) i Watykański II.   

[CZYŚCIEC NIE JEST KARĄ, ALE PRZEJAWEM MIŁOSIERDZIA BOGA] Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że czyściec nie jest karą za grzechy. Bo czyż Bóg może karać, powodując cierpienie? Czyściec – jak wskazuje sama nazwa – to bardziej sprawa oczyszczenia, można by powiedzieć, jakiejś duchowej higieny.Wspaniale to wyjaśniła św. Katarzyna z Genui w znanym dziele „Traktat o czyśćcu”. Napisała w nim: „Istota Boża jest samą czystością i nieskazitelnością i (…) dusza, która by miała w sobie jakąś niedoskonałość, a nawet jej najmniejszy cień, wolałaby raczej rzucić się w tysiące piekieł niż stanąć przed Boskim Majestatem z jakąś zmazą na sobie. Widząc zatem, że czyściec jest na to przeznaczony, żeby ją oczyścić (…) sama się w niego rzuca, upatrując w tym wielkie miłosierdzie Boże”. Dusze chętnie cierpią, wiedząc, że w ten sposób składają dług Bożej sprawiedliwości (jest to satispassio – zadośćcierpienie, a nie zadośćuczynienie - satisfactio)

[RODZAJE CIERPIEŃ W CZYŚĆCU] Kościół oficjalnie nie wypowiada się co do rodzaju kar, a jedynie uczy, że są to cierpienia oczyszczające. Teologowie natomiast wyróżniają 2 rodzaje tych kar: karę zwłoki widzenia Boga i karę zmysłów.  Kara tęsknoty przewyższa w swym natężeniu karę zmysłów. Dusza mimo że jest duchem ma odczucia, tak jakby posiadała ciało. Na Sądzie Ostatecznym nie będzie już czyśćca i ciało, które razem z duszą grzeszyło, nie zostałoby inaczej ukarane, a nieczyszczone nie kwalifikowałoby się do nieba.Osiemnastowieczna mistyczka, s. Nativitas, przepowiadała, że „przed Sądem Ostatecznym wzmagać się będą męki czyśćcowe dla każdej duszy, w zależności od stopnia jej winy. Bóg może dać duszy cierpieć w jednym roku więcej niż kiedy indziej. Aniołowie oznajmiać będą duszom, że dlatego tak bardzo cierpią, że zbliża się Sąd Ostateczny i Bóg zwiększa ostrość cierpienia, aby je skrócić”.      

[OGIEŃ CZYŚĆCOWY – KARA ZWŁOKI WIDZENIA BOGA] Tradycja Kościoła mówi o ogniu czyśćcowym. Mówił o nim np. Sobór Florencki. Na pytanie, czy jest to ogień podobny do ziemskiego Kościół nie stawia dogmatycznej odpowiedzi. Jednak św. Tomasz z Akwinu, św. Grzegorz Wielki, św. Augustyn uważają, że tak.  Zagadnienie tego ognia podjął papież Benedykt XVI w swej encyklice o chrześcijańskiej nadziei, upatrując istotę czyśćca w spojrzeniu Boga! Pisał: „Pod Jego spojrzeniem topnieje wszelki fałsz. Spotkanie z Nim przepala nas, przekształca i uwalnia, abyśmy odzyskali własną tożsamość. (…) Jego wejrzenie, dotknięcie Jego Serca, uzdrawia nas przez bolesną niewątpliwie przemianę, niczym przejście przez ogień. Jest to jednak błogosławione cierpienie, w którym święta moc Jego miłości przenika nas jak ogień (…)”. (B XVI Spe salvi). Zdecydowanie więc nie można pojmować tego ognia fizycznie! To ogień Bożej miłości, ogień Ducha Świętego, który wywołuje w duszy czyśćcowej potężne pragnienie Boga i uzmysławia jej własną grzeszność! Dusza czyśćcowa trwa więc w zasięgu Bożego spojrzenia! SAMA JEDNAK GO NIE WIDZI, o czym poucza nas wielu świętych mistyków! Pragnie Go ujrzeć, lecz nie jest w stanie. Dla zobrazowania tej niemożności oglądania Boga wyobraźmy sobie, że mamy spojrzeć w oczy osobie nam najbliższej, którą ciężko zraniliśmy! Jest to istne cierpienie podsycane przez wyrzut sumienia! A co dopiero, kiedy trzeba spojrzeć w oczy samemu Bogu! Kiedy zanika wszelkie udawanie, iluzja, widzimy dokładnie swój grzeszny stan serca, a przed nami jest ten, kto wie o nas wszystko!?  Cierpienie czyśćcowe porównać można jeszcze do bólu wystawionych na niezwykle ostre światło oczu przyzwyczajonych do ciemności! Musi minąć jakiś czas zanim oczy nabiorą zdolności trwania przed tym światłem! W czyśćcu ciemność grzechu wystawiona jest na światłość prawdziwą, którą jest Bóg! Bóg spogląda na człowieka z miłością, a on oślepiony własnym grzechem, nie może spojrzeć w Jego kochające oblicze!  

[RODZAJE CIERPIEŃ ZMYSŁOWYCH] Teologia nic nie mówi o budowie czyśćca.   Jednak wg mistyków i świętych czyściec składa się z niezliczonej liczby kręgów. Cierpienie tęsknoty wzmaga się, kiedy dusza jest coraz bliżej Boga!  Wg S.B. Fulli Horak i w mocnym skrócie wygląda to tak: Krąg Zapomnienia Krąg Błądzeń – błąkanie się duszy, nie rozumienie niczego, samotność… Krąg Ciemności – odczuwanie goryczy i żalu z grzechów, rachunek sumienia Krąg Bałwochwalców – wciąż widzą swe ziemskie BożkiKrąg Współwinnych – widzą wszystkich współwinnych grzechów! Wstyd Krąg Widzenia Następstw – dusza widzi wszystkie konsekwencje swego życia: złe wychowanie dzieci… Krąg Samotności – rozmyślanie nad utraconym czasem, samotnośćKrąg Gwarnej Udręki – przebywają tu razem ci, którzy nie kochali bliźnich, byli egoistami, uciekali w indywidualizm, własne przyjemności Krąg Pragnienia – pragnienie czystości, dla popełniających grzechy nieczyste  Krąg Urojenia – tu są dusze tych, którzy unikali codziennych obowiązków życia, ale szukali jakichś nowych wrażeń, przeżyć… Krąg Zwodniczych Nadziei – ci, którzy nie dotrzymali słowa, obietnic…Krąg Właściwej Pokuty – jest to „najszerszy krąg”. Tu dusze oczyszczone już z konkretnych swych grzechów podejmują jeszcze raz refleksję, ale tym razem nad faktem obrażania Boga poprzez każdy swój grzech! Rozumieją wielkość obrazy Jego Majestatu i zaniedbanie obowiązków wobec Boga!  Krąg Obojętny – tu się nie cierpi, tylko czeka. Niektóre dusze odpoczywają po cierpieniach czyśćca, a inne zostaną tu do czasu, aż WYGASNĄ SKUTKI ZŁA UCZYNIONEGO NA ZIEMI! Np. dusze kapłanów, którzy źle prowadzili owce, dusze rodziców, którzy źle wychowali dzieci, dusze literatów, których dzieła doprowadziły do utraty wiary… Może pomóc modlitwa konkretnie ofiarowana za tę duszę!    Oczyszczone dusze wprowadza do nieba Michał Archanioł. Może się to dziać w towarzystwie Anioła Stróża. 

[TRUDNA POŚMIERTNA NAUKA]Św. Ojciec Pio powiedział kiedyś, że największe cierpienie na ziemi jest nieporównywalne z najmniejszym cierpieniem czyśćca. Tak samo mówił św. Tomasz z Akwinu. 

[CZYŚCIEC TO TEŻ DOJRZEWANIE W MIŁOŚCI] Są i tacy, co myślą, że po dobrej spowiedzi i odpustach od razu pójdą do nieba! Mylą się, bo pozostaje jeszcze dojrzewanie do miłości i ono może trwac nawet setki lat czyśćcu! Jeżeli ktoś uczynił wiele czynów dobrych, ale nie z miłości do Boga, będzie musiał się tej miłości nauczyć, zanim zacznie oglądać Boga! 

[WYGLĄD CZYŚĆCA]Wg wizjonerów z Medjugorie jest to ogromna szara przestrzeń między niebem i ziemią. W dolnych jego sferach jest ogień. Na pierwszy rzut oka jest czarny, zamglony i posępny. Najniższe jego kręgi sięgają piekła, a najwyższe najjaśniejsze, znajdują się blisko nieba.    

[DŁUGOŚĆ TRWANIA CZYŚĆCA] Kościół nie ma takich danych, ale uważa że są one proporcjonalne do grzechów. Wiadomo, że rozpoczynają się w trzy dni po śmierci. Są takie dusze, które będą pokutować do Sądu Ostatecznego. Bł. Anna Kataryna Emmerich pisała, że w każdy Wielki Piątek Chrystus uwalnia jedną lub dwie dusze swych wrogów, którzy mieli udział w Jego Męce. Siostra Maria Gabriela, która pod koniec XIX-ego wieku ukazywała się siostrze Marii od Krzyża we Francji, przekonywała, że średnia długość trwania czyśćca wynosi od trzydziestu do czterdziestu lat. Przyznała jednak, że mimo iż cierpi już lat osiem, ma przeczucie, że trwa to już najmniej dziesięć tysięcy lat. I przyznała do tego, że określa te wartości „według rachuby ziemskiej, bo tu wszystko odbiera się inaczej”.    O długości trwania czyśćca dopowiada Benedykt XVI we wspomnianej już encyklice o nadziei, pisząc: „Jest jasne, że nie możemy mierzyć trwania tego przemieniającego wypalania miarami czasu naszego świata. Przemieniający moment tego spotkania wymyka się ziemskim miarom czasu – jest czasem serca (…)”. Mistyczka Anna Maria Lindmayr porównuje, że „jedna godzina czyśćca wydaje się duszom jak dwadzieścia lat w wielkim cierpieniu na ziemi”.  W wieczności czas nie istnieje, jest tylko poczucie trwania. Warto też zaznaczyć, że dusze czyśćcowe nie wiedzą, kiedy skończy się czas oczyszczania. To pozostaje tajemnicą Boga.  

[JAK WYGLĄDA WZAJEMNA POMOC?]Dusze w czyśćcu same sobie pomóc nie mogą. Jedyną pociechą każdej z nich jest Bóg! Nie mogą też pomagać sobie wzajemnie, ponieważ są jakby zagubione, pogrążone tylko w woli Bożej.  
Ale jak my możemy im pomóc? Na pierwszym miejscu jawi się Msza św. Na ołtarzu w mistyczny sposób uobecnia się ofiara Jezusa na Kalwarii! To ofiara Boga dla człowieka! Nie ma większego daru! Wielką siłę mają szczególnie Msze św. Gregoriańskie. 30 mszy to dar bez ceny!Modlitwa różańcowa to po mszy św. najskuteczniejszy środek pomocy. Według św. Faustyny Maryja przynosi ochłodę duszom czyśćcowym i dlatego nazywana jest przez nie „Gwiazdą Morza” (Dz 20). Św. Brygidzie Szwedzkiej Maryja powiedziała, że jest Królową dusz czyśćcowych. Najczęściej odwiedza te dusze, które czciły Ją za życia. W Jej obecności dusze nie cierpią. [Brak wzmianek, by odwiedzał je Jezus czy Święci. Maryi natomiast towarzyszy Michał Archanioł, Aniołowie Stróżowie – przy nich jednak cierpienia dusz nie ustają]     Modlitwa Koronką do Miłosierdzia Bożego, do Ran Pana Jezusa, do Najdroższej Krwi Pana Jezusa oraz do Krwawych Łez Maryi. Pomocne jest też cierpienie ofiarowane za zmarłego.Posty Odprawienie Drogi KrzyżowejOdpusty Ćwiczenie się w cnotach wiary, nadziei, miłości, sprawiedliwości i innych… oraz ofiarowanie dobrego uczynkuJałmużna Kropienie wodą święconą Zapalanie świec jako akt pamięci i miłości  „Za dusze można ofiarować każdy drobiazg. Już choćby sam trud pójścia na cmentarz, niesienie wianka, ścisk w tramwaju, zziębnięcie, przemknięcie – wszystko. Trzeba tylko świadomie to ofiarowywać. Intencja nadaje wartość i znaczenie każdemu wysiłkowi” – pisała polska mistyczka XX-ego wieku Fulla Horak.
Trzeba jednak pamiętać, że dusze odczują pomoc poprzez tylko poprzez tę formę modlitwy, którą same szanowały za życia. Np. niewiele pomoże Msza św. dla kogoś, kto nie chodził do kościoła.  
Kościół zawsze w każdej Mszy św. modli się za dusze czyśćcowe. Szczególnie poleca je 2 listopada. Stąd niewłaściwe jest podawanie intencji w wypominkach: za dusze, które znikąd pomocy nie mają.   2 listopada męki w całym czyśćcu zostają wstrzymane na jedną dobę. W tym dniu wiele dusz wchodzi do nieba. Wszystkie dusze uczestniczą w modlitwie Kościoła. F. Horak pisze, że nastaje świąteczny pokój i cisza. W tym dniu modlitwa za zmarłych ma szczególną moc. Święto Michała Archanioła – św. Michał wprowadza wiele dusz do nieba. Szczególnie spośród tych, które go czciły za życia.  
Dusze jednak mogą pomagać nam! Kiedy trafią do nieba będą naszymi orędownikami. Św. Jan Maria Vianney: „O gdyby wiedziano jak wielką moc posiadają te dusze nad Sercem Bożym i jakie łaski można za ich wstawiennictwem uzyskać, nie byłyby tak bardzo opuszczone”. 

[NIE MÓWIĆ ŹLE O ZMARŁYCH]Mówienie źle o nich sprawia im wielką przykrość. Po śmierci, nikt nie opuści czyśćca, zanim sam nie odczuje na sobie cierpień duszy czyśćcowej, o której mówił negatywnie. 

[SZKAPLERZ KARMELITAŃSKI]Maryja objawiając się papieżowi Janowi XXII obiecała, że ci którzy wiernie będą nosić szkaplerz karmelitański, symbolizujący suknię Maryi, zostaną uwolnieni z czyśćca w pierwszą sobotę miesiąca.   

[DUSZE SAMOBÓJCÓW] Nie wszyscy są potępieni. O ich losie decydują okoliczności, które doprowadziły do samobójstwa. Przeważnie tez działali  afekcie i głębokiej depresji. Czasem inni są bardziej winni.Dusza taka musi odczekać do momentu swego odwołania przez Boga. Potem dopiero zaczyna pokutę. Nie ucieka więc od żadnych ziemskich cierpień, bo teraz przeżywa je jeszcze silniej swoim duchem. 

[CZY DUSZE W CZYŚĆCU WIEDZĄ, CO SIĘ DZIEJE NA ZIEMI?] Mogą mieć kontakt z żyjącymi tylko przez miłość lub modlitwę. Tylko Święci w niebie widzą nas przez pryzmat Boga, którego kontemplują. Bóg jednak może duszom czyśćcowym udzielać oświeceń, co dokonuje się na ziemi. Rolę takich pośredników mogą tez spełniać Aniołowie Stróżowie.    
[CZY DUSZE TE CHCIAŁYBY WRÓCIĆ NA ZIEMIĘ?] Nie. Są pewne swego zbawienia i z tego – mimo cierpień – czują szczęście. Na ziemi natomiast nic nie jest pewne. 
[DUSZE NIEOCHRZCZONYCH I INNOWIERCÓW] Na podstawi objawień można wywnioskować, że dusze dorosłych nieochrzczone idą do takiego kręgu czyśćca, na jaki sobie zasłużyli. Po odpokutowaniu przechodzą do piątego stopnia szczęścia, gdzie wraz z duszami dzieci nienarodzonych pozostają aż do dnia Sądu Ostatecznego. Nie ma tam cierpienia, ale nie mogą jeszcze oglądać Boga. Zobaczą Go twarzą w twarz dopiero w dniu Sądu Ostatecznego.      
Dla zdecydowanej większości niekatolików czyściec jest dłuższy, ale lżejszy. Pozbawieni byli bowiem łask płynących z sakramentów, a wiec nie mieli takich możliwości zbawienia jak katolicy. Podobnie wyznawcy innych religii i ateiści. Jednak po oczyszczeniu nie dostąpią oni takiego stopnia szczęścia, jak katolicy. 

[DLACZEGO STRASZY?] Mogą być trzy przyczyny: 1. Dopominają się modlitwy! 2. Są to duchy, które poprzez swoją niechęć do opuszczenia ziemi lub dezorientację pozostają nieco dłużej tam, gdzie związane były z osobami, miejscem lub przedmiotem. 3. Bóg zezwolił danej duszy na odpokutowanie grzechu na ziemi, tam gdzie go popełniła.  

[ŚWIADECTWO ŚW. FAUSTYNY O CZYŚĆCU] „Ujrzałam Anioła Stróża, który mi kazał pójść za sobą. W jednej chwili znalazłam się w miejscu mglistym, napełnionym ogniem, a w nim całe mnóstwo dusz cierpiących. Te dusze modlą się bardzo gorąco, ale bez skutku dla siebie, my tylko możemy im przyjść z pomocą. Płomienie, które paliły je, nie dotykały się mnie. Mój Anioł Stróż nie odstępował mnie ani na chwilę. I zapytałam się tych dusz, jakie ich jest największe cierpienie? I odpowiedziały mi jednozgodnie, że największe dla nich cierpienie to jest tęsknota za Bogiem. Widziałam Matkę Bożą odwiedzającą dusze w czyśćcu. Dusze nazywają Maryję "Gwiazdą Morza". Ona im przynosi ochłodę. Chciałam więcej z nimi porozmawiać, ale mój Anioł Stróż dał mi znak do wyjścia. Wyszliśmy za drzwi tego więzienia cierpiącego. [Usłyszałam głos wewnętrzny], który powiedział: Miłosierdzie moje nie chce tego, ale sprawiedliwość każe. Od tej chwili ściśle obcuję z duszami cierpiącymi” (Dz. 20).   

VI. NIEBO 
Chrystus przez swoją mękę na powrót otworzył nam niebo! Wyprowadził dusze sprawiedliwych z otchłani i wprowadził do nieba.  
[BIBLIA I KATECHIZM O NIEBIE]„W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział” (J 14,2). „Cieszmy się i radujmy, albowiem nasza nagroda wielka jest w niebie (por. Mt 5,12a).     „Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg dla tych, którzy Go miłują” (1 Kor 2,9).    
KKK: „ci, którzy umierają w łasce i przyjaźni z Bogiem oraz są doskonale oczyszczeni, żyją na zawsze z Chrystusem. Są na zawsze podobni do Boga, ponieważ widzą Go „takim, jakim jest” (1 J 3,2), twarzą w twarz” (KKK 1023).     Według słów św. Pawła - widzieć Boga „twarzą w twarz” – to szczęście niewyobrażalne dla człowieka, przekraczające ludzkie możliwości wyobraźni, jak czytamy we wspomnianym już Katechizmie (KKK 1027).
„Niebo jest celem ostatecznym i spełnieniem najgłębszych dążeń człowieka, stanem najwyższego i ostatecznego szczęścia” (KKK 1024).

[MIŁOŚĆ KONIECZNA DO OSIĄGNIĘCIA NIEBA]Ze spotkania z Bogiem i zbawionymi może się cieszyć tylko ten, kto sam kocha, kto posiada dar miłości Bożej, rozpalony przez Ducha Świętego (por. Rz 5,5). Nie może przeżyć szczęścia, wynikającego z przebywania z Bogiem i świętymi ten, kto zniszczył w sobie łaskę miłości Bożej, kto pogrążył się w egoizmie, grzechu, nienawiści. Czy można się cieszyć spotykając niekochaną osobę? Kto nie kocha, ten nie jest w stanie przeżyć szczęścia trwania we wspólnocie. Miłość, będąca darem Bożym, tak jest konieczna do wiecznego szczęścia, jak nieodzowne są oczy do rozkoszowania się pięknem przyrody, a uszy — do cieszenia się muzyką, śpiewem. 

[ZBAWIENIE DAREM WSPÓLNOTOWYM] W domu Ojca niebieskiego mamy spotkać się nie tylko z Nim, z Jego Synem, lecz również z Matką Najświętszą, z aniołami i całą rodziną świętych. Wszyscy zbawieni będą stanowić jedną wspólnotę zjednoczoną przez miłość wzajemną.

[PRÓBA OPISU PIĘKNA NIEBA] Mistycy określają niebo, że jest tęczowe i napełnione niebywałą jasnością! Mówią, że struktura i różnorodność barw przewyższa wszystkie znane na ziemi kolory, tak że najbardziej piękny kolor ziemski jest tylko cieniem niebiańskiego. Według mistyczki Fulli Horak każda cnota w skali niebiańskich kolorów ma swój odpowiednik i na duszy doskonale widać jakie zasługi zdobyła na ziemi. Dalej, święci mówią, że niebo przenika przepiękna muzyka, która jest nieustannym hymnem uwielbienia Boga przez aniołów i świętych. Oprócz tego w niebie unosi się woń, która przewyższa najpiękniejsze ziemskie aromaty.  Oprócz tego niebo to doskonała wspólnota miłości. To harmonia miłości niespotykana w tym życiu. Nie ma tam grzechu, zawiści, zazdrości i nienawiści. To życie bez grozy śmierci, cierpienia i łez, jak czytamy w Apokalipsie św. Jana. Jednak szczęście i radość płynące z obecności Aniołów, Świętych, z piękna i harmonii nieba jest niczym w porównaniu z szczęściem, które daje bliskość Boga!„BÓG SAM WYSTARCZY” Każda chwila w niebie jest wspanialsza od najlepszego życia na ziemi. 

[KONTEMPLATIO DEI IN AETERNUM] Istota nieba polega jednak na poznawaniu Boga, na Jego kontemplacji, która nie może mieć końca. Nieogarniony Bóg i nieskończenie doskonały będzie nam stopniowo wyjawiał siebie, tajemnicę swej istoty. Zagłębianie się w Niego nie będzie miało końca, bo Bóg jest ze swej natury nieskończony i tu tkwi pewność wciąż wzrastającego szczęścia bez miary, bez najmniejszego cienia znużenia.     
Niebo jako kontemplację tajemnic istoty nieskończonego Boga opisuje z własnego doświadczenia św. Faustyna: „Dziś w duchu byłam w niebie i oglądałam te niepojęte piękności i szczęście, jakie nas czeka po śmierci. Widziałam, jak wszystkie stworzenia oddają cześć i chwałę nieustannie Bogu; widziałam, jak wielkie jest szczęście w Bogu, które się rozlewa na wszystkie stworzenia, uszczęśliwiając je, i wraca do Źródła wszelka chwała i cześć z uszczęśliwienia, i wchodzą w głębie Boże, kontemplują życie wewnętrzne Boga – Ojca, Syna i Ducha Świętego, którego nigdy nie pojmą ani zgłębią. To Źródło szczęścia jest niezmienne w istocie swojej, lecz zawsze nowe, tryskające uszczęśliwieniem wszelkiego stworzenia” (Dz 777). Można by powiedzieć, że Bóg będzie źródłem wciąż nowym i niewyczerpanym! Św. Tomasz z Akwinu porównywał niebo do miejsca, w którym ludzie zachowują się jak trzyletnie dzieci, które zachwycone wszystkim, co je otacza, chcą chłonąć, dotknąć, sprawdzić, zajrzeć… 
Bądźmy więc spokojni, Bóg jest w stanie zapewnić nam ciekawą wieczność! ON SAM BĘDZIE NASZYM NIEBEM! Jak bardzo szczęśliwy jest człowiek, będący w pobliżu kochającej go osoby! A czy możemy sobie wyobrazić przebywanie w pobliżu Istoty, która kocha nas nieskończenie doskonałą miłością!? Św. Augustyn: „Niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Panu”. 
Sługa Boży John kard. Henry Newman: Ty jedyny jesteś niewyczerpany i ciągle ofiarujesz mi coś nowego do poznania, coś nowego do kochania.Po milionach lat tak mało będę Ciebie znał, iż zdawać mi się będzie, że dopiero poznawać Cię zaczynam.   Po milionach lat odnajdywać będę w Tobie tę samą, a raczej większą słodycz niż na początku, i zdawać mi się będzie, że dopiero zaczynam radować się Tobą; tak przez całą wieczność będę ciągle małym dzieckiem, które zaczyna otrzymywać pierwsze pouczenia o Twojej nieskończonej naturze Boskiej.  Ty sam jesteś (…) niebem, w którym żyją i radują się duchy błogosławione.  

[STOPNIE SZCZĘŚCIA] Stopień szczęśliwości zależny jest od zasług zdobytych na ziemi (wg możliwości, a więc otrzymanych charyzmatów). Jest to wg zasady Bożej sprawiedliwości! „Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi i wtedy odda każdemu według jego postępowania (Mt 16,27)„Każdy według własnego trudu otrzyma należną mu zapłatę” (1 Kor 3,8) Wg Tertuliana wielość mieszkań, o których mówił Jezus oznacza ich różnorodność wg zdobytych zasług.   Wg św. Magdaleny Zofii dusze w niebie przechodzą w coraz wyższe kręgi szczęścia wtajemniczenia w Istotę Boga! W końcu każda z nich dojdzie do wyznaczonej sobie doskonałości! Mistyczka Fulla Horak pisze, że wiele dusz po czyśćcu pozostanie na zawsze w Kręgu Poznania. Ich rozumienie nie zniosłoby więcej. Są całe wypełnione szczęściem i nie mogą już niczego pragnąć. Nie wiedzą o wyższych kręgach. Niektóre jednak dusze przechodzą do kolejnych, coraz jaśniejszych, piękniejszych kręgów, w których wzrasta poznanie Boga! Każda dusza zatrzymuje się w kręgu, w którym odczuwa miłość i poznanie Boga proporcjonalnie do swej własnej miłości!Kolejny jest:  Pierwszy Krąg Jasności i inne Kręgi Jasne Krąg Radości – tu przebywają dusze zmarłych dzieci i dorosłych, których mimo wieku dziecięctwo w stosunku do Boga zostało ufne, proste i całkowite.  Krąg Wolności, Krąg Światłości,Krąg Dobroci i wiele innych – te kręgi są dla świętych ogłoszonych przez Kościół i tych cichych, nieznanych  Krąg Mądrości Bożej – dla Świętych, którzy wszystkie siły umysłu i całą wiedzę spożytkowali na chwałę Boga Krąg Darów Ducha Świętego – osiągnęli za życia maksimum rozwoju duchowego Krąg Miłości (Krąg Dziewiczy) – Święci, którzy ukochali ponad wszystko miosći Boga w Najświętszym Sercu Jezusa, którzy dla Niego wyrzekli się życia i nigdy miłości ziemskiej nie tknęli Krąg Tronowy Trójcy Przenajświętszej i Kręgi Duchów Najjaśniejszych

[CZY NIE PRZESZKADZA IM CIERPIENIE POTĘPIONYCH?] Dusze zbawione znają cierpienie potępionych, ale nie smucą się z tego powodu, gdyż mają świadomość Bożej sprawiedliwości oraz tryumf Jego Miłosierdzia, które ich samych uchroniło od wiecznego zatracenia i dało w nagrodę niebo.   

VII. POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA – PARUZJA  
[CZAS PRZYJŚCIA] Mt 24,23-31; Łk 21,34-36Nikt nie wie, kiedy Jezus Chrystus przyjdzie dokonać Sądu Ostatecznego i wskrzesić ciała ludzkie z martwych. Zbawiciel uczy: „Lecz o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn tylko Ojciec" (Mk 13,32). Oczywiście, Chrystus jako Syn Boży znał czas swojego ponownego przyjścia w chwale, lecz nie znał go jako człowiek posłany dla naszego zbawienia i dla objawienia nam Bożej prawdy.Chrystus może powrócić w każdej chwili. Przypomina to Katechizm słowami: "Od Wniebowstąpienia przyjście Chrystusa w chwale jest bliskie (Por. Ap 22, 20.), nawet jeśli nie do nas należy "znać czasy i chwile, które Ojciec ustalił swoją władzą" (Dz 1, 7) (Por., Mk 13, 32.). Przyjście eschatologiczne może wypełnić się w każdej chwili (Por. Mt 24, 44; 1 Tes 5, 2), nawet jeśli to przyjście i ostateczna próba, która je poprzedzi, są jeszcze "zatrzymane" (Por. 2 Tes 2, 3-12.)" (KKK 673)Chrystus nie podał wprawdzie dokładnej daty i godziny swojego powrotu w chwale, jednak wskazał na znaki, które powinny być rozważane. Powiedział: "A od figowego drzewa uczcie się przez podobieństwo! Gdy jego gałązka staje się soczysta i liście wypuszcza, poznajecie, że zbliża się lato. Tak samo i wy, kiedy ujrzycie to wszystko, wiedzcie, że blisko jest, we drzwiach." (Mt 24,32-33) Zauważanie tych znaków nie powinno jednak skłaniać do spekulacji dotyczących konkretnej daty przyjścia Chrystusa w chwale, lecz do czujności, do nawracania się, do życia w stanie łaski, do kierowania się miłością i do unikania grzechu.

[WYDARZENIA POPRZEDZAJĄCE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA W CHWALE] 2 Tes 2,1-12— Bunt i odstępstwo od wiary i miłościPrzed przyjściem Chrystusa w chwale nastąpi jakaś formą odstępstwa od prawdy i dobra – od Boga i Jego przykazań. "Przed przyjściem Chrystusa Kościół ma przejść przez końcową próbę, która zachwieje wiarą wielu wierzących (Por. Łk 18, 8; Mt 24, 12)." (KKK 675). To odstępstwo będzie tak wielkie, że Jezus Chrystus stawia nawet pytanie: "Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?" (Łk 18,8). Zanikowi wiary towarzyszyć będzie też osłabienie miłości: "a ponieważ wzmoże się nieprawość, oziębnie miłość wielu." (Mt 24,12)— Ujawnienie się AntychrystaŚw. Paweł pisze: „Niech was w żaden sposób nikt nie zwodzi, bo dzień ten nie nadejdzie dopóki nie przyjdzie najpierw odstępstwo i nie objawi się człowiek grzechu, syn zatracenia, który się sprzeciwia i wynosi ponad wszystko, co nazywa się Bogiem lub tym, co odbiera cześć, tak że zasiądzie w świątyni Boga dowodząc, że sam jest Bogiem... ukaże się Niegodziwiec, którego Pan Jezus zgładzi tchnieniem swoich ust i w niwecz obróci samym objawieniem swego przyjścia. Pojawieniu się jego towarzyszyć będzie działanie szatana, z całą mocą, wśród znaków i fałszywych cudów, działanie z wszelkim zwodzeniem ku nieprawości tych, którzy giną, ponieważ nie przyjęli miłości prawdy, aby dostąpić zbawienia. Dlatego Bóg dopuszcza działanie na nich oszustwa, tak iż uwierzą kłamstwu, aby byli osądzeni wszyscy, którzy nie uwierzyli prawdzie, ale upodobali sobie nieprawość" (2 Tes 2,3-12).Tym „Buntownikiem” i „Niegodziwcem” – nazywanym przez św. Jana antychrystem (por. 1 J 2,18; 1 J 2,22; 1 J 4,3; 2 J ,7) – może być zarówno jakiś pojedynczy człowiek, jak i cała ludzkość buntująca się przeciwko Bogu, wynosząca się w swojej pysze ponad Bożą prawdę i Boże prawo, czyli ludzkość siebie samą czyniąca „bogiem”. "Największym oszustwem religijnym jest oszustwo Antychrysta, czyli oszustwo pseudomesjanizmu, w którym człowiek uwielbia samego siebie zamiast Boga i Jego Mesjasza, który przyszedł w ciele" (Por. 2 Tes 2, 4-12; 1 Tes 5, 2-3; 2 J 7; 1 J 2, 18. 22.)Zanim Chrystus powróci w chwale, ujawni się tajemnica bezbożności "pod postacią oszukańczej religii, dającej ludziom pozorne rozwiązanie ich problemów za cenę odstępstwa od prawdy". (KKK 675) 

[POŁOŻENIE KRESU ZŁU I TRYUMF DOBRA DZIĘKI CHRYSTUSOWI]Mt 13,24-30.36-43;1 Tes 4,13-18; 1 Kor 15,22-28Chrystus przyjdzie, aby zatryumfować nad szerzącym się złem, aby położyć mu ostateczny kres. Dokona się to dzięki Sądowi Ostatecznemu.Katechizm wyraża przekonanie Kościoła, że nie dojdzie on do swego ostatecznego tryumfu, do rozkwitu i blasku przez pewien rodzaj "ewolucji", czyli przez stopniowy, płynny rozwój aż do pełnej doskonałości, lecz dzięki potędze Chrystusa, który ocali Kościół od nękającego go zła. "Królestwo wypełni się więc nie przez historyczny triumf Kościoła (Por. Ap 13, 8.)  zgodnie ze stopniowym rozwojem, lecz przez zwycięstwo Boga nad końcowym rozpętaniem się zła (Por. Ap 20, 7-10.), które sprawi, że z nieba zstąpi Jego Oblubienica (Por. Ap 21, 2-4.). Triumf Boga nad buntem zła przyjmie formę Sądu Ostatecznego (Por. Ap 20, 12.) po ostatnim wstrząsie kosmicznym tego świata, który przemija (Por. 2 P 3, 12-13.). (KKK 677) 

[LOS KOSMOSU] Rz 8,18-23; 2 P 3,10-13; Ap 21.1-5 Koniec świata nie musi oznaczać całkowitego kosmosu, lecz zakończenie jego teraźniejszej formy istnienia i początek nowej, wiecznej. Św. Piotr pisze: „Oczekujemy jednak, według obietnicy, nowego nieba i nowej ziemi, w których będzie mieszkała sprawiedliwość" (2 P 3,13).

VIII. SĄD OSTATECZNY
„Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale, a z Nim wszyscy aniołowie, wtedy zasiądzie na swoim tronie pełnym chwały. I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów” (Mt 25,31-32)
Będzie on — jak twierdzą teologowie — ujawnieniem historycznych owoców naszego postępowania, czyli tego, co każdy pozostawił po sobie na tym świecie. Każdy bowiem człowiek ma wpływ na innych. Dobre lub złe oddziaływanie na innych może się ujawnić nawet po śmierci człowieka, np. nawet po odejściu z tego świata dobrych rodziców ich przykład będzie formował ich dzieci. Podobnie może być też z ich złym przykładem, przez który zdemoralizowali swoje potomstwo i postawili je na drodze zła, np. alkoholizmu. Dobra lub zła książka może formować do końca świata wielu ludzi, których albo będzie pobudzać do świętości, albo do grzechu.Na sądzie ostatecznym poznamy, ilu ludzi nawróciło się do Boga dzięki naszym modlitwom, ofiarom, głoszeniu Ewangelii, cierpieniom lub komu przynieśliśmy duchową szkodę naszym złym przykładem, słowem, grzesznym życiem itp.Na sądzie tym każdy pozna też ostateczny tryumf Boga i klęskę zła. Okaże się bowiem, że dobro nigdy nie zostało ostatecznie pokonane, gdyż – może po latach – przyczyniło się do powstania nowego dobra. Męczennicy zobaczą, ilu nowych wyznawców Chrystusa zrodziła ich przelana krew. Ujawni się, że ludzie sprawiedliwi – nawet jeśli pozornie przegrali i ponieśli klęskę – są wielkimi zwycięzcami. Oczywistym stanie się i to, że ludzie źli, choć wydawali się potężnymi i szczęśliwymi na ziemi, zmarnowali swoje życie.Na sądzie ostatecznym ujawni się też radosny fakt, że Bóg potrafił dopuszczone przez siebie każde zło zamienić na większe dobro; że tam, gdzie wzmógł się grzech, jeszcze obficiej rozlała się łaska (por. Rz 5,20). Okaże się wtedy, że Bóg pomógł kochającym Go odnieść korzyść ze wszystkiegoTak więc sąd ostateczny będzie końcowym ujawnieniem się zwycięstwa Boga, dobra, świętości i miłości nad nienawiścią, złem, grzechem.